Po informacji o znalezieniu figurki Matki Bożej i przeniesieniu jej do katedry, katolicy w Mongolii przynieśli skrawki materiałów i... uszyli suknię dla Matki Bożej! O wspólnocie katolików w Mongolii opowiada br. Krzysztof Gniazdowski, salezjanin z Ułan Bator.

„Rozbieżność kulturowa była dla mnie szokiem”
W 2013 r. kobieta w Darkhan wykopała na śmietnisku figurkę Maryi, którą przez wiele lat trzymała w domu. Kardynał dowiedział się o tym i przeniósł ją do katedry, gdzie została wystawiona. W ramach akcji katolicy przynosili kawałki materiału, z których została uszyta suknia dla Matki Bożej – mówi br. Krzysztof Gniazdowski, który na misji w Mongolii przebywa od 2008 r.
Mówiąc o pierwszym okresie swojej pracy w Mongolii, br. Krzysztof zwrócił uwagę na różnice kulturowe. Inna tradycja, inne zwyczaje celebrowania, rozbieżność kulturowa, różnica pomiędzy Azją a Europą była dla mnie wielkim szokiem. Powoli, dzięki serdeczności ludzi, uczyłem się języka i poznawałem miejscowe obyczaje. Nieraz przymykali oczy, gdy strzeliłem gafę – dodał.
CZYTAJ: Franciszek jedzie do Mongolii. “To chyba najmniej liczny Kościół na świecie”
„Przychodzili do misjonarzy i prosili o pomoc”
Mężczyźni mają poczucie, że są potomkami Czyngis-chana – wielkiego wojownika. W ich tradycji mężczyzna miał być wojownikiem, miał być panem domu, zadaniem kobiety było dbać o męża. Niektórzy nie troszczyli się o utrzymanie domu, nie pracowali. Przychodzili do misjonarzy i prosili o pomoc. Teraz to się zmieniło. Inaczej wygląda też sytuacja w mieście, ludzie są bardziej nowocześni, wykształceni niż na wsi, gdzie prowadzony jest pasterski tryb życia i uprawa roli – podkreślił.
Salezjanin zaznaczył, że Mongołowie choć z charakteru i tradycji są wojowniczy, to są też bardzo otwarci. Kiedy przyjeżdżali turyści z Polski, zapraszali ich do jurty, częstowali tym co mieli. Gościnni są szczególnie ludzie na wsi – powiedział.
Przeczytaj również
ZOBACZ: Figurka Maryi, którą… odnalazł w ziemi rolnik

To wielki cud!
Br. Krzysztof zaznaczył, że „wielką łaską i cudem było to, że w kraju, w którym jest półtora tysiąca katolików, został mianowany kardynał (kard. Giorgio Marengo, prefekt apostolski Ułan Bator)”. Wielkim cudem jest to, że prezydent Mongolii (Uchnaagijn Chürelsüch) zaprosił Ojca Świętego do Mongolii – dodał.
Głowa Kościoła katolickiego przybywa do niewielkiej wspólnoty katolickiej. Dla nas misjonarzy jest to potwierdzenie dobrej drogi i pracy. Chociaż czasami bywało ciężko, były chwile zwątpienia czy to ma sens. Teraz widać, że rośnie liczba katolików, rośnie liczba ochrzczonych ludzi, którzy uczęszczają na Mszę św., kulminacją tego jest przyjazd Ojca Świętego” – powiedział br. Krzysztof.
CZYTAJ: Młodzież w Mongolii czeka na Franciszka. „Przybliży nam miłość Boga”
„Wiążemy wielką nadzieję z przylotem Ojca Świętego”
Salezjański misjonarz ma nadzieję, że wizyta papieża Franciszka będzie również krokiem prowadzącym do podpisania konkordatu. Wiążemy wielką nadzieję z przylotem Ojca Świętego. Dla nas wszystkich konkordat byłby ułatwieniem. Ze strony rządzących nie ma utrudnień, ale mamy też nadzieję, że z Ojcem Świętym przyjdzie pomoc z nieba, że oni staną się bardziej otwarci na katolików – podkreślił.
Ojciec Święty wyruszy dziś wieczorem o 18. 30 do Ułan Bator, gdzie przybędzie o godz. 10.00 czasu lokalnego (4.00 czasu polskiego) i powróci do Rzymu w poniedziałek 4 września o 17.20.
Więcej o papieskiej pielgrzymce przeczytasz TUTAJ.
Paweł Rozwód, KAI, zś/Stacja7