Jak przestać „walczyć z czasem”?
Często mówimy, że "walczymy z czasem", „nie mamy czasu”, „tracimy czas”, „trzeba zabić czas”, „czas ucieka”… Przyglądając się wyrażeniom, których używamy, gdy mówimy o czasie, można stwierdzić, że często traktujemy go jak wroga.
Fragment książki „Nie mam czasu! Duchowe refleksje o życiu chwilą obecną i sztuce czekania”
Jest to obserwacja tym bardziej bolesna, że wróg ten wydaje się trudny do zidentyfikowania. Św. Augustyn pytał w swoich Wyznaniach: „Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem”.
Trzeba przyznać, że rzadko zastanawiamy się nad czasem w sposób bezpośredni. Niepokój oczekiwania, snucie planów, chęć jak najlepszego przeżycia obecnej chwili lub brak cierpliwości – czas jest dla nas bardziej doświadczeniem niż pojęciem.
Jeśli jednak zatrzymujemy się, aby spróbować go lepiej zrozumieć, natychmiast dostrzegamy, że czas istnieje w sposób bezsporny, nieunikniony. I nawet gdy wydaje nam się, że o nim zapomnieliśmy – kiedy na przykład stwierdzamy: „w ogóle nie zauważyłem, jak ten czas minął” – on nigdy nie przestał istnieć, gdyż Bóg wpisał w czas dzieło swojego stworzenia.
CZYTAJ: Matka Boża ucząca… akceptacji rzeczywistości. Niezwykła treść objawień w Laus
Przeczytaj również
Presja czasu, którego wciąż jest za mało
A przecież za tym czasem, który jest zawsze obecny, często gonimy. Zestresowani i przepracowani, czujemy się jak królik z Alicji w Krainie Czarów, który stale jest w biegu, spiesząc się i niespokojnie spoglądając na zegarek. Wielu z nas podziela te same odczucia: na nic nie mamy czasu, zaniedbujemy relacje z innymi, ciągle za czymś biegniemy, aby w końcu stwierdzić, że kręcimy się w kółko, omijając to, co w życiu najistotniejsze.
Zdobycze techniki miały nam czas zaoszczędzić, jednak wydaje się, że wręcz przeciwnie, pogłębiły poczucie presji czasu. „Wypełniliśmy wszystkie najdrobniejsze chwile nudy dzięki narzędziom i systemom rozrywki i komunikacji”.
W efekcie bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy w nieustannym biegu, nie poświęcamy czasu na życie, staramy się zapełnić każdą chwilę, jakbyśmy bali się pustki. Ale czy zapełniając w ten sposób najmniejszą pustą przestrzeń, nie ryzykujemy przedawkowania? A na poziomie duchowym – oschłości?
CZYTAJ: Martwisz się o przyszłość? Dziś zrób wyjątek i sięgnij do „Dekalogu pogody ducha” Jana XXXIII
Skoro Jezus wzywa nas, abyśmy pozostawiali w swoim życiu wolne przestrzenie na przyjęcie Jego obecności, jak uczą błogosławieństwa, to czy choroba zapełniania czasu nie stanowi największej przeszkody w prowadzeniu głębokiego życia duchowego? Jakie miejsce pozostawiamy dla Pana? Czy jesteśmy gotowi, aby Go przyjąć? Czy mamy w sobie ciszę, aby mógł do nas mówić?
Ludovic Frere
Nie mam czasu! Duchowe refleksje o życiu chwilą obecną i sztuce czekania
Czy nie jest tak, że fascynacja wykorzystaniem czasu stała się naszą obsesją, naszym bożkiem? Wypełniamy każdą chwilę po brzegi, jakbyśmy się bali pustki. Zestresowani i przepracowani, czujemy się jak królik z Alicji w Krainie Czarów, który ciągle się spieszy, nerwowo patrząc na zegarek. Wielu z nas podziela te same odczucia: na nic nie mamy czasu, zaniedbujemy relacje z innymi, ciągle za czymś biegniemy, aby w końcu stwierdzić, że kręcimy się w kółko, omijając to, co w życiu najistotniejsze.
Tymczasem Bóg ma swoje tempo: w Notre-Dame du Laus objawienia trwały 54 lata – najdłużej na świecie. Wychodząc od tego doświadczenia, autor proponuje nowe podejście do kwestii czasu. Sięgając do Biblii i życia codziennego, snuje refleksje o tym, czy czas jest naszym wrogiem czy sprzymierzeńcem, dlaczego tak trudno nam czekać, co jest pilne, a co ważne, jaką postawę wobec czasu miał Jezus i dlaczego carpe diem to za mało.
KUP KSIĄŻKĘ>>>