Nasze projekty
Fot. Freepik

Przedszkolak „bije” logiką studenta? Rzeczywistość kontra bańki komunikacyjne

Nie chodzi mi o to, żeby pokazać, jak bezduszną, egoistyczną mamy młodzież. Nie chodzi mi nawet o to, żeby wykazać, że to polska elita, która w najbliższej przyszłości będzie stanowiła prawo i rodziła (albo i nie…) dzieci. Chodzi mi tylko, żebyśmy sobie uświadomili, że rzeczywistość, w której żyjemy może okazać się trochę inna, niż ta z Facebooka, czy innych mediów społecznościowych, które szczelnie pozamykały nas w naszych bezpiecznych bańkach.

Reklama

Robiłam ankietę wśród studentów krakowskich uczelni na temat ochrony życia. Z operatorem stanęliśmy tuż przy wyjściu Collegium Novum UJ i po prostu zaczepiałam wychodzących studentów z budynku. 

Pytanie pierwsze: czy podpiszesz petycję chroniącą ikrę jesiotra oraz jaja żółwia błotnego? Jak Państwo myślicie, ilu na trzydzieści zapytanych osób, odpowiedziało twierdząco. Tak, macie rację, nie mylicie się – sto procent. 

Pytanie drugie: Czy jesteś za ochroną dzieci nienarodzonych? „Ale w jakim sensie” –  dopytują dociekliwi, „No, czy jesteś przeciwko aborcji” – precyzuję wyciągając drugą kartkę. „Aaaa to nie”… słyszę lekkie poirytowanie i obserwuję wycofującą się rękę, jeszcze przed momentem gotową do podpisu. To zwierzęta chcecie chronić, a dzieci nie? – pytam z niedowierzaniem i naiwnością, znam przecież mentalność współczesnej młodzieży. „Ale płód to nie dziecko”, „To indywidualna decyzja każdej kobiety”, „To nie to samo” – słyszę tego typu odpowiedzi. No raczej, że nie to samo. Porównać życie dziecka, nawet w łonie jego matki, z ochroną jaj żółwia, to nie tylko różnica, tak zwana ontologiczna, ale jakiegoś, wydawałoby się, podstawowego rozróżnienia i zwykłej przyzwoitości. Ze smutkiem informuję, że tylko jedna osoba zgodziła się podpisać petycję pod zakazem aborcji.

Reklama

CZYTAJ: Media społecznościowe czy anty-społecznościowe? O budowaniu relacji w czasach social media

Rzeczywistość jest inna niż ta w mediach społecznościowych

Nie chodzi mi o to, żeby pokazać, jak bezduszną, egoistyczną mamy młodzież. Nie chodzi mi nawet o to, żeby wykazać, że to polska elita, która w najbliższej przyszłości będzie stanowiła prawo i  rodziła (albo i nie…) dzieci. Chodzi mi tylko, żebyśmy sobie uświadomili, że rzeczywistość, w której żyjemy może okazać się trochę inna, niż ta z facebooka, czy innych mediów społecznościowych, które szczelnie pozamykały nas w naszych bezpiecznych bańkach, w których większość ludzi myśli podobnie do nas, gdyż docierające treści sprzyjają naszym poglądom. Tak nie jest.

ZOBACZ: Szukam wartości i znajduję je. Tak, na TikToku

Reklama

Przypomina mi się sytuacja sprzed kilku laty, kiedy zrobiłam sondę do mojego doktoratu. Miejsce: to samo, czas: jakieś trzy, cztery lata wstecz, młodzież – studenci, jak widać po odpowiedziach, niewiele inni. Zadałam im trzy pytania: Pierwsze: Jakbyś zareagował/a, gdybym powiedziała ci, że jestem mężczyzną? Drugie pytanie: Co byś powiedział/ła, gdybym powiedziała ci, że mam 7 lat? I ostatnie trzecie: Jaka byłaby twoja reakcja, gdybym powiedziała ci, ze jestem Chińczykiem? Na 28 zapytanych przeze mnie osób, 27 odpowiedziało, że „w porządku, że jeśli się tak czuję to jemu/jej nic do tego”. Parę osób wyraziło zdziwienie czy lekki uśmiech, ale nikt nie zakwestionował, że widzi przed sobą trzydziestoparoletnią kobietę, a nie 7-letniego Chińczyka. 

Tak, drodzy państwo, to nie jest żart. Rozumiem poprawność polityczną, rozumiem nawet szeroko zakrojoną tolerancję (młodzież bardzo boi się być oskarżona o jakąkolwiek ksenofobię czy nietolerancję właśnie). Trudno mi jednak zrozumieć, jak bez cienia zastanowienia, wątpliwości można zaprzeczać faktom: wszak stała przed nimi niemłoda już, ale raczej z całą pewnością – kobieta! Tylko jedna studentka nieśmiało zakomunikowała, że „coś jej tu nie gra”, dodam tylko, że była to Ukrainka (O tempora, o mores). 

Absurd nie zna granic?

Podkreślę, że pytane osoby nie były przypadkowymi przechodniami, ale studentami poważnej niejednokrotnie przodującej w rankingach, z ogromnymi tradycjami, zresztą, pierwszej polskiej uczelni. Teraz żałuję, że w sondzie nie poszłam dalej. Co mam na myśli? Mogłam iść na trzecie piętro budynku i powiedzieć ankietowanym, że jestem ptakiem i chcę skoczyć z parapetu? Czy też utwierdzaliby mnie w moim przekonaniu? A może któryś nawet by mnie popchnął do lotu? Przesadzam? Chciałabym. Absurd nie zna granic (żeby nie pisać głupota). Jakieś panaceum na tę sytuację? Kiedy zawodzi młodzież studiująca, cała nadzieja w przedszkolakach. Bowiem na podobne pytania zadane czterolatce: „Co byś, mi Marysiu, odpowiedziała, gdybym ci powiedziała, że jestem chłopcem”? Marysia z pewnością odpowiada: „Ale ty jesteś przecież dziewczynką”! I tego, moi drodzy, się trzymajmy!

Reklama

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę