Nasze projekty
Fra Angelico, "Nawiedzenie" / wikimedia commons / domena publiczna

On czyni wielkie rzeczy! Spotkanie dwóch kobiet, które zaufały Bogu

Na wieść o tym, że Elżbieta spodziewa się dziecka, Maryja rusza, aby jej pomóc. Jest młodsza, jest silniejsza, a poza tym mogą wspierać się w stanie, który obie przeżywają. Wyróżnienie przez Boga nie staje się pretekstem do stawiania siebie wyżej, przeciwnie – jest motywacją do służby.

Reklama

W spotkaniu z Elżbietą (Łk 1, 39-56) Maryja daje nam trzy dowody na autentyczność swojej miłości – z Jej miłości jeszcze przez narodzeniem Syna rodzi się służba, radość i wspólnota.

Spotkanie dwóch godności

Scena zwiastowania minęła, a Maryja została sama z misją od Boga, na którą wyraziła zgodę. Jak dziewczyna, która dowiedziała się, że urodzi dziecko oczekiwane przez cały naród, powinna spędzić dziewięć miesięcy oczekiwania? Życiorysy świętych, wśród których wzorem jest Maryja, pokazują nam jasny obraz – najbardziej wyróżnieni są ci, którzy mają w sobie większą postawę służby. Na wieść o tym, że Elżbieta spodziewa się dziecka, Maryja rusza, aby jej pomóc. Jest młodsza, jest silniejsza, a poza tym mogą wspierać się w stanie, który obie przeżywają. Wyróżnienie przez Boga nie staje się pretekstem do stawiania siebie wyżej, przeciwnie – jest motywacją do służby.

W ten sposób naprzeciwko siebie stają dwie kobiety. O godności jednej stanowi sam wiek oraz cudowność faktu, że zaszła w ciążę w podeszłym wieku. O godności drugiej świadczy wyjątkowość Dziecka, które się w Niej rozwija. I w spotkaniu tych dwóch godności następuje obustronne uniżenie. Miłość, która nie akcentuje siebie, ale określa swoją tożsamość właśnie przez wskazanie wyższości drugiej osoby. Pierwszy dowód na autentyczność miłości – prowadzi do służby.

Reklama

ZOBACZ: Cuda jasnogórskie. Matka Boża nie odpoczywa

Modlitwa pokoleń

Zanim Maryję zaczną wychwalać wszystkie pokolenia, wychwalają ją dwa – początek może skromny, ale już niezwykły, bo dwie wyjątkowe Matki są świadkami radosnego spotkania dwóch wyjątkowych Synów. Za trzydzieści lat starszy ochrzci młodszego i da o Nim świadectwo: „Oto Baranek Boży”. Na razie obaj rozwijają się bezpiecznie w łonach swoich Mam. Wielkie dzieło Bożej historii – jak wiele innych Jego wielkich dzieł – dojrzewa w sposób na razie widoczny tylko dla tych dwóch kobiet.

„Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia” (Łk 1, 48). Musimy zapytać znowu, jak przy scenie zwiastowania: czy Maryja zatrzymuje na sobie uwagę? Przecież wszyscy wezwani jesteśmy do tego, żeby się wzajemnie błogosławić, czyli – w najprostszym rozumieniu – mówić o sobie dobrze. Użyte w tym wersecie słowo μακαρίζω oznacza „uważać za szczęśliwego, uważać za błogosławionego, błogosławić, wychwalać”. Rzeczywiście – my wszyscy cieszymy się ze szczęścia Maryi. I nie jest to radość do końca bezinteresowna. Przecież dzięki Jej zgodzie na świat przychodzi Jezus. Ten, który zbawił też nas – wszystkie pokolenia.

Reklama

Często patrzymy na ludzi szczęśliwych lub takich, których my za szczęśliwych uważamy. Nie zawsze ich wychwalamy, może zdarza nam się doszukiwać w ich szczęściu rys i niedoskonałości. Maryja nie zostawia nam możliwości na takie dociekania, bo mówi wprost, jaki jest powód błogosławieństwa, które Ją spotkało: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1, 49). Podobnie jak Gabriel w scenie zwiastowania, nie pozostawia wątpliwości – to wszystko dzieło Boga. To On jest Tym, który jest tutaj wychwalany. To drugi dowód na autentyczność miłości – pozwala przekierować uwagę na swoje źródło, którym jest Bóg. Mówi o głośno o tym, co On zdziałał.

ZOBACZ TEŻ: Co stało się z dziewczynkami, którym objawiała się Matka Boża w Gietrzwałdzie? O. Adam Szustak o „Sekretach Maryi”

Dlaczego więc patrzymy na Maryję? Dlaczego ten fragment ma być podstawą do kultu maryjnego? Adhortacja bł. Pawła VI „Marialis cultus” wskazuje w tej scenie przede wszystkim na modlitwę Maryi. Ona umie się modlić – w swojej modlitwie skupić całą siebie i pokazać, że cała składa się z tego, co jest darem Boga. Nie ma granicy pomiędzy Nią a Jego działaniem dzięki temu, że jest bez grzechu. Dlatego i nasza modlitwa powinna być podejmowana w stanie łaski – wtedy, gdy pomiędzy sercem człowieka a Bogiem nie ma granicy, zbudowanej przez ludzkie powiedzenie Bogu „nie”. Serce zamknięte grzechem nie jest w stanie uwielbić Boga, bo krzyczy w nim to, co się przeciwko Bogu zbuntowało. Obrazowo przedstawia to abp Fulton Sheen, gdy omawiając scenę Nawiedzenia pisze o otwarciu Maryi: „Pudełko napełnione piaskiem nie może być napełnione złotem; dusza tryskająca swoim ego nie może nigdy zostać wypełniona Bogiem. (…) Im bardziej opróżniona z „ja” jest dusza, tym więcej jest w niej miejsca dla Boga” (F. Sheen „Maryja. Pierwsza miłość świata”).

Reklama

Spirala radości

Czytając opis nawiedzenia św. Elżbiety wręcz odczuwa się pulsującą w tym tekście radość. Elżbieta cieszy się na widok Maryi tak, że w tej radości uczestniczy nawet Jan, Maryja cieszy się wraz z Jezusem, spontanicznie wyśpiewując pieśń ku chwale Boga. Są przed sobą – wyróżnione, a pokorne. Wspominane przez nas po dwóch tysiącach lat, a doskonale gotowe służyć.

Człowiek, który umie nazwać dobro zdziałane przez Boga w jego życiu, chce to dobro nieść dalej, bo wie, że ono nie jest dane tylko dla niego. Chce opowiedzieć o tym dobru innym w taki sposób, żeby i oczy innych się otworzyły, stając się dla nich powodem do radości. I ta radość później wraca, potęguje się, jak na spirali. Kontemplacja sceny spotkania Maryi z Elżbietą może wzbudzić w nas tęsknotę za taką radością. Tęsknotę za radością, która rodzi się ze spotkania. Ale jednocześnie może pomóc Bogu w uleczeniu naszych oczu, które już dawno odzwyczaiły się od zauważania Jego działania w naszym życiu. Patrząc na Maryję uczymy się, że to On czyni wielkie rzeczy, a naszym zadaniem jest je zauważyć i wychwalać Go, ufając, że skoro już tyle uczynił… to dalej tak będzie. To jest trzeci dowód autentyczności miłości – niesie ze sobą radość.

CZYTAJ: Tajemnicze zniknięcie ciała Maryi. Co stało się z Matką Bożą po Jej śmierci?

Prośmy Maryję – dziewicę modlącą się – aby pomagała nam odkrywać w swoim życiu miłość potwierdzającą się na te trzy sposoby. Miłość, która będzie nas prowadzić do służby drugiemu człowiekowi, bez przesadnego akcentowania własnej wartości. Miłość, która umie w Bogu dostrzec źródło swojej godności i głośno na Niego wskazywać. Miłość, która widzi dobro i dla innych staje się powodem do radości.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę