Nasze projekty
Cathopic

Kościół nie potrzebuje nowych struktur. Kościół potrzebuje świadków wiary

Kościół nie potrzebuje debat o władzy, stanowiskach i parytetach. Kościół potrzebuje wspólnoty ludzi wierzących. Wierzących Bogu. Wspierających się. Dążących do jedności bez walki o władzę i wpływy. Kościół potrzebuje ludzi - świadków wiary.

Reklama

Czy pomoże w tym dyskusja na kongresie? Nie wiem. Wszystko zależy od tej wspólnoty. Czy ma to być wspólnota modlących się ludzi i wspólnie zmierzających do Boga, czy wspólnota walcząca o władzę, której głównym zamiarem jest „wyrównanie możliwości” duchownych i świeckich. Czy przypadkiem nie zawiąże się wspólnota ale walki o to, kto zasiądzie po prawej, a kto po lewej stronie Jezusa. Wiemy wszyscy wierzący jaka jest droga do tych stanowisk, wiemy co Jezus odpowiada na takie pragnienie: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?”.

Kongres jest miejscem, gdzie ludzie, którym zależy na wprowadzeniu Kościoła w nasze czasy, spotykają się, by dyskutować. Ta dyskusja musi być wolna i toczyć się z wszystkimi, nikt nie może w niej występować z pozycji władzy, która miałaby pociągać za sobą większe kompetencje” – prof. Fryderyk Zoll

To zdanie, które mówi dużo. Mówi o potrzebie zmian w Kościele – zmian, które są konieczne, ze względu na zmieniające się czasy i ludzi, ze względu na wielopoziomowy kryzys. Ale czy sytuacja nie jest przypadkiem pretekstem, by pójść o wiele dalej i nie postulować zmian, jakie znamy z niemieckiej drogi synodalnej?

Reklama

Co oznacza wprowadzić Kościół w nasze czasy?

Tu pojawia się takie niebezpieczeństwo, czy przypadkiem nie oznacza to chęci dopasowania Kościoła, dopasowania prawa, dopasowania przykazań Bożych do siebie? Czy nie mamy do czynienia jak mówi Papież z pokusą „zaniedbywania depositum fidei, uważanie siebie nie za stróżów wiary, ale za właścicieli i panów”.

To nie Prawo i Kościół mają się dopasować do naszych czasów. To my mamy dopasować się do Boga i być Jego świadkami.

Trzeba dużo wsparcia ze strony Ducha Świętego, byśmy umieli być świadkami Boga i otrzymać Jego moc. To nie Prawo i Kościół mają się dopasować do naszych czasów. To my mamy dopasować się do Boga i być Jego świadkami. Ani jedna jota ani jedna kreska nie zmieni się w prawie – powiedział Jezus. Warto więc zastanowić się do czego świeckim jest potrzebna większa władza w Kościele? Do czego większa władza w Kościele jest potrzebna komukolwiek, przecież nie zmienimy prawa, nie zmienimy przykazań, nie dopasujemy ich do siebie. Owszem, możemy to zrobić tyle, że wtedy to już nie będzie ten Kościół to nie będzie ta wiara. O zmianach i potrzebach jakie są niezbędne bardzo dużo mówił Papież Franciszek podczas Synodu o rodzinie. Na jego zakończenie powiedział: Kościół to winnica Pańska, płodna matka i troskliwa nauczycielka, który nie boi się zakasać rękawów, aby zalewać ludzkie rany oliwą i winem; który nie patrzy na ludzkość ze szklanego zamku, by osądzać czy klasyfikować osoby. Kościół jeden, święty, powszechny, apostolski i składający się z grzeszników, potrzebujących Bożego miłosierdzia. Taki jest Kościół, prawdziwa oblubienica Chrystusa, usiłująca być wierną swemu Oblubieńcowi i Jego nauczaniu.” 

Reklama

Zalewający rany oliwą i wierny nauczaniu Chrystusa. Niesamowicie ważne zadanie.

„Chcemy przede wszystkim zbudować kanały dialogu, żebyśmy zaczęli rozmawiać o tym, jakiego Kościoła chcemy„.

Przyznam, że trochę pobrzmiewa tu nuta: zróbmy sobie Kościół taki fajny, współczesny, taki przystający do nas. Wymyślmy jakiego Kościoła chcemy a potem go sobie za pomocą odpowiedniej władzy stwórzmy…, żeby nie był już takim monolitem.

Reklama

„Idź i nie grzesz więcej”

Ciągle pokutuje u nas takie przekonanie, że Kościół musi być monolitem. Jedność rozumiemy jako myślenie w ten sam sposób. Jeśli ktoś ma inne poglądy od razu mówimy, że do nas nie pasuje, odrzucamy go, a czasem wręcz potępiamy. To prawda, że siłą Kościoła jest jedność, ale jedność w różnorodności”.

Oczywiście, siłą Kościoła jest jedność. Tyle, że te „inne poglądy” nie mogą stać w sprzeczności z Bożymi przykazaniami, które są niezmienne. Każdy z nas jest inny. I każdy z nas jest innym grzesznikiem. Ma inne słabości. Inną drogę do Boga. Nie ma jednak żadnego usprawiedliwienia dla naszych grzechów. Jezus przyjmował wszystkich, celników, grzeszników, ludzi o różnych poglądach nawet sprzecznych z przykazaniami ale natychmiast im zawsze mówił „Idź i nie grzesz więcej”. Nie da się dopasować różnorodności jeśli stoi ona w sprzeczności z nauką Chrystusa. W takim dialogu możemy jedynie utwierdzić się w przekonaniu co do Bożych przykazań, dać sobie wspólnie siłę w ich zachowywaniu. Nie ma mowy o dialogu, który ma nas doprowadzić do ich zmiany. Tzn. np. nazwania czegoś co jest grzechem – różnorodnością a akceptację tego grzechu – otwartością.

Jak mówi Papież, nie jest dobra: „Pokusa nieprzyjaznej sztywności, to znaczy chęć zamknięcia się w obrębie tego, co napisane (litera), i niepozwalanie zaskakiwać się Bogu, Bogu niespodzianek (duch); w obrębie prawa, w pewności tego, co znamy, a nie tego, czego powinniśmy się jeszcze nauczyć i co osiągnąć.”

ale nie jest też dobra: „Pokusa destrukcyjnej pobłażliwości, która w imię złudnego miłosierdzia bandażuje rany, nie opatrując ich wcześniej ani nie lecząc; jest to leczenie objawów, ale nie przyczyn i źródła choroby. Jest to pokusa «ludzi chcących uchodzić za dobrych», lękliwych, a także tak zwanych «zwolenników postępu i liberalizmu».

SPRAWDŹ: Kongres Katoliczek i Katolików. W jego prace zaangażował się biskup

Świadków prawdziwej wiary nam trzeba. Takich świadków, którzy będą potrafili swoim życiem i swoją służbą osobom zagubionym, rozczarowanym, osobom, którym nie miał kto przekazać wiary w piękną i bezinteresowną miłość Boga tę miłość pokazac. Świadków, którzy będą pokazywać swoim życiem, czym jest prawda. Czym życie z stanie łaski uświęcającej, jaką wolnością jest życie bez grzechu. Wszelkie kryzysy, apostazje, rozczarowania, odejścia są spowodowane brakiem miłości, brakiem wiary w miłość oraz próbami usprawiedliwiania grzechu. Usprawiedliwianie grzechu stało się dziś największym kryzysem Kościoła. 

Gdy patrzymy na Kościół jako zbiór nakazów i opresję, nigdy nie będzie on przyjazny, nigdy nie dojdziemy w żadnym dialogu do sensownego wniosku jakiego Kościoła chcemy. Gdy traktujemy złamanie przykazań – grzech jako coś do przyjęcia, akceptację „różnorodności” nigdy nie zażegnamy kryzysu. Grzech rozpanoszy się tak, że nie będzie za chwilę nikogo w Kościele. Jak mówi papież Franciszek: „Tak jak pierwsi chrześcijanie, musimy głosić, że prawda opierająca się na miłości Jezusa Chrystusa do Jego Kościoła jest prawdziwie godna wiary. Powinniśmy to czynić nie tylko za pomocą przekonującego orędzia, ale przede wszystkim poprzez nasze życie.” 

Nasze jednoznaczne życie, nasze wiarygodne świadectwo, nasze dążenie do świętości, jedynie to może ludzi rozczarowanych inspirować do życia w prawdzie i życia w zgodzie z własnym sumieniem. Akceptując wszelkie poglądy związane z czystością, z poszanowaniem życia, z godnością człowieka inne niż te głoszone przez Kościół, możemy jedynie zrobić drugiemu krzywdę. Zaprowadzić go do złego. Wskazać złą drogę. 

Inspirująca jest tylko prawda i szczere, wiarygodne życie.

Ile więcej dobra może zdziałać w życiu człowieka nasz prawdziwy przykład miłości niż nadanie nam funkcji przy pomocy których będziemy mogli interpretować prawo na swój własny sposób. Ile więcej szkody możemy wnieść podważając sensowność prawa, relatywizując je (też dużo o tym mówi Papież Franciszek) podważając sensowność sakramentów udzielanych nam wyłącznie przez duchownych.

Dążąc do „dopasowania Kościoła do naszych czasów” bardzo łatwo możemy wpaść w pułapkę odejścia od głoszenia nauki Chrystusa na rzecz głoszenia naszej własnej.

Chcemy Kościoła ludzi utwierdzonych w wierze. Kościoła zbudowanego na skale miłości i zrozumienia. Kościoła szanującego różnorodność ale nie przyzwalającego na grzech. Kościoła w którym prawa Boże nie są postrzegane jako nakazy mające utrudnić ludziom życie ale jako ochrona naszej miłości i wzajemnego szacunku. Chcemy Kościoła, który będzie umiał pokazać każdemu człowiekowi piękno naszej wspólnoty, szczerość, otwartość. Chcemy Kościoła, który jest miejscem dla każdego, kto chce porzucić grzech i korzystać z tego co w życiu najpiękniejsze: z prawdziwej wolności dziecka Bożego nie spętanego źle pojmowaną niczym nieograniczoną wolnością.

Takiego właśnie Kościoła chcemy wszyscy. Niepodzielonego i głoszącego spójną, jednoznaczną naukę. Jeśli metodą dojścia do takiego Kościoła dla niektórych osób jest kongres to warto się spotkać. Jeśli jednak wynikiem dialogu ma być stworzenie i akceptacja jakiejś nowej nauki to lepiej byśmy już dziś z tym kamieniem młyńskim podziałali.

Uważajmy na siebie!

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę