Ograniczenia katolickich i proliferskich treści w mediach. Czy takie sytuacje będą częstsze?
W ostatnich miesiącach w mediach społecznościowych zostały zablokowane treści, które promowały katolickie wartości. YouTube usunął największy kanał obrońców życia, a Facebook blokował promowanie idei hospicjum perinatalnego. Na problemy z gigantami technologicznymi skarżą się też mniejsi twórcy, którzy zauważają, że zasady dotyczące umieszczania treści są bardzo ogólne i niejasne.
Katolicy i obrońcy życia to nie jedyne środowiska, które w ostatnich miesiącach miały problem ze swobodnym publikowaniem w mediach społecznościowych. Do niebezpiecznego precedensu doszło na początku stycznia, kiedy po przegranych wyborach prezydenckich Donald Trump zorganizował w Waszyngtonie wiec, w którym brało udział wiele tysięcy jego zwolenników. Po jego przemówieniu tłum ruszył na wzgórzu Kapitolińskim, gdzie jest położona siedziba Kongresu Stanów Zjednoczonych, który tego dnia miał formalnie zatwierdzić wybór Joe Bidena na prezydenta USA.
Doszło do starć z policją, zginęło 5 osób. Jeszcze w trakcie walk Twitter zablokował konto Donalda Trumpa obawiając się „ryzyka dalszego podżegania do przemocy”. Jak serwis ogłosił kilka dni później, konto zostało bezpowrotnie usunięte. To spowodowało krytykę na całym świecie i spadek wartości akcji technologicznego giganta o ponad 10 procent w pierwszym dniu.
Na blokadę Donalda Trumpa social media się zdecydowały, gdy wiadomo już było, że przegrał wybory. Wcześniej nikt nie miał tej odwagi, żeby jednemu z najpotężniejszych ludzi na świecie odciąć swoje kanały komunikacji, bo mija się z prawdą, manipuluje i fałszywie oskarża – zwraca uwagę dr Agnieszka Całek z Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
„Zakazana reklama” na Facebooku
Problemy z zamieszczaniem treści na portalach społecznościowych miał też o. Filip Buczyński OFM, który prowadzi Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia. Chciał wypromować ideę hospicjów perinatalnych i poprosił zaprzyjaźnioną firmę PR-ową, żeby pomogła mu nagłośnić jego inicjatywę. Niestety Facebook odrzucił możliwość wykupienia reklamy w tej sprawie. Firma powołała się na „kwestie społeczne”.
To jednak wzbudziło reakcję użytkowników. W kilka dni post księdza opisujący opiekę perinatalną dotarł do ponad 350 tysięcy odbiorców. Facebook zgodził się też po pewnym czasie na wykupienie w tej sprawie reklamy. „Firma, która umożliwia zakup usług promujących nas na FB, właśnie skontaktowała się z nami informując, że osoby decyzyjne wyraziły zgodę, by nasz post był jednak promowany. Okazuje się, że to dzięki Wam, drodzy Państwo Facebook uznał, że ich blokada, którą wprowadzili nie jest skuteczna i zdecydowanie obniża firmę wizerunkowo” – napisał o. Buczyński.
Przeczytaj również
Trwałe usunięcie największego kanału obrońców życia
W ostatnich dniach inny serwis, czyli YouTube usunął amerykański kanał „Life Site News”, który zgromadził ponad 300 tysięcy subskrybentów. To strona promująca obronę życia i katolickie wartości. Jak podkreślili dziennikarze portalu „nie jest to tymczasowy zakaz”, a wszystkie zamieszczone dotąd na kanale filmy wideo kompletnie zniknęły.
SPRAWDŹ: YouTube usunął największy kanał obrońców życia
Warto zwrócić uwagę, że Life Site News już wcześniej miał problemy z Youtubem. Kanał został zawieszony na tydzień.
Z podobnym “ostrzeżeniem” spotkała się telewizja internetowa konserwatywnego portalu “PCh24.pl”, która została wyłączona przez YouTube na tydzień. W odpowiedzi redakcja stworzyła własną platformę na której publikuje równolegle swoje treści.
Niejasne zasady nakładania ograniczeń
Z ograniczaniem dostępu do swoich treści spotkał się także znany Youtuber i twórca Tomasz Samołyk. W ostatnich tygodniach na kilkanaście godzin przez pomyłkę na jego film o św. Józefie nałożono ograniczenie wiekowe (+18) Kilkakrotnie w jego materiałach o księżach i świętych platforma blokowała też możliwość prezentowania reklam.
Po publikacji filmu automat sprawdza, czy nie padają słowa, które mogą odstraszać reklamodawców. Może to być np. „aborcja”, „morderstwo”, „przemoc”, „Holokaust”. Jeżeli one znajdą się w materiale, to Youtube blokuje wyświetlanie reklam – tłumaczy.
Od decyzji serwisu można się odwołać – wtedy film weryfikuje wewnętrzny zespół. Może on znieść ograniczenia, potwierdzić te nadane przez algorytm, albo nałożyć dodatkowe (np. możliwość odtwarzania przez użytkowników po 18. roku życia). Od momentu zablokowania reklam, do weryfikacji przez człowieka mija czasem tydzień, więc jeśli nawet filmowi przywrócona jest monetyzacja, to niemalże całość wygenerowanych wyświetleń została wygenerowana bez ich emisji, czyli bez zarobku – tłumaczy Samołyk.
Moja ocena polityka Youtube’a jest ambiwalenta. Z jednej strony korzystam z pełnej wolności słowa, ale z drugiej nadawanie ograniczeń odbywa się w losowy sposób – nie ma w tym logiki. Rozumiem, że moje filmy o Holokauście, czy prześladowaniu chrześcijan nie są odpowiednie dla reklamodawców i podejmując takie tematy godzę się na to, że na nich nie zarobię. Z drugiej strony do dziś nie wiem, dlaczego nałożono ograniczenia na większość moich filmów satyrycznych, czy promujących świętych albo duchownych – dodaje Tomasz Samołyk.
Media społecznościowe jak rozpędzona machina
Czy użytkownicy mediów społecznościowych muszą pogodzić się z tym, że wobec określonych treści i poglądów będą stosowane podwójne standardy? Jak mówi dr Całek, potrzebujemy mediów społecznościowych, które będą bardziej ludzkie. Decydując się na korzystanie z oferty gigantów technologicznych, a także mniejszych firm, wyrażamy całe mnóstwo zgód. Niestety rzadko świadomie – mówi.
Inną kwestią są podwójne standardy wobec użytkowników, którzy przez łamanie regulaminów są blokowani, a są i tacy, którzy robią to samo i nie są w żaden sposób dyscyplinowani. Na pewno potrzebujemy, żeby media społecznościowe były bardziej ludzkie, wiele decyzji podejmuje dziś nie człowiek, który jest w stanie ocenić kontekst i sentyment wypowiedzi, ale algorytmy – zwraca uwagę.
To wszystko jest jak bardzo skomplikowana, rozpędzona maszyna nad którą, mam nadzieję chwilowo, nikt w pełni nie panuje – podsumowuje.
PRZECZYTAJ: „Kim jest Duch Święty?” Czego Polacy szukali w internecie w 2020 roku