Nasze projekty
Reklama
Fot. MONKPRESS/East News

„Cud” w Lourdes, pomoc jeńcom wojennym i… miłość! Niezwykłe życie bł. Sancji Szymkowiak

W czasie II wojny światowej z narażeniem życia pomagała jeńcom francuskim i angielskim, przetrzymywanym w pobliżu klasztoru. Idąc do nich ze skromnym pożywieniem, widząc ich rozpacz i załamanie, niosła im przede wszystkim nadzieję i duchowe wsparcie. Wdzięczni za wszystko więźniowie nazywali ją "aniołem dobroci" i "świętą Sancją".

„Zwracać uwagę na wszystko i starać się o najwyższą doskonałość w małych rzeczach. Nic nadzwyczajnego nie ma być we mnie, wszystko zwyczajne, ale nie zwyczajnie” – dewiza życiowa bł. Sancji doskonale odzwierciedla to, w jaki sposób żyła i w jaki sposób budowała relację z Bogiem, któremu poświęciła swoje życie.

Wyczekiwane narodziny

Janina Ludwika Szymkowiak urodziła się 10 lipca 1910 roku. Była czwartym dzieckiem i pierwszą, wyczekiwaną córką Augustyna i Marianny Szymkowiak. W domu w Możdżanowie k. Ostrowa Wielkopolskiego narodziny Janiny były prawdziwym świętem, spełnieniem marzeń jej rodziców. Byli oni ludźmi głęboko religijnymi. Często chodzili do kościoła i przystępowali do sakramentów św. Odznaczali się głęboką czcią Serca Bożego. Polska w tym okresie historycznym była pod zaborami, a tereny, na których zamieszkiwali, włączone były do Niemiec. Szymkowiakowie, nie mając innych możliwości, posyłali dzieci do szkoły niemieckiej. Zależało im jednak, by ich dzieci wzrastały w poczuciu tożsamości narodowej, by posiadały wiedzę dotyczącą dziejów ojczyzny, by znali odpowiednie pieśni, umieli czytać i pisać po polsku, aby wyrastały na ludzi umiejących bronić własnych ideałów. Matka w domu uzupełniała ich wykształcenie w duchu narodowym.

Kto chce być kochany, musi też sam kochać i tak samo drugich zrozumieć, i drugim usłużyć, jak tego chce, aby jego rozumiano i jemu służono.

Reklama

Po dziewięciu latach szczęśliwego dzieciństwa spędzonego w gronie najbliższych osób, po ukończeniu niemieckiej elementarnej szkoły w Szklarce, Janina, już w wolnej ojczyźnie, opuściła dom i zamieszkała na stancji, w celu podjęci dalszego kształcenia. W 1919 roku rozpoczęła naukę w Żeńskim Liceum i Gimnazjum Humanistycznym w Ostrowie Wielkopolskim. Po niedługim czasie, rodzice Janiny zakupili dom w Ostrowie Wielkopolskim i dzięki temu znowu wszyscy mogli zamieszkać razem. Czas nauki w gimnazjum dawał Janinie przestrzeń, w której rozwijała się religijnie, intelektualnie i społecznie. W środowisku szkolnym, ze względu na jej żywość usposobienia, drobną budowę, a także cichość, chętnie nazywana była „Myszką” albo „Chrząszczem”. Przynależała do Sodalicji Mariańskiej i Kółka św. Wincentego à Paulo. Wydarzeniem, które jeszcze bardziej rozbudziło jej pragnienie pogłębienia przyjaźni z Jezusem, były święcenia i prymicje jej brata Eryka. Odtąd Janina, czując się przez brata rozumianą, często otwierała przed nim swoje serce. W maju 1928 roku Janina pomyślnie złożyła egzamin dojrzałości. 

Janinie, po zdaniu matury, przyszło zmierzyć się z planami rodziców, którzy pragnęli wydać ją za mąż i pozostać przy niej w podeszłym wieku. Po roku pobierania nauki prowadzenia domu, udało się jej przekonać najbliższych i rozpocząć studia na Uniwersytecie Poznańskim, na filologii romańskiej. Nadal brała czynny udział w pracach Sodalicji Mariańskiej: w spotkaniach, konferencjach, rekolekcjach zamkniętych oraz podejmowała apostolstwo wśród potrzebujących. Szczególnym miejscem, gdzie znano jej odwagę i ofiarność była najbardziej zaniedbana dzielnica Poznania tzw. „Wesołe Miasteczko”. Spieszyła tam z pomocą ubogim dzieciom, dając im swój czas na wspólną naukę, a także skromne dary materialne.

CZYTAJ: Uzdrowienie chorych. Matka Boża z Lourdes

Reklama

„Cud” w Lourdes

W 1934 roku podjęła zaproszenie Sióstr Oblatek Serca Jezusowego i wyjechała do ich wspólnoty we Francji, by w ten sposób lepiej przygotować się do egzaminu magisterskiego z języka francuskiego. Korzystając z okazji wzięła udział w pielgrzymce do Lourdes. Był to moment, który w sposób decydujący przerwał szlak jej dotychczasowego życia.

Za najmniejsze umartwienie zmysłów Jezus płaci hojnie – w miłości Jezusa znajdziemy wszystko: miłość matki, ojca, dziecka.

Janina, modląc się w Lourdes u stóp Maryi Niepokalanej, doznała szczególnej łaski wewnętrznej: Matka Boża z Lourdes (…) raczyła objawić mojemu biednemu sercu Serce Swojego Boskiego Syna. Ja nie przestanę dziękować Bogu za tę niezapomnianą łaskę, powtarzając Mu nieustannie Magnificat z całego mojego serca. Nie wracając już do domu rodzinnego wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Oblatek w Montluçon i tam rozpoczęła formację w postulacie. Była bardzo szczęśliwa mogąc całkowicie oddać się Jezusowi, którego Serce czciła od dzieciństwa. Nie dane jej jednak było realizowanie łaski powołania w tym Zgromadzeniu. Po siedmiu miesiącach, na usilną interwencję rodziny, zmuszona była opuścić Francję i wrócić do kraju. Zrozumienie i oparcie znalazła w bracie Eryku, który w tym czasie był proboszczem parafii w Drobninie. Miejsce to stało się nowym punktem zwrotnym w jej życiu.

Reklama

ZOBACZ: „Jestem zakonnicą na wieczność”. Wyjątkowa historia siostry zakonnej z zespołem Downa

Ksiądz Eryk, chcąc pomóc jej odczytać zamiary Boga, skontaktował ją z siostrami Serafitkami, które pracowały w jego parafii. Mając okazję poznać siostry, ich duchowość i posługę, Janina odczuła wewnętrzną pewność, że Bóg powołuje ją do tego właśnie Zgromadzenia. Dnia 27 czerwca 1936 r. poprosiła o przyjęcie w domu prowincjalnym w Poznaniu przy ul. św. Rocha 13 i tam rozpoczęła formację. Przy obłóczynach otrzymała nowe imię: Maria Sancja. Siostra Sancja, spełniając różne obowiązki: wychowawczyni, nauczycielki, tłumaczki, furtianki, refektarki, potrafiła wszystko czynić z miłości do swojego Oblubieńca.

„Anioł dobroci”

Wybuch i działania II wojny światowej wypełniały wszystkich lękiem i cierpieniem. Wiele z sióstr wyjechało do domów rodzinnych. Siostra Sancja pozostała we wspólnocie zakonnej i wspólnie z siostrami przeżywała narastające trudności dotykające ich dom. Codzienność wypełniona była ciągłym zagrożeniem, brakiem ciepła i pożywienia. Internowane w klasztorze siostry poddane były ciężkiej, przymusowej pracy na rzecz niemieckich żołnierzy. W wielkiej konspiracji przyjmowały sakramenty św. i odprawiały swoje modlitwy.

W tym pełnym trwogi czasie, Siostra Sancja ożywiała otoczenie siłą swojej wiary i zaufania oraz duchem męstwa. Sama ciężko chora na gruźlicę gardła, wycieńczona pracą i brakiem podstawowych środków do życia, włączała się w pomoc na wszystkich odcinkach posługi. Czyniła to z wielkim poświęceniem, bezinteresownością i delikatnością, przenikając wszystko nieustanną modlitwą i ofiarnością. Wielkości jej ducha szczególnie doświadczyć mogli jeńcy francuscy i angielscy, przetrzymywani w pobliżu klasztoru, którym służyła z narażeniem życia jako tłumacz. Idąc do nich ze skromnym pożywieniem, widząc ich rozpacz i załamanie, niosła im przede wszystkim nadzieję i duchowe wsparcie. Wdzięczni za wszystko więźniowie nazywali ją „aniołem dobroci” i „świętą Sancją”.

CZYTAJ: Clare Crockett – aktorka i siostra zakonna, która zaufała swojemu powołaniu

Wola Boża, wola ma, czego Bóg chce to i ja.

Ze względu na nasilające się objawy choroby gruźlicy gardła, dnia 6 lipca 1942 roku złożyła śluby wieczyste, jednocząc się ze swoim Oblubieńcem. Nie bała się śmierci. Była świadoma, że tak jak całe jej życie napełnione było miłością, tak ostatni jego moment będzie samą miłością. Z utęsknieniem oczekiwała przyjścia swojego Pana. Ufając Mu bezgranicznie, mówiła do sióstr: „Polecajcie mi wasze sprawy, a ja przedstawiać je będę Panu, bo umieram z miłości, a Miłość miłości niczego odmówić nie może.” Zmarła 29 sierpnia 1942 roku, mając 32 lata życia.

Zgromadzenie Sióstr Serafitek podjęło starania o jej beatyfikację. Aktu beatyfikacyjnego dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II w Krakowie 18 sierpnia 2002 r. Została ogłoszona patronką młodzieży uczącej się i polskich romanistów.

zś, serafitki.pl/Stacja7

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja