Nasze projekty

Terlikowski: Rozchodzą się dwa rozumienia katolicyzmu. Ten proces będzie się pogłębiał

„Wydarzyło się to, co się dzieje w Niemczech od dawna, teraz jest to skondensowane w ramach jednej akcji, żeby zamanifestować swój sprzeciw wobec dokumentu Kongregacji Nauki Wiary, który także jest czymś oczywistym” – mówi w Rozmowach Stacji7 Tomasz Terlikowski, publicysta, teolog i filozof, komentując akcję "Liebe gewinnt", która w ostatnich dniach rozpoczęła się w niemieckich kościołach.

Reklama

W ramach akcji „Liebe gewinnt” czyli „Miłość zwycięża” niektórzy księża zaczęli błogosławić związki małżeńskie osób tej samej płci. W pierwszych dniach zarejestrowano ponad 100 nabożeństw z takim błogosławieństwem.

Terlikowski zaznacza, że w Kościele katolickim mamy w tej sprawie bardzo głęboki podział. Pewna część biskupów, wiernych i teologów nie akceptuje nauczania Kościoła, nie tylko w tej kwestii, z tym zjawiskiem zmagamy się od końca lat 60., czyli od momentu w którym Paweł VI opublikował encyklikę „Humanae Vitae”. Tam podtrzymał nauczanie Kościoła w sprawie antykoncepcji i już wtedy wiele episkopatów krajowych odrzuciło to nauczanie i uznało je za nieobowiązujące i w wielu Kościołach ono nie zostało wprowadzone w życie. Ten dokument był martwy. Później, w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, ta niezgoda na pewne elementy katolickiej nauki moralnej poszerzała się na kwestie aborcji, kwestie stosunku do aktów homoseksualnych i do błogosławienia par homoseksualnych – zauważa.

Jak wyjaśnia Tomasz Terlikowski, brak akceptacji Kościoła dla błogosławieństwa takich związków wynika z nauki o małżeństwie. Stosunek Kościoła katolickiego zarówno do par heteroseksualnych i homoseksualnych żyjących poza małżeństwem jest analogiczny: akty seksualne poza sakramentalnym związkiem małżeńskim są grzechem. To oznacza, że nie można błogosławić ludzi do życia w grzechu. Różnica jest tylko jedna – osoby heteroseksualne mogą zawrzeć małżeństwo, osoby homoseksualne tego małżeństwa zawrzeć nie mogą. Jeśli chodzi o akty błogosławienia, to nie ma tutaj różnicy – błogosławienie par dwupłciowych również występuje w niemieckim Kościele. Osobom, które są po rozwodzie i żyją w ponownych związkach proponuje się takie błogosławieństwo i to również odrzuca Kościół.

Reklama

„Małżeństwo to pełnia człowieczeństwa”

Druga kwestia, to pytanie dlaczego Kościół sprzeciwia się małżeństwom homoseksualnym. Jest tak dlatego, że według antropologii Księgi Rodzaju małżeństwo to jest pełnia człowieczeństwa. Tylko pojednana męskość i kobiecość, czyli dwa modele człowieczeństwa tworzą pełnię. W związku z tym mogą tworzyć małżeństwo, które jest obrazem przymierza zawartego przez Boga z człowiekiem. (…) Na bazie antropologii Księgi Rodzaju mówimy, że nie ma takiej możliwości, by podwojona męskość, lub podwojona kobiecość jest taką pełnią, jak małżeństwo. To oznacza, że tego rodzaju związki nie mogą być uznane za małżeństwo i to jest klucz – dodaje publicysta.

Terlikowski zaznacza, że na przestrzeni ostatnich lat zmieniło się postrzeganie osób homoseksualnych w Kościele. To nie jest tak, że my głosimy dokładnie to samo, co głosiliśmy choćby 50 lat temu. Po pierwsze, dokumenty Kościoła dużo większy nacisk kładą na szacunek dla osób homoseksualnych – tego wcześniej w takiej formie nie było. Pojawiają się też w wypowiedziach papieskich ostrzeżenia przed niesłuszną dyskryminacją osób homoseksualnych. Pojawia się też przypomnienie o tym, że również takie związki, nawet jeśli nie mogą być pobłogosławione, to domagają się szacunku. (…) Myślę, że Kościół katolicki jest Kościołem wiernym tradycji. Jeżeli takim Kościołem chce pozostać, to tej zmiany nie będzie – to jest moja deklaracja jako człowieka wierzącego – zadeklarował.

Proces rozchodzenia się dwóch rozumień katolicyzmu zachodzi. Różnice się nie zmniejszają, tylko się powiększają. Trzeba powiedzieć, że konserwatywny katolik w kwestiach moralnych ma więcej wspólnego z konserwatywnym luteraninem, niż z liberalnym katolikiem. Ten proces będzie się pogłębiał i nie ma prostej metody jego zaleczenia – dodał.

Reklama

„Większość niemieckich biskupów nie popiera akcji, ale się z nią zgadza”

Na razie Watykan nie zajął żadnego oficjalnego stanowiska wobec akcji błogosławieństw. Mocne działanie oznaczałoby „pójście na zwarcie”, co może się skończyć schizmą, a schizma jest tym, czego Kościół obawia się najbardziej od wielu lat. O tym mówił też papież Franciszek w czasie jednej ze swoich prywatnych rozmów, która jest często cytowana: mówił, że bardzo by nie chciał, żeby po jego pontyfikacie Kościół wyszedł w stanie schizmy, więc nie spodziewałbym się ostrych reakcji – powiedział publicysta.

Dodał też, że nie spodziewa się dużych kar dla duchownych organizujących takie błogosławieństwa. Wydaje się, że większość biskupów niemieckich nie popiera tej akcji, ale się z nią zgadza. Nawet jeżeli uważają, że to jest niepotrzebne eskalowanie emocji, to generalnie uważają, że Kościół Katolicki powinien zrewidować swój stosunek do związków tej samej płci. Trudno sobie wyobrazić, żeby ci biskupi wyciągali jakieś konsekwencje wobec księży, którzy myślą tak jak oni. Mamy oczywiście grupę księży i biskupów myślących inaczej, natomiast pamiętajmy, że to jest Kościół bardzo głęboko podzielony, zbyt mocne działania biskupów będą oznaczały bunt innych księży i bunt części świeckich. Są takie diecezje, gdzie 90 procent kościołów jest oflagowanych na tęczowo – zaznaczył.

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę