Nasze projekty

Wigilie dla samotnych. Czy popełniamy jakiś błąd?

Nie ma chyba bardziej rodzinnego czasu w roku niż właśnie Święta Bożego Narodzenia. Tymczasem okazuje się, że coraz częściej organizuje się osiedlowe czy miejskie wigilie dla osób samotnych. Nie sposób nie zadać sobie pytania, skąd tak duża potrzeba organizacji tego typu spotkań.

Fot. Wspólnota Sant'Egidio

Badania CBOS z 2022 roku pokazują, że dla nieco ponad połowy Polaków Boże Narodzenie to rodzinne święta. Nie da się jednak ukryć, że dla setek tysięcy osób okres ten jest czasem wielkiej samotności. Wśród nich znaczną część stanowią seniorzy – a ich liczba stale rośnie. W roku 2018 żyło ich w Polsce ok. 280 tys., a dziś to już ponad 400 tys. osób. Statystyki te podaje w swoich tegorocznych badaniach Stowarzyszenie mali bracia Ubogich, które od 20 lat towarzyszy samotnym osobom starszym.

Jest to towarzyszenie w relacji 1:1. Regularnie ten sam wolontariusz odwiedza osobę starszą w jej domu. Wolontariusze towarzyszą seniorom na co dzień, rozmawiają, chodzą na spacery, do teatru, na wystawy. Organizują krótkie wycieczki za miasto. Pamiętają o ważnych dla nich uroczystościach.

Stowarzyszenie od 20 lat  przygotowuje także spotkania świąteczne, w tym Wigilie dla swoich podopiecznych –  osamotnionych seniorów. Dziś to spotkania dla osób z 12 miast   Polski. Jak mówi Małgorzata Karpińska, pracownik Stowarzyszenia, wciąż rośnie zapotrzebowanie, by organizować takie spotkania, by dać samotnym seniorom poczucie, że nie są zostawieni sami sobie. Jeśli mieliby trudność w dotarciu na wigilijne spotkanie – pomagają im wolontariusze. A jeśli nie ma możliwości, by dana osoba wyszła z domu – wolontariusz przyjedzie do niej, by nikt w tym czasie nie był sam.

Reklama

Przyznanie się do samotności nie jest łatwe

W całej Polsce Stowarzyszenie mali bracia Ubogich otacza wsparciem ponad 700 seniorów. Skala potrzeb jest dużo większa, jednak nie każdy senior ma odwagę zgłosić się do Stowarzyszenia po pomoc – a to pierwszy krok, by otrzymać pomoc. Przyznanie się do samotności nie jest łatwe. Trudno jest seniorom nieraz zgłosić się do konkretnej instytucji, do tego dochodzą nierzadko jakieś błędne przekonania, że już się do niczego nie nadają albo że oni nie są aż tak potrzebujący – zauważa Małgorzata Karpińska.

Stowarzyszenie można wspomóc, zostając na przykład darczyńcą akcji “Podaruj Wigilię”. Wciąż trwa zbiórka funduszy na organizację spotkań przy wspólnych stołach i świąteczne odwiedziny u podopiecznych, którzy ze względów zdrowotnych nie będą mogli dotrzeć na spotkania.

5000 herbat, 60 000 uszek, półtorej tony buraków

“Zasiądziemy w świątecznej atmosferze, przy pięknie nakrytych stołach z tradycyjnymi potrawami wigilijnymi, aby wspólnie przeżyć ten szczególny wieczór, w którym nikt nie powinien być sam”. Tak na Wigilię dla Samotnych zaprasza katowicka Fundacja Wolne Miejsce, która organizuje jedne z największych Wigilii oraz Śniadań Wielkanocnych dla samotnych w Polsce. Ideą Fundacji jest połączenie niemarnowania żywności oraz niesienie pomocy osobom potrzebującym. Dziś ta inicjatywa ma już ogólnopolski zasięg działania. Oddziały lokalne organizują wigilie dla samotnych w kilku miejscach kraju, poza Katowicami są to m.in. Warszawa, Olsztyn, Kołobrzeg, Ostrów Wielkopolski, Pszczyna.

Reklama

Metropolitalna Wigilia dla Samotnych odbędzie się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Na swoich mediach społecznościowych Fundacja regularnie aktualizuje listę potrzebnych na spotkanie produktów oraz zaprasza do współpracy wolontariuszy. Zapotrzebowanie na artykuły spożywcze jest ogromne. Na liście można znaleźć m.in. 1,5 tony buraków, kapusty kiszonej, 400 kg marchewek, 600 jaj czy 5000 herbat.

Staramy się, by posiłki, które przygotowujemy, były pyszne, dobrej jakości – podkreśla Mikołaj Rykowski, założyciel Fundacji. Nie chodzi jednak tylko o przygotowanie smacznych, świątecznych potraw. Pomysłodawca wydarzenia zwraca uwagę, że poprzez świąteczne spotkania wychodzą naprzeciw osobom samotnym “dając im okazję do życzliwego kontaktu z wolontariuszami, dzięki czemu spotkania te stają się prawdziwie rodzinne”.

Wigilia dokładnie w Wigilię

Wiele z Wigilii dla samotnych odbywa się dokładnie 24 grudnia. Organizatorzy podkreślają, że ideą jest spotkanie właśnie w tym dniu – nie kilka dni przed czy spotkanie opłatkowe po Świętach. Mikołaj Rykowski z Fundacji Wolne Miejsce podkreśla, że “dla osób samotnych jest to najlepsza data, by spotkać się z drugim człowiekiem”. Nie zajmujemy się żywieniem, to nie jest pomoc humanitarna, tylko spotykamy się z samotnymi w dzień świąteczny. Osoby samotne najbardziej potrzebują tego zainteresowania, bycia ze sobą w ten wigilijny wieczór – zaznacza i zwraca uwagę, że Wigilia to “jedyny dzień w roku, kiedy tradycja mówi o zapraszaniu”. My nie namawiamy tych setek, tysięcy osób, żeby przyszli. My ich zapraszamy, czekamy na nich i wolne miejsca się wypełniają – dodaje Rykowski.

Reklama

Sam w jeden z takich wieczorów ponad 20 lat temu zaprosił do swojego mieszkania samotnego sąsiada. Nie było to spotkanie przedświąteczne, tylko dokładnie wigilijny wieczór. To dopiero mi uświadomiło, jak bardzo to jest trudne, kiedy te osoby zostają same, nie są nigdzie zaproszone. Dla niektórych jest to doświadczenie krańcowe, statystyki mówią nawet o tym, że najwięcej samobójstw wydarza się właśnie w Wigilię zauważa Mikołaj Rykowski. A wystarczy nasze zaproszenie, żeby pomóc drugiemu człowiekowi, okazać mu nasze zainteresowanie w jego problemie samotnościdodaje.

Tak zrodziła się idea Fundacji Wolne Miejsce. “W kolejnych latach powiększałem świąteczne stoły, najpierw we własnym domu, a potem wraz z wolontariuszami w halach wielu polskich miast. Gościmy na takich wydarzeniach po kilka tysięcy samotnych osób” pisze na stronie Fundacji jej prezes, Mikołaj Rykowski.

Pytania o samotność

Dlaczego coraz więcej osób spędza Święta w samotności? Ile ludzi, tyle historii – mówi Małgorzata Karpińska. Sporo naszych podopiecznych to osoby  80- czy 90-letnie. Dla tych osób krąg znajomych czy rodziny już się mocno wykruszył. Są osoby, które nie miały dzieci albo których dzieci mieszkają daleko. Są wdowy, wdowcy. Jedna z podopiecznych Stowarzyszenia, po śmierci córki, wychowywała swojego wnuka. Kiedy dorósł wyjechał do Anglii, gdzie mieszka do dziś. Wiele razy namawiał babcię, by się do niego przeniosła.. Ale dla osoby starszej to nie jest łatwa sprawa, po prostu się przeprowadzić do obcego kraju, nie znając języka. Ona jest przyzwyczajona do swojego mieszkania, do swojej miejscowości – wyjaśnia.

Wiele osób samotnych to osoby starsze. Ale niekoniecznie biedne – choć czasem myślimy, że samotny człowiek to znaczy człowiek biedny. Jest dużo ludzi z rozbitych rodzin, którzy nie chcą razem spędzać Świąt. Do tego – bezdomni. Jest też grupa osób, która wstydzi się wyjść i proszą o podzielenie się taką wigilijną wieczerzą – wymienia Max Ciszek ze Starachowickiej Fundacji Widzialna Ręka. W tym roku koordynuje organizację Wigilii dla samotnych, na której pojawi się prawdopodobnie ponad 200 osób.

“Jezus wie, czym jest samotność”

Dla wielu osób samotnych przeżycie takiej Wigilii jest niezwykłym doświadczeniem, ponieważ pierwszy raz od bardzo dawna mają z kim spędzić ten wieczór, podzielić się opłatkiem i przytulić. Mikołaj Rykowski podkreśla, że niezwykle istotny jest tu także aspekt duchowy.

Nie mówimy o Wigilii tylko w kontekście jedzenia, ale przecież jest to też pamiątka nocy, kiedy narodził się Jezus. To są urodziny Kogoś, kto też przeżył samotność, był odrzucony od samego początku. Często przypominam o tym naszym gościom i mówię im: “Pewnie myślicie, że nikt was nie rozumie, nikt o was nie pamięta, nikt się nie interesuje Waszą samotnością. Ale chcę Wam powiedzieć, że Jezus przeżył dokładnie to samo, przychodząc na świat. On wie, co to jest odrzucenie i nieprzyjęcie i jest dzisiaj z wami. Poprzez nas, wolontariuszy, zaprasza was do stołu, by pokazać wam swoją miłość” – relacjonuje prezes Fundacji Wolne Miejsce.

Wigilia mobilna

Max Ciszek, prezes działającej w Starachowicach Fundacji Widzialna Ręka, również podkreśla, że organizowana przez fundację Wigilia dla samotnych jest także okazją do ewangelizacji. Wykorzystujemy w rozmowach indywidualnych szansę na rozmowę o Jezusie – mówi. Dodatkowo w przypadku Starachowic Wigilia to wydarzenie ekumeniczne, bo spotkanie przygotowują osoby różnych wyznań. 

Pierwszą Wigilię dla samotnych w Starachowicach zorganizowali natomiast w dość nietypowej formie – mobilnie i do tego w samym środku pandemii. Telefonicznie przyjmowali zgłoszenia od osób, które będą samotnie spędzać święta, przygotowali dla nich wigilijne paczki z żywnością i dostarczali im do domu. Odwiedzili ponad 400 osób. Byłem bardzo zaskoczony tą skalą – mówi Max Ciszek. Ludzie, zwłaszcza starsi, siedzieli sami w domach i bardzo potrzebowali z kimś porozmawiać, zamienić kilka słów – opowiada.

Jak relacjonuje, przy organizacji takiej “mobilnej” Wigilii skorzystali z pomocy katowickiej Fundacji Wolne Miejsce. Szybko okazało się jednak, że nie chodzi tylko o przekazanie wigilijnych potraw. Mogliśmy dowiedzieć się, czego konkretnie potrzebują osoby samotne – relacjonuje. Jego zdaniem organizacja takiej Wigilii to świetna okazja do integrowania lokalnej społeczności. W przygotowanie spotkania włączają się dzieci, młodzież, dorośli z przeróżnych placówek i instytucji. Z programem artystycznym mamy nawet pewien kłopot, bo każdy chciałby wystąpić i zaśpiewać kolędy – przyznaje z uśmiechem Max Ciszek.

5 torebek pieprzu

Max Ciszek zwraca także uwagę, że Wigilia dla samotnych jest wyjątkowym doświadczeniem nie tylko dla jej uczestników, ale także dla wolontariuszy. Część produktów na Wigilię kupujemy sami, ale udostępniamy też listę potrzebnych rzeczy. Jeśli ktoś znajdzie w sobie chęć zaangażowania się, to pójdzie, kupi 5 torebek pieprzu i on się niesamowicie z tego cieszy, że mógł dać coś od siebie. Wydaje się to błahostką, ale dzięki temu każdy może poczuć się potrzebny zauważa.

W zeszłym roku na starachowickiej Wigilii dla samotnych pojawiła się kilkudziesięcioosobowa grupa uchodźców z Ukrainy. W tym roku część tych osób chciała włączyć się w organizację jako wolontariusze. Nie chcą być już tylko gośćmi – mówi Max Ciszek. Podkreśla też, jak ważna dla nich i dla tych, którzy zostali na Ukrainie jest nie tyle pomoc materialna czy finansowa, ale stała pamięć o nich i obecność. Planuje także zaraz po spotkaniu w Starachowicach odwiedzić jeszcze Ukraińców ze świątecznymi paczkami.

W samotności najgorsza jest… samotność

Według Małgorzaty Karpińskiej nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, co możemy zrobić, by samotności było mniej. Nasi podopieczni podkreślają, jak ważne jest dla nich spotkanie w gronie osób, które tak jak oni doświadczają samotności. Dzięki temu czują się bezpiecznie, bo wiedzą, że są rozumiani. Myślę, że trzeba zwrócić uwagę na to, jakie relacje budujemy. Dziś samotności doświadczają nie tylko starsi, ale również młodzi ludzie, nastolatkowie. Jedna z naszych podopiecznych powiedziała, że w samotności najgorsza jest samotność. Kiedy doświadcza się samotności, najtrudniejsze jest to, że nie ma się nikogo, komu można by o tej samotności powiedzieć zwraca uwagę Małgorzata Karpińska.

Jej zdaniem kluczowa w procesie pokonywania samotności jest odwaga do budowania relacji, którą powinniśmy wynieść z domu. Dodatkowo pomóc może “wejście w skórę” osoby starszej – a umożliwia to specjalny symulator, którym dysponuje Stowarzyszenie mali bracia Ubogich. Na początku ludzie podchodzą do niego z dystansem, ale po założeniu go mają szansę zauważyć, jak czuje się osoba starsza, która musi np. szybko policzyć pieniądze w sklepie, a obok są ludzie, którzy się niecierpliwią. Taka symulacja pokazuje namiastkę tego, z czym mierzą się seniorzy. Dzięki temu łatwiej o wyrozumiałość wobec nich – opowiada pani Małgorzata.

Recepta na samotność

Zdaniem Mikołaja Rykowskiego “rozwiązanie problemu samotności jest bardzo proste”. Lekiem na samotność jest drugi człowiek. Możemy komuś pomóc zwyczajnie przez zauważenie go – mówi Mikołaj Rykowski. Moje doświadczenie ponad 20 lat pracy pokazało mi, jak bardzo samotność zamyka człowieka. Osoby samotne przestają wierzyć, że ktokolwiek się nimi przejmuje, interesuje. Jest kurtuazja, “dzień dobry”, “do widzenia”, ale prywatna strefa pozostaje za jakąś zasłoną, myślimy sobie “to nie moja sprawa” – zauważa.

Człowiek, którego jako pierwszego zaprosiłem do siebie, opowiedział mi wprost, że jego wspomnienie Wigilii to wspomnienie radosnych głosów zza ściany głosów sąsiadów, którzy tego wieczoru przyjmowali rodzinę, gości. Słyszał śmiechy, a sam płakał. Wyciągał z szafy jakąś już gotową, ubraną choinkę, stawiał na szafce i to była jego Wigilia. Nawet jego świąteczne menu nie różniło się wiele od tego, co jadł w inne dni, bo nie miał dla kogo gotować. Naprawdę opowiadał mi, że miał bardzo mroczne myśli, stawał na swoim balkonie na 12. piętrze i zastanawiał się, czy jest sens w ogóle żyć, skoro nikt nie chce go zaprosić, skoro świat nie jest nim w ogóle zainteresowany – wspomina Mikołaj Rykowski.

Pierwszy krok

Zapytany o to, jak zdobyć się na odwagę zaproszenia kogoś samotnego na Wigilię do siebie, Mikołaj Rykowski zapewnia, że przełamać się jest trudno tylko za pierwszym razem. Myślę, że to nie jest od razu łatwe, ale każda osoba, która to zrobi, zobaczy to, co ja zauważyłem, kiedy zaprosiłem swojego pierwszego gościa. Otworzył mi drzwi ze smutną miną, a kiedy powiedziałem mu o Wigilii i że proponuję, by zajął wolne miejsce przy stole wigilijnym w moim domu, jego twarz zupełnie się zmieniła. To nie był od razu uśmiech, ale smutek zniknął. Zapytał tylko “o której mam przyjść?” – jakby naprawdę od dawna czekał na takie zaproszenie. On miał nadzieję, że spotka go taki dobry gest – i doczekał się – relacjonuje Rykowski.

Jak wspomina, po Wigilii zapewnił sąsiada, że zaprasza go zawsze, na kolejne święta, a także bez okazji. Mężczyzna zapytał go, czy może podzielić się tą dobrą wiadomością z innymi. On mnie zainspirował i trzeba mu oddać za to hołd, bo dzięki niemu idea zaproszenia osób samotnych na Wigilię wciąż się rozwija – mówi Mikołaj Rykowski. 

Czerwony dywan dla wyjątkowych gości

Sylwia Blacha, koordynatorka Metropolitalnej Wigilii dla Samotnych w Katowicach przyznaje, że na początku krępowała ją myśl, by zaprosić kogoś do siebie na Wigilię. Myślałam, pewnie jak wiele osób, “a po co zapraszać, przecież on, ona i tak nie przyjdzie”. Długo się tak tłumaczyłam sama przed sobą. I takie zakładanie chyba powstrzymuje nas przed zrobieniem pierwszego kroku. Od kiedy jestem w Fundacji, robię coś, o czym myślałam od lat mówi. Dziś Sylwia bierze tydzień urlopu przed świętami, by wszystko dopiąć na ostatni guzik. To są moi goście, ja jestem gospodarzem i chcę, żeby czuli się wyjątkowo podkreśla, dodając, że dużą rolę odgrywają w przygotowaniu tych spotkań wolontariusze. Zawsze się martwimy, czy przyjdą nam pomóc – i nigdy nas nie zawiedli – mówi Sylwia Blacha.

Jak zauważa Małgorzata Karpińska ze Stowarzyszenia mali bracia Ubogich, taka Wigilia to dla wielu seniorów ogromne przeżycie. Dla osoby, która większość czasu spędza w domu, nie ma na co dzień jakiejś swojej grupy, wspólnoty, takie spotkanie to wydarzenie wyjątkowe. Dbamy o wysoką jakość tych spotkań, o to żeby Wigilie odbywały się w eleganckich miejscach, żeby nasi seniorzy poczuli się wyróżnieni. Sami seniorzy wyczekują tego wydarzenia, przyjeżdżają punktualnie, odświętnie się ubierają, czasem można im naprawdę pozazdrościć tych stylizacji – przyznaje pani Małgorzata.

Nasi goście są przyjmowani z ogromnym szacunkiem. Wchodzą na Wigilię dosłownie po czerwonym dywanie. Chcemy pokazać, że z radością na nich czekamy i że są u nas mile widziani zaznacza Mikołaj Rykowski. Jak reagują na to zaproszenie i tak wyjątkowe powitanie? Marta Wilczyńska, dyrektor generalny Fundacji Wolne Miejsce, mówi, że to dla nich bardzo ważne przeżycie. Często już na Wielkanoc dopytują, czy na pewno będzie też Wigilia, czy będą mogli przyjść. W swojej samotności muszą mieć na co czekać. Kiedyś jedna pani powiedziała, że dla niej to jedyne dwa dni w roku, które spędza inaczej niż samotnie. Wzruszające jest też to, że zdarza się, że osoby, które przyszły na Wigilię jako goście, na następne spotkanie przychodzą już w roli wolontariusza – mówi Marta Wilczyńska.

Miejsce przy stole

Pozostawienie przy stole jednego pustego miejsca jest jedną z najbardziej znanych wigilijnych tradycji. Już w czasach Starego Testamentu żydzi mieli wolne miejsce w czasie Paschy. W Polsce zaś ten zwyczaj szczególnie upowszechnił się w XIX wieku. Miał wtedy mocny wydźwięk patriotyczny, ponieważ w wielu domach miejsce to symbolicznie było zarezerwowane dla członka rodziny przebywającego na zesłaniu na Syberii.

Jedna z ankiet internetowych pokazuje, że zwyczaj ten nadal jest podtrzymywany. Zdecydowana większość respondentów (75%) deklaruje, że zostawia puste miejsce przy stole choć z różnych przyczyn. Dla jednych symbolizuje ono kogoś, kogo zabrakło, osobę zmarłą, która zawsze zasiadała z rodziną do świątecznego stołu. Dla innych jest to “miejsce dla niespodziewanego gościa” kogoś, kto nie ma z kim spędzić świąt i może nieoczekiwanie zapukać do naszych drzwi w wigilijny wieczór. To miejsce jest oznaką gotowości na przyjęcie osoby potrzebującej, otwartości na pomoc drugiemu człowiekowi.

Zapytany o nazwę Fundacji Wolne Miejsce Mikołaj Rykowski wyjaśnił, że w pewien sposób rażąca była dla niego ta “pustka”. Z pustego miejsca stworzyłem “wolne”, a wolne miejsce – zająłem. I muszę przyznać, że chyba więcej na tym skorzystałem niż ten samotny człowiek. Na początku ludzie tego nie widzą. Myślą, że zaproszenie kogoś do stołu wigilijnego to problem, czują skrępowanie. A okazuje się, że to dla gospodarza jest wielkie przeżycie. Kiedy widziałem radość w oczach człowieka, którego zaprosiłem, kiedy opowiedział mi, że pojawiają się w nim te same uczucia, jak przed laty w Święta – czułem autentycznie przyjemność z tego spotkania. I ono zmieniło moje życie opowiada.

Puste miejsce czy pusta tradycja?

Jak dziś odbierana jest tradycja pozostawienia miejsca na wigilijnym stole? “U nas się nie bawimy w konwenanse i pustego miejsca nie ma” – pisze na jednym forum Agata. “Puste miejsce było zawsze, choć w większości przypadków dla osoby, której z nami już nie było” – komentuje Aleksandra. “Raczej nie odważyłabym się na taki gest, nie ufam nieznajomym” – pisze jedna z internautek. “U nas od zeszłego roku to puste miejsce zostało zapełnione, bo wzięliśmy pod nasz dach wujka, który stracił wszystko i był bezdomny” – opowiada Katarzyna.

Komentarze te pokazują, jak różnie traktowany jest ten zwyczaj. Rosnąca popularność “Wigilii dla samotnych” może dziwić, ale może być też mobilizacją, by w naszych domach puste miejsce przy stole nie pozostało tylko pustą tradycją. Sam Bóg rodzi się jako człowiek, byśmy nigdy już nie byli sami. W te Święta nikt nie powinien czuć się samotny. Być może wystarczy zacząć od zaproszenia choć jednej osoby.

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę