Nasze projekty
Ks. Maciej Będziński w Tanzanii | Fot. Archiwum prywatne

Ks. Będziński: „Nie mogę spokojnie siedzieć, jeśli obok mnie jest brat, który nie zna Jezusa”

O tym, jak wygląda posługa misjonarzy oraz jak przeżyć Niedzielę Misyjną opowiada ks. dr Maciej Będziński, dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce.

Reklama

Zofia Świerczyńska: Odwiedził ksiądz wiele placówek misyjnych, m.in. w Zambię, Gabon, Senegal, Tanzanię, Kubę, Filipiny i Madagaskar. Czy da się znaleźć wspólny mianownik tego doświadczenia i odpowiedzieć na pytanie – co ludziom w krajach misyjnych daje posługa misjonarzy? Jak zmienia się ich rzeczywistość dzięki tej posłudze?

Ks. dr Maciej Będziński: Pan Jezus powiedział do św. Faustyny: skoro Ja Jestem, to i ty jesteś. Obecność Pana Boga w naszym życiu daje nam pewność naszego istnienia – i tak samo jest na terytoriach misyjnych. Ci ludzie zadają sobie pytanie: dlaczego ty, żyjąc sobie w Europie, w Polsce, opuszczasz rodzinę, opuszczasz twój piękny kraj i przyjeżdżasz do nas? Zadają to pytanie i mówią: rzeczywiście, to ty robisz to dla Boga! I właśnie takim wspólnym mianownikiem moich wypraw misyjnych było to, że obecność misjonarza “aż do końca” – a mamy też przykłady poświęcenia życia – sprawia, że ludzie mają potwierdzenie, że Bóg jest, że Bóg żyje, kieruje ich losem. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby misjonarze po prostu byli na stałe na misjach. By modlili się o powołania pochodzące z danego kraju, budowali kościół, wspólnotę, żeby ludzie czuli się u siebie.

I udaje się stworzyć taką wspólnotę, miał ksiądz okazję jej doświadczyć?

Wszędzie tam, gdzie byłem – od Malambo w Tanzanii między Masajami, po Wyspy Karaibskie na Kubie, czy przepiękne Chocolate Hills na Filipinach – byłem w Kościele katolickim, u siebie. I to jest ogromne poczucie, że gdziekolwiek się poruszamy, jesteśmy w Kościele powszechnym. Jesteśmy jedną wielką rodziną i myślę, że te podróże misyjne kształtują we mnie właśnie takie postrzeganie misji. Nie jestem kimś bogatszym, który może coś dać materialnego i duchowego, tylko idę do rodziny. W rodzinie się nie płaci, w rodzinie się nie musisz zapowiadać. W rodzinie zawsze jesteś na miejscu i zawsze się cieszą z twojej obecności. Tego doświadczam w Kościele misyjnym, a ludzie, którzy tam są z misjonarzami, myślę, że więcej dają, niż mogliby otrzymać. 

Pamiętam historię z Zambii, z mojej pierwszej wyprawy. Szósta rano, otwieram drzwi, otwieram kratę, którą zamykamy ze względów bezpieczeństwa, i patrzę – stoi człowiek. Delikatnie pytam: “Czego potrzebujesz?”. Odpowiada: “Nie, niczego. Chciałem tylko sprawdzić, czy jesteś i powiedzieć dzień dobry”. I to jest genialne! U nas, w Europie, może nawet już w Polsce, zatraciliśmy takie relacje albo wykopaliśmy za duży dół między nami – duchownymi, a wami – ochrzczonymi we wspólnotach. Tam ci ludzie przeżywają Kościół jako wspólnotę. Mimo, że posiadają mniej – budynków, dzieł charytatywnych, uniwersytetów, bardziej przeżywają wiarę. I to jest też wspólnym mianownikiem wszystkich misji, chociaż nigdy się misji nie porównuje, nawet w Afryce – północ od południa jest inna, od wschód od zachodu diametralnie inny – ale w tym Kościele misyjnym to ogromna radość, pokój i też uczenie się wiary od ludzi, którzy przeżywają swoją łączność z Jezusem na terenach misyjnych. 

Reklama

CZYTAJ: Od korporacji do… misji w Tanzanii. „Pan Bóg zabierał mi lęk, zastępując go determinacją do walki o wyjazd”

Ks. Maciej Będziński w Tanzanii | Fot. Archiwum prywatne

Czy pamięta ksiądz jeszcze jakieś historie, które pokazały, jak ważne są misje zagraniczne i posługa misjonarzy?

Można by o wszystkich miejscach tyle opowiadać… Ale dobrze, wybiorę jedno (śmiech). Gabon. Obecnie ten kraj przechodzi ogromne trudności polityczne, jest też próba przewrotu militarnego. To jest Afryka Zachodnia, w stolicy Gabonu – Libreville poszliśmy z siostrą zakonną odwiedzić chorych. Wchodzimy do domu – choć to za duże słowo powiedzieć “domu”, to raczej bale przykryte deskami, budynek bardzo niski, ściany zrobione z blachy z rozprostowanych beczek po paliwie, po nawozach. W środku domu mieszka rodzina wielodzietna, po wejściu jest bardzo dużo ludzi. Ta rodzina znała siostrę zakonną, a mnie i drugiego księdza, z którym się tam udaliśmy – nie. Wchodzimy do maleńkiego pomieszczenia, można powiedzieć “skrawku” pokoju, gdzie jest starsza pani. Ucieszyła się, że jesteśmy, zwołała całą rodzinę i mówi: “to są księża, więc pomódlmy się”. Po modlitwie słowami Ojcze Nasz, kobieta mówi: “Cieszę się, że jesteście, a na koniec pobłogosławcie cały mój dom, całą rodzinę”. Błogosławimy. I na koniec mówi takie słowo, które utkwiło w mojej pamięci: “Wraz z wami, do mojego domu przyszło Boże błogosławieństwo, bo jesteście aniołami z nieba”. Powiem, że jak jestem długo księdzem, to mi się nie zdarzyło usłyszeć takiego podkreślenia kapłaństwa i naszej roli – że mamy nieść błogosławieństwo, Boży pokój, nadzieję. Nie strukturę, ale przede wszystkim Ewangelię i Boży pokój.

I jeszcze jedna taka “mission story” z Malambo. Wędrowaliśmy do jednej z wiosek w Tanzaniii, by odprawić tam Mszę świętą – droga miała trwać dwie godziny, ale tak jakoś nie mieliśmy kondycji (śmiech) i szliśmy cztery godziny. No i ja już tak trochę “przeplatam uszami”, mówiąc kolokwialnie, bo mówię, kurczę, dwie godziny spóźnienia, to ci ludzie nie będą na nas czekać, bo u nas w Polsce jak ksiądz się opóźni pięć minut, bo za długo spowiada przed mszą, to zaraz jest wiadomość do kurii. I w końcu wychodzimy z gór, wychodzimy z lasu i widzimy ludzi, którzy czekają na nas pod drzewem. Wszystko przygotowane, nikt nie nie odszedł. Więc mówię, teraz Msza, tak? A oni na to: Msza? Nie, dopiero katecheza! Cudowne doświadczenie, że ludzie czekają, potrzebują Eucharystii, potrzebują Pana Boga, nie nas – Pana Boga.

Reklama

Cudowne doświadczenie, że ludzie czekają, potrzebują Eucharystii, potrzebują Pana Boga, nie nas – Pana Boga. 

W bardzo poruszający sposób opisał ksiądz rolę misjonarzy. A jakie są największe problemy misjonarzy? Z czym się najczęściej zmagają?

Może zaskoczę i nie będę mówił o malarii, skorpionach i kidnappingu, ale o tym, że każdy z nas, misjonarzy, jest człowiekiem i doświadcza samotności, doświadcza grzechu. I chyba największą pokusą dla misjonarza będzie chęć zbawienia wszystkich. Że zapomnisz, że to Pan Jezus za nich umarł. Jeśli będziesz myślał, że zmienisz sytuację polityczną, sprawę głodu na świecie, że dzięki tobie będzie już pokój na świecie, to jesteś w grubym błędzie. Pan Bóg tego od ciebie nie oczekuje. Ty masz być z tymi ludźmi, modlić się z nimi, przeżywać z nimi trudności. 

Dosłownie dzisiaj rozmawiałem o tym z moim kolegą, odpowiedzialnym za organizację będącą odpowiednikiem Papieskich Dzieł Misyjnych w Rumunii, że misjonarzowi potrzebny jest co 7-10 lat rok regeneracji. Jeżeli cały czas dajemy, dajemy, dajemy… to jesteśmy jak gąbka, którą kiedy cały czas się wyciska, to ona w którymś momencie stanie się sucha. Tak samo jest z misjonarzem – jeśli on ciągle daje i daje, a nie będzie się napełniał, nie wyjedzie na rekolekcje, to jest ogromne zagrożenie. Myślę, że na to trzeba zwrócić uwagę, że nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, ale ze wszystkimi możemy się modlić, być z nimi, ofiarować im nasz czas, podzielić się własnym doświadczeniem. Jeżeli ludzie widzą, że ty też masz trudności, że ty jesteś człowiekiem z krwi i kości, łatwiej ci zaufają. Jak moglibyśmy spowiadać jako księża, gdybyśmy sami nie potrzebowali spowiedzi? Bylibyśmy wtedy nieznośni dla tych ludzi. Dlatego, kiedy my sami przeżywamy trudności, mamy szansę pokazać jak przejść przez nią z Bogiem.

Reklama

ZOBACZ: Abp Ryś: Kościół jest dla misji, a nie dla siebie

Ks. Maciej Będziński w Senegalu | Fot. Archiwum prywatne

Wspomniał ksiądz właśnie o odpowiedniku organizacji Papieskich Dzieł Misyjnych w Rumunii. Wyjaśnijmy – czym są Papieskie Dzieła Misyjne? Czym Wasza działalność różni się od działalności np. zakonów, których głównym charyzmatem jest posługa na misjach i pomoc misjom?

Są instytucje powołane do wysyłania misjonarzy na misje – to jest Centrum Formacji Misyjnej, Komisja Misyjna w Polsce, zakony werbistów, oblatów, misjonarzy świętej rodziny, et cetera… A Papieskie Dzieła Misyjne to organizacja powołana do tego, żeby dawać ludziom ochrzczonym formację misyjną, dodawać im odwagi. Każdy, kto jest ochrzczony, jest misjonarzem w swoim środowisku, w swoim domu, w powołaniu, które pełni, czy to w małżeństwie, w roli singla, jako człowiek młody, starszy… Mamy odkrywać tą naszą odpowiedzialność, nie zwalać odpowiedzialności na misjonarzy, na zakony, na fundacje, instytucje. Nie, odpowiedzialny jest każdy z nas! Dla Papieskich Dzieł Misyjnych sprawa misji to nie są misjonarze. To są ochrzczeni, którzy w duchu wiary przeżywają swoje powołanie chrzcielne i to wiara prowadzi ich do przekonania, że skoro ja jestem wierzący, a jest ktoś, kto nie zna Jezusa, to ja mam się za niego modlić. Mam wspierać moich braci na misjach. Nie działamy na zasadzie organizacji charytatywnej, pomoc materialna w Papieskich Dziełach Misyjnych bierze się z przeżywania wiary – pomocy bratu i siostrze.

Dla Papieskich Dzieł Misyjnych sprawa misji to nie są misjonarze. To są ochrzczeni, którzy w duchu wiary przeżywają swoje powołanie chrzcielne i to wiara prowadzi ich do przekonania, że skoro ja jestem wierzący, a jest ktoś, kto nie zna Jezusa, to ja mam się za niego modlić.

Jak w praktyce można się zaangażować w działalność Papieskich Dzieł Misyjnych?

Papieskie Dzieła Misyjne to są cztery główne dzieła skierowane do dzieci, kapłanów, sióstr zakonnych i świeckich. Na pierwsze miejsce wychodzi Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary, założone już 200 lat temu w 1822 roku we Francji, przez bł. Paulinę Jaricot. Jest także dzieło, które zajmuje się pomocą klerykom, kapłanom w krajach misyjnych – to dzieło Świętego Piotra Apostoła, założone też przez świecką kobietę we Francji. Trzecim dziełem jest Dzieło Misyjne Dzieci, czwartym – Papieska Unia Misyjna, dedykowana kapłanom, konsekrowanym i świeckim. Razem tworzą Papieskie Dzieła Misyjne, stąd liczba mnoga, bo jest ich cztery i są one w Kościele nie jak fundacja, nie Caritas czy Związek Szkół Katolickich, jako dodatek do Kościoła, tylko one są naturą Kościoła. Nieustannie przypominają, umisyjniają, nadają – jak to określa papież Franciszek – “Ducha niepokoju”, który powoduje, że nie mogę spokojnie siedzieć, jeśli obok mnie jest brat, który nie zna Jezusa. W takiej sytuacji muszę albo duchowo, albo materialnie, albo w jakiś inny sposób, np. przez swoją obecność, temu człowiekowi pomóc i doprowadzić go do Jezusa.

Papieskie Dzieła Misyjne nadają – jak to określa papież Franciszek – “Ducha niepokoju”, który powoduje, że nie mogę spokojnie siedzieć, jeśli obok mnie jest brat, który nie zna Jezusa.

ZOBACZ: Cud uzdrowienia nastoletniej Rose i siła modlitwy różańcowej. Niezwykła opowieść z misji

Dziś coraz więcej osób, szczególnie młodych, odchodzi od Kościoła i Boga – czy wśród Waszej działalności znajdziemy narzędzia do tego, jak pomóc tym osobom na nowo odkryć istotę wiary? 

Papieskie Dzieła Misyjne są platformą spotkań – prowadzimy chociażby Młodzieżowy Wolontariat Misyjny. Zapraszamy młodych, by sięgali po tę formę zaangażowania dlatego, że jest to ogromna szansa albo do odnalezienia wiary w żywy Kościół, albo do umocnienia wiary, jeżeli ktoś ma tę wiarę słabą. Pomogliśmy bardzo wielu młodym wyjechać na misje albo działać tu, na miejscu, w ramach wolontariatu krajowego. Młodzi cenią sobie taką pracę, cenią kontakt z Papieskimi Dziełami Misyjnymi, bo jest to szansa na umocnienie swojej wiary. Mam takie powiedzenie, że nie można kochać kogoś, kto jest daleko, jeżeli nie kochasz kogoś, kto jest bardzo blisko – najpierw musisz pokochać swoją wspólnotę, parafię, żeby tą miłością dzielić się aż po krańce świata. 

Ks. Maciej Będziński w Tanzanii | Fot. Archiwum prywatne

W najbliższą niedzielę będziemy obchodzić Niedzielę Misyjną. W jaki sposób najlepiej przeżyć ten dzień? O czym pamiętać? Jak zadbać, by ta “misja życiowa” każdego z nas tu i teraz przyniosła jak najlepsze efekty?

Na całym świecie po raz 97. będziemy przeżywać Światowy Dzień Misyjny w Polsce, zwany Niedzielą Misyjną – w tym roku pod hasłem “Misje Sercem Kościoła”. Jeśli serce jest chore, to organizm nie działa, tak samo, jeśli nie ma w mojej parafii zaangażowania misyjnego, to jest coś nie tak z moją parafią. Dlatego, szczególnie w Niedzielę Misyjną i w następującym po niej Tygodniu Misyjnym zadbajmy o to, aby nas nie zabrakło na modlitwie. To, co możemy zrobić to modlitwa, bo my czasem wierzymy w Boga, ale nie wierzymy Bogu, a przecież ostatnio w niedzielę czytaliśmy słowa św. Pawła: “Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Dlatego z modlitwą uczmy się ofiarowania Komunii Świętej, naszej obecności na Eucharystii. Może właśnie warto ofiarować w tym dniu Komunię Świętą za tych, którzy czekają na Jezusa.

Obecność na niedzielnej Mszy świętej, ofiara złożona tego dnia, jest wyrazem solidarności i tego, że Kościół jest powszechny. Ważne, by tego dnia nie zabrakło także naszej wdzięczności Panu Bogu, za to, że jestem człowiekiem wiary, a wielu jest ludzi, którzy jeszcze nie znają Jezusa.

Niedzielę Misyjną obchodzimy nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Obecność na niedzielnej Mszy świętej, ofiara złożona tego dnia, jest wyrazem solidarności i tego, że Kościół jest powszechny. Ważne, by tego dnia nie zabrakło także naszej wdzięczności Panu Bogu, za to, że jestem człowiekiem wiary, a wielu jest ludzi, którzy jeszcze nie znają Jezusa. Musimy oddać na rzecz animacji misyjnej nasze talenty, czas, nasze charyzmaty. Poszukujmy fundacji misyjnych, możliwości współpracy, zrobienia czegoś, jakiejś akcji, aktywności na rzecz misji, ale przede wszystkim permanentnej formacji w Kościele. Jeśli ja jestem na stałe w Kościele, jeśli jestem aktywny w Kościele, to jestem misjonarzem.

WESPRZYJ PAPIESKIE DZIEŁA MISYJNE TUTAJ >>>

Ks. dr Maciej Będziński – kapłan diecezji radomskiej, od 2021 roku dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce. Jako dyrektor krajowy odwiedził misjonarzy i dyrekcje krajowe PDM w Peru, Argentynie, Urugwaju, Islandii, Francji, Malcie, Litwie, Austrii, Włoszech. Od 2021 roku jest członkiem Komisji Episkopatu Polski ds. Misji oraz Komisji Duszpasterskiej Episkopatu Polski. Należy również do Stowarzyszenia Misjologów Polskich, Stowarzyszenia Naukowego Personalizm oraz Zarządu Stowarzyszenia Żywy Różaniec. W latach 2015–2022 był moderatorem Ruchu Światło-Życie diecezji radomskiej dla grupy studenckiej mieszkającej w Warszawie.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę