Nasze projekty

Prawo do zabijania

Dlaczego ludzie, którzy podkreślają, jak wielkie znaczenie ma dla nich życie, nie zabiegają o ochronę życia od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci?

Reklama

„Nie będziesz zabijał” – usłyszał Mojżesz na Górze Synaj. Księgi Starego Testamentu przywołują ów zakaz dwukrotnie. Najpierw w Księdze Wyjścia (20,14) potem Księdze Powtórzonego Prawa (5, 17). Do prawa mojżeszowego odnosi się w swoim nauczaniu Chrystus. W Ewangelii św. Mateusza czytamy: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi” (Mt 5,21). Przykazanie jest krótkie i jasne. Można wręcz powiedzieć, że radykalne, a przy tym lapidarne. Nie pozostawia pola do jakiejkolwiek dyskusji. Wydawałoby się, że każdy człowiek rozumny, chrześcijanin zaś w szczególności, nie powinien mieć z nim żadnego problemu. A jednak dyskusje na temat kary śmierci, eutanazji czy przerywania ciąży, toczą się od lat z ciągle wzrastającą siłą. W debatach tych daje się zaobserwować dwie przeciwstawne tendencje: absolutystyczną i relatywistyczną. Pierwsza idzie w kierunku obejmowania tym przykazaniem wszystkich przypadków, których dotąd ono nie obejmowało. Relatywistyczna zmierza w kierunku wyłączenia z zakresu obowiązywania przykazania czynów, które obejmowało zawsze. Druga tendencja widoczna jest szczególnie w ostatnim czasie w odniesieniu do przerywania ciąży. 

ZOBACZ>>> “Dzień po”. Historia pewnej redefinicji

Podczas swojej czwartej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II mówił na lotnisku w Radomiu: „W samym centrum tego porządku leży przykazanie «nie zabijaj» – zakaz stanowczy i absolutny, który równocześnie afirmuje prawo każdego człowieka do życia: od pierwszej chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Prawo to w sposób szczególny bierze w obronę ludzi niewinnych i bezbronnych”. I dalej: „Zauważmy jeszcze, że przykazanie: «Nie zabijaj» zawiera w sobie nie tylko zakaz. Ono wzywa nas do określonych postaw i zachowań pozytywnych. Nie zabijaj, ale raczej chroń życie, chroń zdrowie i szanuj godność ludzką każdego człowieka, niezależnie od jego rasy czy religii, od poziomu inteligencji, stopnia świadomości czy wieku, zdrowia czy choroby”. 

Reklama

Czyż ta, niewątpliwie pozytywna narracja, nie trafia dziś na poważną przeszkodę? Dlaczego ludzie, którzy w różnych miejscach podkreślają jak wielkie znaczenie ma dla nich życie, nie zabiegają o ochronę życia od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci? Papież Polak analizował: „na miejsce Bożego: «Nie zabijaj» postawiono ludzkie: «Wolno zabijać», a nawet: «Trzeba zabijać»”.

Prawdą jest, że debata o aborcji zawsze będzie odbywała się na dwóch poziomach: moralnym oraz politycznym. Poziom moralny nie pozostawia żadnego pola do manewru. Do piątego przykazania Dekalogu powinni stosować się nie tylko chrześcijanie, ale także niewierzący, bo zakaz zabijania drugiego człowieka należy do dość wąskiej grupy ogólnoludzkich zasad etycznych. Za zabicie człowieka świeckie prawodawstwo przewiduje wysokie kary więzienia lub nawet śmierć (karę śmierci dopuszcza 68 krajów świata, choć w wielu jej wykonanie jest zawieszone). 

CZYTAJ>>> In vitro. Z czym Kościół ma problem?

Reklama

Inaczej rzecz ma się na poziomie politycznym, gdzie aby przetrwać trzeba zawierać różne – często niewygodne – kompromisy. Kompromis taki – niektórzy określają go mianem „umowy społecznej” – zawarto w roku 1993 właśnie w sprawie aborcji. Nazywając rzecz po imieniu: w sprawie zabicia nienarodzonego jeszcze człowieka. Aborcja została prawnie zakazana, ale dopuszczono trzy wyjątki. Przepisy tamtej ustawy – jak twierdzą niektórzy – zaakceptował nawet Kościół. Nic bardziej mylnego. Nikt bowiem nie zniósł piątego przykazania. Można powiedzieć, że Kościół podszedł wówczas do tego tematu racjonalnie. W trudnej i skomplikowanej sytuacji politycznej udało się uzyskać – chyba maksymalną w tamtych warunkach – ochronę życia poczętego, której przez cały okres PRL nie było. Udało się zatem w jakimś stopniu ograniczyć zło. Kilka lat po powstaniu tej ustawy wątek ten podjął w encyklice „Evangelium vitae” papież Jan Paweł II. Pisał w niej, że polityk, który sprzeciwia się aborcji, w sytuacji gdy nie ma możliwości całkowitego jej zakazania, postąpi słusznie jeśli zagłosuje za rozwiązaniami, które ją ograniczą.

Ten „kruchy” kompromis naruszono. Wolą politycznej większości skasowano jedną z przesłanek do aborcji – tzw. aborcję eugeniczną. Tematem na inną refleksję jest czy było to działanie słuszne, czy nie. Faktem jednak jest, że poszerzono zakres ochrony życia poczętego. Decyzja ta wywołała jednak duże protesty społeczne. A ich naczelnym hasłem było: „kobieta ma prawo do aborcji”. Mówiąc wprost: prawa do życia nie ma ten, który został poczęty. Ta, która pod swoim sercem nosi nowe życie, ma zaś prawo do jego unicestwienia. Ludzki płód nie ma zatem takiego prawa do życia, jak człowiek narodzony. Zbliża nas to do myślenia i postępowania nazistowskich rzeczników eutanazji i rasizmu, którzy dążąc do osiągnięcia tzw. czystej rasy eliminowali ze społeczeństwa jednostki słabe, chore psychicznie, o innym kolorze skóry. Dlaczego tak łatwo zabić nienarodzonego człowieka? Bo niewidoczny. Jego człowieczeństwo nie rzuca się w oczy. Jakże mocno zmieniła się społeczna narracja w temacie przerywania ciąży. Jeszcze kilka lat temu mówiło się wprost o aborcji na życzenie. Dziś środowiska lewicowe, liberalne, feministyczne, które posługiwały się tego typu sformułowaniami, odcinają się od nich. „Życzenie” zastąpiono „prawem do decydowania” o swoim życiu. Ale życie drugiego zostało już zepchnięte na plan dalszy. 

ZOBACZ>>> Zdolnościami kapusty nie okrasisz, czyli rzecz o (samo)dyscyplinie

Reklama

Wracamy w Polsce do debaty w tym zakresie. Rząd właśnie poinformował, że wysyła do Sejmu projekt ustawy projekt ustawy „o legalnej i bezpiecznej aborcji do 12. tygodnia”. Polityczne wahadło wychyliło się mocno w drugą stronę. Wkrótce może się okazać, że prawo z jednej strony pozwala na zabicie nienarodzonego, odbierając mu prawo do życia, a z drugiej – w innych przepisach – będzie dostrzegać nienarodzonego i przyznawać mu pewne uprawnienia. Nie od dziś przecież dziecko nienarodzone widziane jest w przepisach (nazywa się je tam z łaciny pojęciem „nasciturus”). Nienarodzonemu przyznaje się zatem prawo do dziedziczenia, może być podmiotem zapisu testamentowego. W orzecznictwie Sądu Najwyższego utrwalony jest także pogląd, że nienarodzonemu dziecku, które w okresie prenatalnym utraciło ojca, przysługują cywilnoprawne roszczenia w odniesieniu do osoby odpowiedzialnej za szkodę. W pełni nabywa te prawa w momencie urodzenia, ale jednak jest widziane i nazwane. 

Relatywistyczne spojrzenie na świat, które rości sobie prawo do objawiania człowiekowi postępu, odsłaniania mu jego praw, które powiada, że najważniejsze jest jego szczęście i jego rozwój, przesłania w istocie fakt, iż dzięki rozwojowi wiedzy, i dzięki postępowi, możemy dostrzec lepiej i wyraźniej godność człowieka nienarodzonego, która nie daje żadnego prawa do traktowania go w sposób instrumentalny. A przede wszystkim nie daje żadnego prawa do zabijania.


OPINIE STACJI7 to wartościowe komentarze do aktualnych wydarzeń, przygotowane przez grono doświadczonych publicystów.
W stałym dwutygodniowym rytmie piszą dla nas:

w poniedziałki – Tomasz Krzyżak,
we wtorki – Agata Puścikowska,
w środy – Marcin Makowski,
w czwartki – Konstanty Pilawa,
w piątki – Aneta Liberacka.

Zapraszamy!


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę