Nasze projekty
Reklama
Fot. DCStudio/Freepik

„Niewierzący lekarz zrobił to, czego nie zrobiłoby wielu wierzących…” [ŚWIADECTWO]

Jej Tata zmarł w trakcie operacji. "Po ludzku 67 lat to za wcześnie na umieranie, według Pana Boga był to czas najlepszy" - pisze Anna w świadectwie przesłanym do naszej redakcji i dodaje: "Podczas każdej Mszy Świętej, modlę się aby doktor znalazł drogę do Boga. Niewierzący lekarz zrobił to, czego nie zrobiłoby wielu wierzących".

Kiedy w maju 2012 roku mój tata Jan, trafił do szpitala w Zamościu, z diagnozą rozwarstwiającego tętniaka śródpiersia, nikt nie spodziewał się tego co miało się stać.

„I tak będę się modlić…”

W środku nocy, zebrał się cały zespół lekarski, który miał operować mojego tatę.
Lekarz, który miał być głównym operatorem podszedł do mamy i objaśniał przebieg operacji. Mama powiedziała do niego: powierzam mojego męża, Pana i cały zespół Matce Najpiękniejszej. Na co ów lekarz, powiedział: dziękuję bardzo, ale ja jestem osobą niewierzącą. Mama powiedziała, że i tak będzie się modlić.

Niestety, mój tata zmarł w trakcie operacji, rozwarstwiła się aorta brzuszna. Kiedy następnego dnia mama z siostrą pojechały do szpitala odebrać rzeczy i dokumentację medyczną taty, trafiły ponownie na lekarza, który był głównym operatorem.

Reklama

CZYTAJ: „Bolało, gdy odchodzili…” Poruszające historie z posługi kapelana szpitalnego

Obrazek św. Jana Pawła II i zaskakująca decyzja

Odbierając dokumentację medyczną, mama zauważyła, że jest tam również obrazek świętego Jana Pawła II. Pomyślała, że był z dokumentami, które tata zabrał z domu.

Jakie było ich zdziwienie, kiedy lekarz powiedział im, że kiedy wiedział już, że taty nie da się uratować, a dla nas jest to bardzo ważne, to o trzeciej w nocy zadzwonił po księdza kapelana, który niezwłocznie przyjechał na salę operacyjną i udzielił tacie ostatniego namaszczenia. Niewierzący lekarz zrobił to, czego nie zrobiłoby wielu wierzących.

Reklama

ZOBACZ: „Dwa lata temu żegnałam Tatę, a potem rozpoczął się najtrudniejszy czas w moim życiu”

Mój tata jest już w Niebie

Tata zmarł w środę 16 maja, w dzień patrona parafii, w której się urodził i mieszkał.
Po ludzku 67 lat to za wcześnie na umieranie, według Pana Boga był to czas najlepszy.
Ufam, że dzięki temu, co zrobił doktor, mój tata jest już w Niebie. A ja podczas każdej Mszy Świętej, modlę się aby doktor znalazł drogę do Boga. Bo to co zrobił, nie było tylko ludzką życzliwością.

Anna

Reklama

Błąd: Brak formularza kontaktowego.

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja