Nasze projekty
Fot. Andrzej Iwański,Wikipedia / Archiwum Mileny Kindziuk

Marianna Popiełuszko – uzdrowiona przez wstawiennictwo syna. „Ksiądz Jerzy żyje i wciąż jest obecny”

Kiedy Marianna Popiełuszko opowiada, jak została uzdrowiona za wstawiennictwem syna, głos ma jakby mocniejszy. Tak jakby chciała wykrzyczeć światu, że ksiądz Jerzy naprawdę pomaga, gdy tylko ktoś o to go prosi. Pokazuje mi uzdrowioną nogę i mówi: Zobacz, kolana oboje, czy takie jak moje?! - pisze Milena Kindziuk w swojej książce.

Reklama

W książce Mileny Kindziuk „Matka świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko” możemy przeczytać zeznania procesowe Marianny i zawarte w nich niezwykłe świadectwo uzdrowienia:

Słyszałam o dwóch przypadkach uleczenia ludzi za wstawiennictwem księdza Jerzego. Takiej łaski doznałam również i ja, co pragnę opisać.

Od długiego czasu zbierała mi się woda w kolanie i z powodu tego bardzo cierpiałam, miałam kłopoty ze zginaniem nogi. Kiedy przyjechałam do Warszawy na obłóczyny w sutannę księdza Kazimierza Gniedziejki, a było to chyba w 1980 roku, ksiądz Jerzy zabrał mnie siłą do szpitala na badania i operację. Było to w Szpitalu Kolejowym w Warszawie. Po przeprowadzeniu badań skierowano mnie na operację kolana. Ja przeraziłam się i uciekłam do domu. Kolano nadal mnie bolało i trwało to około sześciu lat.

Reklama

Będąc przy jego grobie, przypomniałam mu wtedy w modlitwie, że skoro chciałeś mi pomóc kilka lat temu, jeszcze za życia, możesz zrobić to teraz, żebym nie cierpiała. Z kolanem nie było dobrze, ponieważ utworzyły mi się ranki i wyciekła ropa. Tak się złożyło, że zachorowałam na zapalenie płuc i rodzina zawiozła mnie do szpitala w Białymstoku.

Lekarz, badając mnie, zauważył moje kolano i powiedział, że konieczna jest operacja. Skierował mnie na oddział chirurgiczny, gdzie miała dokonać się operacja. Wchodząc do gabinetu chirurga, zobaczyłam na ścianie krzyż, których jeszcze w szpitalu nie było, pomyślałam sobie wtedy, że nic mi się nie stanie, skoro jest miejsce dla Pana Boga. Modliłam się również do księdza Jerzego, żeby mnie ratował. Chirurg obejrzał moje kolano i powiedział, że nie trzeba już operacji. Zbierająca się ropa wyschła, rana się zagoiła, i od tej pory kolano mam zdrowe.

CZYTAJ: Marianna Popiełuszko. Matka Świętego

Reklama

„Ksiądz Jerzy z pewnością zza grobu to widzi”

Kiedy Marianna Popiełuszko opowiada, jak została uzdrowiona za wstawiennictwem syna, głos ma jakby mocniejszy. Tak jakby chciała wykrzyczeć światu, że ksiądz Jerzy naprawdę pomaga, gdy tylko ktoś o to go prosi. Ja już nie mogłam się schylać ani zginać nogi, a teraz kartofle jeszcze mogę kopać – mówi. Po chwili zaczyna nawet żartować. Pokazuje mi uzdrowioną nogę i mówi: Zobacz, kolana oboje, czy takie jak moje?!

Pani Marianna ma świadomość, że ksiądz Jerzy nad nią czuwa. Zresztą nie tylko ja. Inni też mieli takie wrażenie. Pamiętam swoją rozmowę z księdzem Teofilem Boguckim. W pierwszą niedzielę po pogrzebie zapłakał kiedyś: „O księże Jerzy, nie ma ciebie, kto mi przywiezie chleb z białostockiej wsi”. Wtedy ja, nic nie mówiąc, na drugi raz przywiozłam księdzu Boguckiemu chleb. A on wtedy powiedział, że ksiądz Jerzy z pewnością zza grobu to widzi.

ZOBACZ: Marianna Popiełuszko niosąca ukojenie po stracie dziecka. Poruszające świadectwo

Reklama

„Jestem przekonany, że to ogromna zasługa księdza Popiełuszki”

Marianna Popiełuszko nie jest też zdziwiona, że do 2010 roku zgłoszono oficjalnie kilkaset łask, jakich ludzie doznali za wstawiennictwem jej syna. Liczba ta obejmuje udokumentowane uzdrowienia poświadczone opinią lekarzy. Z pewnością jednak przykładów jest więcej. Nie wszyscy pielgrzymi przecież dzielą się swoimi przeżyciami. Nie wszyscy też wiedzą, że istnieje Urząd Postulacji ds. Beatyfikacji, który rejestruje wszystkie cuda.

Cudów było wiele. W 2000 roku pewien mężczyzna z Tarnowa czuł ogromny ból w jamie brzusznej. Tomografia wykazała guza nerki. Po operacji okazało się, że to złośliwy nowotwór. Miałem chorą żonę i córkę, czułem bezsilność, musiałem utrzymać rodzinę, ponieważ nikt poza mną nie pracował – wspomina. I zaczął się modlić do księdza Jerzego, przyrzekając jednocześnie, że jeśli pokona chorobę, to poświadczy, że za jego wstawiennictwem powrócił do zdrowia. Po pięciu latach badania potwierdziły, że choroba została pokonana. Jestem przekonany, że to ogromna zasługa księdza Popiełuszki – stwierdza uzdrowiony mężczyzna.

CZYTAJ: Ostatnie 10 minut życia ks. Popiełuszki oczami licealisty

Jest wciąż obecny

Podobny przypadek zdarzył się w 1999 roku. Pięćdziesięcioletni mężczyzna klęczał przy grobie księdza Popiełuszki. Prosił o uzdrowienie, gdyż chorował na jaskrę – nieuleczalną chorobę oczu. Lekarze byli bezradni, jednoznacznie orzekli, że jego
przypadek jest beznadziejny. Po kilku tygodniach ów mężczyzna zgłosił się do lekarza. Ku swemu zdziwieniu dowiedział się, że jaskra znikła. Otrzymał zaświadczenie lekarskie, w którym napisano, że z medycznego punktu widzenia poprawa nie miała prawa nastąpić.

Wśród tych, którzy doznali łask, są i tacy, którzy niekoniecznie modlili się przy grobie księdza Jerzego. Ale po prostu prosili go o wstawiennictwo. Pewna pątniczka z Malezji wyznała na przykład, że odzyskała wiarę właśnie dzięki księdzu Jerzemu. Przeczytała o nim artykuł w jednej z gazet, a potem postanowiła przemierzyć szlak jego męki: z Bydgoszczy do Torunia. I Warszawy, by przy grobie mu podziękować. Ksiądz Jerzy żyje i wciąż jest obecny – zapewnia Marianna Popiełuszko.

Fragmenty książki „Matka świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko” autorstwa Mileny Kindziuk


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę