Szwajcaria. Zurych. Marzec 2015 r. Kościół Katolicki, niedzielna Msza święta. Przed ołtarzem staje ksiądz i mówi: „Guten Morgen” – myślałam, że się przesłyszałam, ale nie, starszy kapłan tak się z nami przywitał. Przez moją głowę przeleciała myśl, czy doczekam się znaku krzyża. Doczekałam się. Ok. Nie wychodzę. Kolejna niespodzianka: do czytania Ewangelii wychodzi Pani w średnim wieku, z krótkimi włosami ubrana w albę. No, mocne zdziwienie. Jeszcze większe, gdy widzę, że ta Pani zaczyna głosić kazanie.
Epizod drugi. Koleżanka wyszła za Niemca. Po ślubie pojawia się dziecko. Wszystko “po Bożemu”. Chce je ochrzcić. W parafii pracuje polski ksiądz. Przyjeżdża rodzina z Polski. Wchodzi do kościoła i na „dzień dobry” dostaje karteczkę z modlitwą “Ojcze nasz”. Proboszcz twierdzi, że nie każdy zna, to lepiej rozdać. No, ale „Ojcze nasz”…? Zerka zafrasowana kobieta… Moment Komunii św. – przystępuje cały Kościół – jak jeden mąż. Rodzina pyta, czy ci Niemcy tacy pobożni. Tego nie wiadomo, tutaj do spowiedzi nikt nie chodzi.
CZYTAJ: „Ojcze Nasz”. Modlitwa, której nauczył nas Jezus
Epizod trzeci. Ostatni. Niemcy. Bawaria. Katolicka kaplica w szpitalu. Gottesdienst czyli Msza św. odprawiana przez… kobietę w łączności z całym Kościołem.
W obliczu tych epizodów, w sumie nie dziwi, że Kościół niemiecki domaga się dopuszczenia osób rozwiedzionych do Komunii świętej, skoro sam już dawno to praktykuje. Podobnie sprawa ma się z wolnymi związkami, które na Zachodzie nie są piętnowane przez duchownych. Tłumaczone jest to, między innymi, odwróconym „prawem stosowalności”, czyli „stosowalnością prawa”, najkrócej mówiąc: nie jesteś gotowy, dojrzały do małżeństwa, poczekaj do pięćdziesiątki, może sześćdziesiątki, a może tuż przed śmiercią będzie odpowiedni moment. Hallo, to raczej nie jest Ewangelia! To raczej całkowite niezrozumienie sakramentu małżeństwa.
Przeczytaj również
Jeżeli to mamy nazywać postępem i nowoczesnością, to ja na wieki wieków chcę pozostać zacofana i nieoświecona. Chyba, że może problem nie leży w prawie czy nauczaniu Kościoła, ale … w „zatwardziałości serca”?
I to nie tylko niemieckiego.