
Ministranci w służbie Chrystusowi
Przy ołtarzu są jak aktorzy trzecioplanowi - ciche anioły, które towarzyszą Chrystusowi w Wieczerzy. Wiedzą, że na stole ofiarnym odbywa się istota wiary chrześcijańskiej. Służba przy ołtarzu jest dla nich przede wszystkim zaszczytem przebywania najbliżej tajemnicy zbawienia, która dzieje się bezpośrednio na ich oczach.
Kościół, Zakrystia, cisza. Młodzieńcy w koszulach przechodzą przez nawy Kościoła. Klękają i kłaniają się przed Tabernakulum, by już za chwilę zniknąć za tajemniczymi drzwiami, przez które mało kto może przejść bez pozwolenia. Idą bez zawahania, jak gdyby znali doskonale to miejsce, jakby byli u siebie. Za drzwiami unoszą się odgłosy męskich rozmów, szybkich kroków i szelest. Rozmowy stopniowo milkną, kroki wydają się jakby powolniejsze, a szelest zamienia się w ciszę. Po chwili rozlega się głos recytowanej męskiej modlitwy:
Oto za chwilę przystąpię do ołtarza Bożego.
Do Boga, który rozwesela młodość moją.
Do świętej przystępuje służby. Chcę ją dobrze pełnić.
Proszę cię Panie Jezu o łaskę skupienia, by myśli moje były przy Tobie,
Przeczytaj również
By oczy moje były zwrócone na ołtarz, a serce moje oddane tylko Tobie. Amen
Ministrant zna swoje miejsce
Słychać dźwięk dzwonków, organy zaczynają grać, wierni powstają i śpiewają pieśń, a zza tajemniczych drzwi wychodzi ksiądz w szatach liturgicznych w towarzystwie chłopców i mężczyzn ubranych w komże i alby, którzy klękają razem z kapłanem przed ołtarzem. Ustawiają się wokół w kolejności, której nikomu nie trzeba tłumaczyć. Każdy ministrant doskonale zna swoje miejsce.
Ministrant, inaczej posługujący, pomaga kapłanowi przy sprawowaniu liturgii. Może udzielać odpowiedzi, śpiewać, czytać, nosić kadzidło, krzyż, akolitki, dzwonić, itd. Wymaga to uwagi, skupienia i wiedzy – mówi Piotr, wieloletni ministrant, ceremoniarz miechowskiej Bazyliki Grobu Bożego.
Czynne uczestnictwo w tajemnicy
Kościół dla ministrantów nie jest tylko miejscem modlitwy, ale jest przede wszystkim miejscem służby. Na ich barkach spoczywa jedno z najpiękniejszych zajęć – usługiwania Kapłanowi, który na czas Eucharystii jest ziemskim zastępcą Jezusa Chrystusa. Dla uczestników Mszy Świętej posługa ministranta może być zwykłym podawaniem kielicha, czy dzwonieniem dzwonkami w najważniejszych momentach. Dla nich jednak jest to przede wszystkim udział w tajemnicy, którą jest Przeistoczenie i żywa obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami Chleba i Wina. Posługując księdzu, posługują samemu Chrystusowi.
Eucharystia jest dla mnie przedsmakiem liturgii niebieskiej, co można wyrazić słowami: już, ale jeszcze nie. Zatem jest obecnością Chrystusa, nie tylko w Słowie, ale prawdziwie i realnie pośród nas. Chrystus w Wielki Czwartek przeżywał ofiarę krzyża, ofiarę Nowego Przymierza. Toteż będzie bezkrwawym uobecnieniem wydarzeń Wielkiego Piątku. Jest jeszcze ucztą, gdzie karmimy się Jego Ciałem i Krwią na drodze do Nieba – dodał Piotr.
Aktorzy trzecioplanowi
Na ministrantach podczas Mszy Świętej często skupia się wzrok wiernych. Gdyby ich służbę porównać do aktorstwa, byliby aktorami trzecioplanowymi. Na pierwszym planie Chrystus, na drugim Kapłani, a na trzecim oni – cisi czynni uczestnicy ofiary Jezusa. Ich służba skupia się przede wszystkim wokół tych czynności, które wykonują na oczach wszystkich uczestników Mszy Świętej – czytają, podają Kielich, rozkładają korporał, idą z pateną, czy z kadzidłem. Jednak ich służba to przede wszystkim praca wykonywana z właściwym poświęceniem, z miłością, a przede wszystkim zachwytem i szacunkiem. To świadomość obcowania z Chrystusem twarzą w twarz i posługiwania mu tak, jak niegdyś Maria, dla której wszystko poza Jezusem, było na drugim planie.
Nieraz łatwo zapomnieć o tym że to wszystko, co robimy nie jest jakimś rytuałem, tylko prawdziwą służbą Bogu, przy Jego ołtarzu, na którym jest prawdziwie Ciało Jezusa. Myślę że jest to prawdziwy zaszczyt – powiedział lektor Adrian.
Mechaniczna służba
Msza Święta, ministranci skupieni na pełnieniu swojej posługi. Należało zadzwonić dzwonkami, by wezwać wiernych do powstania. Następnie przeczytać pierwsze i drugie czytanie. Potem modlitwa wiernych, podanie kapłanowi wina i wody, które już za chwilę staną się Ciałem i Krwią Chrystusa. Cała Msza Święta upływa pod znakiem posługi, która bez odpowiedniej formacji może stać się powtarzanym rytuałem. Jest to zagrożenie, by służba, która z definicji powinna nieść za sobą poświęcenie i działanie z miłością i dla miłości, stała się mechanicznym działaniem.
Mechaniczna służba często wkrada się w moje ministranckie życie. To dosyć ludzkie, kiedy moja uwaga jest w stanie skupić się tylko na jakiś czas. Jednak mimo wszystko nigdy nie poczułem, że robię coś z konieczności, że robię coś tylko po to, żeby robić. Zawsze towarzyszy mi myśl, że moja służba jest służbą dla Chrystusa, który jest obecny pośród nas – powiedział Kamil, ministrant z 11-letnim stażem.
Kościół przez duże “K”
Ministrant to osoba, która czynnie uczestniczy w życiu Kościoła, w każdej Eucharystii. Właśnie dlatego tworzy się wyjątkowa wspólnota, która poza bliskością przy Stole Eucharystycznym, jest też swego rodzaju misją, pasją i zaszczytem. Właśnie dlatego tak wielu chłopców i mężczyzn angażuje się, by uczestniczyć w pełni w życiu Kościoła, pozostając świeckimi. Poczucie bycia we wspólnocie daje dodatkową motywację, by żyć z Chrystusem i służyć Mu każdego dnia, także poza Kościołem i ołtarzem.
Myślę że bycie ministrantem jest rewelacyjną misją. Poza takimi aspektami jak choćby funkcjonowanie we wspólnocie ministrantów, są takie jak choćby to, że zawsze jest gdzie usiąść jak bolą nogi. (śmiech) Przede wszystkim mam wrażenie, że jednak jestem nie tylko fizycznie bliżej, ale także duchowo. Pomimo wielu rozproszeń bardziej czuję, że jestem w Kościele przez duże „K”, czuję się w tym bardziej zanurzony. Dużo więcej gestów i momentów podczas Mszy rozumiem, wiem co oznaczają, czego są symbolem i co wnoszą. Myślę że to środowisko księży całego otoczenia czyli w tym ministrantów jest bardzo szczególne i w jakiś sposób piękne. Trudno to opisać słowami ale kiedy się jest choćby w tej Zakrystii to człowiek odczuwa coś takiego, czego stojąc na kościele nie widać. Właśnie dlatego tak bardzo cenię swoją służbę ministrancką – dodał Adrian.