
Czy można wierzyć apokryfom?
Funkcjonuje zupełnie fałszywy mit, że w apokryfach zawarta jest prawda, a księgi wchodzące w skład Biblii, zwłaszcza Ewangelie, zostały sfałszowane przez Kościół, albo przynajmniej mocno ocenzurowane. Skąd się wzięło to przekonanie? Czym są apokryfy, jak i po co powstały i czym różnią się od Pisma Świętego?
Na pewnym spotkaniu towarzyskim, jeden z uczestników, dowiedziawszy się, że pracuję w Bibliotece Uniwersyteckiej KUL, zapytał mnie nieco konfidencjonalnym tonem, czy można tam znaleźć również coś takiego jak apokryfy i czy istnieje szansa, aby zwykły śmiertelnik zapoznał się z ich treścią. Był bardzo zdziwiony, gdy powiedziałem, że polskie wydania apokryfów znajdują się na półce w czytelni i każdy może je czytać, bez żadnych ograniczeń. Podczas dalszej rozmowy okazało się, że mój rozmówca w życiu nie przeczytał żadnej z Ewangelii z Nowego Testamentu, ale Ewangelie apokryficzne budziły jego zainteresowanie, „bo są tam tajemnice, które ukrywa Kościół”.
Dobrze pokazuje to sposób myślenia niektórych ludzi. Apokryfy otacza pewna sensacyjna otoczka i łączy się je ze spiskowymi teoriami dziejów, według których ujawnienie jakichś dokumentów (na przykład rzekomo „prawdziwych” Ewangelii) byłoby końcem dla Kościoła. Funkcjonuje zupełnie fałszywy mit, że w apokryfach zawarta jest prawda, a księgi wchodzące w skład Biblii, zwłaszcza Ewangelie, zostały sfałszowane przez Kościół, albo przynajmniej mocno ocenzurowane. Bazuje na tym „Kod Leonarda da Vinci”, film „Stygmaty” oraz wiele innych książek i produkcji filmowych. W 2006 roku wielką sensację medialną wzbudziły doniesienia o publikacji tłumaczenia odnalezionej „Ewangelii Judasza” (której autorem był członek jakiejś gnostyckiej sekty z II wieku). Pierwsze strony gazet i największe portale internetowe obwieszczały: „Judasz nie zdradził Jezusa!”, lub „Odkryto Ewangelię napisaną przez Judasza!”. Wszystko to wynika z braku rzetelnej wiedzy, czym są apokryfy i jak się ma ich treść do treści ksiąg biblijnych. Na to właśnie pytanie spróbujemy sobie teraz odpowiedzieć.
ZOBACZ>>> Nieznane fakty z życia Maryi
Czym są apokryfy?
Zacznijmy od kwestii terminologicznych. Ojcowie Kościoła używali względem tych ksiąg terminu „notha” (sfałszowane, niepewnego pochodzenia), którym określano między innymi dzieci z nieprawego łoża.
Greckie słowo „apókryphos”, faktycznie znaczy tyle, co „ukryty”. W kulturze hellenistycznej słowem tym nazywano księgę, która zawierała wiedzę ezoteryczną, niedostępną ogółowi. Nie ma to jednak nic wspólnego z „ukrywaniem” ich przez Kościół. Termin ten po raz pierwszy został użyty przez Orygenesa w odniesieniu do pism gnostyków, zawierających rzekomo pewne skrywane tajemnice przeznaczone jedynie dla wtajemniczonych, a później rozciągnięty został na wszystkie księgi, których Kościół nie włączył do kanonu ksiąg świętych, choć z racji tytułu, traktowanego przedmiotu i intencji autora (zazwyczaj ukrywającego się pod imieniem jakiejś postaci biblijnej) pretendowały czasem do godności równej Pismu Świętemu.
Przeczytaj również
O ile nazwa „apokryfy” wydaje się adekwatna w odniesieniu do pism gnostyków, o tyle stosowana względem innych utworów nie jest najszczęśliwsza, gdyż większość z tych ksiąg cieszyła się dużą popularnością. Bardzo wiele apokryfów było znaną powszechnie i popularną literaturą pobożnościową. Można je wręcz uznać za element ówczesnej popkultury. Stanowiły często wyraz pobożności ludowej części chrześcijan, dodajmy, pobożności, która czasem szła w niekoniecznie ortodoksyjnym kierunku. We wstępie do „Apokryfów Nowego Testamentu” możemy przeczytać, że utwory te sytuują się „na granicy historii, hagiografii, legendy, folkloru i baśni, ale także teologii”.
CZYTAJ>>> Wniebowzięta. Fakty i legendy
Czym apokryfy różnią się od Pisma Świętego?
Dla katolików apokryfy to utwory o tematyce biblijnej, przypominające pod względem stylu, układu i treści księgi biblijne, ale nie nie będące częścią Biblii, to znaczy nie znajdujące się w kanonie Starego i Nowego Testamentu. Od ksiąg biblijnych różnią się tym fundamentalnym faktem, że Kościół nie uznał ich za napisane pod natchnieniem Ducha Świętego. Natchnienie polega na szczególnej współpracy autora ludzkiego i autora boskiego. W przypadku apokryfów mamy do czynienia tylko z autorem ludzkim.
W czasach PRL-u istniały tak zwane wyroby czekoladopodobne, w założeniu mające być podobne w wyglądzie i smaku do czekolady, w których tłuszcz kakaowy zastąpiono jednak tłuszczem innych roślin. Można powiedzieć, że apokryfy biblijne to takie utwory bibliopodobne, w których brakuje najistotniejszego składnika – nadprzyrodzonej asystencji Ducha Świętego.
ZOBACZ>>> Co się działo z Jezusem między śmiercią a Zmartwychwstaniem?
Skąd to całe zamieszanie
Pewne zamieszanie wynika z faktu, że protestanci nazywają apokryfami biblijne księgi Starego Testamentu, znajdujące się w Septuagincie (Biblii Greckiej) i Wulgacie (Biblii Łacińskiej), których brak w obecnym kanonie żydowskim ksiąg świętych. Innymi słowy chodzi o księgi Starego Testamentu nieobecne w tak zwanej Biblii Hebrajskiej. Bibliści (i nie tylko oni) nazywają je księgami deuterokanonicznymi. A zatem Pierwsza i Druga Księga Machabejska, Księga Mądrości, Syracha, Tobiasza, Judyty i Barucha, które dla katolików (i prawosławnych) są po prostu częścią Biblii, dla protestantów są apokryfami, co może być nieco mylące. Protestanci wydają Biblię bez tych ksiąg, albo zamieszczają je w aneksie z nagłówkiem „Apokryfy”. Z kolei te księgi, które katolicy nazywają apokryfami, protestanci określają mianem pseudoepigrafów, czyli utworów, których autorstwo fałszywie przypisano określonej osobie.
Nie jest to najlepszy termin, bo pseudonimia, czyli podszywanie się pod jakąś znaną postać było w starożytności dość popularnym zabiegiem literackim i występuje również w przypadku niektórych kanonicznych ksiąg biblijnych, na przykład Księga Mądrości, nazywana też Mądrością Salomona, napisana została w języku greckim ok. 50 roku p.n.e., ale autor uważał samego siebie za duchowego spadkobiercę króla Salomona, żyjącego 900 lat wcześniej. Może najlepiej byłoby mówić „księgi kanoniczne” i „księgi niekanoniczne”. Kanoniczność to taki certyfikat Kościoła, że mamy do czynienia z księgą natchnioną, a nie z jakąś podróbą (z prawdziwą czekoladą, a nie czymś czekoladopodobnym).
ZOBACZ>>> Jak Anioł Pański zwiastował? 7 ujęć
Siedem powodów powstawania apokryfów
1. Aby utrwalić na piśmie tradycję ustną
W Ewangelii według świętego Jana znajdziemy zdanie: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego” (J 20, 30-31). Tradycja ustna poprzedzała tradycję pisaną, ale to, co ostatecznie zapisane w Nowym Testamencie, nie stanowiło całości ustnej tradycji o Jezusie.
Księgi, które stały się kanonem, były strzeżone przez Kościół i pieczołowicie przekazywane, istniały jednak również inne tradycje, które (nie możemy tego wykluczyć) przekazywały Jego prawdziwe słowa lub czyny, ale wędrując z ust do ust, stopniowo deformowały się, wprowadzały do narracji dodatkowe elementy folkloru, mitologii i legend. A zatem pierwotne tradycje znajdziemy nie tylko w utworach kanonicznych, ale także w najstarszych utworach niekanonicznych, choć ukryte głęboko pod warstwą tego co narosło. Nawiązując do słów pewnego dziennikarza, można powiedzieć, że księgi kanoniczne to czysta, źródlana woda, a apokryfy to taka gęsta zupa, ale oczywiście należy pamiętać, że fundamentalnym składnikiem każdej zupy musi być woda.
2. Aby dopisać ciąg dalszy i wypełnić białe plamy
Na początek przytoczę żart, który opowiedział mi pewien zakonnik:
Ksiądz proboszcz odprawiał drogę krzyżową, ale przy jednej ze stacji podbiegła do niego gosposia i wyszeptała, że przyjechali dawno oczekiwani urzędnicy z wydziału finansowego. Ponieważ była to bardzo pilna sprawa, proboszcz poprosił kościelnego, aby poprowadził za niego drogę krzyżową, ale miał postarać się tak ją przeciągnąć, aby ksiądz zdążył wrócić na zakończenie. Spotkanie z urzędnikami zajęło jednak więcej czasu niż przypuszczał. Ksiądz uznał, że niestety nie zdąży na ostatnią, czternastą stację drogi krzyżowej, ale zbliżając się do kościoła, usłyszał zdesperowany głos kościelnego: „Staaacjaaa dwuuudziieestaaa piąątaa! Szymon Cyrenejczyk poślubia świętą Weronikę!”.
Kościelny z dowcipu wymyślił dalsze „stacje” przymuszony okolicznościami, ale faktem jest, że ludzie mają w swej naturze coś takiego, że pragną wiedzieć, co było dalej. Arthur Conan Doyle napisał 4 powieści i 56 opowiadań o wymyślonym przez siebie detektywie-konsultancie Sherlocku Holmesie, ale ilość powieści o nim, napisanych przez innych autorów, przekracza ludzkie wyobrażenie. Zbigniew Nienacki napisał i wydał 12 książek o przygodach Pana Samochodzika, ale potem wielu autorów dopisywało ciąg dalszy. Dlatego właśnie ciągle kręcone są sequele i prequele.
Istnieje też zjawisko o nazwie Fan fiction. Są to dzieła literackie (zwane także czasem fanfikami) tworzone nieoficjalnie przez fanów danego utworu, wykorzystujące postacie i świat z tego utworu, czyli osadzone w tym samym uniwersum. Jak podaje Wikipedia: „Fan fiction może stanowić dopisanie dalszego ciągu do oryginalnego dzieła, opisywać alternatywny przebieg zdarzeń („co by było, gdyby…”), ukazywać zdarzenia z perspektywy innych postaci, bądź rozwijać wątki nieopisane szczegółowo w oryginale”. Taki utwór z kategorii fan fiction może być radosną wariacją na temat danej książki czy filmu, sparowaniem bohaterów, którzy w oryginale darzą się nienawiścią, dopisaniem losów trzecioplanowej postaci, stworzeniem alternatywnego zakończenia.
Moim zdaniem ta analogia bardzo dobrze tłumaczy genezę wielu apokryfów, będących właściwie rodzajem specyficznych biblijnych fanfików. Chrześcijan interesowało pochodzenie Maryi i Józefa, dzieciństwo Jezusa, pobyt Świętej Rodziny w Egipcie, okoliczności śmierci Józefa oraz dalsze losy postaci występujących w Nowym Testamencie. Informacji na ten temat brakowało jednak w księgach kanonicznych. Istniała tendencja, aby wyjaśnić wszystkie niejasności i tajemnice. Każda postać pojawiająca się chociażby tylko epizodycznie w ewangeliach kanonicznych była brana na warsztat przez apokryfistów, którzy tworzyli barwną historię tej postaci. Czasem opierali się na tradycji, a czasem po prostu zmyślali.
3. Z powodów katechetyczno-duszpasterskich
Apokryfy mogły być próbą odpowiedzi na pytania natury teologicznej za pomocą zrozumiałych dla wszystkich obrazów albo swoistą formą egzegezy (wytłumaczenia), niektórych fragmentów Pisma Świętego.
Utwory o Jezusie jako dziecku miały służyć celom katechetycznym, pokazując wszechmoc Jezusa już w okresie Jego dzieciństwa.
W noweli filmowej „Durante Cristo” (wchodzącej w skład włoskiej antologii komediowej „Tu mi turbi” z 1983 roku w reżyserii Roberto Benigniego) niezdarny pasterz na prośbę Józefa i Maryi, którzy chcieli spędzić wieczór na mieście, zaopiekował się na jedną noc pięcioletnim Jezusem, co okazało się prawdziwym wyzwaniem, bo podczas kąpieli, chłopiec stanął na wodzie, a potem zostawił zarys swojej twarzy na ręczniku kąpielowym. Film niektórych wtedy oburzył i został uznany za bluźnierczy. Scenariusz powstał, aby rozbawić widzów, ale nie odbiega on właściwie tak bardzo od „rewelacji” opisywanych całkiem na poważnie w apokryfach. W niektórych utworach mały Jezus chodzi po promieniu słonecznym, ożywia zasoloną rybę, rozciąga kawałek drewna, kiedy okazuje się, że przyniósł Józefowi za mały, uśmierca swego nauczyciela, tworzy z płaszcza nowy dzban po rozbiciu starego, ożywia ptaszki ulepione z gliny, zamienia kolegów w barany, poskramia smoki itp. Autorem Ewangelii Dzieciństwa Tomasza mógł być jakiś starożytny katecheta, który chciał przedstawić dzieciom potęgę Jezusa, obdarzonego od początku mocą boską.
Apokryfy często zawierają pouczenia o charakterze moralnym, a opisywane w nich cudowne i nadzwyczajne wydarzenia mają na uwadze doprowadzanie do nawrócenia, utwierdzenie w wierze i podniesienie na duchu. W konsekwencji jednak powstawały czasem pobożne zmyślenia obrosłe nieprawdopodobną, obrazoburczą niemalże fantastyką.
4. W celach apologetycznych
Apologetyka to obrona prawd wiary. Niektóre apokryfy powstały jako polemika z tymi, którzy zaprzeczali rzeczywistości cielesnej Jezusa (tzw. doketami). W środowisku chrześcijańskim, judaistycznym i pogańskim, pojawiały się też pytania dotyczące dziewiczego poczęcia Jezusa, nienaruszonego dziewictwa Maryi, bądź pochodzenia tak zwanych „braci” Jezusa. Autor „Protoewangelii Jakuba” (z II w.) odpowiedział na te pytania i wątpliwości za pomocą historyczno-religijnego opowiadania o nastawieniu apologetycznym. W apokryfie tym pojawia się między innymi położna Salome, która dokonuje biadania ginekologicznego Maryi. W ten sposób próbowano odeprzeć ataki Żydów i pogan na czystość Maryi.
Ewangelia Nikodema powstała prawdopodobnie w związku z puszczanymi w obieg przez pogańskich cesarzy sfałszowanymi aktami procesu Chrystusa, a apokryficzna korespondencja św. Pawła z Seneką odzwierciedlała polemikę chrześcijaństwa z filozofią pogańską.
5. Dla rozrywki
Ludzie zawsze łaknęli wciągających opowieści i narracji. To element wszystkich kultur, poczynając od tych najbardziej pierwotnych. Z tego powodu do dziś powstają powieści i filmy, a nawet gry komputerowe.
Wiele apokryfów ma charakter sensacyjno-fantastyczny i odznacza się upodobaniem do opisów przesadnych oraz nieprawdopodobnych. Apokryficzne dzieje apostołów, opowiadające o ich barwnych przygodach (na przykład Andrzeja i Macieja w krainie ludożerców) zaspokajały czytelnicze potrzeby namiętnych czytelników romansów. Niektóre apokryfy pełniły po prostu rolę podobną do literatury przygodowej i tak były też traktowane. Odpowiadały popularnym gustom i krążyły wśród ludzi pozbawionych intelektualnego wyrafinowania.
6. Aby podbudować własne poczucie wartości i wypromować się
Moja żona pochodzi z Sandomierza, gdzie umieszczona została akcja popularnego serialu „Ojciec Mateusz” o księdzu rozwiązującym zagadki kryminalne. Sandomierz bardzo na tym skorzystał, bo taka promocja miasta przełożyła się na większy napływ turystów, którzy chcieli zobaczyć miejsca związane z serialem, na przykład rynek, po którym tyle razy śmigał rowerem Artur Żmijewski w rozwianej sutannie. Na fali popularności serialu szybko powstało w Sandomierzu Muzeum figur woskowych „Świat Ojca Mateusza”. I oto okazało się, że również inne miasta, nie tylko z województwa świętokrzyskiego, zapragnęły mieć związek z ojcem Mateuszem, sponsorując umieszczenie akcji jakiegoś odcinka w ich miejscowości. Analogicznie było w starożytności, gdy jakieś miasto pragnęło mieć związek z Jezusem albo którymś z Apostołów. Mogła nawet faktycznie istnieć lokalna tradycja, że dany Apostoł tam się zjawił i nauczał, ponieważ jednak nie było pisemnego świadectwa jego pobytu, istniało zapotrzebowanie, aby taki utwór powstał. A najlepiej, gdyby jego rzekomym autorem był sam Apostoł lub jego uczeń. Zwłaszcza, że napisanie apokryfu nic nie kosztowało. No dobrze, papirus i tusz coś tam jednak kosztowały, ale warto było zainwestować, aby podnieść rangę jakiegoś miejsca.
Taki motyw być może przyświecał twórcom rzekomej korespondencji Jezusa i Abgara, króla Edessy.
Kiedy pisałem książkę o Trzech Królach (przy okazji polecam!) natrafiłem na liczne próby przypisywania sobie związków z tymi tajemniczymi postaciami przez różne miasta oraz ludy.
Trawestując „Misia” mieszkańcy danej społeczności mogli powiedzieć: „Ten apokryf odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest apokryf na skalę naszych możliwości. My tym apokryfem otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo. I nikt nie ma prawa się przyczepić”. Trochę teraz oczywiście żartuję, ale tylko trochę.
7. W celu głoszenia „innej Ewangelii”
Już św. Paweł w Liście do Galatów pisał: „Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Gal 1, 6-8). W Drugim Liście do Tesaloniczan zaś ostrzegał: „prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący” (2 Tes 2, 1-2).
Możemy z tego wyciągnąć wniosek, że równolegle do pism, które później uznano za kanoniczne, powstawały i rozprzestrzeniały się również inne teksty zmierzające do utrwalenia i nadania znaczenia innym poglądom. Niektóre apokryfy były po prostu narzędziami przekazywania treści heretyckich i służyły celom grup kontestujących nauczanie Kościoła. Podpierając się autorytetem postaci biblijnych, propagowali oni swoją własną naukę, chcieli „poprawiać” Ewangelię głoszoną w Kościele, albo coś do niej dodać. Często powoływali się na rzekome tajemne objawienia przekazane przez Jezusa wybranym Apostołom. Na przykład tzw. Ewangelia Tomasza (znaleziona w Nag Hammadi) zaczyna się od zdania: „To są tajemne słowa, które Jezus żywy wypowiedział, a zapisał je Didymus Juda Tomasz”.
Św. Ireneusz ok. 180 roku w dziele „Przeciwko herezjom – Zdemaskowanie i odparcie fałszywej gnozy” informował z oburzeniem: „Wprowadzili ponadto [gnostycy] niezliczoną liczbę apokryfów i pism przewrotnych, które sami sporządzili, ażeby zadziwić ludzi nierozumnych i nie znających Pism prawdziwych” (Adversus Haereses I,20,1); „Wyzuci z wszelkiego wstydu zwolennicy Walentyna przychodzą ze swoimi piśmidłami, chełpliwie podając, że mają więcej Ewangelii, niż jest w rzeczywistości. Posunęli się bowiem do tego stopnia zuchwalstwa, iż niedawno skleconą przez siebie księgę nazwali Ewangelią Prawdy, choć w niczym się ona nie zgadza z Ewangeliami apostołów, co więcej, nawet u nich samych nie może bez bluźnierstwa uchodzić za Ewangelię. Jeśli zatem napisana przez nich ewangelia jest ewangelią prawdy, a w niczym nie jest podobna do Ewangelii zostawionych przez apostołów, to każdy nieuprzedzony człowiek może na podstawie tekstów stwierdzić, że to już nie jest Ewangelia prawdy przekazana nam przez apostołów” (Adversus Haereses III,11,9).
CZYTAJ>>> Dalsze losy Magów. Co o nich wiemy?
Co zawdzięczamy apokryfom?
Kościół przed nikim nie schował apokryfów, a nawet wręcz przeciwnie – czyni wiele wysiłków, aby je naukowo opracować i udostępniać rzeszom czytelników (zarówno te powstałe w środowisku chrześcijańskim, jak i te o proweniencji heretyckiej i sekciarskiej). W Polsce największe zasługi ma tu ks. prof. Marek Starowieyski.
Apokryfy warto czytać, bo są świadectwem swojej epoki i przekonań ludzi swoich czasów, są niejako lustrem ludzkich tęsknot, pragnień i marzeń. Dzięki nim można poznać dawną pobożność ludową oraz prądy religijne i tendencje panujące w czasach bezpośrednio poprzedzających przyjście Jezusa oraz w pierwszych wiekach Kościoła. Bywają też świadectwem dawnych sporów teologicznych.
Wiele apokryfów odegrało znaczącą rolę kulturotwórczą i stało się fundamentem licznych tradycji, które traktujemy jako coś oczywistego. Apokryfy wpłynęły na chrześcijańską ikonografię, literaturę hagiograficzną, kolędy, a nawet na liturgię. Pozwalają zrozumieć wiele tradycji ikonograficznych.
A oto przykładowa lista tego, co pochodzi z apokryfów:
- Imiona rodziców Maryi – Anna i Joachim, nie pojawiają się nigdzie w Nowym Testamencie, tylko w apokryfach.
- Wół i osioł obecni przy narodzinach Jezusach.
- Przekonanie, że Magowie ze Wschodu (którzy według Ewangelii Mateusza złożyli pokłon małemu Jezusowi) byli Trzema Królami o imionach Kacper, Melchior i Baltazar (choć przez długi czas panowało wiele rozbieżności, jeśli chodzi o ich imiona oraz liczbę).
- Czwarta stacja drogi krzyżowej, czyli spotkanie Jezusa z Jego matką.
- Szósta stacja drogi krzyżowej, czyli Weronika ocierająca twarz Jezusowi.
- Imiona łotrów ukrzyżowanych z Jezusem (Gestas i Dyzma).
- Imię żołnierza, który przebił bok Jezusa włócznią (Longinus) oraz jego dalsze losy
- Zstąpienie Chrystusa do Piekieł (w NT jedynie enigmatycznie zasugerowane)
- Wzięcie Maryi z ciałem i duszą do Nieba oraz znalezienie w jej pustym grobie kwiatów, co wpłynęło na nazywanie Uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Świętem Matki Boskiej Zielnej.
- Dalsze losy Dwunastu Apostołów, w tym spotkanie św. Piotra ze zmartwychwstałym Jezusem w Rzymie i ukrzyżowanie tego apostoła głową w dół.
- Niezwykłe losy kielicha nazwanego świętym Graalem.
- Również modlitwa za zmarłych: „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci” ma swoje źródło w apokryficznej IV Księdze Ezdrasza (2, 34-35).