Nasze projekty

Wanda Boniszewska – nierozumiana stygmatyczka

Czy Wanda Boniszewska może być nazywana “świętą na dzisiejsze czasy”?

Reklama

9 listopada w Warszawie rozpocznie się proces beatyfikacyjny s. Wandy Boniszewskiej ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Tę zmarłą w 2003 roku mistyczkę niektórzy nazywają “drugą siostrą Faustyną”. Czy tak jest w istocie? Czy po pontyfikacie Jana Pawła II, który beatyfikował i kanonizował setki osób – świeckich, sióstr zakonnych, księży i biskupów, jest sens rozpoczynać kolejny proces beatyfikacyjny, skoro mamy już tak wielu świętych i błogosławionych, w dużej mierze wciąż schowanych i nieodkrytych?

Rówieśniczki

Wanda Boniszewska przyszła na świat w 1907 roku – dwa lata po narodzinach Heleny Kowalskiej, późniejszej siostry Faustyny. Tak, jak “sekretarka Bożego miłosierdzia” wcześnie poczuła powołanie zakonne i – tak jak ona – na swojej zakonnej drodze stykała się wielokrotnie z niezrozumieniem współsióstr i przełożonych. Obie cierpiały z powodu słabego zdrowia, obydwie doświadczały również mistycznych wizji i objawień Jezusa, które, na polecenie swoich spowiedników, spisywały w formie dzienników. Jednak o ile celem krótkiego życia siostry Faustyny miało być dotarcie z przesłaniem o Bożym miłosierdziu do całego Kościoła, to 76 lat życia zakonnego Wandy pełne było ukrytego cierpienia, którym wynagradzała Bogu zniewagi, szczególnie te pochodzące od kapłanów i sióstr zakonnych. 

W przeciwieństwie do s. Faustyny, s. Wanda na swoim ciele nosiła fizyczne znaki męki Chrystusa. Innymi słowy, miała stygmaty, które towarzyszyły jej przez większość życia. Od swojej “świętej koleżanki” odróżniał ją też fakt, że na własnej skórze doświadczyła prześladowań wymierzonych w Kościół, odbywając wyrok w syberyjskim więzieniu. 

Reklama

Na “nieludzkiej ziemi”

Po II wojnie światowej Pryciuny koło Wilna, gdzie Boniszewska mieszkała od początku lat 30-tych, znalazły się na terenie Związku Radzieckiego, który walczył z wszelkimi przejawami życia religijnego. 11 kwietnia 1950 roku ukrywający się na terenie klasztoru jezuita, o. Ząbek został zadenuncjowany i aresztowany. NKWD zatrzymało też tego dnia kilka sióstr, w tym Wandę Boniszewską. Podczas przesłuchań była torturowana – bita i kopana po całym ciele, jej głową uderzano o ściany, wrzucano ją do zimnego, wilgotnego karceru. Wyrok: 10 lat łagrów za “spisek z nielegalnie przebywającym agentem Watykanu”. Na Uralu wszystko zaczęło się od nowa – bicie, kopanie, karcery – choć stan zdrowia zakonnicy był tak zły, że dużo czasu spędzała w szpitalu. Jednak nawet na “nieludzkiej ziemi” Wanda Boniszewska przypominała o obecności i miłości Boga. Modliła się i mimo zakazów i kar zachęcała do modlitwy współwięźniarki. Robiła – surowo zakazane – różańce z chleba, które często jej konfiskowano, niezwłocznie więc wykonywała kolejne. Niewielkie racje chleba czy mleka, jakie przysługiwały osadzonym, dzieliła pomiędzy inne, chore kobiety. Pod wpływem jej cichego świadectwa kilku oprawców nawróciło się – wiadomo o przynajmniej jednym z więziennych strażników, który został z tego powodu wyrzucony  pracy i partii. 

W 2017 r. ówczesny prefekt kongregacji świętych kard. Angelo Amato inaugurując kolejny rok studium dla postulatorów podkreślił, że „świętość należy do DNA Kościoła. Przez wieki święci stanowili i stanowią duchową busolę wskazującą Boga”. Zaś Benedykt XVI w 2011 r. w Erfurcie przypomniał, że „obecność Boga bardzo jasno manifestuje się w świętych”. Przez 6 więziennych lat Boniszewska wnosiła Bożą obecność w miejsca, z których Bóg miał być zupełnie wykluczony. Niespodziewanie na cztery lata przed końcem wyroku nastąpiła polityczna odwilż po śmierci Stalina – wyrok wydany na zakonnicę został uznany za nieprawny, a ona sama powróciła do Polski.


Reklama

 

Zobacz też:

Komunia św. w czasie pandemii: raczej na rękę czy tylko do ust? Kto w tym sporze ma rację?

Reklama

 


Ukryte życie i widoczne znaki

Siostry od Aniołów nie noszą habitów, nie wyróżniają się spośród innych kobiet w ich wieku, może poza dużo skromniejszym ubiorem. To jedno z tak zwanych zgromadzeń skrytych. Siostry są zatrudniane normalnie w różnych miejscach pracy – zasadniczo nawet pracodawca nie wie, że ma do czynienia z zakonnicą. Wchodzący na stronę internetową Sióstr od Aniołów czytelnik nie dowie się nawet, kto jest przełożoną generalną zgromadzenia – to wszystko pokazuje, na czym polega charyzmat sióstr, jakim jest życie ukryte

W ich konstytucjach widnieje wskazanie, żeby bez powodu nie mówić o swoim powołaniu zakonnym. Życie Wandy Boniszewskiej wpisane było w ten szczególny charyzmat do pozostawania w ukryciu. 

Ale wszystkiego nie dało się przed światem ukryć. Ks. Jan Pryszmont pierwszą biografię zakonnicy, wydaną zaraz po śmierci, zatytułował „Ukryta Stygmatyczka”. To zestawienia ukrytego życia i stygmatów może się wydawać zaskakujące. Bo o ile życie w ukryciu było elementem zakonnego charyzmatu i powołania Boniszewskiej, to trudniej przychodzi połączyć je ze stygmatami, które są znakiem zewnętrznym, widocznym dla otoczenia. 

Stygmaty w życiu Wandy Boniszewskiej pojawiły się w 1932 roku – wtedy po raz pierwszy powiedziała swojemu spowiednikowi, że odczuwa ich ból. Kapłan pierwotnie zachował ostrożność wobec wyznania młodej zakonnicy, ale kiedy w styczniu 1935 roku zauważył na jej ciele fizyczne rany, nakazał pokazać stygmaty przełożonej generalnej, co kobieta zrobiła niechętnie – bardzo chciała uniknąć rozgłosu, aby ukryć rany, nosiła ubrania o zbyt długich rękawach. Już po II wojnie światowej Wanda badana była przez wielu lekarzy. Zachowały się nawet zaświadczenia lekarskie z łagru, gdzie komunistyczni lekarze-ateiści piszą o dziwnej chorobie, której nie są w stanie wyjaśnić. 

Stygmaty, które nosiła, czasowo otwierały się przyjmując postać krwawiących ran, a czasem powodowały jedynie ból, bez zewnętrznych zmian na skórze. Proces Wandy Boniszewskiej będzie miał za zadanie potwierdzić lub wykluczyć fakt stygmatów, bez nadawania im samym znaczenia teologicznego, mistycznego lub duchowego. Chodzi o to by skupić się na samym fakcie bez próby interpretowania lub wyjaśnienia tego zjawiska.

Od zawsze nierozumiana

Wczytując się w historię życia Wandy Boniszewskiej, szybko zauważyć można, że przez całe swoje życie doświadczała niezrozumienia. Nie rozumieli jej najbliżsi w rodzinie, nie rozumiały jej współsiostry, o przełożonych nie wspominając. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że Wanda nie rozumiała samej siebie i tego, co Pan Jezus jej przekazywał. Pisała o tym w swoim dzienniku duchowym. Oczywiście profesorowie o takim stanie piszą w kategoriach przeżycia mistycznego, jednakże – jakby tego nie nazywać – jest to trudne doświadczenie. Boniszewska w swoim dzienniku wspominała o momentach po przyjęciu Komunii Świętej, kiedy nie czuła obecności Bożej. Czasami te nieporozumienia i niezrozumienia były bardziej prozaiczne. Przyjaciel Wandy, ks. Pryszmont opowiada w książce “Ukryta stygmatyczka” jak poprosił kard. Wyszyńskiego o pomoc w wyznaczeniu spowiednika dla sióstr w Białymstoku gdzie w tym czasie przebywała Wanda. Kard. Wyszyński interweniował u biskupa, w skutek czego na Wandę spadła nieuzasadniona krytyka, że źle mówi o swoim zakonie. Splot nieporozumień doprowadził przełożonych do pozbawienia jej funkcji przełożonej domu i skierowania do pracy w domu opieki. W swoim dzienniku zanotowała wtedy, że czuje się niezrozumiana przez współsiostry. 

Pragnienie życia ukrytego

Popularność i chęć bycia znaną nie była domeną s. Wandy Boniszewskiej. Kiedy w 1934 r. podczas Świąt Wielkanocnych mocno przeżywała wraz z Jezusem Jego cierpienie, zgodziła się na przyjęcie wszystkiego, co On jej ześle, włącznie ze stygmatami. Zrobiła jednak jedno “zastrzeżenie” – prosiła, aby móc ukryć się przed światem, przed ludźmi, ponieważ obawiała się popadnięcia w pychę. Kiedy w 1935 roku ks. Makarewicz podczas udzielania jej sakramentu chorych dostrzegł rany stygmatów, w swoim dzienniku opisała to jako wielkie strapienie. Wanda ciągle podkreślała swoje pragnienie życia ukrytego, tak jak jest to przewidziane prawem zakonu Sióstr od Aniołów. Udało jej się osiągnąć cel – do samej śmierci pozostawała nieznana, żyjąc w różnych domach swojego zgromadzenia. To, co stanowiło istotę jej życia – bycie “ofiarą”, umartwianie się w intencji kapłanów i własnego zgromadzenia, pozostawało niewidoczne nawet dla mieszkających z nią sióstr. W ukryciu brała na siebie choroby i cierpienia innych, doświadczała ekstaz, ale też licznych ataków szatana – zarówno wewnętrznych jak i fizycznych, otoczona była niezrozumieniem i poniżeniami. Odeszła 2 marca 2003 roku w Konstancinie – Jeziornej.

CATOLICO – ks. Michał Siennicki

Przeczytałeś jedną z analiz przygotowanych przez zespół “Catolico”. To nowa przestrzeń, w której znajdują się pogłębione, eksperckie artykuły w formie analiz, raportów oraz podsumowań. Oto inne teksty, które do tej pory przygotowaliśmy:

ANALIZA CATOLICO: Komunia na rękę. Analizujemy spór

ANALIZA CATOLICO: Konsystorz w maseczkach

ANALIZA CATOLICO: Kardynałowie – nominaci. Od ludzkiej strony

FACT-CHECKING: Słowa papieża o LGBT. Sprawdzamy, analizujemy, wyciągamy wnioski

ANALIZA ks. Stanisław Adamiak: Metropolici. Realna władza czy symboliczna funkcja?

ANALIZA CATOLICO: Neokatechumenat. Od madryckich slumsów do ogólnoświatowej wspólnoty

FACT-CHECKING: Zmiany w “Ojcze Nasz”. Sprawdzamy kontrowersje

KTO JEST KIM W KOŚCIELE: Rzecznik episkopatu

ANALIZA CATOLICO: Sny o prymasie

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę