Nasze projekty

Boisko, łyżwy i… ewangelizacja. Ks. Mateusz Dudkiewicz

O hokeju w służbie ewangelizacji i przyciąganiu młodych do Boga – ksiądz i hokejowy napastnik Mateusz Dudkiewicz.

Reklama

Wszystko zmienił jeden mecz

Posługa w Ośrodku Socjoterapii to było wyzwanie. Młodzież wulgarna, agresywna. Przez pierwszy miesiąc jadąc do placówki całą drogę odmawiał różaniec. Potrzebował wsparcia, by znaleźć siły na kolejny dzień pracy. Wszystko zmienił jeden mecz. Młodzi zasiedli na trybunach w Czeskim Cieszynie, a ksiądz w roli napastnika rozgrywał mecz w ramach Beskidzkiej Amatorskiej Hokejowej Ligi. Jeden z zawodników zagrał twardo przy bandzie i ksiądz dostał dość mocno, ale w granicach hokejowych zasad. Numer na koszulce zapamiętał i na kolejnej zmianie odpowiedział w ten sam sposób. To, co w tej dyscyplinie jest normą, na wychowankach Ośrodka zrobiło duże wrażenie. Gdy następnego dnia, jeden z tych, którzy na meczu nie byli, rzucił znów nieprzyjemny tekst w stronę księdza, usłyszał od kolegi, żeby uważał, bo – tu wymagający cenzury cytat – „ty się uspokój, bo ksiądz na łyżwach się nie …. cacka”.

Boisko św. Jana Bosko

Pasja do hokeja jest podstawową i naturalną dla wielu mieszkańców Oświęcimia. Młodzi trenują od najmłodszych lat. A że lodowisko ma ograniczoną dostępność, co zaradniejsi sami tworzą lodowiska doskonaląc swoje umiejętności i spędzając na łyżwach wolny czas. Do tego dochodzi oczywiście kibicowanie Unii Oświęcim. Gdy kleryk Mateusz wracał z seminarium do domu, łyżwy znów szły w ruch. Ta pasja była z nim cały czas. Na początku jednak nie myślał, że to będzie sposób na ewangelizację, pozyskanie ludzi dla Boga. I wtedy w jego życiu pojawił się św. Jan Bosko i jego „Boisko żywe – diabeł martwy, boisko martwe – diabeł żywy”. Podróżując po Włoszech zachwycał się pomysłem tworzenia oratoriów, gdzie dzieci i młodzież mogły spędzać wolny czas. Piłkarzyki, bilard, bosko – to odciągało młodych z rodzin dysfunkcyjnych od alkoholu, narkotyków, przemocy, a zbliżało do Boga, uczyło budowania relacji i gry zespołowej. Gdy tylko trafił do pierwszej parafii, zakasał rękawy i wziął się do pracy, by takie propozycje stworzyć. Tak samo robił w każdym kolejnym miejscu, do którego go wysłano. Tak też powstała w Bielsku-Białej LUCE Arena – całoroczne, kryte rolkowisko z salami warsztatowymi.

Pasjonatom hokeja w Polsce klimat raczej nie sprzyja. Jeśli nie ma profesjonalnego lodowiska, przez większą część roku o treningach nie ma mowy. Ks. Mateusz jednak takimi ograniczeniami średnio się przejmuje. Sięga wtedy po rolki i zamieniając płozy na kółka angażuje młodzież. Jako członkowi Komisji ds. Hokeja na Rolach przy Polskim Związku Sportów Wrotkarskich, na jazdę na kółkach nie wypada mu narzekać. Szczerze przyznaje jednak, że hokej na lodzie jest bez porównania lepszy. I dlatego w Bielsku Białej, gdzie dziś mieszka, mimo że stworzył rolkowisko, wciąż od 8 lat stara się o prawdziwe lodowisko. I już naprawdę widać światło w tunelu!

Reklama
fot. Archiwum ks. Mateusza Dudkiewicza

Teologia luzu

Trudno się dziwić efektywności Księdza, bo współpracuje z najlepszymi. Poza św. Janem Bosko, towarzyszą mu św. Józef i bł. Chiara Luce Badano. Młoda Włoszka, już znaczeniem swojego imienia wnosząca „jasne światło”, towarzyszy mu od początku kapłaństwa, jako ta mobilizująca młodzież, by życia nie zmarnować. Dlatego też stworzony przez księdza klub i fundacja noszą imię Luce. Te miejsca służą przecież rozdawaniu światła.

Święty Józef pojawił się w życiu kapłana-hokeisty nieco później. Człowiek, który w pełnym hokejowym rynsztunku gra na pozycji napastnika, w życiu kapłańskim też nie potrafi być w defensywie i od razu rusza do działania. Wystarczyło więc, że papież Franciszek ogłosił 8 grudnia Rok św. Józefa, a już ks. Mateusz zrozumiał, że opiekun Świętej Rodziny i jego postawa idealnie odpowiada naszym czasom. Przez Polskę właśnie przetoczyła się fala czarnych protestów, w dyskusjach i sporach najmniej pojawiało się jednak kwestii obecności mężczyzny, ojców którzy porzucają żony z chorymi dziećmi, nie dają kobietom poczucia bezpieczeństwa. Nieobecni nie zostali wystarczająco głośno wywołani. Dla wiernych wraz z dietetykiem Markiem Zarembą stworzyli Rekolekcje Zawierzenia Bogu przez Przeczyste Serce św. Józefa (www.serceojca.eu), w marcu wydana została książka „Serce Ojca”, a następnie ks. Mateusz stworzył serię filmików na YouTube „O Józefie na rolkach” i zaprzyjaźnił się ze Świętym na stałe. Codziennie powierza mu swój dzień. Jak szczerze przyznaje, to oddanie się pod opiekę i zaproszenie do wspierania wszystkich działań, jemu pozwoliło nauczyć się luzu, który nie byłby możliwy bez pełnego zaufania. Jest w dobrych rękach, nie musi martwić się o zbyt wiele, taka teologia luzu – jak to określa.

fot. Archiwum ks. Mateusza Dudkiewicza

Nie ma taryfy ulgowej

Ksiądz zwłaszcza w ofensywnie, budzi podziw wśród młodych. W środowisku hokeja, które w Polsce jest niewielkie, nikt już się jego profesji nie dziwi. Ze śmiechem wspomina jednak sytuację sprzed 4 lat, gdy w czasie Mistrzostw Polski komentatorzy zapomnieli o wyłączeniu mikrofonów i widzowie usłyszeli zdziwiony głos jednego z sędziów stolikowych wpuszczających księdza do boksu kar: „skąd w tym księdzu tyle agresji” (śmiech). Jak podkreśla, na boisku nie potrzeba specjalnego chrześcijańskiego kodeksu, bo wszystko pokrywa się z przepisami i zasadą fair play. I co ważne, nie ma taryfy ulgowej dla kaznodziei. Skoro przeciwnicy grają ostro, trzeba odpowiedzieć tak samo, bo inaczej komuś może stać się krzywda. Zaznacza jednak, że to wszystko jeśli jest w ramach panujących reguł wcale nie jest brutalne. On większych kontuzji nabawił się przy piłce nożnej. Hokeja ceni też za brak teatralności. Nikt nie symuluje bólu, czy nie oskarża niesłusznie o faul. Jeśli jest problem, rzuca się rękawice. Na lodowisku nauczył się walki do końca. Hokej traktuje jako główną pasję, która jest też sposobem odreagowania różnych stresów – związanych z pracą w ośrodku, problemami, które niesie każdy dzień. Stąd też nieraz jest bardzo nerwowo – to moja pięta Achillesowa, typowa zresztą dla choleryka – przyznaje ks. Mateusz. Walczy, stara się, a czasem i tak eksploduje.

Reklama

Zasada „3L”

Ludzie, którzy widzą, jak posługując się sportem przyciąga młodzież, pasji księdza nie krytykują. On dyskusji na ten temat w ogóle nie rozumie. Jest dla niego jasne, że jak kapłan ma swoją pasję – nieważne jaką – to jest człowiekiem szczęśliwym i spełnionym. A takich księży nam trzeba. Nie da się zarazić pasją, nie będąc pasjonatom. Nie da się wiarygodnie mówić o zdrowym duchu, mając chore ciało. Hokej pomaga mu rozwijać się zarówno w sferze fizycznej, osobistej, jak i duchowej. To dobra odskocznia od „pracy umysłowej”, ale też możliwość rozmowy i spotkania osób, które do kościoła nie przychodzą.

3L to zasada, którą wprowadził w swoje działania sportowe i duszpasterskie zaczerpnięte od Chiary LUCE Badano: Life, Love, Light. Żyj pełnią życia. Kochaj mimo wszystko. Zwyciężaj każdego dnia będąc światłem Zmartwychwstałego Pana!

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę