Co jest nie tak z rozdawaniem darów w Afryce i innych biednych regionach? O mądrej dobroczynności opowiada Kaja z Globstory
W Międzynarodowym Dniu Dobroczynności warto zastanowić się nad skutecznością pomocy, jaką nierzadko chcemy okazać potrzebującym. O nieprzemyślanym rozdawaniu prezentów biednym dzieciom w Afryce opowiada Kaja Kraska w swoim najnowszym vlogu na kanale Globstory.
Utarło się, że kiedy jedzie się na wakacje do Afryki, trzeba ze sobą coś zabrać dla miejscowych dzieci. Najczęściej cukierki, zeszyty i długopisy. Nie dotyczy to tylko krajów afrykańskich, ale wielu miejsc na świecie, na przykład Indii, Azji Południowo-Wschodniej czy niektórych krajów Ameryki Łacińskiej – zaczyna swój vlog Kaja Kraska z Globstory.
Jak wyjaśnia, być może wynika to z poczucia winy, kiedy przyjeżdża się na wakacje „pod palmami”, a wokół widzi się potrzebujące dzieci. Chcemy zrobić cokolwiek, nieważne, co nieważne, że nie umiemy. Cokolwiek, chociaż najmniejszą rzecz, bo przecież każda pomoc się liczy. I to jest jedna z najpiękniejszych rzeczy w człowieku, że mamy w sobie taką empatię. Ale niestety taka pomoc to nie pomoc – zauważa Kraska.
Taka pomoc to nie pomoc
Jak wskazuje jedna z rozmówczyń, Laura Kuzak-Markowska, turyści na Zanzibarze często przywożą ze sobą przybory szkolne i cukierki. Niestety jej zdaniem można zauważyć, że zazwyczaj sięgają po nie dzieci najsilniejsze, te które najwyżej „wyciągną rękę” – nie wszystkie.
Kaja Kraska zwraca uwagę, że nie ma szans, by prezentów wystarczyło dla wszystkich dzieci, bo wieść o „dobrodusznych” przyjezdnych rozchodzi się szybko po okolicznych wioskach. W końcu będą te prezenty sobie wyrywać i trafią one nie do tych najbardziej potrzebujących dzieci, a do tych najsilniejszych, no i sprytniejszych, albo do tych, których turyści na pierwszy rzut oka uznają za najbardziej potrzebujące – mówi vlogerka.
Kuzak-Markowska, zapytana, co potem dzieje się z tymi prezentami, przyznaje, że nie wie, bo gdy widzi zawartość plecaków dzieci, wcale nie ma tam tych przyborów, a raczej te, które można kupić na miejscu.
Przeczytaj również
Niechciana lekcja nr 1: „żebranie popłaca„
Rozdawanie przypadkowym dzieciom na ulicy prezentów podczas naszych wakacji sprawia, że uczą się one, że żebranie popłaca i może to mieć bardzo różny skutek w zależności od miejsca, w którym jesteśmy. Zawsze jednak powtarza się to, że buduje się gigantyczny dystans pomiędzy przyjezdnymi a miejscowymi – wyjaśnia Kaja Kraska.
Jej zdaniem to prosta droga do tego, by biedni mieszkańcy zaczęli od turystów wymagać tego typu prezentów. Nawet jeśli wydaje nam się, że jesteśmy w jakimś miejscu sami, jutro przyjadą tam kolejni turyści, pojutrze kolejni i każda kolejna osoba, która zachowa się w ten sposób utrwala wizerunek białego bądź cudzoziemca, który rozdaje prezenty i w ten sposób będą nas miejscowi traktować – przestrzega vlogerka.
Prezenty od obcych ludzi
W filmie wypowiadają się także na ten temat inni blogerzy. Opowiadają o niebezpiecznych sytuacjach, w jakich się znaleźli właśnie z powodu nastawienia tubylców na rozdawnictwo.
Kaja Kraska odwołuje się do zarzutów, że taka pomoc przychodziła także do potrzebujących dzieci w Polsce, kiedy znajdowała się ona za żelazną kurtyną. Tutaj mówimy o czymś zupełnie innym, o turystyce masowej. Na Zanzibar przyjeżdża rocznie pół miliona turystów. Większość z nich coś przywozi dla miejscowych i większość z nich wybierze zeszyty, długopisy i właśnie cukierki. Odwróćmy rolę. Czy chcielibyście, aby wasze dzieci przyjmowały prezenty od obcych ludzi? Albo żeby jadły codziennie cukierki? – pyta autorka vloga.
Niechciana lekcja nr 2: Nie opłaca się chodzić do szkoły
Jak przestrzega Kraska, „dzieci, które widzą, że żebranie popłaca, mogą na przykład chcieć zrezygnować z uczęszczania do szkoły”.
Zdarza się to w wielu miejscach na świecie, również na Zanzibarze, że zamiast do szkoły dzieci idą tam, gdzie są turyści, bo wiedzą, że dostaną prezent. Dzieci kiedyś dorosną i kiedyś to już nie będą cukierki. Już teraz od dziesięciolatków czy dwunastolatków można usłyszeć tutaj prośby o euro albo dolary – zauważa youtuberka.
Na co idzie nasza pomoc?
W swoim filmie Kaja Kraska opowiada o jednej z najsłynniejszych akcji pomocowych USA na rzecz Afryki z 1985 roku. Wtedy to powstał przebój „We are the world”, który przyniósł 90 mld dolarów zysku. Vlogerka zauważa, że do dziś popularność tej piosenki sprawia, że nie mamy kłopotu z wymienieniem artystów, którzy wystąpili wzięli udział w nagraniu. Dużo gorzej wypadamy, gdy trzeba powiedzieć – na co właściwie zbierane były te fundusze, gdzie trafiły, jak zostały wykorzystane.
Same akcje dobroczynne i pieniądze z nich pozyskane mogą rzeczywiście przysłużyć się szczytnym celom i są tematem na osobny odcinek, ale komunikowanie, sposób promowania zbiórek to najczęściej obrazy ogromnej biedy dzieci z wypukłymi brzuchami i biali ludzie wyciągający do nich pomocną dłoń – mówi.
Jak pomagać skutecznie?
W ostatniej części filmu vlogerka przyznaje, że „Pomaganie jest trudne, a pomoc humanitarna jest kierunkiem na studiach”. Gdyby to Wszystko było takie proste i był przepis na pomoc, nasze cukierki, zeszyty i długopisy sprawiłyby, że nie byłoby wojen na świecie, a tak nie jest – zauważa.
Podpowiada, co możemy zrobić, jako turyści, by wesprzeć mieszkańców odwiedzanych przez nas rejonów. Już sam przyjazd do danego miejsca i kupowanie na przykład w miejscowym warzywniaku owoców, wejście do rękodzielnika i zamówienie tam jakiegoś produktu typu, na przykład sukienka z afrykańskiego materiału kupiona na targu zatrudnianie kierowców czy przewodników w danym miejscu – to jest wspieranie danego kraju, wspieranie jego gospodarki i tego, że ludzie mają możliwość zarabiania pieniędzy – wymienia.
Jeśli ktoś zapragnie wspomóc dzieci w edukacji, poleca, by będąc na miejscu, pójść do jakiejś szkoły i zapytać jej dyrektora o zapotrzebowanie, a następnie zakupić pożądane rzeczy na miejscu i wesprzeć lokalny biznes. Youtuberka proponuje też, by po prostu spędzić z dziećmi trochę czasu: pograć z nimi w piłkę, pouczyć angielskiego. Wierzcie mi, że zrobi to znacznie dużo więcej dobrego niż podarowanie im po prostu cukierka – zachęca.
Gdy nie wiemy, jak pomóc
Jeśli nie wiemy, jak pomóc, nie miejmy ataku paniki, że musimy coś natychmiast wymyślić, dlatego, że najprawdopodobniej będzie to nietrafiona pomoc, właśnie taka spowodowana jakimś naszym emocjonalnym zrywem – podpowiada vlogerka.
Zachęca, by w takiej sytuacji wpłacić po prostu pieniądze na rzecz organizacji profesjonalnie zajmującej się udzielaniem pomocy potrzebującym. Żadne dziecko się do nas nie uśmiechnie. Nie będziemy mieć dowodów wdzięczności, ale też chyba nie ma sensu robić czegoś po to, aby po prostu nakarmić swoje ego i mieć poczucie dobrze wykonanej misji – podsumowuje Kaja Kraska.
Globstory to kanał na YouTube i blog o życiu w różnych miejscach i rzeczywistościach. Prowadzą go Kaja I Mateusz. Mają nadzieję, że dzięki ich pracy wszyscy poznają świat lepiej i stanie się im on dużo bliższy.
os / Stacja7