Nasze projekty

Zdolnościami kapusty nie okrasisz, czyli rzecz o (samo)dyscyplinie

Ośmieszanie dyscypliny, strach przed regułami i zasadami, powinny być traktowane jak durna moda i pewien głupawy trend, który... przeminie.

Reklama

Wcale nie tak daleko, a już z pewnością nie za górami i lasami, i wcale nie bardzo dawno, do pewnej redakcji przyszła praktykantka. To były jeszcze czasy, gdy od adeptów dziennikarstwa wymagało się podstaw: łączenia liter, słów i zdań, ze zrozumieniem. Dziewczyna była miła i inteligentna. Rokowała. Praktykantka miała zrobić materiał, na konkretny temat. Pojechała. Jak to się mówi w żargonie – „spisała” i przedstawiła redakcji.

Tekst, jak na początkującego dziennikarza nie był bardzo zły. Ot, zrozumiały brak warsztatu, z którego jednak przebijała lekkość pióra. Jednak chaos wyzierający z każdej linijki tekstu, można było – dzięki dyscyplinie, chęci słuchania i poprawiania, czyli pozytywnej walki z redakcyjną materią – okiełznać.

Lecz dziewczyna, delikatnie mówiąc, nie chciała pracować. Na sugestie poprawek, odpowiadała prychnięciem, bo przecież to nie „chaos, lecz zamysł artystyczny”, a koronnym argumentem, że wszak umie pisać, było: „miałam 90 proc. na maturze z polskiego! Rozszerzonej”! I w ogóle „kto by się tam uczył, pytał, dowiadywał się i czytał”, gdy jest się tak niepospolicie zdolnym i wierzy w siebie…

Reklama

I tu (prawie koniec) historyjki nieobrazkowej, a obrazującej pewną tendencję, który dotyka coraz częściej ludzi młodych: potencjał mają, wierzą w siebie, ale niewiele z tego wynika. Bo zdolnościami kapusty nie okrasisz, albo też (kolejny raz polskie powiedzenie uczy i bawi): bez pracy nie ma kołaczy. Nigdy i nigdzie.

ZOBACZ>>> Kto nie chce pracować niech też nie je. Biblia o pracy

Dyscyplina. Rzecz coraz mniej rozumiana, i coraz częściej mylona z terrorem, biciem po łapach czy inną, równie przykrą opresją. Dyscyplina tymczasem (w sensownym rozumieniu) to nic innego, jak pewien rygor, narzucenie zasad działania, które pozwalają w sposób przewidywalny i powtarzalny dążyć do celu, uczyć siebie i innych. Pozwala stopniowo i bezboleśnie (!), nauczyć się obowiązkowości, punktualności. Porządku.

Reklama

Dyscyplina nauki, dyscyplina pracy, dyscyplina zachowań. Co w zamian? Bez niej, szybko i blisko do anarchii, bałaganu – co jest niebezpieczne. Zarówno dla jednostki, jak i – pomnożone przez tysiące i tysiące – dla społeczeństw. A zarządzanie bałaganem intelektualnym, moralnym ale i fizycznym? Oczywiście, jest możliwe. Ale wyobraźmy sobie potencjalne metody…

Gdzieś myli nam się coraz mocniej terror i przemoc, z dyscypliną. Dyscypliną, która pozwala na tyle zagospodarować zdolności, zasoby, czas, by stały się naszą wizytówką i po prostu pomagały sprawniej, bezpieczniej i zdrowiej żyć. Gdzieś w tym wszystkim pojęcia takie jak dobre nawyki, porządek intelektualny i moralny, czy w końcu samodyscyplina (!) przechodzą do lamusa życiowej anarchii oraz braku refleksji nad tym, co ważne – a nazywane są przez mistrzów chaosu… „zamysłem artystycznym”.

Bodajże w „Dziennikach” kard. Stefana Wyszyńskiego jest fragment, gdy uwięziony Prymas Tysiąclecia, w zamknięciu, poza zwykłymi obowiązkami, narzuca sobie rytm dnia codziennego. Żelazny. Od wczesnego ranka, do nocy. Pracuje, modli się, ćwiczy. Ma to wymiar duchowy. Ma też wymiar intelektualny: szare komórki wymagają regularnej stymulacji. Ma i wymiar psychologiczny: dzięki samodyscyplinie, której się prymas uczył przez całe lata, od dzieciaka jeszcze, w dramatycznej sytuacji, potrafił przetrwać. Zdrowy, wyćwiczony i zdyscyplinowany duch, wraz ze sprawną głową, okazały się dużo ważniejsze od szwankującego fizycznego zdrowia.

Reklama

CZYTAJ>>> Świat bez pracy? Odpowiada kard. Wyszyński

Obecnie – zasady, reguły i dyscyplina, są albo opacznie rozumiane albo wręcz ośmieszane. A jednocześnie, taki to światowo – życiowy paradoks, chyba wszyscy obserwujemy, że autentyczni ludzie sukcesu, dochodzą do celu właśnie dzięki ciężkiej pracy i… dyscyplinie. Dzięki harmonii między pracą, rozwojem intelektualnym, a codziennym życiem. 

Gdzie tu zatem sens?

Ośmieszanie dyscypliny, strach przed regułami i zasadami, które (taka narracja jest coraz częstsza) mają wypaczać charaktery młodych i być formą terroru, powinny być chyba traktowane jak durna moda, pewien głupawy trend, który…. przeminie. Jak przemija choroba zakaźna, na którą najpierw cierpimy, a w końcu się uodparniamy. Niektórzy zresztą zawsze mieli i mają na (głupotę) chwalebną odporność. Jednak jeśli trend pójdzie w drugą stronę i zbyt wiele osób się zarazi? Może być ze społeczną zdrowotnością kiepsko…

I na koniec, konstatacja: zwykle to młodzi ludzie, przez krótki okres buntu, chcą deptać zasady i dobre doświadczenia pokoleń, by po pewnym czasie do nich… wrócić i przyznać: „dobra, mieliście rację. Nie było rozmowy”. Obecnie sytuacja żałośnie ewoluuje, i to wykształceni dorośli, kijem radosnych pomysłów chcą twórczo zawracać Wisłę, która jednak… płynie sobie, jak płynęła. Bo zasadniczo – rzeka doświadczeń, pracy pokoleń i wypracowanych nawyków, nie zmieni koryta przez… głupawe zarządzenia. No, chyba że celem zmian jest zafundowanie społeczeństwu potopu nędzy intelektualnej, fal bałaganu i mielizny braku reguł.

ZOBACZ>>> Po zdradzie przez męża podniosła się dzięki modlitwie serca i… dyscyplinie

Każdy z nas potrzebuje dyscypliny i samodyscypliny. W przypadku ludzi młodych, potrzeba też wychowawców, nauczycieli, rodziców, przewodników duchowych, którzy w dobrej atmosferze sprawdzą wiedzę, przypilnują porządku (fizycznego, duchowego i emocjonalnego), skorygują błędy i błędziki. Nauczą… dyscypliny, która może prowadzić do samodyscypliny, a tym samym dadzą szansę na szeroki i harmonijny rozwój.

A co się stało z młodą praktykantką dziennikarstwa? – zapytacie. Tego dokładnie nie wiadomo. Jedni twierdzą, że dziennikarką nie została. Inni (och, złośliwcy), że obecnie pracuje w ministerstwie edukacji i doradza w kwestiach pracy własnej dzieci, nauki umiejętności skupienia, poznawania pamięciowego – jakże koniecznego np. przy językach obcych, czyli zajmuje się palącą kwestią… prac domowych. Czyli de facto – zajmuje się dyscypliną nauki na co dzień.

A może jednak życie zmusiło naszą mistrzynię chaosu do uczenia, pytania, dowiadywania i czytania, a że zdolna z natury, to i wypracowała (!) pozytywną dyscyplinę, a więc żyje długo i (raczej) szczęśliwie? Bo może już i ona wie, że zdolnościami kapusty nie okrasisz ale pracą i dyscypliną, całkiem można skutecznie.

Wszystkie trzy scenariusze są w sumie prawdopodobne.


OPINIE STACJI7 to wartościowe komentarze do aktualnych wydarzeń, przygotowane przez grono doświadczonych publicystów.
W stałym dwutygodniowym rytmie piszą dla nas:

w poniedziałki – Tomasz Krzyżak,
we wtorki – Agata Puścikowska,
w środy – Marcin Makowski,
w czwartki – Konstanty Pilawa,
w piątki – Aneta Liberacka.

Zapraszamy!


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę