Nasze projekty
źródło: archiwum prywatne

Poruszająca historia Pauline z Kenii. „Moja mama mnie zostawiła, nie miałam gdzie spać”

Od września 237 dziewczynek z kenijskiej szkoły Shalom w Mitunguu może stracić dach nad głową i możliwość nauki. Dla wielu z nich będzie to oznaczać koniec marzeń o dobrej edukacji i bezpiecznym miejscu do dorastania. Historię jednej z dziewczyn uczących się w szkole – Pauline, spisała Ewa Korbut, misjonarka, która pracuje na miejscu.

Reklama

Kenijskie Ministerstwo Edukacji zaostrzyło przepisy dotyczące szkół z internatem. Od tej pory dziewczynki nie mogą mieszkać razem z chłopcami. Szkoła więc postanowiła wybudować osobne dormitorium, aby wszystkie dzieci mogły kontynuować edukację. Na ten cel potrzebnych jest 550 tysięcy złotych.

>>>WEZPRZYJ BUDOWĘ DORMITORIUM W KENII<<<

Pauline Ntaayon – 19 lat

Mam na imię Pauline Ntaayon. Urodziłam się 28 września 2002 roku. Mam korzenie w plemieniu Samburu i Turkana. Mam młodszego brata i siostrę.

Reklama


Kiedy jeszcze byłam mała, moja mama nas zostawiła, wzięła tylko najmłodszą siostrę. Brat został z ojcem, a mnie oddano do babci. Babcia miała bardzo małą chatkę. Nie zarabiała, więc nie zawsze mieliśmy jedzenie. Moja babcia nie była wykształcona i nie widziała też potrzeby, żeby mnie posłać do przedszkola czy szkoły. Nie wiedziała, że nauka jest ważna.

W 2008 roku moja ciocia postanowiła, że weźmie mnie do swojego domu. Cieszyłam się, bo zapisała mnie do szkoły. Kiedy byłam w 3 klasie, ciocia zachorowała i szybko zmarła. Zabrano mnie z powrotem do babci. Chciałam uciec, ale wiedziałam, że muszę chodzić gdzieś do szkoły. Nasza szkoła nie była zbyt bezpieczna, czasem słyszeliśmy strzały w okolicy. Przynajmniej rząd dawał nam dzieciom coś do jedzenia.

W pewnym czasie moje problemy zauważyła dalsza kuzynka, postanowiła nam pomóc i chwilowo z nami zamieszkała. Pracowała, więc było nam trochę lepiej. Do czasu, kiedy i ona zachorowała. Zabrano ją do dużego szpitala w Meru, tam po diagnozie doradzono jej, żeby została w okolicy, bo będzie wymagała częstych wizyt. Tak przeprowadziliśmy się do hrabstwa Meru. Przez chorobę i leczenie nie było pieniędzy na szkołę. Po jakimś czasie przeprowadziliśmy się do pobliskiego Mitunguu, gdzie kuzynka miała jakąś dalszą rodzinę. Tutaj wróciłam do szkoły. Zaczęłam też odnosić sukcesy w sporcie, reprezentując szkołę w międzyszkolnych zawodach.

Reklama

W parafii w Mitunguu zostałam ochrzczona, a moim chrzestnym został dalszy krewny mojej kuzynki. W tym czasie w domu pojawiły się kłopoty, przez co pogorszyły się moje oceny. Ale miałam jeszcze sport – dostałam się na większe zawody, gdzie po wygraniu miałam jechać dalej na poziom całego hrabstwa, ale nie miałam żadnych pieniędzy by móc jechać, więc wróciłam do domu. Okazało się, że moja kuzynka odeszła, uciekła, zabrała wszystkie rzeczy. Nie wiedziałam co zrobić, nie miałam gdzie tej nocy spać. Uratowała mnie koleżanka ze szkoły, u której zostałam do czasu egzaminów. Te nie poszły mi za dobrze. Ale postanowiłam zwrócić się do moich chrzestnych o pomoc. Zostałam u nich tylko na chwilę, bo ci zaczęli mnie śle traktować i bić. Pewnego razu aż musiałam trafić do szpitala.

„Poczułam się bezpieczna”

Na szczęście dowiedziałam się, że proboszcz ma szkołę, do której przyjmuj także tych, którzy nie mają na czesne. Dzięki Bogu, zostałam przyjęta mimo nienajlepszych wyników. Na początku z nauką nie było mi łatwo – miałam duże zaległości, ale starałam się i dalej staram się ciągle poprawiać swoje wyniki. Ale wreszcie poczułam się bezpieczna. Że nic mi tu nie grozi, że może wreszcie znalazłam miejsce, które mogę nazwać domem. Gdzie jest prawdziwa wspólnota dobrych ludzi – dyrektora, nauczycieli, uczniów. Gdzie mogę pomagać młodszym, mogę chodzić na spotkanie Ruchu Światło-Życie z Ewą. Gdzie uczymy się także przydanych umiejętności np. jak pracować w polu, kiedy sadzić i zbierać. Gdzie mogę rozwijać swoje zainteresowania śpiewając i tańcząc w Kościele. SHALOM zmieniło moje życie, za co dziękuję Bogu.

Reklama

Wiem, że Bóg jest ze mną od początku mojego życia, aż do dziś.


W przyszłości chciałabym zostać siostrą zakonną i na pewno pomagać sierotom i dzieciom w potrzebie.

Co by było, gdybym musiała opuścić SHALOM? Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia. Na pewno musiałbym iść do pracy, żeby jakkolwiek się utrzymać. Na pewno nie dałabym rady od razu skończyć szkoły. A bez skończenia liceum nie przyjęto by mnie do zgromadzenia… Chyba nie chce wiedzieć, co by mnie czekało.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę