Sylwester z Ubogimi. Dobro, które działa w dwie strony
Choć mogliby tę ostatnią noc w roku spędzić na hucznej imprezie, postanowili inaczej. Spędzą ją wśród potrzebujących, na Sylwestrze z Ubogimi. "Może nie zmieniamy codzienności ubogich, ale dajemy im przestrzeń, w której w ich sercach mogą się zrodzić uczucia radości i nadziei" - mówi jedna z wolontariuszek.
Już po raz szósty dzięki ludziom dobrej woli i wolontariuszom potrzebujący i ubodzy z Krakowa przeżyją wyjątkową noc sylwestrową, która na pewno zostanie w ich pamięci. Jak się okazuje, te kilka godzin wspólnej zabawy, ciepłego posiłku i rozmów to nie tylko dar dla nich.
Podczas tej wyjątkowej nocy w Krakowie około 250 potrzebujących spotyka się, by pobyć razem. Wspomaga ich ponad 100 wolontariuszy. Naszym głównym celem jest wyjście do osób, które są często pomijane w społeczeństwie i niejednokrotnie traktowane z góry. Dzięki zaangażowaniu wolontariuszy każdy z naszych gości może być otoczony opieką i szacunkiem, bez względu na życiorys i popełnione przez siebie błędy. Tak, by poczuć się wyjątkowo i choć na tę jedną noc zapomnieć o codziennych problemach – tłumaczy Magdalena Ziemska, współorganizatorka.
ZOBACZ: „Najważniejsze jest spotkanie”. Trwają przygotowania do kolejnego „Sylwestra z Ubogimi”
Sylwester pełen nadziei
Jako wolontariusze angażują się zarówno młodzi jaki i starsi. Osoby samotne i rodziny. Wszystkich łączy troska o osoby ubogie. Nie da się ukryć, że sprawianie szczęścia innym, zwłaszcza potrzebującym, daje radość – mówi Karolina Dura. W jej pamięci zapadł jeden z uczestników „Sylwestra z Ubogimi”, który przybył na wózku inwalidzkim z powodu m.in. cukrzycy i długo trzymał się na uboczu, patrząc na bawiących się ludzi.
Kiedy do niego podeszłam, okazało się, że kiedyś tańczył bardzo dobrze. Zaproponowałam, żeby zatańczył ze mną na wózku. Zdziwił się na początku, ale jednak okazało się, że da się to zrobić. Nawet zapytał mnie potem czy jestem silna i zatańczyliśmy jeden taniec bez wózka. Był naprawdę wzruszony i szczęśliwy, mówiąc, że to najpiękniejsza noc w jego życiu. Dla mnie to również było niesamowite doświadczenie – opisuje z uśmiechem wolontariuszka.
Przeczytaj również
Ta noc to nie tylko zabawa. To też ciepły posiłek, ale również towarzyszące mu rozmowy. Niekiedy bardzo poruszające. Zwłaszcza ludzi młodych, których droga życiowa dopiero się rozpoczyna.
Jestem studentką i od kilku miesięcy pomagam bezdomnym w ramach „Zupy na Plantach”. To pomogło mi ich lepiej poznać. Zobaczyć ludzi, którzy często niezawinienie utracili to, co my jako osoby z domami, mamy na co dzień. Więc kiedy usłyszałam, że jest organizowana takie spotkanie dla nich, stwierdziłam, że nie może mnie tam zabraknąć. Bo zainteresowanie i rozmowa z drugim człowiekiem zawsze ma sens, nawet jeśli jedyną zmianą, która się po niej dokona, jest uśmiech na twarzy potrzebującego – stwierdza Anna Rapacz.
Potwierdza to Aleksandra Kliszcz, która wybrała „Sylwestra z Ubogimi” zamiast imprezy ze znajomymi. Pomagałam jako kelnerka, ale miałam także możliwość potańczyć, jak i porozmawiać. Na każdym kroku czuć niesamowitą wdzięczność naszych gości. Uśmiech i radość. I dobre słowa, z których często wynikało, że ujmuje ich to, że właśnie młodzi ludzie poświęcają w tę wyjątkową noc swój czas dla nich – opisuje, dodając, że ten specyficzny wolontariat był dla niej źródłem wielkiej siły przez cały rok.
Sylwester z Ubogimi może „pozwolić na dostrzeżenie głębi człowieczeństwa”
Beata Lopez pomagała na „Sylwestrze z Ubogimi” wspólnie z mężem. Szczerze powiem, że cieszyłam się, że w końcu spędzę noc sylwestrową nie w taki sposób, że ktoś będzie latał wkoło mnie, ale, że to ja poświęcę się drugiemu. I okazała się, że taka perspektywa sprawiła, że nie pamiętam, kiedy tak cudownie przeżyłam Sylwestra. Teraz nie wyobrażam sobie innego – przyznaje.
Udało jej się nawet kilka razy zatańczyć. Jedna z pań powiedziała do mnie wtedy, że jestem w odpowiednim czasie i miejscu. Wtedy poczułam, że to naprawdę ma sens. Może nie zmieniamy codzienności ubogich, ale dajemy im przestrzeń, w której w ich sercach mogą się zrodzić uczucia radości i nadziei – podkreśla.
Jacek Dunikowski dodaje, że za każdym razem, gdy przychodzi na Sylwestra z potrzebującymi, otrzymuje więcej niż sam daje. Ci ludzie nie opowiedzą ci o nowym aucie i nie pokażą cudownych zdjęć z wakacji. Ale mogą przewartościować twoje spojrzenie. Pozwolić na dostrzeżenie głębi człowieczeństwa, niezależnie ile lat już przeżyłeś – ocenia.
Z kolei Krzysztof Szymkiewicz, współorganizator, zauważa, że choć to uczestnicy „Sylwestra z Ubogimi” otrzymują na koniec spotkania paczki, to jednak prezentem obdarzony jest każdy. Wielokrotnie żegnając się z naszymi gośćmi po zabawie, widzę w ich oczach łzy szczęścia, wdzięczności i spełnienia. To chyba najlepszy prezent jaki można dostać w życiu od drugiego człowieka. Dlatego zachęcamy do włączenia się w organizację kolejnego już „Sylwestra z Ubogimi” w Krakowie – podsumowuje.
Jak można pomóc?
Każdy, kto chciałby się zaangażować w organizację tej wyjątkowej nocy, która odbędzie się w liceum im. Św. Rity w Krakowie, może wesprzeć finansowo inicjatywę, więcej szczegółów >>>tutaj>>>. Otrzymane pieniądze przeznaczone zostaną na zakup jedzenia, wynajem zastawy i sprzętów kuchennych, zakup dekoracji, nabycie brakujących darów do paczek dla gości, jak i opłaty za prąd, wodę i paliwo.
Można również włączyć się bardziej bezpośrednio i do niedzieli zgłosić się jako wolontariusz lub przygotować pierogi, sałatki czy dostarczyć wędliny, ciasta, pieczywo lub owoce. Szczegółowe informacje dostępne są na stronie www.krakow.sylwesterzubogimi.pl.