Nasze projekty
Fot. Wikipedia

Józefina Bakhita – święta niewolnica

Jan Paweł II wyniósł ją do grona świętych i nazwał „siostrą uniwersalną”. Benedykt XVI pisał o niej w swojej encyklice „Spe salvi”, a papież Franciszek jej liturgiczne wspomnienie ogłosił Międzynarodowym Dniem Modlitwy i Refleksji nt. Walki z Handlem Ludźmi. Kim jest św. Józefina Bakhita?

Reklama

Bakhita czyli szczęściara

Przez całe swoje życie przebywała w niewoli. Najpierw tej, którą zgotowali jej ludzie. Później – już jako kobieta wolna – oddała się w niewolę swojemu Stwórcy. Urodziła się około roku 1868 w Sudanie. W dzieciństwie została porwana z rodzinnego domu i sprzedana w niewolę. Nie miała jeszcze wtedy dziesięciu lat. Dokładna data tego wydarzenia nie jest znana, bowiem dziewczynka po tym traumatycznym przeżyciu, straciła częściowo pamięć. Nie wiedziała nawet jak się nazywa. Dlatego jeden z porywaczy nazwał ją Bakhita, co po arabsku tłumaczy się jako „szczęściara” albo „szczęśliwa”.

ZOBACZ: Mateusz Ziółko: Śpiewam dla Boga, nie dla ludzi

Życie w niewoli

Od najmłodszych lat doznawała okrucieństwa niewoli. Kilkakrotnie zmieniała swoich właścicieli, a każdy z nich okazywał się być gorszym tyranem. Bakhitę karano za najdrobniejsze „przewinienia” albo tylko dlatego, żeby pokazać jej kto ma nad nią władzę. Była chłostana i poniżana. Okrutną pamiątką z tego okresu pozostał tatuaż, który na jej ciele kazał wyżłobić oficer tureckiej armii. Dla „wzmocnienia” efektu rany zasypano solą i mąką. Niewolnicy, którym robiono takie tatuaże mdleli z bólu.  

Reklama

Iskra nadziei

W 1882 roku Bakhitę kupił włoski konsul Callisto Legnani. To był punkt zwrotny w jej życiu. Mimo iż nadal była niewolnicą, nowy pan był zupełnie inny od poprzednich. Traktował ją z ogromną troską, szacunkiem, a nawet okazywał wdzięczność za wykonywaną przez nią pracę. Kiedy konsul został odwołany z urzędu, zabrał Bakhitę ze sobą do Włoch, gdzie pełniła służbę w jego domu rodzinnym. Tam też spotkała się z ogromną serdecznością ze strony innych domowników. Po pewnym czasie, kiedy Legnani musiał udać się w dłuższą podróż służbową, Bakhita wraz z jego córką została oddana pod opiekę sióstr od świętej Magdaleny z Canossy, które prowadziły szkołę, jak również okresową opiekę nad dziećmi. U sióstr kanosjanek Bakhita po raz pierwszy usłyszała o Bogu. Zapragnęła Go bliżej poznać, gdyż w głębi serca od zawsze czuła, że jest Ktoś, dla kogo jest ważna i kto troszczy się o jej życie.  W wieku 21 lat przyjęła chrzest, bierzmowanie i komunię świętą, a także nowe imię Józefina. I już nie chciała wrócić do rodziny konsula, ale zapragnęła oddać się w niewole swojemu Stwórcy wstępując do Zgromadzenia sióstr od świętej Magdaleny z Canossy.

PRZECZYTAJ TEŻ: Niezwykła siła modlitwy matki. Ks. Jan Bosco został uzdrowiony wbrew prawom medycyny!

Matka Czarnuszka

Józefina złożyła śluby wieczyste 10 sierpnia 1927 roku. Przez niespełna pięćdziesiąt lat swojego życia w klasztorze wykonywała najprostsze prace, którym oddawała się z niezwykłą pokorą i radością. Była kucharką, praczką, szwaczką, zakrystianką i furtianką. Dzięki tej ostatniej posłudze miała okazję widywać się z dziećmi przychodzącymi codziennie do szkoły, ale również z ubogimi, chorymi i wszystkimi, którzy w jakimkolwiek celu pukali do furty klasztornej. Każdego obdarowywała ciepłym słowem, czułym gestem, czy choćby serdecznym spojrzeniem. Nikt nie odchodził z klasztoru z poczuciem odrzucenia. Powtarzała często: „Bądźcie dobrzy, kochajcie Pana, módlcie się za tych, którzy Go nie znają. Bądźcie świadomi szczęścia, polegającego na tym, że wy Go znacie!”. Włosi nazywali ją „Matką Czarnuszką”.

Reklama

Wraz ze starością przyszła ciężka choroba, którą Józefina również znosiła z wielką pokorą. Umierając w agonii jeszcze raz przeżywała okrucieństwa niewoli, wołając „Poluzujcie mi kajdany. Ciążą”, a odeszła powtarzając kilkakrotnie „Maryjo”. Zmarła w 1947 roku. Jej proces kanonizacyjny zakończył się w roku 2000, kiedy Jan Paweł II wyniósł ją na ołtarze. Benedykt XVI w swojej encyklice o chrześcijańskiej nadziei napisał o Józefinie: „Teraz miała nadzieję – już nie nikłą nadzieję na znalezienie panów mniej okrutnych, ale wielką nadzieję: jestem do końca kochana i cokolwiek się zdarzy, jestem oczekiwana przez tę Miłość. A zatem moje życie jest dobre. Przez poznanie tej nadziei została odkupiona, nie czuła się już niewolnicą, ale wolną córką Boga”. Papież Franciszek jej wspomnienie 8 lutego ogłosił  Międzynarodowym Dniem Modlitwy i Refleksji nt. Walki z Handlem Ludźmi.

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę