Zespół Downa to nie koniec świata, to początek naszej historii
"Marynia nauczyła nas cierpliwości, pokory i wniosła w nasze życie dużo radości, cieszymy się z najmniejszych drobiazgów, których inni nawet nie dostrzegają" - dzieli się Mama Maryni z Zespołem Downa.
Pani Ania jest szczęśliwą żoną i mamą trójki dzieci. Wydawać by się mogło, że to historia idealna – najpierw ślub, potem dzieci, kariera zawodowa, stabilizacja. Tymczasem ta potoczyła się nieco inaczej. A wszystko zaczęło się w dniu urodzin jej najmłodszej córeczki. Tego dnia okazało się bowiem, że ma ona Zespół Downa.
CZYTAJ>>> Ojciec syna z zespołem Downa: Nie wyobrażam sobie życia bez tego wyjątkowego małego człowieka
Rodzice dziecka z Zespołem Downa. „To dziecko połączy naszą rodzinę na nowo”
Dzień porodu nie był, niestety, dniem radości. Zaraz po porodzie dowiedzieliśmy się, że nasza córka oprócz wady serca ma również Zespół Downa. Ból, złość, masa pytań…
Dlaczego właśnie my? Jak będzie wyglądała przyszłość? Dlaczego muszę się poświęcić dla chorego dziecka? Czy będzie bardzo upośledzone? Jak my mamy teraz żyć? – przywołuje wspomnienia Pani Ania.
Gdy w głowie było coraz więcej pytań, a odpowiedzi brak, pojawił się ktoś, kto całkowicie zmienił myślenie całej rodziny. Wtedy rozpacz zamieniła się w radość, a strach w nadzieję. Tą osobą była teściowa.
Nie zapomnę słów mojej kochanej teściowej: „zobaczysz, że to dziecko połączy naszą rodzinę na nowo”. To właśnie babcia Czesia zawierzyła Marysię opiece Świętemu ojcu Stanisławowi Papczyńskiemu, naszemu rodakowi. A wnusia stała się jej oczkiem w głowie Dziś już wiem że miała rację. Nasza Marysia skradła serca wszystkich dookoła. Bo po prostu zaraża uśmiechem. A grono prawdziwych przyjaźni wciąż rośnie… Znajomi się od nas nie odwrócili i wciąż spotykamy na naszej drodze dobrych ludzi – tłumaczy Pani Ania.
Przeczytaj również
ZOBACZ>>> „Jestem zakonnicą na wieczność”. Wyjątkowa historia siostry zakonnej z zespołem Downa
Sztuką jest wziąć swój krzyż i iść do przodu
Bywają trudne chwile, a Marynia musi dać z siebie wszystko, by doganiać swoich rówieśników. Mimo, że wychowanie dziecka z Zespołem Downa nie zawsze należy do najłatwiejszych… Pani Ania podkreśla, że to najcenniejsze doświadczenie, które ją umacnia.
Często jest ciężko. Jest trud, ale w tym szukamy poczucia sensu i spełnienia.
Nie sztuką jest kochać i dziękować za to co piękne i miłe. Sztuką jest wziąć swój krzyż i iść do przodu, a jak się upadnie to wstać i iść dalej. Bo Bóg dając krzyż, daje siłę aby go dźwiga – podkreśla.
CZYTAJ>>> Mamy zaśpiewały dla swoich dzieci z zespołem Downa. To wzruszające wideo-wyznanie miłości!
Kochać to działać dla drugiej osoby
Pomimo wszelkich trudności, życie z dzieckiem z niepełnosprawnością może być piękne, szczęśliwe i pełne radosnych chwil – jak podkreśla Pani Ania.
Odkryłam w sobie pokłady energii, o które nigdy bym siebie nie podejrzewała. Bo „kochać” to działać dla drugiej osoby na 1000%. Marynia nauczyła nas cierpliwości, pokory i wniosła w nasze życie dużo radości, cieszymy się z najmniejszych drobiazgów, których inni nawet nie dostrzegają. Dziś już wiemy, że zespół Downa to nie koniec świata, to początek naszej historii.
Świadectwo Anny Ruchały.
kw, Proelio (instagram)/Stacja7