Nasze projekty

Ksiądz Konrad Wójcik – duszpasterz służby zdrowia i psycholog, marzący o życiu parafialnym

Widział siebie jako księdza w prężenie działającej parafii. Chciał na kształt swojego rodzinnego kościoła angażować wiernych i tworzyć wspólnoty. To, co dla niektórych brzmi jak szara rzeczywistość, dla niego jawiło się jako realizacja kapłańskiego powołania. Pierwsze 3 lata po seminarium w parafii Bożego Miłosierdzia w Przysusze - właśnie tak wyglądały. A potem biskup wysłał go na studia do Lublina. Kierunek: psychologia.

Reklama

Zaskoczenie było ogromne. Po latach widzi w nim otwarcie przełożonego na Ducha Świętego. Wtedy jednak zdziwienie mieszało się w nim z obawą przed wywróceniem życia do góry nogami. Miał wrócić do szkolnej ławki, zostawić parafię i od podstaw uczyć się kierunku, który nigdy nie był mu bliski. Oczywiście interesowało go ludzkie wnętrze, ale to duchowe. Bez słowa przystąpił jednak do realizacji tego, co przyrzekł przy święceniach, czyli posłuszeństwa biskupowi. Spakował się, zostawił dwupokojowe mieszkanie, by dzielić znów pokój z kolegą z roku i wyjechał do Lublina. Jeśli chodzi o konkretne obawy, to na pierwszym miejscu wymienia z uśmiechem kwestie podstawową „czy tam będzie dużo biologii?!”

Imprezy, zabawa i…notatki!

Na pytanie, czy to było prawdziwe życie studenckie odpowiada ze śmiechem, że stereotypowe – czyli imprezy i zabawa nie, ale jeśli chodzi o kserowanie notatek – to jak najbardziej. I od razu zastrzega, że nie unikał wykładów, ale czasem trzeba było pożyczyć materiały od kogoś, kto po prostu ładniej pisał. Głód życia parafialnego mimo sporej ilości nauki, wciąż był w nim bardzo silny.

Dlatego dość szybko, za sprawą kolegi księdza, udało mu się znaleźć parafię, w której mógł pomagać. I chociaż do kościoła św. Wojciecha w Górze Puławskiej było dość daleko od studenckiego mieszkania, nie był księdzem „z doskoku”, bo naprawdę się z tym miejscem zżył i zaangażował. Mimo więc, że Bóg miał swój plan na jego powołanie, a informacja o zdolnościach – o których sam nie wiedział, została przekazane biskupowi, nie zabrano mu tego o czym marzył.

Reklama

Pałacyk” ks. Konrada

Wykształconego psychologicznie, doktoryzującego się z ludzkiego wnętrza księdza, skierowano do Ośrodka Socjoterapii „Pałacyk”. Zgromadzona wiedza pomagała, choć pierwszy rok był trudny. Młodzi, którzy znaleźli się tu nie bez powodu, w swojej historii mieli alkohol, narkotyki, trudne relacje rodzinne do „nowego” podchodzili nieufnie. Ksiądz wspomina, że zawsze idąc do nich zakładał sutannę, czuł że to taki płaszcz super bohatera, który dodawał mu odwagi i przypominał po co tam jest. Ataków ani słownych ani fizycznych nie było, nawet religii nikt nie atakował.

Wychowankowie oswajali się z człowiekiem w czerni, dopytywali i sprawdzali jak on ich traktuje. A w tym tkwiły supermoce księdza. Postanowił pokazać im inny świat. Bez przemocy i agresji, w którym nawet człowieka wrogo nastawionego traktuje się z szacunkiem. Po dwóch latach, katechezy które prowadził gromadziły wszystkich wychowanków, były śpiewy, zabawy, rozmowy o życiu, pytania o to jak odmawiać różaniec i spowiedzi, czasem po bardzo długiej przerwie. Oni wygrzebywali z pamięci treści kiedyś im przekazane, on widząc ten potencjał doceniał czasem najprostsze wyrecytowane formuły i zachęcał do wkraczania dalej w świat wiary. Dziś wciąż śledzi ich losy i widzi, że bagaż doświadczeń, zgromadzony na początku życia zupełnie niezasłużenie, o wiele łatwiej nieść z Bogiem.

Kolejne wyzwania…

Drugim miejsce, do którego ruszył z duszpasterską posługą, nie wiedząc jednak zupełnie jak będzie ona wyglądała był Mazowiecki Szpital Psychiatryczny w Radomiu. Dziś przyznaje, że stawiając tam przed laty pierwsze kroki tkwił w stereotypach. Przebywanie z drugim człowiekiem i otwartość jasno pokazały mu, że tutaj ludzie też potrzebują rozmowy, wysłuchania. Oczywiście często żyją w swoim świecie, jeśli jednak zaakceptujemy, że mają swoje schematy i – co najważniejsze – mają do nich prawo, zostaniemy do tego świata zaproszeni. To bardzo ważne, bo wiele z cierpienia, które przeżywają, wynika właśnie z niezrozumienia.

Reklama

Grafik księdza zawsze był napięty i taki pozostaje. Szczerze mówi, że ma skłonność do angażowania się w kolejne inicjatywy. Szpital, Ośrodek, praca wychowawcza w seminarium, poradnia psychologiczne przy parafii i brak czasu dla siebie i ukochanej piłki. Pokusa, że człowiek wszystko uniesie została zweryfikowana przez rzeczywistość. Dziś – po kontuzji, która wyeliminowała futbolowe rozgrywki – oddech przynosi dbanie o rozwój duchowy. Wspólnota Rodzin Nazaretańskich, tam odpoczywam – mówi z uśmiechem ks. Konrad i od razu wylicza kolejne pola swojej posługi.

Gdy zastanawiał się, jak mimo reżimu sanitarnego dać ludziom możliwość przystępowania do sakramentów, trafił na informację o Spacerze Miłosierdzia. Skontaktował się z pomysłodawcami, jego radomska parafia pw. Bożego Miłosierdzia trafiła na listę, a on mógł ogłosić że co tydzień w określonych godzinach jest na spacerze i czeka na ludzi. Spowiedź, błogosławieństwo, rozmowa. Wszystko w formie, która dla obawiających się zarażenia albo skrępowanych nieśmiałością po latach przerwy, wydawała się najdogodniejsza.

Za każdym człowiekiem stoi historia

Marzenie, by poświęcić się pracy w parafii wciąż w nim jest. Dziś jako wikariusz realizuje je, ale częściowo, dzieląc czas na inne obowiązki. Wykształcenie psychologiczne jest pomocne na co dzień. Lepiej rozumie ludzi, gdy nawet w zwykłej rozmowie opowiadają o swoich problemach. Jedno to oczywiście empatia – której nie może zabraknąć, a drugie to wiedza o człowieku, istocie skomplikowanej o wiele bardziej niż nam się wydaje w pierwszej chwili. Psychologia wyczula na spojrzenie indywidualne. Na marginesie ksiądz podkreśla, że nie diagnozuje każdego z kim rozmawia. Czasem ludzie tak właśnie myślą, co właściwie go przeraża. Jemu zdobyta wiedza pomaga jeszcze bardziej rozszerzyć serce, podejść z miłością do drugiego, pamiętać że za każdym człowiekiem stoi jego historia.

Reklama

Ksiądz jasno podkreśla też, że psychologia nie zastąpi spowiedzi, a spowiedź porady specjalisty. Czasem duszpasterz powinien zachęcić do wizyty u psychologa, a psycholog – wiedząc o wierze swojego pacjenta – może zasugerować zatroszczenie się o sferę duchową. Łaska sakramentu i pomoc psychologiczna to obszary komplementarne. Jako diecezjalny duszpasterz służby zdrowia jest przekonany, że opieka duchowa powinna być w standardzie opieki medycznej. Taki zresztą jest trend światowy. Dziś w skład zespołów medycznych, podchodzących do człowieka holistycznie, wchodzi osoba duchowna.

Sięgając wstecz do decyzji o wysłaniu na studia i owoców jakie z tego się zrodziły, mówi że szukanie woli Boże to podstawowa zasada. A każde wywrócenie życia do góry nogami to jest bardzo mocna zachęta do tego.

Fotografie pochodzą z prywatnego archiwum ks. Konrada Wójcika.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę