Marcin Kwaśny: Byłem antykatolikiem i antyklerykałem. Bóg dał mi łaskę wiary
"Przez 18 lat byłem poza Kościołem, „poza” Panem Bogiem. Byłem antykatolikiem, antyklerykałem. Powiedziałem jedno zdanie: Panie Jezu, jeśli istniejesz, to mi pomóż, bo sobie nie radzę. To była łaska wiary" - mówi aktor Marcin Kwaśny.
Marcin Kwaśny jest aktorem teatralnym, telewizyjnym i filmowym, scenarzystą i reżyserem. Przez wiele lat deklarował się jako ateista i antyklerykał. Pierwszy raz o swoim nawróceniu opowiedział w marcu 2019 roku.
„Spowiedź uwolniła mnie od kolejnych zniewoleń”
Aktor sziś dzieli się swoją historią i tworzy materiały dotykające tematu wiary. W niedawnej rozmowie z Damianem Krawczykowskim opowiedział o swojej drodze do Pana Boga.
Przez 18 lat byłem poza Kościołem, „poza” Panem Bogiem. Byłem antykatolikiem, antyklerykałem. W 2013 r. powiedziałem jedno zdanie: Panie Jezu, jeśli istniejesz, to mi pomóż, bo sobie nie radzę – opowiada. To była łaska wiary. Do spowiedzi poszedłem dopiero pół roku później. Spowiedź uwolniła mnie od kolejnych zniewoleń. Sam doświadczyłem jej niesamowitego działania.
ZOBACZ: Jak nawrócić własne serce? 40 konkretów
Wyświetl ten post na InstagramiePrzeczytaj również
„Pomodliłem się do Ducha Świętego i w pół godziny napisałem aktualny scenariusz”
W grudniu 2021 roku premierę miał film krótkometrażowy „Spowiedź” w reżyserii Marcina Kwaśnego, opowiadający o uzdrawiającej sile tego sakramentu. Film można w całości obejrzeć na platformie YouTube.
W rozmowie z Damianem Krawczykowskim Marcin Kwaśny podkreślił, że stworzył film właśnie o takiej tematyce z kilku istotnych powodów. Pierwszym z nich była informacja o tym, że w Polsce największa laicyzacja jest wśród młodzieży i że coraz więcej odnotowuje się akty apostazji. Drugim czynnikiem była rozmowa – zapytałem pewną młodą osobę w mojej rodzinie, dlaczego nie przystępuje do spowiedzi. W odpowiedzi usłyszałem, że nie robi tego, „bo nie ma grzechów”. Trzecim czynnikiem było to, że od kolegi dostałem scenariusz filmu właśnie o spowiedzi, ale w zupełnie innym klimacie. Pewien człowiek chodził do spowiedzi, widział jakieś straszne obrazy w kościele, jakieś diabły. Jak się wyspowiadał i wyszedł, to uśmiechały się do niego anioły. To było takie banalne. Powiedziałem wtedy, że ja się tego nie podejmę, jednak mogę napisać coś innego. Pomodliłem się do Ducha Świętego i w pół godziny napisałem aktualny scenariusz.
CZYTAJ: „Wygrać życie, to powiedzieć „tak” Bogu w odpowiednim momencie”. Poruszające świadectwo nawrócenia
„Jezus, który uzdrawiał 2 tys. lat temu, wciąż jest żywy i obecny”
W tej samej rozmowie Marcin Kwaśny podkreślił, że bardzo ważne jest, by dawać świadectwo i dzielić się swoim doświadczeniem spotkania z żywym Bogiem. W czasie, gdy panują tak postępujące laicyzacja i apostazja, jest wielkie pole do działania właśnie dla nas. Musimy pokazywać, że ten Jezus, który uzdrawiał 2 tys. lat temu, wciąż jest żywy i obecny; że to nie jest jakiś mit, tylko prawdziwa rzeczywistość.
Nie ma nic gorszego niż odklepywanie paciorków i przyjęcie postawy: „to będzie nam dane już raz na zawsze, ta łaska”. To tak nie działa. Trzeba się nawracać każdego dnia. Boga prosić na kolanach o to, żeby przymnożył nam wiary, bo jesteśmy tylko słabymi ludźmi. To jest normalne. Widzę jednak, że jeśli człowiek potrafi się przyznać do własnych słabości, to wtedy daje pole do działania mocy Bożej.
Przypominamy artykuł opublikowany 27 czerwca 2023 roku.
niedziela.pl, zś/Stacja7