Nasze projekty
Reklama
fot. Mauro Mora/unsplash.com

Czas – Boża inwestycja

Koniec Wielkiego Postu to czas rozliczeń ze swoich postanowień. I znowu, jak w każdym roku, pojawia się pytanie, czy dobrze wykorzystałem ten czas. Mam wrażenie, że często do tych 40 dni podchodzimy jak do duchowych zawodów, a przecież Wielki Post to coś więcej niż ściganie się ze swoimi wyrzeczeniami.

Część z nas pewnie obudzi się w niedzielę z letargu z palemką w ręce, głową dopiero co posypaną popiołem i z cichym retorycznym pytaniem; ,,Gdzie byłem przez te ostatnie 40 dni?”.

Można się załamać, ale to raczej do niczego dobrego nie doprowadzi. Można też potraktować tę myśl jako początek nawrócenia. A Wielki Tydzień to czas ogromnej łaski! Każda godzina, każda minuta jest na wagę złota. Dni przesiąknięte Słowem, sakramentami oraz najważniejszymi wydarzeniami w historii Zbawienia – kiedy jak nie teraz uczyć się od Boga czym jest dar czasu?

Przejrzyj na oczy

Czas nie jest tylko zlepkiem chwil do zabicia, wyeksploatowania ponad miarę czy też do jako takiego przeżycia. Czas to miłość, dar Boga, Jego inwestycja w nas. Gdy czas traktowałam jako swoją własność i niezbywalne prawo mi przysługujące, to zauważyłam, że zaczął mi przemykać przez palce. Stał się tak bardzo nieuchwytny, że w jednej chwili budziłam się w poniedziałek rano, żeby za sekundę zorientować się, że jest już niedziela. Co było w tak zwanym międzyczasie – nie pamiętam, ale raczej nie było w nim nikogo. Tylko ,,ja, moje, mnie”, wszelkie braki i niespełnione pragnienia. Byłam na ich punkcie tak bardzo skupiona, że nawet nie zwróciłam uwagi kiedy stałam się jak ślepiec z Ewangelii św. Marka – A gdy przejrzał, powiedział: Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa (Mk 8,24). Z pomocą Jezusa, niewidomy zaczął dostrzegać tych, których miał wokół, wyszedł ze swojego zamknięcia.

Reklama

Podobnie jak u niewidomego z Ewangelii, u mnie uzdrowienie również było procesem. Powoli zaczęłam dostrzegać ile mam. W sercu rodziła się coraz większa wdzięczność, a ta lubi się dzielić – zupełnie jak czekolada. Można zjeść samemu całą tabliczkę, ale instynktownie chcemy się nią połamać. Moją tabliczką czekolady, był właśnie zaniedbany dotychczas czas i wszystkie talenty, które przez to zaniedbanie nie miały kiedy się rozwinąć.

Cud dzielenia

W Marysi, córce moich przyjaciół, zakochałam się od pierwszego spotkania. Z nowotworem złośliwym mózgu Marysia walczy już rok. Kilkumiesięczna dziewczynka o przenikliwym, dorosłym spojrzeniu, uśmiechu Mona Lisy, zakochana w muzyce klasycznej. Nie zdziwiłabym się, gdyby zamiast książeczki z bajkami przyniosła mi do przeczytania Platona i śmiem twierdzić, że zrozumiałby z niego więcej ode mnie. Maleńka, silna istota, której walka z nowotworem mózgu poruszyła nie tylko cały Lublin, ale dotarła nawet do Pani Prezydentowej i samego Papieża Franciszka. Od początku wszystko to, co dzieje się wokół Marysi, kierowane jest Bożą ręką. Od samego początku Marysia i jej rodzice otaczani są modlitwą przyjaciół, rodziny i zupełnie obcych ludzi. Marysia zjednoczyła tysiące osób, którzy niejednokrotnie pisali, że dzięki niej, jej chorobie, sami wrócili do modlitwy, do Boga. Liczne msze święte ofiarowane w jej intencji, różańce, litanie, intencje pielgrzymkowe – wszystko to, nie pozostało bez odpowiedzi. Pan Bóg od początku jej cierpienia zsyła ludzi, którzy modlą się za Marysię – o jej powrót do zdrowia, ale także za siłę do walki dla jej rodziców. I to właśnie dzięki modlitwie rodzice Marysi nie poddali się, ale postanowili walczyć o zdrowie swojego dziecka. Dzięki zaangażowaniu kilku tysięcy osób udało się przenieść Marysię do specjalistycznej kliniki Bambino Gesu w Rzymie, gdzie obecnie jest leczona.

#CudMarysi – tak określamy to, co się wokół Marysi dzieje. Zjednoczyła tysiące osób, którzy niejednokrotnie pisali, że dzięki niej i jej chorobie, sami wrócili do modlitwy. Uruchomiła w ludziach ogromne pokłady dobra i niespotykaną chęć działania – dzielenia się swoimi talentami, zdolnościami, pieniędzmi – ale również czasem.

Reklama

Zaufaj i odzyskaj Wielki Post

To jest naprawdę niesamowite co Pan Bóg może zdziałać, gdy odda mu się swój czas. A my tak często powtarzamy, że nic nie mamy i nic nie potrafimy. Odnoszę wrażenie, że Pan Bóg jest jeszcze gorszy z matematyki niż ja. My się chcemy dzielić, a On pomnaża. Damy mu marne 2 ryby i 5 chlebów, a On to tak pobłogosławi, że wszyscy jedzą do syta i jeszcze zostanie 12 koszy.

Gdy chcemy podzielić się czasem – to okazuje się, że już nie przelatuje przez palce. Starcza go dla nas i dla tych, których Bóg stawia na naszej drodze. Gdy dzielimy się talentami – czasem przez łzy, bo w siebie nie wierzymy – to Bóg może je wtedy w nas pomnożyć. Gdy już opadamy z sił i tracimy nadzieję czy damy radę, to wysyła nam fantastycznych ludzi do pomocy, którzy stają się naszymi nowymi przyjaciółmi.

Dlatego zastanawiam się, czy to ja bardziej pomogłam Marysi, czy raczej ona mi… #cudMarysi trwa. W ciągu zaledwie 7 dni udało się zebrać niemal całę kwotę z 325 tys. potrzebną do kontynuacji leczenia w szpitalu Bambino Gesu w Rzymie. Wierzę, że Marysia, dzięki modlitwie i najlepszej możliwej opiece lekarskiej, jaką posiada, odzyska mowę i wzrok. A wtedy ponownie zawstydzi mnie swoim przenikliwym spojrzeniem i subtelnym uśmiechem małej damy.

Reklama

Być może należysz do grona tych, którzy obudzili się właśnie z palemką w ręku, prochem na głowie i z poczuciem zmarnowanej szansy – ale pamiętaj, że Wielki Tydzień Łaski trwa! Przyznaj przed Bogiem, że to raczej On powinien zająć się zarządzaniem Twoim czasem. Nie stawiaj warunków komu go odda i w jakim celu. Zaufaj – a wtedy Wielki Post nie będzie zmarnowaną szansą.

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja