– W Szkole chcemy nauczyć kobiety, jak ważna jest rozmowa w relacjach mąż – żona. Chcemy sprawić, by żony mówiły tak, aby mężowie chcieli je słuchać. I odwrotnie – by mężowie chcieli rozmawiać z żonami – opowiada Stacji7 o zajęciach Bernarda Korycko, koordynatorka projektu z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” ze Szczecina.
Jak podkreśla, to nie tylko wykłady czy warsztaty. To również „prace domowe”. – Ważne, by poruszane tematy były potem realizowane w domu. Tak, by słowo zmieniać w czyn – mówi Korycko.
Szkoła Dobrych Żon to 15 spotkań. Kobiety będą na nich rozmawiać m.in. o wspólnej trosce o dom, o tym, jaka jest rola męża i żony, dlaczego mężczyzna rani kobietę i jak robi to kobieta. Spotkania będą obywać się co dwa tygodnie. Zgłoszenia są przyjmowane pod adresem mailowym: [email protected], lub pod nr. tel.: 91 433-71-33.
Pierwsze spotkanie odbędzie się we wtorek, 11 marca o godz. 18.00. Organizatorem jest Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” ze Szczecina.
Dziennikarz ZWWZ – z Zawodu, Wyboru, Wykształcenia i Zamiłowania. Udowadnia, że jest możliwe wstawać o świcie z uśmiechem co dnia i łączyć pracę z pasją. Przez ponad 10 lat w Radiu Plus w Gdańsku. Obecnie w Radiu Gdańsk. Wieloletni korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej. Prowadzi warsztaty dla młodzieży i studentów z zakresu dziennikarstwa radiowego. Publikuje w prasie i internecie.
Czego życzy się skoczkom narciarskim na nowej drodze życia? Wysokich lotów? Żadnych skoków w bok? Podczas ceremonii zawarcia sakramentu małżeństwa ksiądz Edward Pleń, kapelan polskich sportowców, życzył Kamilowi Stochowi, aby jak najszybciej został trenerem - wesołej i dużej gromadki swoich dzieci.
Przesąd, że dzieci i obrączka na palcu ujmuje zawodnikom metrów na skoczni, wywołuje uśmiech na twarzy Kamila Stocha. Podwójny złoty mistrz olimpijski tuż po swoim zwycięstwie zadzwonił właśnie do żony – z długimi podziękowaniami.
Ich historia przypomina bajkę. Wpadli na siebie przypadkiem pod skocznią mamucią w Planicy, gdzie Ewa Bilan-Stoch robiła fotoreportaż i… od razu zaiskrzyło. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak wspomina Ewa, oboje poczuli, że każde z nich trafiło na tę swoją drugą połówkę jabłka. Trzy lata później, dokładnie w tym samym miejscu, na środku ulicy w Kranjskiej Gorze, nie zważając na przechodniów, dziennikarzy i gapiów, Kamil uklęknął i oświadczył się.
Czy małżeństwo coś zmienia?
Ślub Ewy i Kamila odbył się w kościele Paulinów na Bachledówce. Jeśli można mówić o zmianach – na pewno dotyczą wspólnego adresu w Zakopanem. Ewa, która w młodości trenowała judo i chciała zostać żołnierzem, po ślubie postanowiła być bliżej męża i przyjęła posadę menadżerem swojego męża, już oficjalnie jako Eve–nement Team. Zaprojektowała także w nawiązaniu do loga polskich lotników szachownicę na kasku Kamila.
A co mistrz olimpijski i triumfator pięciu konkursów Pucharu Świata mówi o swoim małżeństwie?
– To najważniejsze wydarzenie w moim życiu.
Ta prosta deklaracja jest typowa dla Kamila, którego przywiązanie do wiary oraz charakterystyczny gest podziękowań skierowany podczas dekoracji medalami w stronę nieba, wciąż akcentowane są w mediach.
– Kiedy coś mi się nie udaje, wtedy oddaję się pod opiekuńcze skrzydła Pana Boga. Wiem wtedy, że jest przy mnie, czuję to. Modlę się o to, bym umiał cieszyć się ze zwycięstwa i godnie przyjął porażkę. Dziękuję za wszystko Panu Bogu, bo Jemu wszystko zawdzięczam – mówi Kamil Stoch. – A żona? Zawsze powtarza, że będzie ze mną, kiedy tylko będę potrzebował, w chwilach dobrych i złych. A dla mnie takie wsparcie jest najważniejsze.
Wymienianie ksiąg Starego Testamentu idzie jej zdecydowanie słabiej niż recytacja odcieni Pantone. Ale ma hopla na punkcie Jezusa z Nazaretu i uważa, że chrześcijaństwo to najradośniejsza religia na świecie (choć złośliwi wliczają ten entuzjazm w profity neofity).
Od niedawna zajmuje się designem chrześcijańskim i wciąż wierzy, że sztuka użytkowa w Kościele nie musi ograniczać się do plastikowych Maryjek z odkręcaną główką na wodę święconą.
Lubi malować ikony i robić memy na Facebook’u. Nie lubi gdy muchy zjadają jej pigment z ikon i gdy nieznajomi użytkownicy kradną obrazki z fejsa zamiast je udostępniać.