Dialog na receptę
Do poniedziałku, do 18.40 strajkowali lekarze rezydenci. I stażyści. W imieniu całej służby zdrowia, ale tylko oni. Od 18:40 Porozumienie Zawodów Medycznych wchłonęło protest, a to wszystko w dniu 39. rocznicy wyboru kardynała Karola Wojtyły na papieża Jana Pawła II. Te wydarzenia mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Łączy je słowo „dialog”
„Dialog to coś więcej niż wymiana poglądów, krytyka, spór, kłótnia, czy coś podobnego. Dialog zaczyna się od spotkania człowieka z człowiekiem, od cierpliwego słuchania, zadawania pytań, aż po możliwość wypowiedzenia się. Tak rozumiany dialog zakłada otwartość i dobrą wolę oraz wzajemny szacunek. Jak bardzo potrzebujemy tego w naszych rodzinach, relacjach sąsiedzkich i w miejscach pracy.”
Jak bardzo! Chciałoby się powtórzyć za świętym Janem Pawłem II nazywanym Papieżem Dialogu, który łączył ludzi różnych wyznań, podglądów i kolorów skóry. Chętnych do takiego, zdefiniowanego przez papieża Polaka dialogu, nie widać. Jeżeli okaże się inaczej, chętnie uderzę się w pierś. Od ponad roku lekarze rezydenci protestują. W czerwcu zeszłego roku wychodzili na ulice z transparentami „Za powołanie nie kupię chleba, dość wolontariatu”; „Twoja krew, mój pot, nasze łzy”. Było ponad sto spotkań z parlamentarzystami. Akcja wysyłania do przedstawicieli władz pism z propozycjami uzdrowienia służby zdrowia. Rozmowy z byłym już wiceministrem zdrowia Jarosławem Pinkasem. Nic nie pomogło. Nic się nie zmieniło. Mur rósł. Cegła po cegle. Mur niezrozumienia i żądań.
Decyzja o głodówce, rozpoczętej 2 października i nadal rotacyjnie prowadzonej, zapadła po informacji o śmierci lekarki z Niepołomic. 28-letnia kobieta zmarła w trakcie drugiego (bez przerwy) 12-godzinnego dyżuru. „Rozpoczynamy protest głodowy, bo ochrona zdrowia w Polsce umiera” – napisali wtedy na Facebooku przedstawiciele Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Nie chcę tu rozstrzygać, czy lekarka zmarła z przepracowania. Nie chcę też rozstrzygać, czy chciała czy musiała wziąć dwa dyżury bez minuty przerwy.
Przeczytaj również
Faktem jest, że zdarzają się lekarze pracujący 300 godzin miesięcznie.
Faktem, że zarabiają w prywatnych lecznicach.
Faktem jest też, że pracują w tym czasie na kilku etatach.
Ale faktem jest też, że mają etaty.
Ale faktem jest też, że za ich edukację płacimy my wszyscy. Korzystamy nie wszyscy.
Na liście lekarskich postulatów są między innymi żądania zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8% PKB w ciągu trzech lat (dla porównania na armię to wydatek 2% PKB), zmniejszenia kolejek, zwiększenia personelu i podwyżki dla lekarzy rezydentów i stażystów. Zwiększenie wydatków na służbę zdrowia planuje też ministerstwo zdrowia (w tym roku to już rekordowe 4,7% PKB) do 6%PKB, ale w dłuższym czasie. Podwyżki też ma w planach, ale nie takie, jakich chcą rezydenci. Każdy z nas nie chce czekać na lekarza w nieskończoność i być zapisanym na rehabilitację pół roku po zdjęciu gipsu.
16 października od przedstawicieli Porozumienia Zawodów Medycznych usłyszeliśmy, że przejmują protest rezydentów. Jaki dialog był między nimi? Czy ich postulaty będą wspólne? Komu to połączenie wyjdzie na zdrowie? Na odpowiedzi musimy poczekać. Na razie wiemy, że dialogu nie ma między lekarzami a ministerstwem zdrowia. Konstanty Radziwiłł powołał zespół do spraw systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia, przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania. Stworzenie takiego ciała zapowiedziała po spotkaniu z rezydentami premier Beata Szydło. Pierwsze jego posiedzenie 20 października w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie o godz. 10.
Ma być spotkanie, czy będzie dialog człowieka z człowiekiem?