Nasze projekty

Rosyjscy duchowni prawosławni wstawili się za opozycjonistami

Ponad 120 księży Patriarchatu Moskiewskiego napisało list w obronie zatrzymanych i niesprawiedliwie skazanych przeciwników reżimu Władimira Putina. To pierwsze w historii tak liczne publiczne wystąpienie rosyjskich duchownych w obronie praw człowieka.

List, noszący datę 17 września, podpisało do tego czasu 124 kapłanów z Moskwy i innych miast Rosji, a także z Białorusi, Ukrainy, Austrii, Belgii, Francji, Hiszpanii i Irlandii. Są wśród nich księża eparchialni (diecezjalni), czyli tzw. białe duchowieństwo, mnisi (czarne duchowieństwo) i diakoni, nie ma natomiast ani jednego biskupa Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP). List jest dostępny w sieci i otwarty na nowe podpisy.

Jego autorzy nie zajmują stanowiska w sprawach politycznych, nie dociekają, czy protestujący w Moskwie przeciw fałszerstwom wyborczym mieli rację czy nie, wstawiają się jedynie za niesłusznie – ich zdaniem – osądzonymi ludźmi oraz wyrażają nadzieję na przemiany społeczne, zwłaszcza systemu sądowniczego w Rosji.

Przesłanie wymienia dwie osoby jako przykład niesprawiedliwych wyroków: Konstantina Kotowa i Aleksieja Miniajły. W pierwszym przypadku chodzi o skazanego niewinnie człowieka, którego całą winą było to, że w czasie demonstracji w stolicy bronił bitych przez policję manifestantów i trzymał wykonany przez siebie plakat ze słowami zamordowanego 19 lat temu ks. Aleksandra Mienia „Miłosierdzie jest tym, do czego wzywamy”. Mimo to przeszedł brutalne śledztwo i czeka na rozprawę sądową – przypomnieli autorzy listu. Wyrazili też nadzieję, że zostaną wycofane oskarżenia pod adresem Miniajły – prawosławnego działacza społecznego i charytatywnego, a obaj oskarżeni odzyskają wkrótce wolność.

Reklama

Najważniejszą część tego niezwykłego jak na warunki rosyjskie dokumentu stanowią postulaty i żądania o charakterze społeczno-politycznym, choć o wyraźnym „upolitycznieniu” listu też nie można mówić. Autorzy występują „kategorycznie” przeciw wszelkim przejawom przemocy ze strony zarówno demonstrantów, jak i przedstawicieli władz, których obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa obywateli, łącznie z demonstrantami.

Duchowni wyrazili zdumienie i oburzenie z powodu zbyt surowych, według nich, wyroków wydanych na uczestników protestów „w porównaniu ze znacznie łagodniejszymi wyrokami, jakie sądy rosyjskie orzekły wobec oskarżonych o poważniejsze przestępstwa”. Wyrok winien być proporcjonalny do rozmiarów naruszenia prawa, tymczasem władza nakłada na człowieka dodatkową odpowiedzialność, zamiast uwalniać go od niej – podkreślili autorzy listu.

Wyrazili nadzieję, że obywatele Rosji będą żywić zaufanie do systemu sądowego, który będzie sprawiedliwy i bezstronny i będzie w stanie bronić obywatela przed samowolą władzy wykonawczej i struktur siłowych. „W przeciwnym wypadku samo jego istnienie staje się dekoracją i formalnością” – czytamy w liście.

Reklama

Autorzy wezwali ludzi „przyobleczonych we władzę sądowniczą i służących w strukturach siłowych” Rosji, z których wielu zostało ochrzczonych w Kościele prawosławnym i uważa się za wierzących, aby rozprawy sądowe nie miały charakteru represyjnego. Sądy bowiem nie mogą być wykorzystywane jako środek tłumienia przeciwników władzy, a stosowaniu siły nie powinno towarzyszyć nieuzasadnione okrucieństwo – przestrzegli księża w swym liście.

Na zakończenie zaapelowali do wszystkich o wzmożoną modlitwę za więźniów i za tych, w których rękach znalazły się ich losy, za Rosję, jej władze, wojsko i naród. „Niech Bóg błogosławi nas wszystkich swym pokojem i udzieli nam sił i zdecydowania do wzajemnego szanowania i miłowania się” – zakończyli swój list duchowni RKP.

Wywołał on duże poruszenie w wielu środowiskach, przede wszystkim w łonie Patriarchatu Moskiewskiego. Wiceprzewodniczący synodalnego Wydziału Stosunków Wzajemnych Kościoła ze Społeczeństwem i Środkami Przekazu Wachtang Kipszydze nazwał ten dokument „próbą udziału w działalności na rzecz obrony praw człowieka, która de facto przekształciła [list] w deklarację polityczną”. Zaznaczył, że Kościół ma i aktywnie korzysta z prawa do wyrażania ubolewania, także niepublicznie i dzieje się to na różnych płaszczyznach, nie podał jednak żadnych konkretnych szczegółów.

Reklama

Przyznał, że w Rosji, podobnie jak w wielu innych krajach, łącznie z tymi, w których mieszkają niektórzy współautorzy listu, zdarzają się niesprawiedliwe wyroki, „ale gdy wybiera się z nich kilku podsądnych, najbardziej znanych mediom, to jest to polityka, a nie wyrażanie ubolewania”. Dodał, że sygnatariusze tego dokumentu, z których połowa mieszka za granicą, „odczuwają społeczne zapotrzebowanie na sprawiedliwość i spróbowali na to odpowiedzieć, jak umieli (…), ale powinni byli wiedzieć, że deklaracjami politycznymi można jedynie próbować walczyć z władzą, a nie zmieniać świat na zasadach prawdy Chrystusowej, tymczasem chodzi o to, że walka z władzą nigdy nie była i nie będzie misją Kościoła”.

Kipszydze zaproponował też swym oponentom, że „rozsądniej byłoby [zamiast pisać takie listy] zebrać środki na dobrego adwokata, który mógłby rzeczywiście pomóc zatrzymanym”.

Na tę wypowiedź bardzo ostro zareagował znany rosyjski historyk Andriej Zubow, w przeszłości nauczyciel i swego rodzaju przewodnik duchowy Kipszydzego. Przypomniał mu, że w czasie studiów Wachtang był wrażliwym człowiekiem, starającym się zmienić świat na lepszy. Obecnie natomiast, gdy wszedł w struktury Patriarchatu, zdradził swe ideały i uległ pokusom władzy kościelnej.

Profesor zwrócił uwagę, że wśród autorów listu są godni szacunku siwowłosi kapłani, którzy cierpieli za wiarę jeszcze w czasach komunistycznych i dali przykład życia dla prawdy przez całe dziesięciolecia. Są też młodsi, ale już czołowi teologowie, gorliwi duszpasterze, zaangażowani słudzy miłosierdzia. Podjęli oni trudną „w naszych okolicznościach życiowych decyzję napisania i podpisania tego przepięknego listu, sporządzonego całkowicie w duchu prawdy chrześcijańskiej” – zaznaczył Zubow.

„Jak Panu nie wstyd zalecać tym kapłanom wynajęcie dobrego adwokata w celu obrony niewinnie skazanych ludzi? Czyż nie wie Pan, że pasterz ma się zajmować nie wynajmowaniem obrońców sądowych, ale przypominaniem o prawdzie Bożej?” – nie krył swego oburzenia historyk rosyjski, znany ze swego krytycznego stanowiska wobec obecnej władzy na Kremlu i kierownictwa RKP.

Na zakończenie poradził swemu dawnemu uczniowi, aby „nie kupował niesławy za cenę chwilowego dobrobytu już tutaj, w Kościele ziemskim i pozbawienia się chwały w Kościele niebieskim”.

KAI/ad

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę