Bezdomność zaczyna się od samotności
Wielu z nich nie pamięta, czym jest przytulny dom. Powody, które sprawiły, że znaleźli się na ulicy, są tak samo przeróżne, jak pomoc, z którą wychodzą do nich instytucje i ludzie o wielkich sercach.
Tekst pierwotnie ukazał się 13 kwietnia 2021 roku
Statystyki z roku 2019 wskazują, że w Polsce ponad 30 tys. osób nie ma dachu nad głową. Zdecydowaną większość z nich stanowią mężczyźni (ponad 83%). Niespełna połowa bezdomnych w Polsce to osoby między 41. a 60. rokiem życia.
Zaczyna się od samotności
Według badań główną przyczyną bezdomności są przede wszystkim konflikty rodzinne, a w dalszej kolejności uzależnienie.
Ludzie tkwiąc w takim stanie wydaje się, że są bezczynni, nie mają chęci, nie podejmują kroków do rozwiązania swojej sytuacji. Jednakże towarzysząc osobom bezdomnym wiemy, że pokonywanie bezdomności to bardzo trudny proces. Za tą pozorną niechęcią często skrywa się lęk, niemoc, osamotnienie, rozczarowanie po kolejnych nieudanych próbach wychodzenia z bezdomności. Dlatego tak ważnym jest, by człowiek nie był w tym sam – wskazuje Agnieszka, kierowniczka Działu Socjalnego Dzieła Pomocy św. Ojca Pio.
Jak wskazują prowadzący Dzieło św. Ojca Pio, błędne jest myślenie, że bezdomność jest wyłącznie brakiem stałego miejsca zamieszkania. “Bezdomność to przede wszystkim kryzys w życiu człowieka. Zaczyna się zwykle tak samo – od samotności i braku mądrego wsparcia najbliższych, gdy nastają problemy – osobiste, zdrowotne czy rodzinne… Człowiek traci poczucie kontroli nad własnym życiem, traci dom i… siebie” – piszą na fanpage’u.
Przeczytaj również
Jak zauważa Magda, psychoterapeutka pracująca w Dziele, nie zawsze jest też tak, że osoby bezdomne nie mają rodziny. Niestety często są to relacje trudne lub zerwane, co jest spowodowane wieloma czynnikami. Nierzadko samotność wynika właśnie z trudności w budowaniu i podtrzymywaniu relacji. Może być też tak, że osoba bezdomna po prostu wstydzi się tego, że zaczęła być osobą mieszkającą w przestrzeni publicznej, osobą w kryzysie bezdomności, więc zrywa relacje ze swoją rodziną – mówi psychoterapeutka.
Paradoksem często jest, że ta osoba poszukuje swoich bliskich i dopiero, kiedy w Dziele pojawia się wsparcie psychologiczne, w poszukiwaniu pracy. Osoba w kryzysie bezdomności, nabiera poczucie własnej wartości. To wtedy zaczynają się powroty do rodziny. To są często początkowo listy, telefony, a potem spotkania. Nie ukrywam, że są to naprawdę wzruszające momenty – dodaje.
Stereotypy
Bezdomność to wypadkowa wielu różnych sytuacji: wypadków, na które ludzie nie mają wpływu, często błędnej decyzji i ich konsekwencji, a nawet choroby – wyjaśnia Agnieszka, kierowniczka Działu Socjalnego Dzieła Pomocy św. Ojca Pio, która od 19 lat pracuje z osobami doświadczającymi bezdomności. Zwraca uwagę, że “nikt z osób doświadczających bezdomności nie chce być bez domu. Nikt w sposób oczywisty nie marzy o tym, aby pozostawać bez dachu nad głową”.
Mimo iż wydaje się to oczywistością, dziś nietrudno spotkać się z opinią, że bezdomność to wybór, że osoby bezdomne same wybrały takie życie, że tak jest im wygodniej.
Mówimy do tych ludzi czasami nie wprost, ale w sercu, że dany człowiek mógłby po prostu iść do pracy, mógłby się czymś zająć i powoli wyjść z tego, w czym jest. Właśnie wtedy zapominamy, że ci ludzie najczęściej nie z własnej winy, ani woli po prostu doświadczyli niesprawiedliwości. Niesprawiedliwie wychowali się w trudnym domu, niesprawiedliwie nikt się o nich nie troszczył, niesprawiedliwie wychowali się w trudnym domu, nikt nie zapewnił im dobrego bytu wcześniej, niesprawiedliwie zostawili ich przyjaciele, niesprawiedliwie zostali wykorzystani, itd. Tam jest wiele niesprawiedliwości – przestrzega br. Konrad Baran OFMCap, który pracuje w Fundacji św. Ojca Pio.
W czasie konferencji, która odbyła się 11 kwietnia, kapucyn szczególnie zwrócił uwagę na różnicę między okazywaniem miłosierdzia a sprawiedliwością, jaka należy się każdemu człowiekowi. Przywołał przykład Jezusa, oddającego swoje życie na krzyżu – nie z miłosierdzia, ale aby oddać sprawiedliwość za ich grzechy. W tym miłosierdziu mieści się spojrzenie na człowieka, taka miłość, która powoduje że daje więcej niż mu się należy z natury. Więcej niż to, do czego sam mógłby dojść. Najpierw sprawiedliwość, potem miłosierdzie. Mamy taki poziom tego, co nam się należy. Kiedy spotykamy osobę bezdomną, ubogą – to czasem pomagając jej, niestety wcale nie jesteśmy miłosierni. Jesteśmy po prostu sprawiedliwi. Bo ktoś inny zabrał jej niesprawiedliwie coś, co jej się należało – wyjaśnia br. Baran i wskazuje: “chcąc być miłosiernym, najpierw nasze wysiłki musimy skierować ku sprawiedliwości. Nie można mówić o miłosierdziu, jeżeli nie wypełnimy tego, co się człowiekowi należy z natury bądź z przykazania Bożego. To bardzo ważne rozróżnienie”.
PRZECZYTAJ>>> Pierwszym krokiem do wyjścia z bezdomności jest nawiązanie relacji
Namiastka ciepła
Dzieło Pomocy św. Ojca Pio. Każdego dnia pomoc znajduje tu 150-200 osób. Dostają śniadanie i mogą ogrzać się w ciepłym miejscu. Jak wyjaśnia w rozmowie z TVP Jolanta Kaczmarek, zastępca dyrektora Dzieła Pomocy św. Ojca Pio, wśród potrzebujących są osoby starsze i ubogie, ale przede wszystkim bezdomni. Oprócz ciepłego posiłku – nierzadko jedynego ich posiłku w ciągu dnia – Dzieło oferuje możliwość skorzystania z łaźni, pralni, pomocy medycznej czy terapii. Pracownicy Dzieła mimo epidemii starają się poświęcić uwagę każdemu, kto tego potrzebuje. Każdemu, kto chce podzielić się swoimi trudnościami i obawami.
160 litrów gorącej kawy i herbaty przygotowuje się w Dziele każdego dnia. “Choć liczby nie oddają ciepła, to za każdą z nich stoją ludzie, którzy w tym czasie szczególnie go potrzebują. Zwłaszcza teraz, gdy doskwiera mróz, a termometry wskazują kilka stopni poniżej zera – gorące napoje są tym, co choć przez chwilę daje możliwość ogrzania się” – piszą na swoim fanpage’u.
Pomoc, jakiej udziela Dzieło jest możliwa dzięki wsparciu darczyńców, a dodatkowo tymczasowo obiady dla bezdomnych finansowane są z nowo powstałego Funduszu Miłosierdzia, który na początku lutego powstał przy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. To odpowiedź na wezwanie św. Jana Pawła II, który pielgrzymując do Polski w 2002 roku apelował o “wyobraźnię miłosierdzia”: W obliczu współczesnych form ubóstwa, których jak wiem nie brakuje w naszym kraju, potrzebna jest dziś – jak to określiłem w liście Novo millennio ineunte – „wyobraźnia miłosierdzia” w duchu solidarności z bliźnimi, dzięki której pomoc będzie „świadectwem braterskiej wspólnoty dóbr”. Niech tej „wyobraźni” nie zabraknie mieszkańcom Krakowa i całej naszej Ojczyzny. (Z homilii na krakowskich Błoniach 18.08.2002)
Papież wyjaśnił, że miłosierdzie widać głównie w uczynkach, a mottem naszej akcji stały się te dwa: głodnych nakarmić, spragnionych napoić – mówi w reportażu TVP ks. Mateusz Wyrobkiewicz, zastępca rektora Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Dzięki Funduszowi do Dzieła Pomocy św. Ojca Pio dostarczono już ponad 500 obiadów.
Pierwszy krok: łaźnia
Gdy nie ma domu, brakuje nie tylko jedzenia, ale i rzeczy, które umożliwiają codzienne, “normalne” funkcjonowanie. Jednym z nich jest pralka – sprzęt, wydawałoby się, tak podstawowy, a kiedy go nie ma – nie można wyprać i odświeżyć swojego ubrania, nierzadko jedynego ubrania. Dlatego w Dziele dostępna jest pralnia dla osób doświadczających bezdomności. To jedyne takie miejsce w Krakowie, w którym osoby bezdomne mogą wyprać swoje ubranie.
Jest tu także łaźnia. Każdego tygodnia odbywa się w niej ponad 100 kąpieli. “To ta przestrzeń, w której odpowiadamy na jedną z najbardziej podstawowych potrzeb – możliwość umycia się i zadbania o higienę. Wizyta w łaźni często jest pierwszy krokiem na drodze wyjścia z bezdomności” – piszą pracownicy Dzieła Pomocy św. Ojca Pio.
Wyjść z bezdomności
Posiłki i pomoc doraźna są zawsze punktem wyjścia. Wyjścia z bezdomności. “Niewątpliwie bezdomność powinna być traktowana jako szerszy problem polityki społecznej – nie tylko pomocy społecznej. Politykę tę należy budować w sposób całościowy, tak aby kompleksowo zapobiegać bezdomności, odpowiadać na potrzeby osób, które w sytuacji bezdomności już się znajdują oraz przede wszystkim doprowadzić do usamodzielnienia tych osób” – czytamy w dokumencie “Program Pokonać Bezdomność” Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.
Na potrzebę holistycznego, całościowego wsparcia, wskazuje Maciej Dubicki z Caritas Polska. Nie możemy patrzeć tylko na wycinek czyjegoś życia, że dana osoba potrzebuje teraz zupy. Tak, to jest ważne, bo żeby dalej pomagać, trzeba najpierw kogoś nakarmić. Ale dobrze jest skupić się na takiej pomocy, by było to coś więcej – wyjaśnia.
Jak usamodzielniać bezdomnych? Uczą tego koordynatorzy programu “Bezdomni – damy radę!”, który prowadzi Caritas. To cykl spotkań, który obejmuje naukę praktycznych umiejętności życiowych a także zajęcia dokształcające, kulturalne i rekreacyjne. Program ten składa się z trzech etapów i trwa ok. 3 lat. Poza pomocą psychologiczną i terapeutyczną można dzięki niemu także zamieszkać w mieszkaniu treningowym w 3-osobowym zespole lub uzyskać wsparcie w znalezieniu mieszkania komunalnego.
Co ciekawe program ten kierowany jest do bardzo młodej grupy wiekowej – bezdomnych mężczyzn w wieku 25-35 lat. Jak czytamy na stronie, “warunkiem uczestnictwa w programie jest determinacja do podjęcia terapii, wytrwanie w abstynencji, zerwanie patologicznymi środowiskami, podjęcie pracy i starań o stabilizację życiową”. Swoją pomoc w ramach tego programu Caritas kieruje nie tylko do bezdomnych, ale także “do chętnych kończących odbywanie kary pozbawienia wolności i realizowany na terenie zakładów karnych”.
Osób, które objęte są tym programem, jest kilka – ale stawiamy na jakość. Są historie, w których chłopaki byli w ogromnych tarapatach, czasem uzależnieni, wyszli z zakładów karnych, a teraz mają pracę, mają gdzie mieszkać, nierzadko wrócili do swoich rodzin, niektórzy studiują i wyszli naprawdę na prostą, żyją tak, jak chcieli żyć, wzrosło ich poczucie wartości – opowiada Maciej Dubicki. Wspomina też, że jednej z grup udało się wziąć udział w audiencji z Papieżem Franciszkiem.
Także Dzieło Pomocy św. Ojca Pio organizuje dla bezdomnych spotkania z doradcą zawodowym. Uczestniczą oni w konsultacjach zawodowych, podczas których tworzą z doradcą CV, albo razem poszukują ofert pracy. Jak opowiada w jednym z filmów Asia, osoby bez domu dzielą się też swoimi historiami na temat ich przeszłości zawodowej. To, co mówią na temat odbytych rodzajów prac, zajmowanych stanowisk jest często bardzo zaskakujące i różnorodne – przyznaje.
Jej zdaniem niewłaściwe byłoby powiedzenie, że ludzie bezdomni dopiero w Dziale Aktywizacji Zawodowej uczą się, jak pracować. To bardziej proces wydobywania i rozwijania tych umiejętności i wiedzy, które oni już nabyli na drodze kształcenia formalnego. Często nawet na uczelniach wyższych, czy też na drodze kursów zawodowych, albo specjalistycznych stanowisk, które zajmowali w przeszłości – wskazuje doradca.
Moim doświadczeniem jest spotkanie osób, które chcą pracować, ale żeby mogły się zaangażować pracę potrzebują ufać i wiedzieć, że nie są wykorzystywane. I chcą całym sobą pracować. Ale chcą też spotkać się na równi z osobami, które tę pracę dają, które do tej pracy zapraszają – wyjaśnia Wojciech, trener zatrudnienia wspieranego, pracujący z osobami bezdomnymi. W Dziełowym Centrum Integracji Społecznej prowadzi zajęcia i warsztaty pomagające osobom doświadczającym bezdomności wrócić na rynek pracy. Zaznacza jednak, że temat pracy to jeden z elementów funkcjonowania. Głównym elementem jest przede wszystkim zaufanie. Nie można dobrze pracować nie ufając. Nie ufając osobie, która będzie pracowała, ale także osobie, która daje pracę – mówi Wojciech.
Również br. Konrad Baran zwraca uwagę na zaufanie i szacunek. Pamiętam, jak jeden z naszych podopiecznych, pan Tomek, zaczął pracować. Dla niego bardzo ważnym było to, że pracodawca przychodził i wyciągał do każdego pracownika rękę. Każdego pracownika chciał przywitać. Tomkowi nie podobało się tylko to, że został potraktowany dobrze przez pracodawcę, dla niego było niesamowite to, że traktuje go jako człowieka. On doświadczył zwykłego człowieczeństwa w tym prostym geście, bo na ulicy nikt mu ręki nie podawał – wspomina kapucyn.
Każdy z nich jest niepowtarzalny
Jaworzno, ul. Długa 16. Tu znajduje się Dom Wspólnoty Betlejem. Mieszkają tu bezdomni, ubodzy, ich przyjaciele i wolontariusze – łącznie 20 osób. Pomysłodawcą i założycielem wspólnoty Betlejem w Jaworznie jest ks. Mirosław Tosza. Ks. Mirosław mówi wprost: bezdomni są przede wszystkim ludźmi – ludźmi z imionami, historią, pytaniami, tęsknotami, marzeniami, porażkami. Sam muszę cały czas o tym pamiętać, bo przywykliśmy mówić o bezdomnych jak o bezosobowej masie, w której wszyscy mają te same oczekiwania i te same potrzeby, a tak nie jest. Każdy z nich jest niepowtarzalną jednostką, osobowością – wyjaśnia.
Dzięki jego staraniom udało się pozyskać i wyremontować budynek starej i zrujnowanej szkoły, która od 2000 roku jest domem księdza i bezdomnych. Jeśli przyjmujemy ludzi bezdomnych, podstawowym brakiem, jakiego doświadczają, jest brak domu, więc chcemy im go dać. Dom to trochę więcej niż noclegownia, przytułek czy schronisko – mówi ks. Mirosław Tosza w książce “Betlejem. Dom, który zbudowała Miłość”.
Wdzięczność
“Mając gdzie mieszkać, mogę krok po kroku realizować plan przygotowany na terapii: znaleźć lepszą pracę, starać się o mieszkanie socjalne, na nowo nawiązać relację z córką… oraz podać dalej otrzymane dobro” – opowiada w swoją historię pani Dominika. Takich historii jest więcej. Podopieczni przychodzą, dostają konkretną pomoc i nierzadko wracają.
O wdzięczności bezdomnych przekonuje się także Mateusz Gajda, lekarz od wielu lat zaangażowany w pomoc medyczną dla bezdomnych. Krakowska Fundacja Przystań Medyczna dociera do tych, którzy wymagają interwencji lekarskiej, ale nie mają szans na świadczenia w przychodni czy szpitalu. Zespoły lekarzy wraz z wolontariuszami odszukują bezdomnych i zapewniają im opiekę medyczną tam, gdzie ich znajdą.
Lekarze w służbie ubogim
Od początku działania Fundacji zasada jest prosta – to medycy docierają do potrzebujących, a nie odwrotnie. Bezdomni są im za to bardzo wdzięczni. Nie brakuje wśród nich także troski o siebie nawzajem. Zadziwiająca jest empatia bezdomnych wobec innych bezdomnych. Częściej nawet spotykamy się z tym, że czyjeś zdrowie i dobro potrafią przełożyć nad swoje własne. Nierzadko trzeba ich przekonywać, że to już jest pora, aby zadbać o siebie – relacjonuje Gajda.
Jeszcze 4 lata temu Fundacja sama funkcjonowała niczym “bezdomni wśród bezdomnych”, ponieważ nie mieli nawet ambulansu, w którym mogliby przy brzydkiej pogodzie czy chociażby niskiej zimowej temperaturze osłuchać lub opatrywać potrzebujących. Dziś starają się już o drugą karetkę. Dzięki rozwojowi swoich działań mogą obecnie zapewnić nie tylko opatrunki czy badanie ciśnienia, ale i szerszą diagnostykę – nawet mobilne USG. A na to potrzeba przestrzeni.
Fundację można wesprzeć na miejscu – chociażby przynosząc opatrunki do wykorzystania, a także za pomocą serwisu Patronite oraz poprzez przekazanie 1% podatku.
Uliczny patrol medyczny
W Warszawie medyczną pomoc dla bezdomnych organizuje “Uliczny patrol medyczny”.
To projekt Caritas, realizowany wraz ze Strażą Miejską m. st. Warszawy i Stowarzyszeniem Lekarze Nadziei. Uruchomiono go w 2017 r. z myślą o doraźnej pomocy ratowniczo-medycznej dla osób bezdomnych.
Po przerwie wywołanej epidemią, wznowił swoje działania w listopadzie 2020 roku. Teraz, oprócz udzielania porad i pomocy medycznej osobom bezdomnym, ratownicy przekazują im także maseczki i inne środki zabezpieczające, prowadzą obserwacje ich sytuacji zdrowotnej, interweniują w przypadkach nagłych i wymagających specjalistycznej pomocy – w takiej sytuacji bezdomni mogą skorzystać z pomocy Stowarzyszenia “Lekarze Nadziei”.
“Uliczny patrol medyczny” to obok akcji “Trochę ciepła dla bezdomnego” sposób, by pomóc bezdomnym przetrwać zimę. Dwa razy w tygodniu samochody patrolowe straży miejskiej zabierają z kuchni Centrum Okopowa przy Caritas Polska 100 l gorącej zupy, pieczywo, koce, ciepłe skarpety, konserwy oraz inne produkty spożywcze. Następnie rozwożą je do ponad 100 różnych lokalizacji, w których przebywają bezdomni. Nieraz są to miejsca trudno dostępne i zapuszczone. Jak podkreśla koordynator tego projektu, Janusz Sukiennik, “pomoc bliźniemu w kryzysie to nasze wspólne zadanie”.
Przyjaciele Bezdomnych
Gorący posiłek dla potrzebujących organizują także “Przyjaciele Bezdomnych”. W każdą sobotę w jednym z radomskich parków. Wybrali sobotę, ponieważ większość instytucji pomocowych działa od poniedziałku do piątku.
Przyjaciele Bezdomnych spotykają się z potrzebującymi na obiedzie, ale też modlą się z nimi. W ich intencjach, w intencjach i darczyńców. Przede wszystkim jednak chcemy się z nimi spotkać i porozmawiać – mówi ks. Daniel Glibowski, założyciel grupy “Przyjaciele Bezdomnych”. Chcemy ich motywować do trzeźwości, do zawalczenia o siebie, do przemiany życia, do pójścia do konkretnych miejsc, gdzie znajdą pomoc – wyjaśnia.
Ks. Glibowski zwrócił także uwagę, że w ostatnim czasie więcej bezdomnych chętnie się spowiada. Wolontariusze często mówią to bezdomnym: jeśli chcesz zmienić swoje życie, zacznij od rozmowy z księdzem, albo od spowiedzi – opowiada. Przyjaciele Bezdomnych prowadzą także Duchową Adopcję Bezdomnych. Obecnie za osoby bez domu modli się ponad 2500 tys.
Grupa Przyjaciół Bezdomnych to także dowód na to, jak dobroć ludzi może połączyć ich we wspólnej sprawie, nawet gdy oni o tym nie wiedzą. Jeden z wolontariuszy “Przyjaciół Bezdomnych” postanowił zakupić lokal od miasta i przekazać go, za zgodą ks. Daniela, na pomoc bezdomnym. Kiedy podał mi adres tego lokalu, okazało się że to nieruchomość, którą miasto przed 3 laty zaproponowało mi do wykorzystania na działalność naszej grupy – wspomina ks. Glibowski. W siedzibie Fundacji będą organizowane spotkania z terapeutami, doradcami zawodowymi, ale będzie to także dom, w którym bezdomni będą mogły znaleźć schronienie.
“Przyjaciele Bezdomnych” powołali też Fundację “Powstań, Bracie”, która jeszcze lepiej ma zorganizować pomoc dla potrzebujących. We wspomnianym lokalu będzie mieć ona swoją siedzibę, a sami bezdomni już teraz – z nieukrywaną radością – pomagają w jej urządzeniu. W Wielkanoc, kiedy czytaliśmy ewangelię ze słowami “Nie ma Go tu, powstał”, to miałem natchnienie, że Fundacja ta ma też prowadzić osoby bezdomne do zmartwychwstania – do duchowego powstania z grobu swojej bezdomności – mówi ks. Glibowski.
Pomoc w czasie epidemii
Wiele z instytucji z racji epidemii musiało przerwać swoją działalność. Niektóre wróciły do funkcjonowania, ale nierzadko ze zmienionymi zasadami. My nie mogliśmy przestać działać. Była to dla nas sytuacja trudna, nowa, jak dla każdej organizacji, ale musieliśmy skupić się na tym, by udzielić pomocy jak najskuteczniej, ale bezpiecznie – mówi Maciej Dubicki z działu komunikacji Caritas Polska.
Zaznacza, że i “Uliczny patrol medyczny” i “Trochę ciepła dla bezdomnego” regularnie niosły wsparcie w ostatnich miesiącach osobom potrzebującym. Ciepły posiłek i ciepłe ubrania – to wszystko udało się dostarczać bezdomnym. Robimy to ze Strażą Miejską, ponieważ ona dobrze wie, gdzie takich osób szukać – wyjaśnia i dodaje, że projekty te trafiają do osób zupełnie wykluczonych, nie tych, które korzystają z pomocy schronisk i noclegowni.
Jak zauważa Maciej Dubicki, również bezdomni boją się zarażenia koronawirusem, stąd wiele wysiłków włożono w to, by nie skupiać ich w jednym miejscu, ale docierać z pomocą bezpośrednio do nich. Wiemy, że wtedy jest tam jedna, dwie osoby, a ne cała grupa. Z dużą otuchą przeżyliśmy też Święta Bożego Narodzenia, kiedy strażnicy i wolontariusze Caritas docierali do bezdomnych z życzeniami i propozycją ewentualnej pomocy, także duchowej. Tradycyjnie w okresie Świąt z opłatkiem wybierał się do nich dyrektor Caritas, jednak w tym roku nie było to możliwe – wyjaśnia.
Ks. Daniel Glibowski przyznaje, że w czasie epidemii wiele razy fundowali bezdomnym test na covid, ponieważ bez negatywnego wyniku testu nie mogliby w niektórych instytucjach uzyskać pomocy. W czasie pandemii bezdomni są jeszcze bardziej traktowani jak trędowaci, bo od razu uważa się ich za potencjalnych nośników wirusa, z racji tego, że mają kontakt z wieloma osobami. To jeszcze bardziej izoluje ich od społeczeństwa – zauważa ks. Glibowski.
Mimo epidemii działa także Fundacja Przystań Medyczna. Jak relacjonuje Mateusz Gajda, zmienił się nieco sposób docierania do potrzebujących. Nie jesteśmy w stanie obecnie gromadzić bezdomnych w jednym miejscu, jak to bywało do tej pory, ale sami idziemy do pustostanów i opiekujemy się też podopiecznymi w noclegowniach i schroniskach. Uruchomiliśmy też numer interwencyjny, pod który mogą się zgłaszać osoby potrzebujące pomocy – wszystkie, nie tylko bezdomni – wyjaśnia wiceprezes Fundacji Przystań Medyczna.
Wezwanie dla nas
Liczne fundacje i stowarzyszenia podsuwają chętnym całą paletę możliwości wsparcia tych, którzy nie mają swojego domu. Zarówno na miejscu, jak i na odległość – chociażby finansowo. Wystarczy naprawdę niewiele. Jak wskazuje na swojej stronie Dzieło Pomocy św. Ojca Pio 34 zł to miesięczny koszt kąpieli w łaźni dla jednej osoby bez domu, 56 zł to 2 godziny intensywnej pracy z trenerem zatrudnienia. Cały rok można wspierać instytucje, które w odpowiednim czasie przeznaczą środki finansowe na zakup tego, co najpotrzebniejsze.
Maciej Dubicki zwraca uwagę, że w przypadku, gdy chcemy przekazać jakieś rzeczy materialne, zwłaszcza ubrania, warto postarać się o to, by były to rzeczy zadbane lub nawet nowe – takie, które rzeczywiście mogłyby być prezentem. Chcemy, żeby człowiek obdarowany czuł się dobrze poprzez to, co mu dajemy, więc nie powinny być to rzeczy zniszczone – wskazuje.
Pomoc bezdomnym jest potrzebna i konieczna, ale powinna być także mądra. Jak wyjaśnia ks. Daniel Glibowski, nie jest rozważne dawanie bezdomnym pieniędzy – zwłaszcza w pobliżu sklepu, marketu. Nierzadko bezdomni zbierają pieniądze tylko na alkohol i papierosy – zauważa. Jeżeli bezdomni chcą jeść, to zazwyczaj proszą o jedzenie, lub idą w miejsca, gdzie są fast foody. Rzadko się zdarza, by ktoś takiego jedzenia nie kupił, raczej ludzie są szczęśliwi, że bezdomny nie prosi o pieniądze, tylko o jedzenie – opowiada ks. Glibowski. Podpowiada, że warto bezdomnemu zaproponować, że kupi się bułkę dla niego i dla siebie i razem z nim zje – będzie to nie tylko weryfikacja, czy bezdomny na pewno jest głodny, ale przede wszystkim spotkanie i poświęcenie swojej uwagi, czasu dla tego potrzebującego.
Warto przypomnieć przy tej okazji, że niektóre lokale gastronomiczne wciąż oferują “zawieszone posiłki” lub ciepłą kawę czy herbatę dla osób potrzebujących. W wybranym miejscu wystarczy wykupić obiad czy napój i poprosić o “zawieszenie go”. Jak mówi ks. Daniel Glibowski, takie “zawieszone posiłki” Przyjaciele Bezdomnych zbierają i przywożą dla bezdomnych do parku lub do noclegowni czy schroniska.
Można także pomóc swoim czasem i umiejętnościami. Do wolontariatu w Fundacji Przystań Medyczna zgłosiło się ostatniej jesieni niemal 40 studentów – podczas gdy dotąd w Fundacji działało 30 osób. Dla wszystkich Fundacja przewiduje siatkę szkoleń, dzięki czemu wolontariusze mogą udzielać pomocy medycznej tam, gdzie jest ona potrzebna.
Dziś powtarzam to wezwanie: otwórzcie się na największy dar Boga, na Jego miłość, która przez Krzyż Chrystusa objawiła się światu jako miłość miłosierna. Dzisiaj – już w innych czasach, na progu nowego wieku i tysiąclecia – nadal bądźcie „gotowi świadczyć sprawie człowieka”.
Dziś z całą mocą proszę wszystkich synów i córki Kościoła, a także wszystkich ludzi dobrej woli, aby „sprawa człowieka” nie była nigdy, przenigdy odłączona od miłości Boga. Pomóżcie współczesnemu człowiekowi zaznawać miłosiernej miłości Boga! Niech w jej blasku i cieple ocala swoje człowieczeństwo!
Jan Paweł II, homilia na krakowskich Błoniach 18.08.2002
Część cytatów pochodzi z materiałów promocyjnych udostępnionych na mediach społecznościowych Dzieła Pomocy Ojca Pio.