W niedzielę 17 lipca zakończyła się w Warszawie piąta edycja Drogi Lwa - trzydniowych rekolekcji dla mężczyzn. Spotkanie zgromadziło ponad 130 osób, którzy w trakcie modlitwy, konferencji, Eucharystii i dzielenia się w małych grupach poruszyli tematy, takie jak: powołanie i misja, zranienia, nieczystość, emocje.
„Piąta edycja Drogi Lwa za nami. Ponad 130 mężczyzn, trzy dni intensywnych ćwiczeń duchowych, fizycznych i osobowych, w czasie których wysłuchaliśmy konferencji, uwielbialiśmy Boga, zadawaliśmy trudne pytania, ćwiczyliśmy, rozmawialiśmy, a przy okazji: zjedliśmy 35 kilogramów ciastek, wypiliśmy 42 litry kawy i 350 litrów napojów” – podsumowuje Dariusz Dudek – teolog, redaktor naczelny „Drogi Odważnych”.
Dariusz Dudek wspomina: „To była moja trzecia Droga Lwa, ale pierwsza, w której uczestniczyłem od strony organizacyjnej. To daje inne spojrzenie na całe to wydarzenie – wiedziałem, mniej więcej, gdyż każda edycja przynosi coś nowego, co czeka zebranych mężczyzn. Jednym z najmocniejszych elementów było z pewnością braterstwo. Sam doświadczyłem go namacalnie, gdy oblałem się gorącą kawą: Paweł od razu pomógł mi zdjąć marynarkę i zaczął ją czyścić, Jarek zaoferował koszulę na zmianę, a gdy wróciłem do bufetu podłoga była już sprzątnięta.”
Uczestnicy Drogi Lwa mieli przestrzeń na rozmowę i dzielenie się. To fantastyczny widok – ponad setka mężczyzn, którzy z rozmowy na rozmowę, stają się coraz bardziej otwarci i szczerzy. Ufają sobie, dzielą się swoimi problemami, trudnościami i przyjmują innych razem z ich ciężarami. To niezapomniane doświadczenie!
Trudne tematy
Droga Lwa to także kilka konferencji przygotowanych między innymi przez Mariusza Marcinkowskiego – lidera głównego Drogi Odważnych, trenera rozwoju osobistego, certyfikowanego mówcę i coacha Maxwell Leadership Certified Team; Dawida Gacka – muzyka, szkoleniowca (przez 10 lat wyszkolił ponad 3000 nauczycieli!), zdobywcę dwóch rekordów Guinessa; Pawła Bodzona – psychologa, psychoterapeutę, familiologa, członka nadzwyczajnego Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej oraz br. Adama Zwierza – kapucyna, mistrza postulantów, rekolekcjonistę i kierownika duchowego.
„Podczas dzielenia w małych grupach mogłem usłyszeć, jak te treści trafiały do słuchaczy. Kwestia misji życiowej, fałszywych przekonań na własny temat, zranień, które w sobie nosimy poruszały struny w sercach mężczyzn i pomagały zrobić krok do przodu we własnym rozwoju. Zrozumienie tego, skąd biorą się “górki” i “dołki” w naszym życiu duchowym i co mówią nam własne emocje i ciało było dla wielu prawdziwym odkryciem. A szum głosów ponad 130 uczestników, w trakcie kilkuminutowych rozmów podczas konferencji świadczył, że mają czym podzielić się między sobą” – podkreśla Dariusz Dudek.
Przeczytaj również
Nie tylko słuchanie
Droga Lwa to nie spotkanie coachingowe. To przestrzeń na działanie Boga. Każdy dzień rozpoczynał się od uwielbienia Pana i wzywania Ducha Świętego. Na początku nieśmiało, dyskretnie obserwując siebie nawzajem, mężczyźni dołączali do modlitwy i wznosili ręce w geście prośby. Pod koniec Drogi Lwa śpiew był już potężny, ręce wysoko w górze a uwielbienie płynęło samo. „Wyobraź sobie grupę mężczyzn, którzy wczoraj się jeszcze nie znali, a dziś modlili się za siebie nawzajem, a w trakcie Eucharystii na znak pokoju ściskali sobie nawzajem ramiona z szerokim uśmiechem” – mówi organizator.
Każdego dnia, w jego centrum, była Msza Święta: procesyjne wejście, komentarze przed Liturgią słowa, kadzidło, śpiew i On – Jezus Chrystus, który przychodzi do swoich braci, by ich pocieszyć, uzdrowić i wlać w serce nadzieję. Prawdziwy Lew Judy.
Ciało też jest ważne
Droga Lwa to nie tylko skupienie się na sferze osobowej: emocjach, zranieniach i pragnieniach oraz tej duchowej: uwielbienie, powołanie i Eucharystia, ale to też zwrócenie uwagi na ciało. Jesteśmy cieleśni: dzięki ciału czujemy, okazujemy miłość, wchodzimy w relację, przyjmujemy sakramenty… W czasie Drogi Lwa uczestnicy doświadczyli swoich ciał na dwa sposoby.
„Po pierwsze trening fizyczny! Trochę biegaliśmy, trochę się rozciągaliśmy, by pobudzić nasze ciała do działania i doładować endorfinami. Dla wielu musiało to być niezłe zdziwienie, gdy w trakcie rekolekcji mieli do zrobienia serię pompek lub przysiadów! Ale przynosiło to efekt pobudzający lepszy niż kawa” – zauważa Dariusz Dudek.
Po drugie słuchanie komunikatów, płynących z organizmu. To czy ktoś był z rana spięty, rozluźniony, zestresowany lub podekscytowany każdy uczestnik mógł szybko zaobserwować, dzięki instrukcjom Pawła Bodzona. To ważny element pracy z emocjami, a tym samym z pragnieniami, modlitwą i budowaniem relacji z człowiekiem. „Im lepiej siebie znam, wiem, gdzie jestem, mogę zobaczyć cel, do którego chcę zmierzać i ruszyć w drogę, nie tylko Drogę Lwa, ale tę codzienną drogę zmiany i służenia innym” – zauważa Dariusz Dudek.
materiały prasowe drogaodwaznych.pl, Dariusz Dudek, KAI/Stacja7