Nasze projekty
Reklama

Kardynał Grzegorz Ryś. Portret trudny do złożenia

Tańczący z aniołami w Orszaku Trzech Króli. Kardynał w adidasach, który rozmawia z młodzieżą siedząc na ziemi. Broniący prawdy o Janie Pawle II, wyjaśniający, czemu Kościół nie ma władzy wyświęcania kobiet na kapłanów zwolennik synodalności, ekumenizmu i dialogu z judaizmem. Czy kardynała Rysia da się prosto scharakteryzować? Próbę podejmuje Alina Petrowa-Wasilewicz.

Gorący zwolennik synodalności w Kościele, ekumenizmu i dialogu z judaizmem, tańczący z aniołami w Orszaku Trzech Króli i dyskutujący z młodzieżą, siedząc z nią na ziemi. Zamiast koturnów – adidasy. Jednocześnie broniący prawdy o Janie Pawle II, wyjaśniający, czemu Kościół nie ma władzy wyświęcania kobiet na kapłanów… Osoby przyzwyczajone do łatwych, czarno-białych schematów, mają trudności ze złożeniem portretu pięćdziesięciodziewięcioletniego kard. Grzegorza Rysia, który 30 września odbierze z rąk papieża Franciszka biret kardynalski.

Gdy portret zaczyna już układać się w jednolity obraz postępowego reformatora Kościoła lub wywrotowca tradycji, nagle pojawia się element, który nijak nie pasuje do całości, bo zakłóca jednolitą wizję. Niezależnie od tego, czy metropolita łódzki zostanie zaliczony do postępowców, czy konserwatystów, nikt nie kwestionuje, że jest znakomitym historykiem i wybitnym duszpasterzem, który gromadzi całe stadiony młodzieży, a wierni z całej Polski przyjeżdżają, żeby uczestniczyć w jego rekolekcjach.

CZYTAJ: Abp Ryś przed konsystorzem: ta nominacja oznacza wielkie zaufanie ze strony Ojca Świętego

Reklama

Zaczęło się od SMS-ów i dziwnych telefonów

Najpierw były dziwne telefony i SMS-y, w końcu ktoś otwartym tekstem poinformował abp. Grzegorza, że Ojciec Święty mianował go kardynałem. „To był moment, w którym – mój brat lekarz mówi, że serce nie boli, ale mnie rozbolało i siadłem tak dość mocno w fotelu i musiałem się zregenerować” – wyznał w jednym z wywiadów. Wszystko wydarzyło się poza nim, z ekscelencji stał się eminencją, tak jak poza nim został wybrany na przewodniczącego Rady ds. Nowej Ewangelizacji. Nie brał udziału w Konferencji Episkopatu Polski, gdy biskupi wybrali go do pełnienia tej odpowiedzialnej funkcji, o fakcie poinformował ówczesnego krakowskiego biskupa pomocniczego jego przełożony, kard. Stanisław Dziwisz. Obecnie będzie rozeznawał, jaki ma być jego wkład w doradzanie papieżowi, będzie jego najbliższym współpracownikiem.

Po czyjej stronie jest abp Ryś?

Historyk Kościoła, doktorat napisał nt. średniowiecznej pobożności ludowej, habilitację o Janie Husie wobec kryzysu Kościoła. Komentator pielgrzymek Jana Pawła II, biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej, metropolita łódzki. Kardynał. Przez dekadę przewodniczący Rady ds. Nowej Ewangelizacji, przewodniczący Rady ds. Dialogu z Judaizmem, przez pięć lat, do 2022 roku członek Rady Stałej Episkopatu. Talenty i dokonania księdza Grzegorza zostały dostrzeżone i docenione, ale wciąż nurtowało i nurtuje pytanie, jak zakwalifikować nowego kardynała, jednego z dwóch polskich hierarchów, kreowanych w ciągu dziesięcioletniego pontyfikatu papieża Franciszka?

I tu powstają trudności z zaszufladkowaniem, trudności z niepasującymi puzzlami, uniemożliwiającymi ułożenie całość portretu, a tym samym zaszufladkowania.

Reklama

ZOBACZ: Oto rytuał włączenia nowych członków do Kolegium Kardynałów. Konsystorz krok po kroku

Postępowiec?

Do kogo zaliczyć kard. Rysia? Zastanawiają się nad tym komentatorzy i z lewa, i z prawa. Dla konserwatystów i ultrakonserwatywnych katolików jest zwolennikiem „linii bergiolańskiej w Kościele”, czyli hierarchą bliskim papieżowi, (który mianował go członkiem Kongregacji ds. Biskupów). Skłonnym do daleko posuniętych reform, gorącym zwolennikiem synodalności, został przecież powołany na delegata pierwszej sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Biskupów, które rozpocznie swe obrady w październiku w Rzymie.

Sam zainteresowany podkreśla, że synodalność nie jest niczym nowatorskim, że jest powrotem do korzeni, gdyż św. Piotr zwołał do Jerozolimy pierwszy synod w dziejach Kościoła. Dla niego, jak mówił w wywiadzie, Kościół synodalny to Kościół wspólnotowy, otwarty na ewangelizację i misję, zaś obrady synodu nie będą dotyczyć zmian doktrynalnych, a ewangelizacji. O owocach synodu w Polsce mówił z satysfakcją podkreślając, że świeccy mieli poczucie, że odzyskali podmiotowość.

Reklama

Co do ewangelizacji, bardzo ważna jest inkluzyjność, czyli niewyłączanie nikogo, szerokie otwarcie drzwi Kościoła dla wszystkich, co niepokoi konserwatystów. W tej inkluzywności posunął się kiedyś dość daleko, sprawując na łódzkim stadionie okrojoną z obrzędów wstępnych Eucharystię dla młodzieży. Reakcją była opinia przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, bp. Piotra Gregera, który przypomniał zasady dotyczące Eucharystii. Za ową dowolność szczerze przeprosił, a swoją decyzję uzasadniał tym, że była przemyślana, przemodlona i przyniosła obfite owoce.

Nawet najbardziej „lękowi” katolicy przyznają, że jest to biskup, w którym nie ma lęku przed światem, który spotyka się ze wszystkimi. I nadal pisze felietony do Tygodnika Powszechnego… Pisze w nich o Biblii…

CZYTAJ: Kim są przyszli kardynałowie?

Konserwatysta?

Komentując kardynalską nominację, publicyści lewicowych mediów choć przyznali, że to „hierarcha otwarty” wyrażali jednak rozczarowanie jego „podejściem do spraw światopoglądowych”. Czy zmieni polski Kościół, czy zderzy się ze ścianą? – pochylali się z troską. Ta troska lewicy wydaje się być uzasadniona, gdyż metropolita łódzki stawia wyraźne granice w reformowaniu Kościoła, podkreśla, że synodalność nie zniesie hierarchiczności Kościoła i choć jest zwolennikiem angażowania kobiet wszędzie tam, gdzie nie potrzeba władzy święceń przypomina, że Kościół nie ma władzy święcenia kobiet.

Gdy w tym roku Jan Paweł II został oskarżony przez dziennikarzy o chronienie pedofili, zdecydowanie się temu przeciwstawił jako członek Komisji Historycznej, przygotowujący proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny papieża Wojtyły. – „Jeśli się będzie przeprowadzać poważne, przyzwoite badania historyczne, tak jak tego wymaga warsztat, ja nie mam ani cienia wątpliwości, że papież się obroni. Debata publiczna, która się toczy, jest obracaniem ciągle tych samych faktów, które są bardziej faktami medialnymi niż rzeczywistymi” – skonstatował. I dodawał, że na świecie patrzą na Polaków jak na wariatów, którzy chcą zniszczyć autorytet swojego najwybitniejszego w dziejach rodaka.

„Większość publicystów już dawno napisała o mnie, że jestem bardzo konserwatywny. Chcę powiedzieć, że to prawda – mówił w jednym z wywiadów. – Otwartość w Kościele (funkcjonuje określenie. Kościół otwarty”), to dla mnie przede wszystkim miłosierdzie i ewangelizacja. Wiele razy o tym mówiłem, kiedy mnie pytano o rozmaite rzeczy, które robię. Czy chodzi o ekumenizm, dialog z judaizmem albo islamem, spotkania z młodymi, szafarstwo dla kobiet, nie robię nic innego niż to, czego nauczają aktualni papieże – w jedności z nimi. Nie wyobrażam sobie inaczej Kościoła. Nie jestem człowiekiem, od którego cokolwiek ma się zaczynać. Jestem biskupem, który żyje w jedności z Piotrem”. Dalej podkreśla, że czytał wszystko, co pisali Jan Paweł II, Benedykt XVI, a obecnie Franciszek. I widzi w ich nauczaniu wielką harmonię. Między nimi, ale też z całą tradycją Kościoła. „A rolą biskupa – i każdego wiernego – jest słuchać z zaufaniem tego, czego oni nauczają. W ten sposób buduje się Kościół. Wszystkie inne debaty mało mnie obchodzą” – podkreślił.

ZOBACZ: Jak aktywizować młodych we wspólnocie? Odpowiada abp Grzegorz Ryś

Ani z lewa, ani z prawa. Tylko Ewangelia

„To młoda dusza, blisko Boga, dzięki Ci, Tatuniu za Rysia”. „Pełna petarda”. „Chodząca Ewangelia”. „Mój ulubiony biskup”.

To opinie, zamieszczane w internecie pod jego kazaniami i konferencjami. Znikają podziały na postępowców i konserwatystów. Wierni spragnieni są mocnego przekazu wiary i kard. Ryś odpowiada na potrzebę zdezorientowanych, poranionych, szukających, będących daleko. Nie ma tematów tabu, odpowiada na najtrudniejsze pytania współczesnego człowieka. Zawsze odnosi się do Biblii, której jest wytrawnym znawcą i którą nazywa sagą rodzinną, przekazującą wiarę. Każde pytanie, wątpliwość, umiejscawia w Biblii, która daje odpowiedź. Rodzicom, cierpiącym z powodu odejść dzieci od Kościoła radzi, żeby pamiętali, że wiara jest dynamiczna, że kiedyś musi się wyrosnąć z pierwszokomunijnego garniturka, że odejście może okazać się etapem dojrzewania, należy jednak utrzymywać kontakt z dzieckiem i cierpliwie dawać świadectwo.

Przyciąga tłumy, ale potrafi dostrzec jednostkę. Gdy ksiądz – formalista, wymagający od wiernych, żeby zgłaszali pragnienie przyjęcia kolędy, nie przyszedł do ponad dziewięćdziesięcioletniego parafianina, zastąpił współbrata w kapłaństwie i przyszedł w kolędą do starego człowieka.

Wciąż przypomina, że trzeba szukać głębi, osobistej relacji z Bogiem, bez której wietrzeje najdoskonalsza katecheza. Dlatego tak ceni ks. Franciszka Blachnickiego, który już wiele lat temu wskazał, że formacja współczesnych katolików ma prowadzić do osobistej relacji z Bogiem. Gdyż takie są czasy. Zniechęconym i wypalonym kard. Ryś mówi, że gorliwość bierze się z adoracji.

Nie należy go szufladkować i ustawiać ani z lewej, ani z prawej strony. Jest kapłanem głębi i pragnie, by wszyscy ją odnaleźli.

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja