Ks. Jastrzębski o ks. Pawlukiewiczu: „Gdy przychodziły gorsze dni, trwał przy Bogu”
"Jak każdy człowiek miał lepsze i gorsze dni. Gdy przychodziły te drugie, te gorsze, po prostu trwał przy Panu Bogu" - o ks. Piotrze Pawlukiewiczu mówi ks. Jerzy Jastrzębski, który przez ostatni rok życia ks. Piotra razem z nim posługiwał na tej samej warszawskiej parafii.
Rozmowa pochodzi z książki „Dbaj o dziś. 366 dni z ks. Piotrem Pawlukiewiczem”
Katarzyna Szkarpetowska: Ksiądz Piotr, z powodu choroby, potrzebował wsparcia duchowego, ale często też pomocy w zwyczajnych, prozaicznych czynnościach, takich jak ubranie się czy przejście z plebanii do kościoła. To do Księdza zwrócił się kiedyś z prośbą o pomoc, gdy nie mógł zawiązać sznurówek…
Ks. dr Jerzy Jastrzębski: Tak. Pamiętam to jak dziś. Był 25 grudnia 2019 roku, a więc niecałe trzy miesiące przed jego śmiercią. Na parterze, w budynku, w którym mieszkał, zebrało się kilka sióstr zakonnych i księży, byłem też ja. Wszyscy staliśmy na korytarzu i rozmawialiśmy. W pewnym momencie rozległ się z góry głos Piotra, który wyszedł na korytarz i zawołał:
– Jurek! Jest Jurek?!
– Jestem, Piotrze – odpowiedziałem.
– Chodź tu! Chodź tu szybko! – zawołał.
Biegnę po schodach na pierwsze piętro, wchodzę do jego pokoju i pytam, o co chodzi, a on mówi:
– Jurku, jadę na mszę do katedry, nie mogę się schylić. Nie mogę zawiązać sznurówek.
– Zawiązać ci je? – zapytałem. A on na to:
– Tak, proszę, pomóż mi.
Pomogłem mu jeszcze ubrać się w jego prałackie szaty. Potem Piotr wsiadł do swojego auta i pojechał do kurii, a stamtąd razem z Księdzem Kardynałem podjechali pod samą katedrę. Piotr nie miał przepustki umożliwiającej bezpośredni wjazd pod tę świątynię zlokalizowaną w centrum warszawskiej Starówki, a Ksiądz Kardynał oczywiście ma taką możliwość. Zresztą Ksiądz Kardynał opiekował się Piotrem bardzo troskliwie. Nie tylko go odwiedzał, ale też wysyłał do niego swojego delegata, ks. Włodzimierza Artyszuka, który udzielał mu różnorakiej pomocy, także materialnej z Funduszu Bratniej Pomocy Kapłańskiej. Widziałem też, jak inni kapłani okazywali Piotrowi serdeczną pomoc.
Gdy o tym rozmawiamy, przypominają mi się nasze wyprawy do kościoła na koronkę…
Proszę opowiedzieć.
Piotr bardzo lubił modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia. Ale odmawianie jej w kościele było dla niego naprawdę dużym wysiłkiem, bo najpierw musiał zejść z pierwszego piętra, a potem przejść mniej więcej sto pięćdziesiąt metrów do świątyni. Do końca nie chciał używać ani laski, ani chodzika. Uważał, że da sobie radę. W tej sytuacji wpadłem na pomysł, że będę chodził za nim z krzesłem. I jemu to się spodobało. Po prostu robił kilka kroków i siadał na krzesełku. Odpoczął, pogadaliśmy chwilę i ruszaliśmy dalej do kościoła.
Przeczytaj również
Interpretując kiedyś Ewangelię o kobiecie, która przez dwanaście lat cierpiała na krwotok, ks. Piotr powiedział: „To prawda, była dzielna. Ale zapewne miała dość bycia dzielną w pojedynkę”. Myśli Ksiądz, że były takie momenty, kiedy ks. Piotr także miał dość bycia dzielnym w obliczu choroby, jaka go spotkała? Momenty zwątpienia, załamania…
Jak każdy człowiek miał lepsze i gorsze dni. Gdy przychodziły te drugie, te gorsze, po prostu trwał przy Panu Bogu. Wiedział, że to najlepsze, co w danym momencie może zrobić. Któregoś razu do niego zaglądam, a on jakiś taki przysypiający, w pokoju półmrok…
– Odmawiałeś nieszpory? – zapytałem.
– Nie – odpowiedział.
– To chodź, pomodlimy się – zaproponowałem.
Nie tryskał wtedy energią, ale pomodlił się ze mną. Potem nawet mi podziękował.
W ostatnim roku jego życia odprawiałem z nim regularnie Msze Święte w jego pokoju. Zaproponowałem Piotrowi, żebyśmy homilię mówili na zmianę – raz on, raz ja. Zgodził się na to, ale w pewnym momencie stwierdził:
– A, jestem zmęczony. Może te homilie to jednak ty będziesz mówił?
Odparłem:
– Nie, Piotrze, jest grafik. Ja mówiłem homilię dzisiaj, więc za tydzień twoja kolej.
I on to przyjął.
Czyli bez taryfy ulgowej.
Tak. Chciałem dać mu w ten sposób do zrozumienia: „Piotrze, jesteś nam potrzebny! Owszem, twoje nogi odmawiają ci posłuszeństwa, ale twoje serce jest wielkie. Twój kunszt słowa jest ogromny. Nie zakopuj talentu, ale podziel się nim z nami. Bardzo lubimy ciebie słuchać”.
(…)
A wie pani, że ostatnia homilia, jaką wygłosił Piotr, była o rozmowie Jezusa z Samarytanką i o pragnieniach? Piotr wtedy mówił, że nasze pragnienia są głębsze niż studnia i że zamiast radzić sobie z nimi „po swojemu”, jak owa Samarytanka, powinniśmy przyjść z nimi do Jezusa, bo tylko On ma Wodę Życia.
Piotr – jak mówiłem – był geniuszem na ambonie, gdyż był człowiekiem wielkich pragnień duchowych. Dlatego przeczuwając, że zbliża się czas jego przejścia na drugą stronę życia, podczas ostatniej naszej wspólnej Mszy Świętej i zarazem ostatniej Eucharystii sprawowanej przez niego przed śmiercią mówił o tęsknocie za Bogiem. Skoro odszedł do domu Ojca, klęcząc na modlitwie przed krzyżem, i to w pierwszy dzień wiosny, to wierzę, że jego największe pragnienie – spotkanie z Bogiem – spełniło się.
Obejrzyj film pt. „Cuda ks. Piotra Pawlukiewicza. Jak jego prorockie słowo poruszyło miliony serc?„
Dbaj o dziś!
365 dni ze słowami ks. Piotra Pawlukiewicza
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz pozostawił po sobie setki stron rękopisów, prywatnych notatek oraz niepublikowanych kazań. Na ich podstawie powstała ta książka. Dbaj o dziś to zbiór bardzo osobistych i poruszających rozważań ks. Piotra przygotowanych na każdy dzień roku.
Słowa ks. Pawlukiewicza to nie tylko inspirujący przekaz duchowy, ale także okazja do lepszego zrozumienia codzienności i przeżywania jej w bliskości z Jezusem. Ta książka z pewnością zmieni twoje patrzenie na siebie, innych ludzi i świat, a przede wszystkim na Pana Boga!
KUP KSIĄŻKĘ>>>