Nasze projekty
fot. Rafael Film/youtube.com

„Usłyszałem, że Bóg mnie kocha, walczy i mnie chce”. Poznaj historię Bartka Krakowiaka z filmu “Powołany 2”

Nigdy nie miał domu, wychowywał się na wśród przemocy, alkoholu, narkotyków. W wieku osiemnastu lat po raz pierwszy poczuł czym jest miłość. Niestety jego synek odszedł, zanim zdążył się narodzić… Gdy stał na parapecie swojego mieszkania z myślą, żeby to wszystko skończyć, doświadczył obecności Jezusa. Poznajcie historię Bartka Krakowiaka, jednego z bohaterów filmu “Powołany 2”.

Reklama

“Powołany 2” składa się z dwóch warstw: fabularnej i dokumentalnej. Jest to atrakcyjna forma, która utrzymuje walor fabularny oraz autentyczność warstwy dokumentalnej. Na planie pojawiło się wielu znanych aktorów, zarówno tych znanych z ekranów już od wielu lat – jak Henryk Gołębiewski czy Marcin Kwaśny – jak i gwiazdy młodego pokolenia: Wiktoria Gąsiewska, Jakub Dmochowski, Patryk Cebulski, Alicja Ostolska i inni. 

W warstwie dokumentalnej film pokazuje cztery niezwykłe historie, które ukazują przemianę ludzkiego życia. Są to na tyle spektakularne historie nawróceń, że stały się inspiracją dla innych – podkreślają twórcy.

“Nigdy nie miałem domu rodzinnego”

Jedną z historii, którą możemy zobaczyć na ekranach kin, jest historia Bartka Krakowiaka. Wychowywany w patologicznej rodzinie, uciekał z domu, żeby nie doświadczać przemocy ze strony ojca. Mój dziadek, pradziadek, ojciec… wszyscy byli uzależnieni, więc od najmłodszych lat myślałem, że to jest normalne. Mój ojciec był bardzo agresywny w stosunku do mnie, znęcał się nade mną, szczególnie psychicznieprzyznaje. 

Reklama

Swoje postawy i wzorce czerpał z ulicy, od starszych kolegów. Jak przyznaje, to właśnie na ulicy czuł się najlepiej, najbezpieczniej i  to tam spędzał najwięcej czasu. Ulica była takim miejscem, w którym czułem się tak naprawdę jak w domu. Dzisiaj, po 28 latach swojego życia mogę śmiało powiedzieć, że nigdy nie miałem domu rodzinnego. Nie mogę powiedzieć, który dom był moim domem, bo było ich kilka i w żadnym nie odnalazłem ani miłości, ani pokoju, ani wsparcia – mówi.

PRZECZYTAJ TEŻ: Marcin Kwaśny na pokazie filmu „Powołany 2”: Bóg nigdy człowieka nie opuszcza

Pragnąłem tego, żeby ludzie cierpieli tak samo jak ja cierpiałem”

W filmie Bartek Krakowiak wyznaje, że już jako 7-letni chłopiec stał pod sklepem i razem z kolegami zbierał na bułki. Jak mówi, w ich domach nikt nie martwił się o to, czy mają co zjeść. To przyczyniło się także do tego, że kradł. Naprawdę uważałem, że wszyscy dookoła kradną, biją, poniżają. To było normalne dla mnie. Nie wyobrażałem sobie innego życiamówi.

Reklama

Gdy miałem 12 lat, w moim domu była już naprawdę mocna patologia, dochodziło do tego, że ojciec mnie bił, a mama podczas awantury rzucała w niego butelkami po wódce. To właśnie wtedy mama postanowiła, że od niego odejdzie, że weźmie rozwód i wyprowadziliśmy się. To był bardzo przełomowy moment w moim życiu. Mój ojciec jaki był taki był, ale jednak był dla mnie jakimś wzorem męskości i potrzebowałem go w swoim życiu. I go zabrakło – wyznaje w filmie.  

Jak przyznaje dalej, gdy zabrakło ojca, on sam popadł w jeszcze większe kłopoty. Odczuwał silną potrzebę przynależności do grupy, a to powodowało, że często robił rzeczy, których nie chciał. Stałem się bardzo agresywnym człowiekiem, bo całą złość, którą w sobie nosiłem, rozładowywałem na innych ludziach. Pragnąłem tego, żeby ludzie cierpieli tak samo jak ja cierpiałemmówi.

“Niosłem swojego syna w trumnie, na własnych rękach”

Dalej jego historia nie potoczyła się wcale lepiej. Gdy miał 18 lat poznał dziewczynę, która zaszła z nim w ciąże. To dziecko stało się dla mnie takim przełomem odnośnie miłości. Ja nigdy wcześniej nie czułem tego ani do swojego ojca, ani do swojej matki. To mój syn był tą pierwszą osobą – wyznaje. Jednak dziewczyna w szóstym miesiącu ciąży poroniła… Ja, osiemnastoletni chłopak, niosłem swojego syna w trumnie, na własnych rękach. To był moment kiedy uświadomiłem sobie, że zdania, które mówił mój ojciec, że nie zasługuję na miłość, że nic nie osiągnę, że jestem do niczego – to się sprawdza – przyznał.

Reklama

Ta sytuacja sprawiła, że Bartek jeszcze bardziej się pogrążył, popadł w alkoholizm, narkotyki, przemoc. W dniu swoich urodzin siedziałem po pracy w samochodzie. Zacząłem pić i pisać swój list pożegnalny. Pisałem o tym, jak bardzo jestem samotnym człowiekiem. Miałem mnóstwo żalu do rodziców, do Boga, którego w sumie nie znałem. Jak już myślałem o Bogu, to jako o takim, który mnie krzywdzi, zadaje cierpienie. Wróciłem do domu. Stanąłem przed oknem i wiedziałem, że dzisiaj ze sobą skończę. To było już silniejsze ode mnie – wyznaje.

Miał długi finansowe, depresję, stany lękowe. Nie wychodził z domu, bo jak mówi, bał się ludzi, a tamten moment był przelaniem goryczy. Pamiętam taki moment, kiedy otworzyłem okno i przestałem się bać. To był najgorszy moment, kiedy przeszedłem przez tą granicę strachumówi.

Kiedy patrzyłem przez to okno, przed siebie na miasto, dostałem powiadomienie na telefon, że pewien raper dodał utwór pod tytułem „Jestem z Tobą”. Usłyszałem utwór, w którym Jezus Chrystus mówi do mnie, że jest ze mną w tym wszystkim, czego doświadczam, przez co przechodzę. O tym, że On mnie kocha, że o mnie walczy i że chce mnie. To było dla mnie tak mocne, tak silne doświadczenie, że zamknąłem to okno, a w sercu miałem nadzieję, że coś się zmieni dodaje.

PRZECZYTAJ TEŻ: Grzegorz Czerwicki: Jezus to największy kozak na świecie, ja chcę za nim iść!

 “Medjugorie”

Jak wyznaje dalej, pewnego dnia położył się na łóżku i powiedział: Jeżeli Jezus Chrystus naprawdę żyje, to niech zabierze wszystko, co mam. Te ostatnie pieniądze, ubrania, rzeczy materialne. Te mieszkanie, w którym jestem, które wynajmuję. Niech zabierze to wszystko. Ja mogę być nagi. Mogę nic nie mieć, ale niech sprawi, żebym był szczęśliwym człowiekiem

Kilka chwil później usłyszał w głowie słowo: “Medjugorie”. Zrozumiał, że to właśnie tam musi pielgrzymować, że tą podróżą Bóg zmieni jego życie. Natychmiast zaczął się pakować, choć właściwie nie wiele miał do zabrania. Chciałem się spakować i wyjść w tę podróż, która miała trwać 1300 km. Miałem iść przez Słowację, Węgry, Chorwację, Bośnię. Ja nigdy w życiu nie byłem za granicą. Nie znam żadnego obcego języka. Do tej pory nie mam skończonej podstawówki. I człowiek taki jak ja miał wyruszyć w taką podróż, bez jakiegokolwiek doświadczenia. To było trudne, ale było we mnie takie poczucie, taka wiara w to, że On naprawdę zmienił moje życie wyznaje Bartek.

Za ostatnie pieniądze kupił plecak, spakował się i wyruszył w podróż, która trwała dwa miesiące. Doświadczyłem ogromnej miłości Boga. Po prostu czułem Jego obecność fizycznie, że jest obok mnie, w moim życiu. W tamtym czasie działy się przeogromne cuda. Widziałem rzeczy, których nigdy wcześniej nie doświadczyłem – mówi. 

“Pierwszy raz w życiu poczułem dumę z tego, kim jestem”

Podczas podróży założył bloga, na którym opisywał każdy dzień swojej podróży. Nie była to droga idealna, doświadczał także wielu zagrożeń, ktoś groził mu bronią. Jednak jednocześnie miał w sobie pokój, który dawał mu wiarę, że kiedy dojdzie do celu jego życie się zmieni. Bardzo dużo odkryłem podczas tej drogi. Zacząłem sam siebie poznawać i zobaczyłem, że wcale nie jest tak, jak mówił mój ojciec, że do niczego się nie nadaję i niczego nie osiągnę. Pamiętam, jak przekroczyłem ten napis Medjugorie na tabliczce. Pierwszy raz w życiu poczułem dumę z tego, kim jestem, jaki jestem. Choć miałem jeszcze bardzo dużo rzeczy do przepracowania, do zmiany, to wiedziałem, że to jest ten moment, w którym to się zaczyna dziać. Poznałem żywego Boga, żywego Chrystusa, który jest, który zmartwychwstał podkreśla.

Od powrotu z Medjugorie zajmuje się ewangelizacją. Posługuje i jak mówi, stara się przybliżać ludzi do Boga. Swoim życiem, swoim przykładem chcę pokazać, że naprawdę Bóg jest. Jeżdżę w takie miejsca, jak zakłady karne, zakłady poprawcze, domy dziecka, szkoły, odwiedzam parafie. Po prostu dzielę się tym, w jaki sposób Bóg przemienia moje życie – mówi. Od 5 lat jestem mężem i od 3,5 roku ojcem. Choć nigdy wcześniej nie miałem wzoru rodziny, wzorca dobrego ojca, dzisiaj sam jestem dobrym ojcem dla mojego dziecka. Nigdy wcześniej nie miałem wzorca dobrego męża. Dzisiaj jestem dobrym mężem. Bóg stawia nas w takich miejscach, w których pomagamy rodzinom, pomagamy małżeństwom pokonywać kryzysy. Nasze życie jest po prostu posługą. Posługą dla ludzi i chcemy im służyć jako rodzina – wyznaje Bartek.

ZOBACZ FRAGMENT FILMU „POWOŁANY 2”:

materiały Rafael Film, pa/Stacja7

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę