Jego rodzicom proponowano aborcję. Dziś Antek gra na perkusji i udowadnia, że wszystko jest możliwe
W czasie ciąży rodzicom Antka proponowano aborcję. “Nie da się. Nie da się. Musicie się pogodzić”- usłyszeli od lekarzy. Jednak oni nie poddali się i rozpoczęli walkę o życie i zdrowie Antka. Dziś chłopiec gra na perkusji, śpiewa, buduje roboty, ale przede wszystkim żyje i udowadnia, że wszystko jest możliwe.
17 stycznia 2009 roku Jowita i Michał Ciesielscy – rodzice Antka dowiedzieli się, że ich jeszcze nie narodzony syn, przyjdzie na świat nie do końca zdrowy. Od samego początku wiedzieliśmy, że będzie problem. Proponowano nam pewne rozwiązania, takie jak właśnie aborcję. Nie chcieliśmy tego zrobić. Myśmy się bali. Naprawdę baliśmy się. Ale ten strach to nie była dobra rzecz. On pochodziła od kogoś innego – rozpoczyna tata Antka.
“Tak, będę go leczył. Jest szansa.”
Antek urodził się z Zespołem TAR, którego objawami są przede wszystkim niewykształcone ręce. Nie było momentu zawahania. Od razu wiedzieli, że nie poddadzą się, będą walczyć o swojego syna i jego zdrowie. Jak mówi Pan Michał: “Zaczęła się oczywiście codzienność, życie zwykłe i szukanie lekarzy”. Pierwszy Pan doktor, drugi pan doktor. “Nie da się. Nie da się. Musicie się pogodzić”. Potem wyjazd do Niemiec, bo dowiedzieliśmy się, że tam w klinice w Niemczech operowane są takie przypadki. Pan profesor Habenicht powiedział: “Za bardzo skomplikowany przypadek. Musimy czekać” – relacjonuje tata chłopca.
Pojawiła się jednak szansa. Natrafili na informację o chłopcu z podobnym schorzeniem, którego leczenia podjął się doktor Paley. Rodzice od razu podjęli próbę konsultacji i udało się! Trzy tygodnie później byli już w Atenach u doktora. Jak sami mówią, w czasie całego pobytu czuli opiekę Matki Bożej. Obok hotelu, w którym spali znajdowała się kapliczka z Matką Bożą Silną, od spraw beznadziejnych.
Nikt nie dawał im nadziei, powtarzali ciągle, że nie ma możliwości. Jednak w Atenach stał się dla nich cud. Pan doktor po konsultacji powiedział: “Tak, będę go leczył. Jest szansa.” No i Antek przeszedł dwa… cztery właściwie skomplikowane zabiegi. Dzięki temu Antkowi udało się trafić do szkoły muzycznej, bo okazuje się, że Antoni bardzo ładnie śpiewa, ma bardzo dobry słuch. Ale widocznie to też był Boży palec, że Antek miał iść do tej szkoły muzycznej – podkreśla tata Antka.
“Teraz mam piękne, proste rączki”
Oczywiście to nie koniec, chłopiec tak naprawdę ciągle jest w trakcie leczenia. Urodził się z rękami wywiniętymi w drugą stronę. Jedna jego ręka aż do barku mieściła się w mojej zamkniętej, przymkniętej kobiecej dłoni – wspomina mama.
Przeczytaj również
Mimo to dotychczasowe operacje sprawiły, że jego ręce zostały zrekonstruowane. Teraz mam piękne, proste rączki, które funkcjonują: Mogą podnosić rzeczy, opuszczać je, mogą składać, rozkładać, ściskać. Mogę rzucać, mogę łapać i wiele, wiele innych rzeczy związanych w rękoma – mówi Antek.
“Nie zamieniłabym Antoniego na nikogo innego”
Rodzice chłopca w chwili, kiedy nie zdecydowali się na aborcję, podjęli jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Nie poddali się, ale zawalczyli o swojego syna. Mama Antka mówi: “gdyby ktoś dał mi wybór, nie zamieniłabym Antoniego na nikogo innego”. Kocham go takiego, jakim jest, kocham nasze dzieci takimi, jakimi są, bo kocham życie takim, jakie jest. Wypełnione po brzegi różnymi wydarzeniami, czasem niełatwymi, ale przede wszystkim wypełnione uśmiechami i miłością. Wierzymy, że skoro Antoni jest powierzony Matce Bożej, to nie stanie mu się krzywda – wyznaje kobieta.
“Wiecie, jaką bym chciał mieć przyszłość?”
Antek gra na perkusji, konstruuje roboty, czerpie z życia ile się da. Mimo, że ma dopiero 11 lat już wie, jaką chciałby mieć przyszłość. Rodzinę będę miał na pewno bardzo dużą i będę miał bardzo dobrą żonę i dzieci. Zamierzam mieć siedem dzieci, jak 7 Eskadra, którą bardzo lubię – mówi chłopiec.
Świadectwa przygotowane w ramach kampanii Fundacji Grupy Proelio można przeczytać lub obejrzeć na stronie internetowej: cudzycia.pl, ale również na YouTube.
pa/Proelio/Stacja7