
Aktor Mickey Rourke: „Odmawiam różaniec trzy razy dziennie”
Ciężką pracą zdobył wykształcenie aktorskie, sławę i uznanie. Później pojawiły się narkotyki, alkohol, kłótnie, agresja wobec innych. W czasie, gdy miał myśli samobójcze pojechał do Lourdes. W wywiadach podkreślał: "Bóg dał mi drugą szansę". Dziś Rourke przyznaje, że odmawia różaniec trzy razy dziennie. „Być może właśnie z tego powodu jeszcze tutaj jestem”.
Philip Andre Rourke Jr. nie miał łatwego dzieciństwa. Kiedy miał sześć lat, jego ojciec opuścił rodzinę. Miał siedem lat, gdy jego matka wyprowadziła się wraz z nim i dwójką rodzeństwa z domu i wyjechała do Liberty City, dzielnicy w północno-zachodnim Miami na Florydzie. W 1963 wyszła ponownie za mąż za Gene’a Addisa, policjanta i ojca pięciu synów z poprzedniego małżeństwa, z którym później się rozwiodła.
Zanim został aktorem, trenował boks. Po pierwszych zwycięstwach doznał dwóch kontuzji i zrezygnował z dalszej kariery na ringu. Pierwszą aktorską rolę Rourke dostał w wieku 19 lat i natychmiast zafascynował się aktorstwem. Zawodowe aktorstwo wymagało od niego jednak ciężkiej pracy – aby dostać się do szkoły aktorskiej i móc ją opłacić, Rourke pożyczył pieniądze od swojej siostry na start, przeprowadził się do Greenwich Village, nowojorskiej dzielnicy artystów i dorabiał przy parkowaniu samochodów i kopaniu rowów. To także był czas, gdy Mickey po raz pierwszy zetknął się z narkotykami. Został wybrany do Actors Studio w swoim pierwszym przesłuchaniu, które uznano „najlepszym przesłuchaniem od trzydziestu lat”.
CZYTAJ: Andrzej Młynarczyk: Bóg jest ostoją, miłością i pasją. Od dziecka wiedziałem, że jest Mistrzem!
„Naprawdę paliłem mosty”
W 1978 roku przeniósł się do Los Angeles – zadebiutował na dużym ekranie w 1979 roku w komedii wojennej Stevena Spielberga „1941”. Później pojawił się w dramacie telewizyjnym stacji ABC „Miasto strachu”, westernie „Brama nieba” z 1980 roku oraz dramacie telewizyjny CBS „Gwałt i małżeństwo”.
Niestety, w połowie lat 90. kariera Mickey’a Rourke załamała się. Nie dogadywał się z reżyserami, wdawał się w kłótnie z kolegami z branży i menedżerami. Był nieobliczalny – awanturował się, wywracał stoły i groził innym. W końcu przestał otrzymywać role. „Naprawdę paliłem mosty. A wiele osób ma długą pamięć”, stwierdził gorzko po latach w wywiadzie dla brytyjskiej gazety „Daily Mail”. W tym czasie miał także ogromne problemy z narkotykami oraz alkoholem.
Przeczytaj również
CZYTAJ: Marcin Kwaśny: Byłem antykatolikiem i antyklerykałem. Bóg dał mi łaskę wiary
Próba samobójcza i… wyjazd do Lourdes
Rourke po latach wspominał, że cudem jest to, że nie spędził 30 lat za kratkami za dawne ekscesy z narkotykami, alkoholem i przemocą. Kiedy był na skraju załamania i miał myśli samobójcze, kilka razy odwiedził Lourdes. Jego modlitwy zostały wysłuchane. W wywiadach podczas promocji filmu „Man of God”, opowiadającego o życiu św. Nektariusza z Eginy, Rourke poruszał kwestię wiary i cudów. Mówił też o tym, że bycie katolikiem ocaliło go od samobójstwa.
Już około 2008/2009 roku Rourke publicznie przyznawał, że dostał od Boga drugą szansę. Twierdził, że psychiatra i ksiądz byli jego najlepszymi przyjaciółmi w najtrudniejszych momentach. Ubolewał nad tym, że gdy człowiek upada, znajdą się ludzie, którzy jeszcze go popchną, zamiast mu pomóc – na szczęście jemu zawsze udawało się podnieść i zacząć od nowa.
ZOBACZ: Ks. Patrick J. Peyton. Ksiądz, który ewangelizował Hollywood
„Być może właśnie z tego powodu jeszcze tutaj jestem”
Ciało aktora przypomina mapę, na której zapisano szczegóły z jego życia: krzyże, tatuaże, blizny, ślady na twarzy po licznych złamaniach i operacjach plastycznych.
Kiedyś kapłan imieniem Peter powiedział mu, że nie powinien zwracać się do Boga tylko wtedy, gdy wszystko dookoła się wali. Trzeba dbać o relację z Bogiem zanim zrobi się gorąco. Dziś Rourke przyznaje, że odmawia różaniec trzy razy dziennie. „Być może właśnie z tego powodu jeszcze tutaj jestem” – podsumowuje.
Aleteia.pl, Viva.pl, Wikipedia, zś/Stacja7