Justyna Drąg urodziła się we wspomnienie św. Mikołaja, 6 grudnia 1995 r w Tarnowie. Narodziny Justyny były najpiękniejszym prezentem – wspomina Pani Anna, mama Justyny.
Justyna już od lat młodości była osobą otwartą i serdeczną. Bardzo dbała o relacje ze swoją rodziną, szanowała ludzi starszych, lubiła z nimi rozmawiać. Kiedy była małą dziewczynką, wracając ze szkoły kłaniała się każdemu. Nawet jeśli kogoś nie znała, zawsze można było usłyszeć „dzień dobry” i zobaczyć jej piękny szczery uśmiech.
Miała plany i marzenia dotyczące swojego życia. Była utalentowana, pisała wiersze i pięknie śpiewała. Miała pragnienie zdawać do szkoły aktorskiej. Jej talent był doceniany na licznych konkursach recytatorskich. Justyna w szkole nie miała problemu z nauką, uczyła się bardzo dobrze, lubiła przedmioty humanistyczne.
Martwiła się o sakrament bierzmowania
Wiara Justyny była bardzo dojrzała. W wieku 15 lat przed przystąpieniem do sakramentu bierzmowania, bardzo solidnie przygotowywała się do przyjęcia Ducha Świętego. Jak wspomina mama Justyny, często modliła się o dobre przygotowanie, uczyła się prawd wiary, było to dla niej bardzo ważne.
Zdarzały się sytuacje w jej życiu, kiedy ktoś z jej znajomych mówił źle na temat Kościoła – wtedy ona stawała w obronie wiary, narażając się na odrzucenie ze strony rówieśników.
Przeczytaj również
3 miesiące przed tym, jak Justyna dowiedziała się, że jest chora, napisała piosenkę dla Pana Jezusa. Mama Justyny wspomina, że córka powiedziała jej wtedy, że piosenkę napisała pod natchnieniem, wzięła długopis i kartkę i tak bez żadnych poprawek powstała piosenka o zaufaniu. W czasie choroby ta piosenka stała się modlitwą Justyny.
„Ta choroba to jest łaska i nie oddałabym jej nikomu”
Justyna dowiedziała się o swojej chorobie kilka dni przed przystąpieniem do sakramentu bierzmowania. Kiedy usłyszała, że jest chora na nowotwór mózgu, jedynym jej zmartwieniem było to, że nie będzie mogła przystąpić z rówieśnikami do sakramentu, na który tak bardzo czekała. Ostatecznie bierzmowanie przyjęła w sali szpitalnej. Wielokrotnie powtarzała, że dzięki temu sakramentowi zyskała siłę do walki z chorobą.
Na nowotwór mózgu chorowała 8 lat. Nigdy nie narzekała, ufała Bogu i często powtarzała, że choroba jest dla niej łaską. To słowa, które wypowiadała w czasie choroby:
Czuję wewnętrzny spokój. Oby mojej rodzinie i mnie nigdy nie zabrakło zaufania Panu i wiary w Niego i Jego planu wobec mnie i nas. Boże, błogosław tym wszystkim, którzy pamiętali o mnie. Komunia pod postacią opłatka i wina była dla nas najpiękniejszym prezentem. Po prostu oddałam teraz tak całkowicie moje życie Bogu i zdaje się na Jego wolę. Zostawiam wszystko Jemu. Jestem spokojna, bo wiem, że idę ścieżką, która jest mi dana przez Pana. Ta choroba to jest łaska i nie oddałabym jej nikomu…
Justyna bardzo dużo się modliła, polecała Panu Bogu wszystkich tych, którzy o niej pamiętają. Szczególną modlitwą otaczała wszystkich chorych i cierpiących.
Miała swoich zaprzyjaźnionych świętych i błogosławionych, którzy wspierali ją w czasie choroby. Modliła się m.in. do św. Jana Pawła II, św. Charbela, a także do bł. Karoliny Kózkówny, z którą miała bliską relację (nosiła pierścień czystości, a sama bł. Karolina – w postaci relikwii – towarzyszyła Justynie w ostatnich momentach ziemskiego życia).
Misja Justyny
Justyna nie tylko była blisko Pana Boga, ale też była tą, która przyprowadzała do Jezusa. Rozmawiała z chorymi nastolatkami, którzy nie umieli pogodzić się ze swoja chorobą, dawała im wsparcie i pocieszenie. Wiedziała, że tylko zaufanie Bogu może przynieść pokój w sercu i ulgę w cierpieniu.
Przesłanie Jezusa przekazywała również przez wdzięczność. Zawsze za wszystko dziękowała: pielęgniarkom, które spotykała w szpitalu, ludziom, którzy ją wspierali w czasie choroby. Na sali szpitalnej zawsze można było zobaczyć jej uśmiech i usłyszeć słowo dziękuję, które mimo wielkiego bólu i cierpienia podnosiło na duchu każdego.
„Dziękuje, dziękuje ,dziękuje za wszystko!„
Justyna Drąg zmarła 13 czerwca 2019 r., miała 23 lata. Jej ostatnie słowa, które wypowiedziała zanim odeszła, brzmiały: Dziękuje, dziękuje ,dziękuje za wszystko! Na jej pogrzeb przybyło wiele osób, mszy żałobnej przewodniczył biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej Leszek Leszkiewicz.
W czasie Mszy Świętej podkreślano, że Justyna zaufała do końca Jezusowi i przez 8 lat nigdy nie narzekała na swoja chorobę. W czasie modlitwy wiernych zacytowano fragment piosenki, którą napisała: „ Zaufaj Panu – On wszystkim jest”.
„Zaufanie Bogu jest kluczem do mojego życia„
Justyna była nazywana wojowniczką. Bardzo chciała żyć. Przez 8 lat choroby pokazywała, że mimo bólu i cierpienia, które przeżywała, wiara w Boga i jego plan dawała jej siłę w walce. Dzisiaj zostawia przesłanie każdemu z nas: Zaufaj, zacznij wierzyć i kochać. Wierzyć w Boga, który – jeśli będzie w naszym sercu każdego dnia – wszystko to, co jest dla nas trudne, przepełni Swoją Miłością i Mądrością, i nauczy nas kochać wszystkich tych, których mamy wokół siebie, mimo że czasem jest to bardzo trudne.
W piosence, którą pozostawiła Justyna, powtarzają się słowa: „Zaufaj Panu – On wszystkim jest”. „Zaufanie Bogu jest kluczem do mojego życia. Cokolwiek się stanie” – opowiadała w rozmowie z Gościem Tarnowskim.
Niech piosenka Justyny trafi do każdego serca i da zaufanie do Tego, który nas zawsze darzy nieograniczoną i bezinteresowną miłością.
kh/Stacja7