Nasze projekty
Fot. Anefo/Wikipedia

„Mam nabożeństwo do Matki Najświętszej… tej od miotły, od talerzy”. Ciekawostki z dzieciństwa Jana Pawła I

Dorastał w ubogiej rodzinie - jako dziecko co rano chodził w góry na pastwisko, a w wieku 6 lat poważnie zachorował i cudem uniknął śmierci. W domu - jak sam mówił - doświadczył "nabożeństwa do Matki Najświętszej... od miotły, od talerzy". Dziś rocznica urodzin bł. Jana Pawła I, "papieża uśmiechu".

Reklama

Fragment pochodzi z „Zdumienie Boga. Życie papieża Lucianiego”. 

Otrzymał imię po tragicznie zmarłym koledze swojego taty

W Canale d’Agordo padał śnieg i było bardzo zimno. W domu Lucianich tylko jeden pokój był ogrzewany piecykiem drzewnym. W tym właśnie pokoju, dziś w pokoju dziennym, w południe 17 października 1912 roku przyszedł na świat pierwszy syn Giovanniego i Bortoli, który otrzymał imię Albino. Imię zostało już wcześniej wybrane przez ojca, na co zgodziła się żona. Było to imię pochodzącego z Bergamo kolegi z pracy Giovanniego, tragicznie zmarłego w Niemczech podczas pracy przy piecu hutniczym. Na jego cześć, jako znak głębokiej przyjaźni, Giovanni pragnął, żeby jego pierworodny nosił właśnie jego imię: Albino.

CZYTAJ: Jan Paweł I zmienił papiestwo kilkoma gestami. Miał na to tylko 33 dni

Reklama

Został ochrzczony w domu

Chłopiec był kruchego zdrowia i istniały obawy o jego życie. Już jako papież będzie wspominał: „Moja matka opowiadała mi o czasach mojego dzieciństwa: od maleńkości byłeś bardzo chorowity, musiałam chodzić z tobą od jednego lekarza do drugiego i czuwać przy tobie często całymi nocami” (A. Luciani – Jan Paweł I, Audiencja generalna: Wiara, 13 IX 1978).

Malec urodził się z pępowiną owiniętą wokół szyi. Nie było czasu, by udać się do miasteczka i zawołać proboszcza, tym bardziej nie było możliwości zaniesienia dziecka do kościoła, by mogło zostać ochrzczone. To położna, Maria Fiocco, dalsza krewna ojca, ochrzciła je w domu.

Albino Luciani w wieku około 10 lat | Fot. Wikipedia

W wieku 6 lat zachorował na poważne zapalenie płuc

Delikatna postura i słabowite zdrowie zmusiły Albino raczej do przypatrywania się kolegom i do słownych tylko kontaktów. Miał około sześciu lat, gdy zachorował na zapalenie płuc. Udało mu się wyjść cało z wielkiego niebezpieczeństwa tylko dzięki szybkiemu i skutecznemu działaniu pewnego lekarza ze stacjonującego w pobliżu oddziału wojskowego. Gdy zauważył on chorego malca, zbadał go w domu i natychmiast przyniósł niezbędne lekarstwo, ratując w ten sposób chłopca. Mama Bortola często opowiadała mu o tym nieznajomym dobroczyńcy i zachęcała go do modlitwy za niego.

Reklama

ZOBACZ: Taki wybór był dotąd niespotykany. Dlaczego wybrał imię „Jan Paweł”?

W czasie dzieciństwa doświadczał głodu

Były to ciężkie lata, w których niewiele było do jedzenia i z dnia na dzień narastał głód. Już jako Jan Paweł I, Albino zwierzał się pielgrzymom z Belluno: „Mogę wam potwierdzić, że w czasie wojny, w roku 1917, a także później, naprawdę doświadczałem głodu; przynajmniej będę umiał zrozumieć problemy ludzi głodujących, których i dziś nie brakuje” (A. Luciani – Jan Paweł I, Rozmowa podczas audiencji z pielgrzymami z Belluno, 3 IX 1978, w: Opera Omnia, dz. cyt., t. IX, s. 37).

„Pewnego dnia – opowiadał Edoardo Luciani – spiżarnia była pusta. Mama wysyła więc Albino, razem z jedną z sióstr, do wioski po prośbie. Po godzinie dzieci wróciły z jednym ziemniakiem i kawałkiem polenty. Po tym doświadczeniu mama nie miała już odwagi posyłać dzieci z taką misją” (E. Luciani, wywiad dla „Il Celentone”, miesięcznego biuletynu parafialnego w Canale d’Agordo, numer specjalny, IX–X 1978, s. 17).

Reklama

Pomagał na górskim pastwisku

Latem obaj bracia byli wysyłani przez mamę na pastwisko w górach, jak wszyscy miejscowi chłopcy. Nie była to bynajmniej miła wycieczka. Było chłodno, a trzeba było się wspinać codziennie, od maja do października, i to jeszcze boso, by oszczędzić buty. Jednak nikt nie narzekał.

Rodzinę łączyła solidarna jedność, a głęboka wiara stanowiła silny bodziec do mierzenia się odważnie i ufnie z trudnościami i przeciwnościami życiowymi, jak choćby z kamieniami, po których trzeba było stąpać prawie całą drogę, czy z chrustem kłującym w plecy. Mały Albino zwykle wstawał wcześnie, by iść z mamą kosić trawę w górach, maszerując z zamykającymi się z niewyspania oczami i trzymając mamę za rękę.

CZYTAJ: „Uśmiechnięty katecheta”. Nieznane anegdoty o Janie Pawle I

W domu doświadczył „nabożeństwa do Matki Najświętszej… od miotły, od talerzy”

Luciani wspominał, jak mama wracała w pośpiechu ze Mszy do domu i rozpalała ogień, czasem mokrymi gałązkami, które powodowały dym w całym mieszkaniu. Potem zamiatała kuchnię, słała łóżka, prała bieliznę, zmywała talerze i gotowała obiad. Mając ten obraz w pamięci, mówił: „Mam nabożeństwo do Matki Najświętszej… tej od miotły, od talerzy” (F. Taffarel, osobiste zapiski zachowane w prywatnym archiwum).

Dorastał w klimacie ciepła rodzinnego

W długie jesienne i zimowe wieczory rodzina gromadziła się wokół piecyka, w najcieplejszym miejscu w domu. Zapalało się lampę oliwną i dzieci przykucały na ławce. Rozmawiali, wspólnie czytali. Mama Bortola łatała koszule i spodnie, dziewczynki coś przyszywały. Czytali na głos listy przysyłane od taty z zagranicy. Było przy tym wiele śmiechu. Odmawiali także różaniec.

Na ścianie zawieszony był krzyż prawdziwego Gospodarza domu. To właśnie w takim klimacie Albino nauczył się modlitwy, którą wypowiedział podczas swojej ostatniej audiencji: „Boże mój, całym sercem i ponad wszystko kocham Ciebie, dobro nieskończone i nasza wieczna radości. Z miłości do Ciebie kocham bliźniego mego jak siebie samego i przebaczam doznane krzywdy. O Panie, obym zawsze wzrastał w miłości do Ciebie” (F. Taffarel, osobiste wspomnienia. To modlitwa wypowiadana przez Lucianiego wiele razy w ciągu dnia).

Fragmenty książki „Zdumienie Boga. Życie papieża Lucianiego”. 


Nie mamy tu do czynienia z klasyczną biografią, a więc pewną prostą narracją ukazującą w sposób kronikarski fakty związane z życiem jej bohatera. Cechą wyróżniającą tę książkę jest to, że przedstawione w niej wydarzenia, składające się na tradycyjną biografię, przeplatają się z wypowiedziami i tekstami samego Lucianiego wydobytymi przez Autorów z oficjalnych wydawnictw czy też z osobistych – a więc nigdzie wcześniej nieopublikowanych – zbiorów księdza Taffarela. (Ks. Waldemar Babicz, tłumacz)

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę