Kiedy wspólnota zamienia się w sektę
Coraz częściej słyszymy o sankcjach biskupów wobec grup religijnych i ich duszpasterzy. Jak rozpoznać moment, w którym wspólnota zaczyna podążać w niewłaściwym kierunku?
Na wstępie warto zaznaczyć, że nie istnieje procedura, dzięki której można przewidzieć, w jakim kierunku podążać będzie konkretna wspólnota. Niestety, najczęściej poznajemy ją po owocach a pewnie wielu z nas chciałoby umieć przewidywać, jakie to będą owoce zanim one się pojawią.
Istnieje jednak kilka podstawowych zasad, o których warto pamiętać, i których naruszenie powinno budzić w nas uzasadniony niepokój. Ich poniższy wybór jest bardzo subiektywny i na pewno nie wyczerpujący. To w zasadzie zbiór podstawowych zasad, które jako pierwsze przychodzą na myśl w związku z tym zagadnieniem.
Kościół to też instytucja
Jeżeli czasami narzekamy na zbytnią instytucjonalność Kościoła, to teraz jest moment, by za tę instytucjonalność podziękować. Naszym pierwszym krokiem jest sprawdzenie, czy badana przez nas wspólnota jest znana Kościołowi. Poziomów tej „znajomości” może być wiele – od wspólnot zarejestrowanych w kościele powszechnym, poprzez te działające w diecezjach za zgodą biskupa, aż po najmniejsze grupy parafialne, pobłogosławione przez lokalnego proboszcza.
Jeżeli jednak wspólnota nie jest nikomu znana, żaden proboszcz ani biskup nie wie o jej istnieniu, to bardzo poważny sygnał ostrzegawczy. Nie musi to jeszcze oznaczać nic złego, w końcu ludzie mają prawo spotykać się w różnych celach, także tych religijnych, jednak brak relacji z parafią, czy diecezją oznacza, że jest to inicjatywa obok Kościoła.
ZOBACZ>>> Jak poznać, czy wspólnota jest katolicka? Odpowiadają dominikanie
Przeczytaj również
Kościół jest hierarchiczny
Wspólnota powinna mieć określone grono osób odpowiedzialnych a najlepiej, by głównym odpowiedzialnym była jedna, znana wszystkim osoba. Zakres jej odpowiedzialności i w ogóle sposoby funkcjonowania wspólnoty są różne, w dużej mierze wynikają z charyzmatu wspólnoty, charakteru założycieli i woli osobistej członków.
Gdy jednak brakuje lidera, lub opiekuna grupy, jej funkcjonowanie staje się miej czytelne. Nie jest dobrą sytuacja, w której grupa spotyka się w parafii, ale w zasadzie nie wiadomo kto się nią opiekuje, kto jest za nią odpowiedzialny i z kim rozmawiać, gdy mamy jakieś wątpliwości odnośnie jej funkcjonowania.
Otwartość na innych
Nowa grupa musi zbudować swoją tożsamość. To zrozumiałe, że większość czasu i energii poświęca na pracę wewnątrz swojej grupy. Ważne jednak, by nie popaść w izolację wobec całej wspólnoty Kościoła. Na poziomie parafii istnieje wiele inicjatyw angażujących do wspólnej pracy różne grupy – od inicjatyw charytatywnych, przez wydarzenia kulturalne aż po momenty liturgiczne.
Jeśli któraś grupa notorycznie unika wszelkich wspólnych działań to znak, że jeszcze za bardzo żyje dla siebie. Może to niebezpiecznie ewoluować w stronę myślenia o sobie z wyższością, co jest już ewidentnie złym owocem.
CZYTAJ>>> 7 zasad skutecznego tworzenia wspólnoty
Czytelność charyzmatu
Tożsamość grupy budowana jest przez konkretnych ludzi i treści, do których się odwołują. Chrześcijaństwo od samych początków przeciwstawiało się sektom ezoterycznym i nic się pod tym względem nie zmieniło. Podstawą każdej grupy działającej pod egidą Kościoła musi być Nauczanie Kościoła zawarte w Objawieniu, Tradycji i Magisterium. Wszystkie inne materiały mogą pełnić rolę wspomagającą, w żadnym wypadku nie mogą zastępować, ani „dopełniać” Objawienia.
Jedną z najczęściej niepokojących sytuacji jest relacja członków wspólnoty do nauczania założyciela, lub założycieli wspólnoty. Z racji na ich założycielski charakter dochodzi niekiedy do przeszacowania ich nauczania i traktowania niemalże na równi z nauką Kościoła. To sytuacja bardzo niepokojąca i niewłaściwa.
Różowe okulary
Osobiste relacje pomiędzy członkami wspólnoty utrudniają obiektywizm. To zrozumiałe, że gdy kogoś lubimy, mamy większą zdolność do usprawiedliwiania słów i czynów tej osoby. Patrzymy wtedy na „naszą” wspólnotę przez różowe okulary. Warto jednak wsłuchiwać się w uwagi płynące z zewnątrz, od osób postronnych, które nawet nie znając dokładnie całej wspólnoty i wszelkich kontekstów, mogą mieć sporo racji w swoich ogólnych uwagach. Choć pewnie pierwszym odruchem jest ich zignorowanie, ze względu na ogólność i nieznajomość materii, to warto przezwyciężyć ten odruch i choć trochę zastanowić się nad usłyszaną krytyką.
CZYTAJ>> Abp Galbas: wrogiem wspólnoty jest lenistwo jej członków
Droga sakramentalna
Na koniec krótka osobista historia. Kilkanaście lat temu jeden z kolegów księży poprosił mnie, bym towarzyszył jemu i jego grupie podczas letnich rekolekcji w górach. Na miejscu w domu rekolekcyjnym w Rzepiskach okazało się, że w tym samym czasie, choć w innym skrzydle domu, swoje rekolekcje miała grupa innego mojego kolegi. Ucieszyłem się tym nieplanowanym spotkaniem i zaproponowałem, byśmy szanując oczywiście odrębność naszych charyzmatów i związanych z nimi rekolekcji, spróbowali odprawić razem z naszym grupami wspólną eucharystię. Ksiądz Łukasz odpowiedział, że się zastanowi i zastanawiał się tak do końca naszego pobytu. Dla mnie był to bardzo niepokojący sygnał. Dalsza historia tej wspólnoty potwierdziła tylko ten niepokój.
Nie wszystko jest czarno-białe
Warto przypomnieć rzecz oczywistą – człowiek to połączenie intelektu, emocji i ducha i jak pisał św. Paweł, choć chce dobra nie raz czyni to zło, którego nie chce. Skoro w nas samych jest zarówno dążenie do tego co dobre i wzniosłe, jak i przyziemne oraz słabe, to tak samo jest ze wspólnotami, które tworzymy. Dlatego poważnym wyzwaniem dla członków wspólnot jest ciągły proces osobistego dojrzewania i oczyszczania swoich motywacji, walki z pokusą pychy i wyższości wobec ludzi spoza grupy, a przede wszystkim dziękczynienie Bogu za to, że dał tę konkretną wspólnotę jako pomoc w drodze do Niego.
Ks. Przemysław Ćwiek – prezbiter archidiecezji warszawskiej, proboszcz parafii Opatrzności Bożej na Ochocie w Warszawie, wcześniej prefekt w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym.