Była 18:50 gdy w Wielki Poniedziałek 15 kwietnia ubiegłego roku dostrzeżono pierwsze płomienie na dachu 850-letniej katedry Notre Dame. Paryż i świat stanęły zdumione w obliczu żywiołu trawiącego jeden z symboli Francji. Według niektórych tego dnia "Francja przypomniała sobie, że jest chrześcijanką".

Choć w trwającej ok. 10 godzin akcji gaśniczej wzięło udział blisko 400 strażaków, dachu świątyni nie udało się uratować. Ocalała główna konstrukcja budowli oraz dwie charakterystyczne wieże i trzy rozety. Ocalały również najcenniejsze przechowywane w świątyni relikwie, w tym korona cierniowa Chrystusa.
Przy tej relikwii modlił się w miniony Wielki Piątek arcybiskup Paryża Michel Aupetit Mówił:
„Panie Jezu, rok temu ta katedra, w której jesteśmy, płonęła, powodując zdumienie i ogólnoświatowy impuls do jej odbudowy, przywrócenia do życia. Dzisiaj stoimy w tej na wpół zawalonej katedrze, aby powiedzieć, że życie wciąż w niej jest. Teraz cały świat został dotknięty pandemią, która szerzy śmierć i nas paraliżuje. Ta korona cierniowa została uratowana przez strażaków wieczorem w dniu pożaru. Jest to znak tego, co cierpiałeś od szyderstwa ludzi. Ale jest to także wspaniały znak, który mówi nam, że dołączasz do nas u szczytu naszego cierpienia. Że w naszych obecnych cierpieniach nie jesteśmy sami i że jesteś zawsze z nami
W czasie, gdy katedra płonęła, wielu ludzi zwracało uwagę na liczne grupki wspólnot katolickich, gromadzące się na bulwarach na modlitwie w intencji ocalenia tego symbolu chrześcijaństwa Francji.
♦ ZOBACZ: Katedra płonie, paryżanie modlą się śpiewem
Przeczytaj również
Pojawiały się nawet komentarze, że „dzięki temu pożarowi Francja przypomniała sobie, że jest chrześcijanką”.
Dlaczego cały świat płakał po Notre-Dame? Ta piękna dama francuskiej historii przekazuje nam to poczucie absolutności; daje nam przedsmak wieczności. Tylko że ona stała tu od tylu lat, nie wzbudzając aż tylu zachwytów. One się pojawiły gdy runęła w pożarze jej iglica. Dlaczego my ludzie potrzebujemy aż tragedii aby się obudzić?
– komentuje dziś ks. Pierre Amar, jeden z duszpasterzy związanych z katedrą, w rozmowie z agencja CNA. W podobnym duchu wypowiadał się jeszcze w ubiegłym roku rektor katedry ks. Patrick Chauvet. W rozmowie z Radiem Watykańskim mówił:
Wydarzenie to obudziło emocjonalną warstwę wiary i modlitwy. Choć dziś z powodu zanieczyszczenia ołowiem nie można się jeszcze zbliżać do katedry, to jednak wielu przybywających tu pielgrzymów przyznaje, że ten pożar rozbudził w nich wiarę. Gdyby był tu dziś Bernanos, to na pewno nawoływałby wszystkich katolików: obudźmy się, bo to był znak. Okazuje się, że nadal tli się w nas żar wiary. Wystarczy dmuchnąć, a ogień na nowo zapłonie. Wiara w naszym kraju na pewno jest uśpiona, ale wydarzenie takie jak ten pożar poruszyło serca naszych rodaków. Wiem co mówię. Bo widzę ludzi, którzy przychodzą, płaczą. Otrzymuję mnóstwo listów, w których ludzie opowiadają, jakim wstrząsem dla ich wiary był ten pożar. Ale ten wstrząs nie zachwiał ich wiary, on ją przebudził.
Prace przygotowujące odbudowę zniszczonej katedry zahamowały w związku z obostrzeniami epidemicznymi wprowadzonymi w całej Francji. 23 marca miały być usuwane pozostałości stopionego rusztowania, wciąż znajdującego się na dachu świątyni. Wszystko jednak zostało na razie odwołane.
Dziś, na znak pamięci po wydarzeniach sprzed roku, w całym Paryżu będą biły dzwony.
ad, CNA/Stacja7