Nasze projekty
Fot. Exe Lobaiza/ Cathopic

„To my wychowamy Kościół”. Książka pisana nadzieją

To taka książka, którą można by napisać w Wielką Sobotę. Wtedy, kiedy uciekli mężczyźni, wtedy, kiedy wydawało się, że upadło całe Chrystusowe dzieło – zostały one. Od wieków w Kościele to nie macierzyństwo, ale właśnie wiara Maryi i otaczających ją kobiet jaśnieje tego dnia najmocniej. I w tym kontekście mam jednak dojmujące wrażenie, że jest to książka pełna nadziei.

Reklama

„Nie wytrzymam w tym domu, gdzie się to wszystko odbyło” – tak miał powiedzieć do Adama Grzymały-Siedleckiego Stanisław Wyspiański po przeczytaniu w ciągu 36 godzin całego Starego Testamentu. Wczoraj późnym wieczorem, gdy skończyłam czytać „To my wychowamy Kościół” Magdaleny Kędzierskiej-Zaporowskiej, przypomniała mi się ta opisana przez Romana Brandstaettera anegdota. Miałam wrażenie, że mam dom pełen kobiet. Że siedzą obok mnie na kanapie, rozmawiają przy moim stole, robią sobie herbatę w kuchni. Wzięłam więc psa na spacer i pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, była taka, że ta książka jest bardzo intensywna w wymowie i że właściwie powinnam napisać osiem osobnych recenzji.

„To my wychowamy Kościół” to zbiór ośmiu wywiadów z kobietami, które są zaangażowane w życie Kościoła w Polsce. Intelektualistki, publicystki, ewangelizatorki i w większości matki. Kobiety, które całe swoje życie prywatne i zawodowe budują w oparciu o… no właśnie – o co? O wartości katolickie? O Tradycję? O nauczanie biskupów? O niedzielne kazania? Magdalena Kędzierska-Zaporowska pyta je o ich najgłębsze motywacje, pyta o wartości, o to, jak przekazują wiarę swoim dzieciom, pyta wreszcie o samego Chrystusa.

Wspólna jest troska

Nie ma tu łatwych odpowiedzi. Nie ma tu też jednomyślności. Jedna z bohaterek powołuje się na geniusz kobiety, inna wyraźnie się od tego papieskiego określenia odcina. Jedna angażuje się w życie parafii, inna mówi wprost o tym, że szuka miejsca, gdzie ktoś – na wzór Jezusa – będzie jej objaśniał Pisma, i dlatego nie widzi nic złego w churchingu. Mam wrażenie, że w tej książce łatwiej znaleźć wspólne pytania, niż odpowiedzi. Magdalena Kędzierka-Zaporowska dobrała swoje rozmówczynie z bardzo różnych kościelnych frakcji. To, co łączy wszystkie bohaterki, a do nich też zaliczyłabym samą autorkę, to autentyczna głęboka troska o Kościół.

Reklama

Nie wiem, czy takie było zamierzenie pomysłodawczyni książki, ale w którymś momencie zdałam sobie sprawę, że dzięki zadawaniu każdej z bohaterek podobnych pytań, także mnie sprowokowała do szukania na nie odpowiedzi. Dzięki temu doświadczałam czytanych treści na jeszcze głębszym poziomie. Moje własne tęsknoty, lęki, rozczarowania i obawy spotykały się z uczuciami i postawami bohaterek. Pochodzę z domu pełnego kobiet. Silnych, mocnych i zwyczajnie mądrych. Rozmowy, które prowadziła Magdalena Kędzierska-Zaporowska, prowadzimy od lat przy kuchennym stole w domu moich rodziców. Dobrze było przekonać się, że ten nasz dębowy stół jest tak naprawdę bardzo długi i że siedzą przy nim m.in. także bohaterki książki „To my wychowamy Kościół”.

Niezależność myślenia

Bardzo trudno wskazać punkty styczne tych ośmiu wywiadów. Gdybym miała jednak pokusić się o wspólny mianownik wszystkich tych rozmów, to byłaby to niezależność myślenia bohaterek. Warto czytać tę książkę otwartą głową – rzadko na polskim rynku wydawniczym możemy przeczytać chociażby tak „odkremówkowane” spostrzeżenia dotyczące nauczania Jana Pawła II. Intryguje też prof. Monika Waluś, kiedy wskazuje na zależność pomiędzy historycznym postrzeganiem Maryi jako potężnej Hetmanki i bolesnej Matki, a siłą i niezależnością współczesnych Polek.

Diagnozy, które stawiają bohaterki książki, są przenikliwe i mają bardzo dużą wartość, bo wynikają z wieloletniego doświadczenia pracy wewnątrz instytucji kościelnych. Ale jest coś jeszcze. Tę książkę napisała mądrość, która pochodzi nie tylko z doświadczenia i wykształcenia – każda z bohaterek otwiera przed nami głębię swojego ducha. W ich słowach, w ich interpretacjach Pisma, w ich umiłowaniu Tradycji pobrzmiewa tajemnica Spotkania z Odwiecznym. Właśnie usunęłam cały akapit, w którym cytowałam każdą z bohaterek. Doszłam do wniosku, że byłoby to niepotrzebne zawężenie bardzo szerokich horyzontów, które kreślą przed nami. Jedyne, co mi pozostaje, to zaprosić czytelników do osobistej podróży w fascynujący świat każdej z nich.

Reklama

Eucharystia, która łączy

Autorka zadawała swoim bohaterkom pytanie o to, dlaczego wciąż są w Kościele, dlaczego nie odchodzą. Wśród odpowiedzi przebijało się subtelne doświadczenie piękna i nadziei, które rozmówczynie Zaporowskiej odnajdują we wspólnotach, w Tradycji, w hagiografiach świętych, a przede wszystkim w życiu sakramentalnym Kościoła. I to jest bodaj najbardziej znacząca lekcja, jaką można i warto wyciągnąć z tej lektury: możemy reprezentować różne frakcje, możemy operować różnymi polami semantycznymi, możemy inaczej postrzegać otaczający nas świat, ale koniec końców spotykamy się przy tym samym stole eucharystycznym, a Tym, który może nas autentycznie zjednoczyć, jest tylko Chrystus. Zatem, nie tylko siedzimy z bohaterkami przy dębowym kuchennym stole, ale także otaczamy ten sam stół ofiarny.  

To od nas – rodziców – dużo bardziej niż od biskupów czy proboszczów zależy na ile „przewietrzymy” społeczeństwo, posyłając do ołtarza dzieci uformowane w naszych domach.

To my wychowamy Kościół

Ta książka ma ogromną siłę i liczę, że wywrze na Kościół instytucjonalny wielki wpływ. Nie, nie mam złudzeń, że stanie się szeroko dyskutowaną pozycją na następnym zebraniu plenarnym KEP, choć podejrzewam, że kilku biskupów przeczyta ją z ciekawością. Ta książka wywrze wielki wpływ, jeśli przeczytają ją współcześni rodzice. Jeśli chcemy zmienić coś w Kościele, musimy przestać szukać źródeł klerykalizmu przede wszystkim w seminariach. Księża pochodzą z rodzin. Są synami konkretnych matek i ojców. Są dziećmi naszego społeczeństwa, które – według słów Marty Titaniec – nie jest wolne od zaczadzenia wynikającego z braku edukacji i formacji. To od nas – rodziców – dużo bardziej niż od biskupów czy proboszczów zależy na ile „przewietrzymy” społeczeństwo, posyłając do ołtarza dzieci uformowane w naszych domach. To właśnie jest myśl przewodnia książki, z którą zgadzają się wszystkie rozmówczynie Magdaleny Kędzierskiej-Zaporowskiej. W tym pozornie dwuznacznym tytule nie ma ukrytego drugiego dna – jeśli chcemy innego Kościoła, musimy go sobie po prostu najpierw mądrze wychować.

Reklama

Książka pełna nadziei

W książce nie ma, co do zasady, jasnych odpowiedzi, nie ma gotowych szablonowych rozwiązań. Jest wiele trudnych pytań, wiele wątpliwości, wiele bólu i pytań o przyszłość. Jest też wiele milczenia. To taka książka, którą można by napisać w Wielką Sobotę. Wtedy, kiedy uciekli mężczyźni, wtedy, kiedy wydawało się, że upadło całe Chrystusowe dzieło – zostały one. Od wieków w Kościele to nie macierzyństwo, ale właśnie wiara Maryi i otaczających ją kobiet jaśnieje tego dnia najmocniej. I w tym kontekście mam jednak dojmujące wrażenie, że jest to książka pełna nadziei.

Magdalena Kędzierska-Zaporowska zapytała każdą z bohaterek o jej osobiste doświadczenie wiary. Jeśli miałabym wskazać, czym mnie nakarmiło tych osiem, a prawdę mówiąc – dziewięć kobiet, to byłaby to po prostu ich wiara. Wyczuwalny w każdym słowie namacalny ślad spotkania z żywym Bogiem. Marta Titaniec zadaje pod koniec książki dramatyczne pytanie, co się stało z Kościołem, że uciszył głos Marii Magdaleny, uciszył głos tej, która jako pierwsza spotkała Zmartwychwstałego. Jestem ogromnie wdzięczna autorce, że pozwoliła mi w swoich pięknych dialogach z kobietami Kościoła ten uciszony głos tak mocno i wyraźnie znowu usłyszeć.


„To my wychowamy Kościół”

Inspirujące rozmowy o Kościele, który wychowuje i jest wychowywany. Wśród pytań na temat przyszłości Kościoła coraz częściej pojawia się pytanie o rolę kobiet we wspólnocie ludzi wierzących. Stosunkowo rzadko jednak pyta się kobiety o ich osobiste doświadczenie wiary i wątpliwości oraz wyzwania, które się z wiarą łączą. Kim jest dla kobiet Jezus Chrystus i gdzie się z Nim spotykają? Jaką wiarę chcą przekazać swoim dzieciom? Czego oczekują od Kościoła, a co chciałyby Kościołowi dać? Jak opowiadają o Bogu innym kobietom? Takie pytania odważyła się zadać swoim rozmówczyniom Magdalena Kędzierska-Zaporowska. W ich bardzo osobistych rozmowach padło wiele różnych i nieoczywistych odpowiedzi, które mogą stanowić inspirację dla wszystkich wierzących – zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
KUP KSIĄŻKĘ>>>


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę