Santiago de Łeba – by nie ustać w drodze. Ks. Zenon Myszk
Santiago de Łeba. Tak o tym miejscu mówią pielgrzymi i sami parafianie. To tu św. Jakub sam upomniał się o parafię. Dziś wspiera, wysłuchuje i przypomina, że chrześcijaństwo jest drogą.
Był rok 1998, gdy ks. Zenon Myszk usłyszał od swojego biskupa, śp. Jana Bernarda Szlagi, że tam (w Łebie) potrzeba kościoła. „Zajęcie się tym” oznaczało też wybór patrona. W Łebie – co charakterystyczne dla całego Pomorza – parafia Matki Bożej już była. Ksiądz Zenon postanowił szukać więc wśród tych, którzy byli blisko Jezusa i – jak na taki region przystało – znają się na łowieniu ryb. Jak sam mówi, święty Jakub od razu się zgodził. Pozostało jeszcze zbudować kościół, stworzyć wspólnotę parafian i sprowadzić relikwie.
Już sama budowa kościoła okazała się wyzwaniem. Jej patron jednak stawiał na drodze księdza Zenona ludzi, z najróżniejszych części świata, którzy na hasło „św. Jakub”, chcieli pomóc. Kościół powstawał, a jego budowniczy zbierał informacje. Wysłał listy do 153 parafii pw. św. Jakuba (wszystkich jakie wtedy istniały w Polsce), pytając o to, jak u nich wygląda cześć dla Apostoła, jakie są zwyczaje, tradycje, pieśni ku Jego czci i modlitwy. Dostał 12 odpowiedzi, które wskazywały, że ten kult trzeba ożywić. A właśnie zbliżał się kolejny rok św. Jakuba.
Zaangażowany proboszcz czuł, że powinien postarać się o relikwie Świętego. Zrobił to zgodnie z procedurami. List do swojego biskupa, potem list do biskupa miejsca. Ostatecznie wizyta w Santiago de Compostela. Spotkanie bardzo miłe, ale odpowiedź bardzo kategoryczna: relikwii nie będzie. Okazało się, że oficjalnie – specjalną bullą – relikwiarz został zamknięty. To jednak nie koniec historii, bo przecież do tych relikwii dziś w Łebie przyjeżdżają pielgrzymi nie tylko z całej Polski. Ks. Proboszcz zwrócił się do znajomego kapłana z Kongregację ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w Rzymie, z pytaniem czy oni takich relikwii nie mają. Ten obiecał, że zapyta wikariusza Rzymu – bp. Camillo Ruiniego – i da znać. Po miesiącu ks. Zenon odebrał telefon i usłyszał: Relikwie są! Pisz list!
Formalności dopełniono, ale z Rzymu nikt nie dzwonił. Parafianie z Łeby pojechali ze swoim proboszczem, na wcześniej zaplanowaną pielgrzymkę do Wiecznego Miasta. Ks. Zenon uznał, że skoro już jest na miejscu, to zapyta, jak ma się sprawa relikwii dla jego kościoła. Do dziś pamięta, jak usłyszał: „chodź, przedstawię ci kogoś”. Z pielgrzymki wrócili w powiększonym składzie, ze św. Jakubem!
Nie od razu jednak relikwie trafiły do kościoła. Proboszcz uznał, że do takiego wydarzenia trzeba się przygotować. Pół roku później w Łebie spotkali się przedstawiciele wszystkich parafii jakubowych w Polsce, by razem modlić się i świętować. Ze swoim patronem mieszkańcy pielgrzymowali przez miasto, zatrzymując się w kluczowych dla niego miejscach: na rogatkach, przy szkole, urzędzie miasta straży pożarnej, kapitanacie portu. By dotrzeć w końcu do – niedokończonego jeszcze – kościoła.
Przeczytaj również
Dziś przed relikwiami św. Jakuba leży księga. Księża jej nie upubliczniają, ale czytają i omadlają. Zapisana jest prośbami i podziękowaniami. Święty Jakub pomaga wyczekującym potomstwa, walczącym z nałogami czy tym, którzy szukają drogi życiowej.
Pielgrzymów jest rzecz jasna mniej niż w Santiago de Compostela. Są wśród nich mieszkańcy diecezji i całej Polski, ale przybywają też wierni z różnych części świata. Wszyscy oni na stronie parafii znajdą numer do Księdza Zenona. Można umówić się na rozmowę, herbatę, a nawet na nocleg. Z tym ostatnim lepiej zapowiedzieć się wcześniej, bo bywa, że nocujących jest więcej niż miejsca na plebanii.
Ksiądz Zenon – jak na jakubowego proboszcza przystało – pytany o życzenia, odpowiada: żebym nigdy nie ustał w drodze. I trudno nie odnieść wrażenia, że to św. Jakub wybrał ks. Zenona, a reszta jest już tego konsekwencją.
CZYTAJ TEŻ: Kościoły stacyjne Roku św. Jakuba [MAPA]
Cykl “O księdzu mowa”
stwarza przestrzeń, w której poznając lepiej naszych duszpasterzy, możemy stać się sobie nawzajem bardzo bliscy.
Mam nadzieję, że ten cykl zachęci nas do poznawania księży, których mamy wokół siebie – wskazuje Weronika Kostrzewa i dodaje: “ludzka relacja duchowny-świecki jest obu stronom – i Kościołowi – bardzo potrzebna”.
Czytaj pozostałe artykuły serii:
16 lat w sutannie i 35 za obiektywem. Ks. Mariusz Wedziuk
Biegający rektor. Ks. dr Przemysław Kwiatkowski
Modlitwa, ewangelia i bańki mydlane. Ks. Teodor Sawielewicz