Nasze projekty
Reklama
Fot. "Szare Szeregi - harcerze 1939-1945"/Wikipedia

Bezkompromisowy, charyzmatyczny kapłan. Kim był ks. Jan Zieja?

Trzyodcinkowy serial „Zieja” w reżyserii Roberta Glińskiego, z Andrzejem Sewerynem, Mateuszem Więcławkiem oraz Zbigniewem Zamachowskim w rolach głównych ukazuje losy charyzmatycznego księdza Jana Ziei. Kim był bohater serialu?

Jest przełom lat 1976-77. 80-letni ks. Jan Zieja (Andrzej Seweryn) współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników (KOR), zostaje wezwany na przesłuchanie. Rozmowy z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa (w tej roli Zbigniew Zamachowski) staną się pretekstem do retrospektywnej wędrówki po barwnym życiu księdza, prezentacji jego niezwykłej duchowej postawy, a także opowieści o najważniejszych wydarzeniach historii Polski minionego stulecia.

Kim był ks. Jan Zieja?

Ks. Zieja był naocznym świadkiem wojny 1920 roku, kampanii wrześniowej 1939, Powstania Warszawskiego, początków Komitetu Obrony Robotników. Co więcej, był świadkiem mającym na te wydarzenia wpływ. Był kapelanem wojskowym podczas wojny polsko-rosyjskiej oraz kapelanem Szarych Szeregów i Armii Krajowej w czasie II wojny światowej.

W swojej działalności nie ulegał fasadowemu patriotyzmowi. W kazaniach głosił, że nie można zabijać nikogo, nawet wrogów, bo to zbrodnia. Kiedy był w wojsku, chciano go rozstrzelać za dezercję i defetyzm. Gdy w latach dwudziestych XX wieku pochował samobójczynię na katolickim cmentarzu, stanął za to przed sądem biskupim. W roku 1926, ignorując istnienie granic państwowych, wyruszył na pielgrzymkę do Rzymu, bez paszportu. Dwadzieścia lat później włączył do swojej rady parafialnej kobietę, co było wówczas zabronione i ponownie otrzymał naganę od biskupa.

Reklama

Na płaszczyźnie religijnej widzimy duchownego, który nie bał się często stawiać na szali swojego życia, ryzykował wolność w imię wyznawanych wartości moralnych. Jego idealistyczne, najprostsze i bezpośrednie pojmowanie dobra, miłości, wyrozumiałości dla ludzkich wad oraz niezwykły kręgosłup moralny powodują, że idzie pod prąd nie tylko bieżącej sytuacji politycznej, ale i kościelnych reguł.

Miał w życiu najwłaściwszy kompas

Jest bezkompromisowy, wierny swoim zasadom, wychodzi bez szwanku z zagrożeń i prób uwikłania, nigdy nie wyrzekając się swoich przekonań. Jak wtedy, gdy odprawia pogrzeb młodej samobójczyni, spowiada żołnierzy Wehrmachtu lub wyciąga pomocną dłoń do niemieckiego pastora, uciekającego przed Polakami szukającymi zemsty po wojnie.

Jego kompasem w życiu jest Jezus Chrystus, co przyznaje już w pierwszych słowach przesłuchania na temat związków z KOR. Chrystusa ks. Jan naśladuje i w moralnej bezkompromisowości, i w podążaniu w poprzek utartych oczekiwań, ale też w miłosierdziu, wspieraniu potrzebujących, pocieszaniu strapionych, tłumaczeniu wątpiącym. Jest zawsze za, a nigdy przeciw. Za życiem, za prawdą, za wiarą.

Reklama

Ks. Jan i Zakład dla Niewidomych w Laskach

W filmie nie został pominięty także wątek pracy duszpasterskiej ks. Jana w Zakładzie dla Niewidomych w Laskach. W nieco poetycki, wyciszający po gwałtownych scenach wojennych, sposób, reżyser oddaje głos ociemniałemu chłopcu, który wchodzi we wzruszający dialog najpierw z młodym, a potem z sędziwym kapłanem. Opowieść wówczas jak gdyby zwalnia, dotykając życia i śmierci.

Jest też opowieść o ks. Ziei alegorią walki dobra ze złem oraz potraktowaną z przymrużeniem oka potyczką mądrości z głupotą. Dobry i mądry oraz w tej mądrości dojrzale spokojny jest ks. Jan, zaś zły i (chwilami prymitywnie, chwilami podstępnie) głupi oraz emocjonalnie rozdarty jest przesłuchujący go esbek. Jest w tym szczypta humoru, gdy niemal przy każdym przesłuchaniu stateczny mędrzec bezlitośnie wypunktowuje nieco safandułowatego funkcjonariusza bezpieki.

Gra przeszłości z współczesnością

Wreszcie, nie zabrakło w filmie Roberta Glińskiego nawiązania do aktualnych lub niedawnych wydarzeń politycznych. Głoszący kazanie tuż po aresztowaniu prymasa Wyszyńskiego ks. Zieja wypowiada słowa niemal identyczne z tymi, które słyszeliśmy z ust o. Ludwika Wiśniewskiego OP na Mszy pogrzebowej zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza: „Trzeba skończyć z nienawiścią. Trzeba skończyć z pogardą. Trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych”. Andrzej Seweryn naśladuje tak charakterystycznie wówczas wzburzony styl przemowy dominikanina.

Reklama

Owa gra z współczesnością dotyczy także odniesień do bieżącej sytuacji Kościoła w Polsce, który zmaga się z wielopłaszczyznowym kryzysem. „Nie można stawiać niczego ponad prawdę, nawet Kościoła” – mówi do biskupów na Jasnej Górze ks. Jan Zieja. Reżyser nieco przerysował tę scenę (przewracający oczami ku górze hierarchowie), ale dzięki temu lepiej zapada ona w pamięci.

KAI,zś/Stacja7

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja