Edith Bruck to węgierska pisarka pochodzenia żydowskiego, która, jako 13-latka doświadczyła piekła trzech obozów koncentracyjnych, gdzie zginęli jej rodzice i dwaj bracia. "Ludzie niczego nie nauczyli się ze zbrodni Auschwitz" - mówi.

W ubiegłym roku Bruck odwiedził w jej rzymskim mieszkaniu papież Franciszek. Rozmawiali o książkach pisarki, historii życia oraz o lekcji płynącej z tragedii Holokaustu.
Mówiłam papieżowi, że obozowe doświadczenia nauczyły mnie, że zawsze jest nadzieja, zawsze pojawia się jakieś maleńkie światełko, nawet w wielkiej ciemności. Także dziś powtarzam, że bez nadziei nie możemy żyć – mówi Edith Bruck.
STACJA7 POLECA
„Tak, jak wówczas, udajemy, że nic się nie dzieje”
Ludzie niczego nie nauczyli się ze zbrodni Auschwitz. Dziś sytuacja jest trudna, jest wiele obojętności na dokonujące się dramaty i tak, jak wówczas, udajemy, że nic się nie dzieje. Współczesne obozy są tragiczne, jednak nie porównywałabym ich z nazistowskimi. Dla mnie to kompletnie coś innego – mówi Bruck.
Pisarka próbuje pokazywać dobro, szczególnie młodym ludziom, z którymi spotyka się w szkołach, ale również prawdę o tym, co się wydarzyło.
Ale jednocześnie uczę dostrzegać światło w tych mrocznych wydarzeniach. Dziś w mediach trzeba opowiadać dobre historie, mówić o dziejących się pozytywnych rzeczach, a nie epatować jedynie złem. W moich książkach opisuję też światło, które widziałam w czasie mej niewoli. Nigdy wszystko nie jest jedynie czarne. Dostrzeżmy choćby wolontariuszy, iluż jest ludzi czyniących dziś dobro. Trzeba o tym mówić, a nie jedynie dawać miejsce złu – mówi.
Przeczytaj również
kh, Vatican News/Stacja7