W obozie nazywano ją „Matką Boską Kozielską”. Janina Lewandowska, jedyna kobieta-żołnierz zamordowana w Katyniu
Jej życie zapowiadało się bajkowo. Miłość do lotnictwa zaprowadziła ją do kariery i odnalezienia miłości swojego życia - Mieczysława, instruktora szybowcowego. Wzięli ślub, planowali wspólne życie, jednak po 50 dniach małżeństwa... już nigdy się nie spotkali. Wszystko przerwał wybuch wojny. Janina trafiła do obozu w Kozielsku i została zabita w katyńskim lesie strzałem w tył głowy.
Mimo wybuchu wojny, Mieczysław Lewandowski miał w sercu radość – szedł do ich pierwszego, własnego mieszkania, które Janina, jego żona, miała przygotować na jego przyjazd. To właśnie tu mieli spędzać radosne – mimo wojny – dni, tu mieli cieszyć się swoją miłością, tu mieli wychować swoje dzieci. Przeszedł próg ich nowego mieszkania, a jej… nie było. Od gospodyni dowiedział się, że Janina wyruszyła na wojnę.
Mieczysław żył nadzieją powrotu żony. W tym czasie został aresztowany przez gestapo i osadzony w przejściowym obozie, w barakach na ulicy Głównej w Poznaniu. W czasie wojny przedostał się do Francji, a później do Anglii, gdzie został do końca wojny. Po zakończeniu II wojny światowej wrócił do Polski i podjął poszukiwania Janiny. Nigdy jej nie odnalazł…
„Love is in the air”
Utwór Love is in the air bez wątpienia mógłby zostać ulubioną piosenką Janiny i Mieczysława Lewandowskich. Poznali się bowiem podczas… pokazów szybowcowych. Później Mieczysław – oficer Wojska Polskiego i instruktor szybowcowy – szkolił Janinę podczas zdobywania licencji na pilota szybowcowego. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.
Co ciekawe, miłość do lotnictwa przyszła u Janiny z czasem. Początkowo próbowała swoich sił w śpiewie. Jej mama – Agnieszka z domu Korsuńska, posiadała piękny głos, jednak nie udało się jej zrobić kariery śpiewaczki ze względu na małżeństwo z oficerem Józefem Dowborem-Muśnickim, ojcem Janiny. Matka pragnęła więc, by jej córka Janina mogła zrealizować to marzenie. Janina wstąpiła do Państwowego Konserwatorium Muzycznego i studiowała w klasach śpiewu i fortepianu. Jednak jej głos był „za słaby” i po latach nauki wiedziała, że marzenie o karierze przekracza jej możliwości.
Latanie Janina pokochała prawdopodobnie dzięki starszemu bratu, Olgierdowi, który był oficerem 3 Pułku Lotniczego w Poznaniu. Wstąpiła do Aeroklubu Poznańskiego i uzyskała licencję pilota sportowego. Oprócz szkoleń szybowcowych z jej przyszłym mężem, uprawiała sport spadochronowy i była pierwszą kobietą w Europie, która wykonała skok spadochronowy z wysokości 5 kilometrów! W 1938 r. ukończyła także szkolenie z obsługi urządzeń telegraficznych wykorzystywanych w sztabach Wojska Polskiego.
Przeczytaj również
10 czerwca 1939 roku Janina i Mieczysław wzięli ślub kościelny, który odbył się w kościółku na Juście. Na podróż poślubną wybrali się na górską wyprawę po Beskidzie Sądeckim. Nie wiedzieli wtedy, że ich wspólne życie małżeńskie będzie trwało tylko 50 dni…
Rozstanie na zawsze
W sierpniu 1939 roku Janina i Mieczysław musieli załatwić wiele spraw służbowych i rozstali się – Janina przygotowywała w Poznaniu ich wspólny dom, Mieczysław załatwiał formalności związane z pozbyciem się swojego mieszkania w Krakowie. Mieli spotkać się już w ich mieszkaniu w Poznaniu.
Po wybuchu wojny, 3 września 1939 r. Janina Lewandowska odebrała jako pilot swoją kartę mobilizacyjną i zameldowała się w Bazie Lotniczej nr 3. Wraz z kolegami z Aeroklubu Poznańskiego wyruszyła w stronę Warszawy na platformie pociągu towarowego, pragnąc dołączyć do oddziałów ewakuowanego na wschód 3 Pułku Lotniczego.
Koło miejscowości Nekla z powodu uszkodzenia torów jej grupa opuściła pociąg i pieszo odmaszerowała w kierunku Wrześni. Po drodze piloci aeroklubu napotkali rzut kołowy Bazy Lotniczej nr 3, do którego dołączyli. Dalsze wrześniowe losy Lewandowskiej są związane z losami bazy – po ewakuacji do południowo-wschodniej Polski, najprawdopodobniej 22 września 1939 r. koło Husiatynia dostała się do radzieckiej niewoli.
W obozie nazywano ją „Matką Boską Kozielską”
Trafiła do oficerskiego obozu jenieckiego w Ostaszkowie. Stamtąd w listopadzie 1939 roku przeniesiono ją do Kozielska. „Jest tu w obozie lotniczka – dzielna kobieta, już czwarty miesiąc znosi razem z nami wszelkie trudy i niewygody niewoli, a trzyma się wzorowo” – tak o Janinie Lewandowskiej pisał w swym pamiętniku mjr Kazimierz Szczekowski.
Tam uczestniczyła w tajnym życiu religijnym jeńców, m.in. wypiekała hostię do Mszy oraz opłatek na Boże Narodzenie. Tak się złożyło, że kolega mojego ojca z Legionów w 1939 r. był internowany jako podoficer i trafił do Kozielska. (…) Odnalazł mojego ojca i opowiadał, że w Kozielsku była razem z nimi jedna kobieta, pilot. Mówił, że była to osoba niezwykła, wszystkim pomagała, podnosiła na duchu, że nazywali ją „Matką Boską Kozielską”. Niestety nie wiedział co się z nią stało potem – w wywiadzie z PAP opowiadała Maria Nurowska, autorka książki „Pamiętnik znaleziony w Katyniu” opowiadającej o losach Janiny Lewandowskiej.
ZOBACZ: Przejmujący wizerunek Matki Bożej Katyńskiej
Jedyna kobieta-żołnierz zamordowana w Katyniu
W kwietniu 1940 roku została wywieziona z obozu do lasu między miejscowościami Gniezdowo i Katyń. 21 lub 22 kwietnia została zamordowana strzałem w tył głowy. Była jedyną kobietą – czynnym żołnierzem – ofiarą zbrodni katyńskiej. Jej ciało zostało odnalezione i wydobyte trzy lata później przez Niemców, którzy po zajęciu tych terenów odkryli masowe groby z ciałami oficerów Wojska Polskiego. Niemcy, nie potrafiąc wytłumaczyć obecności kobiecych zwłok w masowym grobie, nigdy nie ogłosili nazwiska Lewandowskiej na liście ofiar Katynia – przypuszczalnie obawiali się, że fakt ten mógłby mieć negatywny wpływ na oczekiwany przez nich efekt propagandowy.
Ukryte przez Niemców ciało podporucznik Janiny Lewandowskiej zaginęło. Wiele lat po wojnie odnaleziono jej czaszkę w pracowni anatomicznej wrocławskiej Akademii Medycznej, gdzie została przywieziona przez prof. Gerharda Butza, członka międzynarodowej komisji nadzorującej ekshumację w Katyniu. Po jej zidentyfikowaniu w 2005 r. została złożona i pochowana z honorami wojskowymi w grobowcu rodzinnym Dowbór-Muśnickich na cmentarzu w Lusowie.
Skrywana miłość
Po bezskutecznych, powojennych poszukiwaniach Janiny, Mieczysław Lewandowski zamieszkał na stałe w Anglii. Tam ożenił się powtórnie i założył nową rodzinę. Swojej nowej rodzinie długo nie mówił, że miał kiedyś żonę. Zwierzył się z tego dopiero dzieciom, po śmierci ich matki, a swojej drugiej żony. Zmarł w 1997 roku w Blackpool, w Anglii.
zś/Stacja7 za: Wojciech Zmyślony/polishairforce.pl, Agnieszka Dajbor/viva.pl, dzieje.pl