Nasze projekty
Fot. Weronika Kostrzewa - Miejsce Spotkania/YouTube

Cierpiętnictwo kontra egoizm – czy w macierzyństwie jest coś pomiędzy? Wyjaśnia Anna Hazuka

"Opiekowanie się sobą" jest możliwe przy dzieciach i dzięki dzieciom. W książce "Druga" chciałam jednoznacznie pokazać, że to naprawdę chodzi o zejście z piedestału swojego kultu - mówi Anna Hazuka w rozmowie z Weroniką Kostrzewą w cyklu "Miejsce Spotkania".

Reklama

Dwie kreski na teście ciążowym, a Ty czujesz, że pociąg z napisem „kariera” bezpowrotnie odjeżdża z peronu, na którym stoisz? Lęk przed macierzyństwem i poczucie straty towarzyszyły Annie Hazuce, autorce książki „Druga”. Książka dla wielu kobiet stała się najważniejszą książką ich macierzyństwa. Dla kobiet, które z jednej strony chcą być mamą na 100%, z drugiej zastanawiają się, gdzie w tym wszystkim ona, bo jej świat, plany, nagle runęły w gruzach. Jak przejść przez tę drogę? Jak sobie pomóc? O tym opowiedziała Anna Hazuka w rozmowie z Weroniką Kostrzewą w cyklu „Miejsce Spotkania”.

Co tracimy wybierając macierzyństwo?

Anna Hazuka zaznaczyła, że mówiąc o stracie, warto zadać sobie pytanie co właściwie tracimy i dlaczego jest to tak bolesna strata. Jeżeli ja siebie definiuję przez to, co osiągam, przez to, jak wyglądam, to rzeczywiście dość mocno tracę w momencie, kiedy jestem w ciąży, rodzę, jestem w połogu – to wszystko nie wygląda tak, jak wyglądało przed.

Ja jeszcze 15 lat temu byłam „korpoczłowiekiem”, prawnikiem w wysokich obcasach. To miało mnie definiować. Nagle to straciłam, zobaczyłam, że ja już nie będę tego w stanie tak intensywnie łączyć. Odjeżdżają też pieniądze. Dzisiaj często oceniamy człowieka po tym, co ma. W psychologii mówimy, że każda zmiana w naszym życiu wiąże się ze stratą, ale chodzi o to, żeby ją mądrze przeżywać, żeby dobrze nią zarządzić.

Reklama

CZYTAJ: Anna Hazuka: wszystko mi jedno, czy ja będę kimś, czy ja będę nikim, bo moje serce jest pełne miłości

Tożsamość kobiety a macierzyństwo, czyli powrót do… siebie samej

Anna Hazuka zaznacza, że fundamentem jest zmiana optyki z tego co tracimy na to, co możemy zyskać. Ten zysk jest trudny do opisania, potrzeba było trzystu stron książki, by to opisać (śmiech). Macierzyństwo to jest droga do bardzo głębokiego odkrycia swojej tożsamości. Tego, na czym ja właściwie chcę budować to, kim jestem.

W pewnym momencie powiedziałam sobie: okej Hazuka, masz problem. Ty kiedyś chciałaś siebie definiować przez to, co osiągasz. A ty naprawdę, od kilku, kilkunastu lat na tym polu zawodowym nie osiągasz nic, bo oddałaś się dzieciom. To co, oznacza to, że mnie nie ma? Że nie jestem nic warta? I potem się okazało, że ja się nie czuję jak ktoś, kto nie jest nic wart – no więc z czego wynikało to moje myślenie? I zaczęło się duże myślenie we mnie. Drążenie o co chodzi.

Reklama

Odpowiedź jest w tym, o czym Kościół mówi nam od co najmniej dwóch tysięcy lat. My, jako ludzie, nie tęsknimy za tym, żebyśmy byli kochani, podziwiani, ta tęsknota jest większa. Tak naprawdę nasze serce tęskni za tym, żeby kochać! Mamy jakiś taki gen nieprawdopodobnego dawania, obdarowania świata. My, którzy wiemy kim jesteśmy, jak bardzo jesteśmy kochani, kiedy zaczniemy puszczać przez siebie jak rzekę – miłość, ofiarność, bycie dla drugiego – nagle się okazuje: Boże, ja jestem coraz lepszym człowiekiem! I że droga do tego bycia lepszym wcale nie szła przez jakieś kursy – ona wiodła przez garnki, pieluchy… Nagle się okazuje, że kiedy człowiek w to wejdzie i przejdzie tą drogę ze szczodrością, wejdzie w to całą sobą, to nagle się okaże, że te pociągi nie odjechały tylko się wsiadło w zupełnie inny. Zamiast w towarowego -pendolino (śmiech).

ZOBACZ: Anna Hazuka: Postawiłam na miłość. I mam wszystko!

Co oznacza bycie „drugą”?

Anna Hazuka podkreśla, że książka „Druga” nie jest o tym, że należy o sobie zapomnieć – wręcz przeciwnie. Jeżeli ja o sobie zapomnę, jeśli nie będę wiedziała kim jestem, jeśli nie zadbam o swoje zasoby, nie będę miała czego dawać światu. Oczywiście macierzyństwo jest historią o nieustannym balansie, ale tak naprawdę chciałam pokazać, że to „opiekowanie się sobą” ono też dzieje się przy dzieciach i dzięki dzieciom. W książce chciałam jednoznacznie pokazać to, że to naprawdę chodzi o zejście z piedestału. I to nie jest niezbędne, żeby wynosić na piedestał „swój kult”.

Reklama

Podkreśliła, że bycie drugą pozwala zbudować solidny fundament w relacji z dziećmi. Jestem przeciwniczką powiedzenia „małe dzieci – mały problem, duże dzieci – duży problem”. Jasne, że kaliber się zwiększy, oczywiście, małe dziecko nie będzie miało problemów z koleżanką, która bierze narkotyki – to jasne, ale tak naprawdę jeżeli wejdziemy w świat dzieciaków, jeżeli poświęcimy świadomie czas na budowanie relacji, poświęcimy tak naprawdę siebie – kariery i różne rzeczy, które tak naprawdę mogą poczekać na rzecz czegoś, co nie może poczekać – to na tym zasadzi się każda inna rzecz, którą potem będziemy musieć z dzieckiem zrobić – wychować je.

Musi być podstawa, inaczej dziecko nie zaufa mi, gdy powiem: wydaje mi się, że zrobisz tu błąd, jeśli zrobisz to i to. Jeżeli zbuduję tą pierwotną więź, potem mogę sobie na tym budować dodatkowe klocki. Ale jeżeli nie będzie tego fundamentu, to tych klocków nie będzie na czym postawić.

CZYTAJ: Czy miłość może się “skończyć”? O kryzysach małżeńskich i sposobach na ich przezwyciężenie mówią Anna i Wojciech Hazukowie

Rzeczy, które dziś zrobiłabym inaczej

Anna Hazuka w rozmowie z Weroniką Kostrzewą wymieniła także dwie rzeczy, które jeśli by mogła – dziś zrobiłaby zupełnie inaczej.

Mówię o tym moim córkom: dziewczyny, dobrze jest założyć, że się będzie matką. Ja w ogóle nie miałam tego w planach! Być może, gdybym projektując swoje życie w wieku 17 lat, kiedy polski system wymaga wyboru zawodu, zakładała, że się pojawią słodkie małe bobaski w moim życiu, może poszłabym na psychologię wtedy, a nie dopiero teraz. Bo być może stwierdziłabym, że pedagogika jest świetnym kierunkiem. Albo, że pójdę na polonistykę, bo to fajnie można łączyć z byciem mamą – być w pracy do 13-14 i wrócić do dzieci. A jednak zawód prawnika jest zawodem, w którym jest troszkę trudniej (śmiech). Natomiast na pewno, jeśli bym to założyła, byłoby troszkę lżej.

Druga rzecz – ja trochę przegięłam w byciu drugą. Był moment, że poszłam w cierpiętnictwo. Te wszystkie momenty, w których łapała mnie frustracja, doły w macierzyństwie, mogłabym je szybciej wychwycić i wiedzieć, że przeginam, że potrzebuję odpoczynku, pomocy, że potrzebuję iść na studia, by mieć przyszłość. Tego żałuję. Miałam za bardzo śrubkę przekręconą w tą stronę i w którymś momencie ona się na mnie odbiła. To jest trudne, z jednej strony rozumiem dziewczyny, które mówią: „dbaj o siebie”, bo ja wiem o czym one mówią. Wypalenie rodzicielskie pojawia się od przewlekłej frustracji. Czasem się trudno przyznać do tej frustracji i myślę, że książka „Druga” jest dlatego takim oddechem dla kobiet, bo ona jest też o tym, że czasem jest też po prostu bardzo trudno.

ZOBACZ: „Druga” to książka, której słowa ratują mi życie

Jak znaleźć balans między cierpiętnictwem a egoizmem w macierzyństwie?

Weronika Kostrzewa zaznaczyła, że w byciu mamą często kobiety przyjmują dwie skrajne postawy – cierpiętnictwo, w którym manifestują swoją rezygnację z siebie na rzecz wychowania dzieci, lub egoizm – gdzie dzieci schodzą na drugi plan, a kobieta stawia na swój rozwój. Czy pomiędzy tymi dwiema postawami jest jakiś balans? Złoty środek? Jak go odnaleźć? Jestem zwolenniczką słuchania siebie – podkreśla Anna Hazuka. Jeśli chodzi o cierpiętnictwo – jeśli mam odwagę przyznawania się do tego, co naprawdę czuję, to jeśli pójdę za tymi uczuciami, one mnie doprowadzą najpierw do wniosków, potem do próby rozwiązania, poszukania jakiegoś antidotum.

A jeśli masz w głowie egoizm… Mówiłyśmy o tym, co tracisz, kiedy stajesz się mamą. Wyliczmy to. Tracę szybką karierę – bo umówmy się, do niej zawsze można wrócić, nawet jak pierwszy pociąg odjedzie. Odjeżdża super sylwetka. Odjeżdżają kontakty towarzyskie. A co zostaje, co wybieram, czemu mówię „tak”? Wybieram więzi z moim dzieckiem. To nie jest tylko kolokwializm. O tym mówi psychologia, istnieje coś takiego jak style przywiązania i to, co możemy ofiarować dziecku, jeśli mamy z nim stałą, stabilną więź, mamy dla dziecka czas, to tworzymy mu taki styl przywiązania, taką matrycę – bezpieczną, ufną, na której ten mały człowiek, kiedy będzie już dużym człowiekiem, zbuduje wszystkie swoje relacje. Mówiąc wprost – jeżeli my się przyłożymy jako rodzice do tego pierwszego okresu życia (od 6 miesiąca do 2,5 lat), by mu zapewnić taką więź, to mamy dużo większą gwarancję, że dziecko będzie w stanie budować życiodajne relacje – mądre, ufne.

Psychologia ma też piękne dowody na to, że jeśli w tym pierwszym okresie nie wydarzają się rzeczy dramatyczne i ten okres jest taki spokojny, spójny, przy mamie, w bliskości, ciało migdałowate w mózgu nie ma takiej reaktywności, jaką mogłoby mieć, gdybyśmy fundowali mu doświadczenia traumatyczne i trudne. Jak to się przekłada na dorosłe życie? Zwykle mamy wtedy do czynienia z optymistami. Mogłabym pokazać jeszcze wiele przykładów, jeśli chodzi o naukę. Ale my mamy nie tylko to! Jako kobiety możemy też z okresu macierzyństwa wyciągnąć niesamowite wartości.

Posłuchaj całej rozmowy:

zś/Stacja7

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę