Nasze projekty
Br. Robert udziela sakramentu bierzmowania | Fot. Kwartalnik "Rubkona News"

Do chrztu w afrykańskiej parafii Rubkona przystąpiło… tysiąc osób! „Tu liczy się wspólnota. Chcą tu być”

"Jest parę niewidomych osób. Trzeba widzieć taką leciwą twarz napiętnowaną bielmem oczu: gdy leje się po niej woda chrztu, ona promienieje, zastyga na moment w bezruchu, z tajemniczo-błogim uśmiechem". O "sezonie chrztów" w afrykańskiej parafii Rubkona pisze br. Robert Wieczorek OFMCap.

Reklama

W Republice Centralnej Afryki potrzebowałbym przynajmniej trzech lat, a tu jedynie miesiąc, aby ochrzcić prawie tysiąc osób.

Przydatny do czegoś

Dobiega końca wielkanocny sezon chrztów w przejętej przez nas parafii Rubkona. Ktoś słusznie może uznać to za dziwne, bo przecież ten liturgiczny okres już dawno się skończył…. Nie będę was zanudzał opisem przygotowań, ale potrzeba czasu i zachodu, by choćby spotkać każdego z katechumenów i zweryfikować jego sytuację (nie wszyscy mogą być dopuszczeni). W sumie doliczyłem się prawie tysiąc kandydatów do chrztu, z czego jedna połowa to dzieci, a druga – młodzi i dorośli katechumeni. Do tego skompletował się jakiś tuzin małżeństw do pobłogosławienia.

By dotrzeć na tą misję w Sudanie Południowym, grube dwa lata straciłem na przygotowanie językowe przedłużone nadto bezproduktywną izolacją w Europie w czasach ‘lockdownu’. Teraz w końcu mogłem się poczuć do czegoś przydatny. Tak dla porównania: żeby ochrzcić tylu ludzi w warunkach mej poprzedniej parafii w RCA potrzebowałbym przynajmniej trzech lat pracy, a tu to jedynie pierwsze podejście. Jeszcze w tym roku szykują się dwa podobne. Po prostu mamy bardzo dużo ludzi w parafii i skoncentrowanych na jednym miejscu. A skoro taki wielki wysiew, to tylko iść i zbierać.

Reklama

Do tego novum: Biskup polecił mi bierzmować tych wszystkich nowo ochrzczonych, którzy są w wieku używania rozumu. W życiu wcześniej jeszcze tego sakramentu nie udzielałem. Rozmawiając z bp Stephenem, wyrażałem mu me preferencje, by to jednak on się zajął tym sakramentem osobiście, ale ten obstawał przy panującej tu od lat praktyce. Diecezja jest zbyt rozległa, więc to proboszczowie proszą o pozwolenie na bierzmowanie dla swych nowych chrześcijan i on idąc za swym poprzednikiem zasadniczo każdorazowo go udziela. 

PRZECZYTAJ: Cud uzdrowienia nastoletniej Rose i siła modlitwy różańcowej. Niezwykła opowieść z misji

Anegdota duszpasterska: Opóźnienie w naszym kalendarzu chrztów powstało nadto z tak prozaicznego faktu, że świeże oleje święte dotarły do nas dopiero po dwóch miesiącach od ich konsekracji. A dla okraszenia tego wątku szepnę, że SMS-a delegującego mnie do bierzmowania otrzymałem już w drodze na pierwszą turę chrztów… Takie tu są realia. 

Reklama

Pamiętam, jak mój rodzony Brat, proboszcz w diecezji krakowskiej, przeżywał kiedyś w swej parafii osobiste przygotowywanie do chrztu osoby dorosłej. Chodziło o młodą kobietę, która wychowała się w rodzinie Badaczy Pisma Świętego, ale wolała zostać katoliczką. (A tak, ludzie do Kościoła też wstępują, a nie tylko ‘apostazjują’, jakby to chciała mainstreamowa propaganda). Prawo kanoniczne rezerwuje biskupowi przywilej ochrzczenia takich osób i rzeczywiście Biskup Krakowski z niego korzysta. Katechumenka, pojechała do katedry wawelskiej, by przez ręce biskupa zainicjować swe życie w Kościele katolickim. W skali polskich diecezji jest takich przypadków po kilkanaście na rok.

A w mojej parafii w Sudanie Południowym takich ‘dorosłych przypadków’ jest na setki. I Biskup tej katolickiej diecezji Malakal odżegnuje się od przywileju udzielania im osobiście bierzmowania, bo by po prostu nie wyrobił latając (w sensie dosłownym) tam i z powrotem po jej terytorium dużym jak trzecia część Polski. Ceduje więc ten obowiązek na swych współpracowników. Tym sposobem mam więc na koncie bycie narzędziem w ręku Ducha Świętego w jakiś pięciuset przypadkach… Elektryzujące doświadczenie.

ZOBACZ: Bentiu – wyspa pośród lądu. List z misji

Reklama

Masówka?

 „Czy ty to jesteś w stanie ogarnąć?” – pyta mnie Augustyn. Jako nowo upieczony misjonarz, z innych szerokości geograficznych przybywający, dorzuca: „Ja w życiu nie ochrzciłem tylu ludzi, co tu za jednym razem!”. (Nowi Bracia pomagają mi bowiem w chrzcie biorąc ‘na głowę’ maluchy). A no, radzę sobie, bo z RCA mam podobne, chociaż skromniejsze w liczby doświadczenie. Ale przede wszystkim katechiści są tu bardzo samodzielni i tradycyjnie zaangażowani w życie ich wspólnot, więc przybywając na miejsce nie muszę się praktycznie przejmować detalami organizacyjnymi: na mej głowie jest tylko liturgia i porządek w papierach kandydatów. 

Średnia chrzczonych w czasie takiej jednej celebracji to jakieś 150 osób. Msza trwać musi około trzech godzin, a gdy dodać do tego konieczną weryfikację przed jej rozpoczęciem – trudno skończyć przed południem. Podziw budzi więc ogólna cierpliwość, zwłaszcza matek z zawiniątkami niemowląt w ręku. Miło rzucić okiem na ten pląsający i hucznie śpiewający tłumek. Wszyscy ubrani na biało, co jeszcze bardziej potęguje kontrast między ich doprawdy ciemną skórą a białkami oczu i uśmiechem błyszczących zębów. 

Tu liczy się wspólnota. Tu ważne, by być razem. Wstępuje się do wspólnoty, nowego klanu – to nie może być jedynie moja prywatna sprawa. Choć więc długo i duszno w blaszanej kaplicy, ale to u nas. Chcą tu być. 

CZYTAJ TEŻ: Rzeczywistość dzieci z obozu uchodźców w Sudanie Południowym. Reportaż br. Roberta Wieczorka

Zachowuję w pamięci migawki wspomnień: Jest parę niewidomych osób, starsze kobiety. Przychodzą do miejsca chrztu wolniej, bo to z powodu ich kalectwa, i jakoś godniej, by się zdawało, zdani na prowadzenie przez innych. Są bardziej wyczuleni na dotyk, na głos, jaki do nich dociera. Trzeba widzieć taką leciwą twarz napiętnowaną bielmem oczu: gdy leje się po niej woda chrztu, ona promienieje, zastyga na moment w bezruchu, z tajemniczo-błogim uśmiechem, choć zaraz ją odciągają, bo zwolnić musi miejsce dla kolejnej osoby. 

Albo dziadek Jackson, wysoki i chudy jak bocian, w papierach mu napisali datę urodzenia na 1920 (czyli jeszcze przed założeniem tej parafii!). Czy faktycznie jest tak wiekowy? Trudno dociec, ale musieli go przywieźć w taczce, bo już się nie porusza o własnych siłach. Odważniejszy od Nikodema, potrafił sobie wyobrazić, że może w swej starości stać się dzieckiem Bożym… Zdążył jeszcze…

Mocą sakramentu 

W kaplicy Ducha Świętego przystępujemy do liturgii chrzcielnej. U początku jest modlitwa egzorcyzmu. Podchodzimy do ludzi pozostających na swych miejscach: Augustyn do maluchów, ja do dorosłych. Chwila prostej modlitwy w duchu z ręką na głowie katechumena. Cicho, spokojnie, dostojnie… Gdy docieram do końca, uświadamiam sobie, że na przodzie podniósł się jakiś zgiełk. Ludzie pokazują mi dziewczynę z pierwszego rzędu. Tarza się po ziemi, cała umorusana pylistą ziemią, zdaje się nieprzytomna tego, co się z nią dzieje. Wygląda to na padaczkę, ale konwulsji raczej nie ma.

Pochylamy się nad nią próbując dalej modlitwy. Augustyn mówi mi: „Patrz, ona na palcu ma pierścionek z pentagramem”. Rzeczywiście! Ściągam jej to paskudztwo i póki co wdeptuję w ziemię pod ołtarzem. Recytujemy jeszcze nad nią ‘Crux santa mihi dux…’, egzorcyzm św. Benedykta i oddajemy ją ‘pod obronę’ Świętej Bożej Rodzicielki. Posyłam potem katechistę, by wrzucił ten pierścionek do szamba.

Idziemy dalej z liturgią modlitwy nad wodą chrzcielną, wyrzeczenia się Szatana i wyznania wiary w Boga. Jestem zajęty, więc nie czas na obserwowanie naszej penitentki, ale ta stawia się do chrztu: jeszcze nieco oszołomiona, ale o zdrowych zmysłach. Znak jest klarowny: padło to na nią w czasie egzorcyzmu. To nie igraszki! Nawiasem mówiąc, nie zdziwiło mnie to wydarzenie, bo byłem już świadkiem podobnych manifestacji w ubiegłym roku w czasie chrztów w Bentiu. Było ich na raz z dziesięć: w czasie egzorcyzmu, ale też i przy polaniu wodą chrztu. Proboszcz Stephen ze spokojnym uśmiechem komentował: Bóg wygania diabła z ich pogańskiego życia… Święty Boże, Święty Mocny… zmiłuj się nad nami!


Tekst pochodzi z kwartalnika „Rubkona News” publikowanego w wersji elektronicznej przez wspólnotę Braci Mniejszych Kapucynów Prowincji Krakowskiej w Sudanie Południowym.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę