5 rzeczy, które burzą jedność w rodzinach
Kiedy myślimy o rodzinie w kryzysie, nie musimy tego łączyć z nałogami czy z przemocą. Dziś mamy do czynienia z nowymi rodzajami zagrożeń dla jedności współczesnych rodzin. Jak je rozpoznać? Jak je przezwyciężać? Wyjaśniają ks. Piotr Glas i Jacek Pulikowski.
Siostra Łucja w słowach wypowiedzianych do kard. Caffarry stwierdziła, że ostateczna bitwa z szatanem będzie się toczyła o rodzinę. Nie ma wątpliwości, że jesteśmy już świadkami tej bitwy – coraz więcej małżeństw się rozpada, wiele państw zalegalizowało małżeństwa jednopłciowe, wiele osób nie decyduje się już w ogóle na założenie rodziny. Jak stawić czoła tym problemom? W książce „Ostateczna bitwa o rodzinę” wyjaśniają ks. Piotr Glas, rekolekcjonista i były egzorcysta, oraz dr Jacek Pulikowski, ceniony doradca rodzinny, mąż i ojciec.
„Jeśli zabraknie telefonu, rozlega się demoniczny krzyk…”
Nikt z nas nie ma wątpliwości, że współcześnie rodziny przeżywają kryzysy w sposób, który nie był znany wcześniej. Bardzo często po ślubie małżonkowie niby żyją razem, ale realizują swoje cele, swoje pasje. Kobieta ucieka w pracoholizm, mężczyzna w sport, różnego typu hobby. Teraz, kiedy myślimy o rodzinie w kryzysie, nie musimy tego łączyć z nałogami czy z przemocą. Teraz te kryzysy są wywoływane przez wiele innych rzeczy.
Ks. Piotr Glas: Tym, co mnie dziś przeraża, jest wszechobecność telefonu, który tak naprawdę, zwłaszcza w rękach młodych, jest właściwie komputerem. Ludzie jadą na wakacje, siedzą przy wspólnym stole, czekając na posiłek, a każde z nich nos trzyma w swoim telefonie. Są zupełnie odłączeni od rzeczywistości, od siebie, od bezcennego czasu, który dla siebie mają. Telefon prawdę ci powie, poprowadzi, da na wszystko odpowiedź, wszystkiego nauczy. To jest naprawdę chore.
Jacek Pulikowski: Widziałem taki plakat – mężczyzna obejmuje kobietę i za jej głową trzyma włączoną komórkę, kobieta obejmuje mężczyznę i drugą ręką za nim trzyma komórkę. To jest potężne nowoczesne zagrożenie. Cenię rodziny, które na przykład w niedzielę zabraniają używania telefonu. Przy wspólnym posiłku telefony są w sąsiednim pokoju, wyłączone.
Ks. Piotr Glas: A jeśli zabraknie telefonu, rozlega się demoniczny krzyk.
Przeczytaj również
Jacek Pulikowski: Małżonkowie zasypiają wspólnie. Ostatnim, co widzi mąż, jest komórka, nie żona. I pierwszym, co bierze do ręki rano, jest komórka. Kiedyś miałem spotkanie dla stu czterdziestu facetów, liderów ruchów męskich. Pojawił się temat telefonu – jak uchronić przed tym dzieci? Niewiele myśląc, wyciągnąłem swoją starą wysłużoną komórkę, która miała tylko możliwość odebrania i wysłania SMS-a oraz dzwonienia i odebrania połączenia, i nic więcej. I usłyszałem taki przytłumiony pomruk. To była zgroza zmieszana z podziwem. Powiedziałem, że jeśli tatuś musi mieć nowy model telefonu w pierwszym tygodniu po premierze, trzy razy droższy niż jego stary telefon, niech zapomni, że przekona synka, że on nie musi mieć nowego telefonu. Zawsze podpowiadam mężczyznom, żeby sobie w telefonach uruchomili monitoring czasu, który poświęcają na przeglądanie różnych rzeczy. Sprawdź, czy to jest zgodne z twoim planem dnia. Jakiś czas musisz poświęcić na odpoczynek, możesz jakiś czas wydzielić na rozrywkę, na przyjemności, proszę bardzo. Ale sprawdź też, gdzie jest czas dla Pana Boga, gdzie jest czas dla żony, gdzie jest czas dla dzieci, gdzie jest czas dla ludzi w ogóle. Jak dzielisz czas twojego życia, taka jest twoja miłość. Tyle że miłość do telefonu nie może dać szczęścia.
Jeśli tatuś musi mieć nowy model telefonu w pierwszym tygodniu po premierze, trzy razy droższy niż jego stary telefon, niech zapomni, że przekona synka, że on nie musi mieć nowego telefonu
Gubimy relacje!
Jest jeszcze jeden ważny aspekt takiego cyfrowego życia. Gubimy relacje. Wszystko dzieje się na Instagramie albo na Facebooku.
Jacek Pulikowski: Nie mówimy tu oczywiście o sytuacji, w której ojciec wyjechał do pracy za granicę i kontaktuje się z rodziną przez WhatsAppa. Wielką biedą jest na przykład to, że żona pół dnia spędza na portalach randkowych. Mam w poradni taką parę. Żona korzysta z tych portali ponad cztery godziny dziennie. Potrzebuje rozrywki. Może czegoś szuka, a może po prostu chce zaistnieć. Może chce się pobawić, bo tak mi powiedziała: „To taka fajna zabawa”. Może chce sobie niewinnie poflirtować. Wcale nie musi chcieć zdradzać męża. Powiedziałem jej, że gdybym był jej mężem, po prostu bym jej tego zabronił. Ona na to z przerażeniem w głosie: „Ale ja to tak bardzo lubię”.
Inny przykład z życia. Małżeństwo w stanie rozpadu. Jedno dziecko malutkie, trzy-, czteromiesięczne, drugie ma rok i kilka miesięcy. Mąż pracuje na dwa etaty, wraca do domu zmęczony jak pies, wściekły. Żona wtedy mu wciska w ręce dzieci i biegnie do swojej pracy, bo dorabia, sprzątając po domach. Poza tym ona pracuje zawodowo na pół etatu, tylko że dojeżdża komunikacją miejską, w jedną stronę godzinę, ale w drugą już półtorej godziny, bo wraca w godzinach szczytu. Z dojazdami robi się niemal siedem godzin. Na te siedem godzin zatrudniają opiekunkę. Oboje przemęczeni, niewyspani, wściekli na siebie nawzajem. Dochodzę do kolejnych szczegółów i okazuje się, że opiekunce płacą więcej, niż ona zarabia. Ja jej mówię: „Proszę pani, ale jaki jest w tym sens?”. Tak po męsku mówię: jaki jest sens? Ona jest przerażona. „Ale ja tak kocham tę pracę”. „A może by pani tak pokochała swoje dzieci? Pani bardziej kocha pracę niż dzieci”. Spuszcza głowę. Nie wiem, jakie były przyczyny takiej sytuacji. Może mąż na nią krzyczał, że jest darmozjadem, że nie przynosi pieniędzy. Nie wiem. Ona chce się realizować w jakiejś pracy. Tylko tu ma malutkie dzieci, które nie mają matki, są przekładane z rąk do rąk. I do tego rozpadające się małżeństwo.
Ks. Piotr Glas: To, z czym obecnie często się spotykam, obserwując relacje międzyludzkie, jest egoizm. Nie chcemy dzieci, bo wakacje we dwoje są ważniejsze, nasz czas na rozrywkę, przyjaciół, niekończące się imprezy. Może kiedyś, w przyszłości, ale teraz to jeszcze dużo za wcześnie. Oczywiście relacje seksualne są na porządku dziennym i nocnym, a środki antykoncepcyjne czy ewentualna aborcja nie stanowią żadnego problemu. Czy to nie jest diabelskie? A przecież już na samym początku małżeńskiej drogi, przed samą przysięgą, pada pytanie: „Czy chcecie przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?”. „Tak, zgadzamy się”, pada zazwyczaj odpowiedź.
Pornografia nowym wymiarem zdrady w małżeństwie
Pornografia jest współcześnie nowym wymiarem zdrady. Nawet w małżeństwie daje zupełnie inne przestrzenie do tego, żeby zdradzać współmałżonka.
Ks. Piotr Glas: Powiedzieliśmy, że wielkim zagrożeniem dla jedności współczesnych rodzin są urządzenia elektroniczne. Trzeba też pamiętać, że dzięki nim jeszcze bardziej zwiększył się dostęp do pornografii: w każdej chwili i w każdym miejscu, w pracy czy nawet w kościele. Jak już wcześniej wspomniałem, jest to ogromny problem, który brutalnie niszczy relacje małżeńskie, młodzież i coraz częściej małe dzieci. Uzależnienie młodych ludzi od pornografii, a co za tym zazwyczaj idzie, od samogwałtu, jest dziś powszechne i przerażające. Nie można tu mówić tylko o czystej biologii i jej prawach. Uzależnienia, a zwłaszcza od pornografii, są ulubioną przestrzenią złego ducha. Demony seksu są jednymi z najtrudniejszych do pokonania. Kiedy znajdziemy się w ich szponach, będziemy mieć duży problem.
Uzależnienia, a zwłaszcza od pornografii, są ulubioną przestrzenią złego ducha. Demony seksu są jednymi z najtrudniejszych do pokonania. Kiedy znajdziemy się w ich szponach, będziemy mieć duży problem.
Często przychodziły do mnie zapłakane kobiety, które mówiły: „Mój mąż cały czas sięga po pornografię, zadowala się sam, a ja czuję się odpychana i niechciana jako kobieta”. Widziałem rozpacz i bezradność w ich oczach. Często miały żal do samego Boga, że ich życie nie ułożyło się tak, jak tego oczekiwały. Demon od razu wykorzystuje takie sytuacje, wszystkie nasze żale i pretensje. Oczywiście, że przyczyn zaistnienia kryzysu mogło być wiele, ale warto wspomnieć w tym miejscu o czymś, co stało się już normą, nawet w dobrych, katolickich rodzinach – o współżyciu przed ślubem. Jest to grzech ciężki, często bagatelizowany, lekceważony i niewyznawany w spowiedzi, który może bardzo wpłynąć na seksualne wypalenie mężczyzny lub, mówiąc prościej, znudzenie się małżonką oraz brak seksualnego zainteresowania w najbliższej przyszłości. Szatan szybko wykorzysta sytuację i przekieruje męża na inne tory, pokazując mu inną drogę wyjścia z problemu. Bardzo szybko przypomni mu na przykład o dawnym romansie, o którym ten już zdążył zapomnieć. Demon jest świadomy naszych niewyspowiadanych grzechów i widzi nasze poranienia, a do tego zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zniszczyć daną relację.
Spowiedź z całego życia, szczery żal za grzechy i zadośćuczynienie byłyby najlepszym wyjściem z takiej sytuacji, ale, jak wiemy, diabeł w swojej strategii odbiera nam wstyd w czasie popełniania grzechu, a kiedy przychodzi moment wyznania popełnionego zła na spowiedzi, przywraca go nam ze zdwojoną siłą, zakładając coś w rodzaju wewnętrznej blokady: „Przecież ja tego księdzu nie powiem, to wydarzyło się jeszcze przed ślubem, nie warto do tego wracać”, albo klasyczne samousprawiedliwienie grzechu: „Ludzie robią gorsze rzeczy w życiu”. Do tego dochodzi jeszcze kłamstwo z poprzednich spowiedzi, które uczyniło je nieważnymi, świętokradcze przyjmowanie Eucharystii w stanie grzechu – i nie zauważymy, jak coraz bardziej pogrążamy się w matni duchowej.
Przypomina mi to obraz owada, który wpadł w sieci pająka. Na początku szamocze się z dużą energią, myśląc, że da radę się wydostać i wszystko będzie jak dawniej, ale po pewnym czasie jego sytuacja robi się coraz gorsza, siły zaczyna brakować, a pająk tylko cierpliwie czeka, kiedy będzie mógł zaatakować. Kiedy wpadniemy w sieci szatana, też nam się wydaje, że sami damy radę się z niej wydostać, ale to tylko iluzja. Na szczęście dla nas jest nadzieja, mamy pomoc w postaci Bożej łaski, ale musimy się po nią zwrócić i z niej skorzystać.
„Nowa religia” – ciało
Są też inne obszary zagrożeń, o których warto przy tej okazji wspomnieć. Jednym z nich jest obecnie tak bardzo popularne przesadne dbanie o siebie, swój wygląd zewnętrzny.
Ks. Piotr Glas: Tak, to uwielbianie świątyni swojego ciała. W naszych czasach dla wielu, szczególnie młodych, staje się to jakby nową religią, obiektem marzeń i pożądań, które niepatrolowane, łatwo mogą doprowadzić nas do obsesji samouwielbienia.
Jest to bardzo niebezpieczny trend, który łatwo może nas otworzyć na działanie demoniczne. Główną bramą jest nasza nadmuchana do granic możliwości ludzka pycha. Chciałbym również zaznaczyć przy tej okazji, że szczególnie wiele młodych dziewczyn, nienawidząc swojego ciała czy urody, rzuca na siebie przekleństwo, a przez to bardzo naraża się na demoniczne zniewolenie, które szybko prowadzi w świat depresji, a nawet, w ekstremalnych przypadkach, do autodestrukcji.
Wiele młodych dziewczyn, nienawidząc swojego ciała czy urody, rzuca na siebie przekleństwo, a przez to bardzo naraża się na demoniczne zniewolenie, które szybko prowadzi w świat depresji, a nawet, w ekstremalnych przypadkach, do autodestrukcji.
Niedawno w Ewangelii uderzyło mnie jakże ważne zdanie wypowiedziane przez Jezusa: „Duch daje życie, ciało na nic się nie przyda” (por. J 6, 63). Gdybyśmy tylko chcieli rozważyć i zrozumieć to jedno proste zdanie, życie wielu nabrałoby innego wymiaru. W Anglii czy w USA rodzice wraz z dziećmi spędzają w niedziele całe godziny na różnego rodzaju treningach czy sporcie, ale na Boga nie mają czasu. Mówią: „To dla zdrowia, czas spędzamy razem na powietrzu, to radość dla nas wszystkich”. Oczywiście zgadzam się i popieram całym sercem aktywność fizyczną, ale nie kosztem ducha i wiecznego zbawienia (por. Mt 16, 26).
Widzimy teraz jasno, co proponuje nam duch tego świata, a wszechmocna szatańska kampania reklamowa odnosi w naszych czasach wielki sukces. Inwestujemy na potęgę w swoje ciała, ale nie w to, co jest nieśmiertelne: nasze dusze. Ciało złożą w trumnie i po pewnym czasie niewiele z niego zostanie. Duch daje życie, prawdziwe życie na wieczność. Ojciec kłamstwa wie, co jest dla naszego zbawienia najważniejsze, dlatego nie żałuje czasu i środków na swoją piekielną i kłamliwą propagandę, której niestety tak łatwo ulegamy.
Inwestujemy na potęgę w swoje ciała, ale nie w to, co jest nieśmiertelne: nasze dusze.
Jacek Pulikowski: Efekt tego można skwitować krótko: w zdrowym ciele zdrowe cielę. Mówimy o tych największego kalibru zagrożeniach czy zniewoleniach duchowych, ale patrząc na tę kwestię od strony psychologicznej, można wyprowadzić pewne prawidłowości. W człowieku wszystko jest powiązane, nie ma odrębności ciała od psychiki, od ducha.
Największy problem w relacjach – niedojrzałość
Jacek Pulikowski: Gdyby mnie spytano, co jest największym problemem w budowaniu relacji małżeńskiej na poziomie psychicznym – bo ciągle powinniśmy mówić o relacjach, to jest podstawa małżeństwa – powiedziałbym, że jest to bez wątpienia niedojrzałość. Niedojrzałość przejawia się w pewnym niepanowaniu nad sobą. Oczywiście nałóg jest już wyraźnym ograniczeniem posiadania siebie, bo do pewnego momentu człowiek siebie posiada, potem już nie. W przypadku nałogu miłość jest limitowana przez nałóg. Nałogowiec nie może w pełni miłować, bo nie może siebie w pełni oddać, ponieważ siebie w pełni nie posiada. Ale niedojrzałość objawia się niezdolnością do miłości wynikającą z braku decyzji: nie podjąłem decyzji – to jest ważne zwłaszcza dla mężczyzny – że będę bezinteresownym darem z siebie samego. Wielu mężczyzn przez całe życie nie podjęło decyzji, że chce siebie oddać w miłości po to, by być szczęśliwym. Strasznie egoistyczne. Żeby móc przeżyć miłość, muszę siebie oddać. Tej decyzji bardzo wielu nie podjęło i dlatego mamy tylko namiastki.
Niedojrzałość objawia się niezdolnością do miłości wynikającą z braku decyzji: nie podjąłem decyzji – to jest ważne zwłaszcza dla mężczyzny – że będę bezinteresownym darem z siebie samego
Bywają momenty w małżeństwie, kiedy uświadamiamy sobie, że tak naprawdę mamy pretensje do siebie nawzajem z egoizmu, a nie z troski o drugiego. Zamiast smutku, że małżonek postąpił niefajnie, jest złość i oburzenie: jak on tak mógł. To wyraz niedojrzałości. (…) W relacji z drugim człowiekiem mamy dochodzić do ładu i porozumienia. Potrzeba do tego dobrej komunikacji. Specjaliści wyróżniają jedenaście kanałów komunikacji. To są między innymi słowa, gesty, mimika, ton głosu i tak dalej. Dzięki temu, jeśli spotkamy drugiego człowieka i on nas jakoś zrani, poprzez dobrą komunikację mamy szansę zmniejszyć ten ból, zbliżyć się do siebie. Niekoniecznie musimy przyjąć poglądy drugiego. Nawet małżeństwa tego nie robią, a co dopiero ludzie na ulicy, którzy w jakiś sposób się krzywdzą. To jednocześnie jest narzędzie wzrostu, bo jeśli się zajmę moją żoną, żeby jej nie było przykro, kiedy jej coś zrobiłem, to automatycznie rosnę i przechodzę z egoizmu na stronę miłości. Zaczynam myśleć o niej, nie o sobie.
Dobra komunikacja powoduje, że dostrzegamy, że najgorszy wariant zachowania, jaki komuś przypisaliśmy, nie jest prawdziwy. Jeżeli raz, piąty, dziesiąty, setny się o tym przekonamy, rzeczywiście możemy się na siebie otworzyć. Moment, w którym bardziej zaczęliśmy się z żoną o siebie troszczyć, to był moment, w którym zrozumiałem to zdanie Jana Pawła II: „Celem małżeństwa jest wspólna droga do świętości przez budowę komunii osób na wzór komunii Osób Boskich”. To mnie olśniło. Że nie moja racja, nie mój plan ma się wypełniać, nie ma być po mojemu, tylko ponad wszystkim ma być budowa relacji miłości z żoną. Dawno to zrozumiałem, ale nieudolny jestem, wobec tego idzie to powoli. Mam tylko nadzieję, że do śmierci zdążymy jaką taką komunię zbudować.
ks. Piotr Glas, Jacek Pulikowski
Ostateczna bitwa o rodzinę
Opierając się na własnym bogatym doświadczeniu pracy z ludźmi, ks. Piotr Glas wraz z Jackiem Pulikowskim wskazują, że rozpad małżeństw jest dziś ściśle związany z odejściem od Boga. Siostra Łucja z Fatimy powiedziała: „Ostateczna bitwa pomiędzy Bogiem a królestwem szatana zostanie stoczona w kwestiach małżeństwa i rodziny”. Czas na plan ratunkowy.
KUP KSIĄŻKĘ>>>