Wyjątkowa jedność i bliskość. Niezwykły ślub Józefa i Wiktorii Ulmów
7 lipca 1935 roku, w domu Niemczaków odbyło się wesele Wiktorii i Józefa Ulmów. Na zachowanej fotografii doliczono się ponad stu gości weselnych! Jak wyglądała ta niezwykła uroczystość?
Fragmenty książki „Wiktoria Ulma. Opowieść o miłości” Marii Elżbiety Szulikowskiej
Czy prawdą jest, jak podają niektórzy świadkowie, że Józef i Wiktoria poznali się i spotykali na zebraniach społeczności mieszkańców Markowej? Jest to prawdopodobne, ale krewni pozostają innego zdania. Twierdzą, że znali się oni dobrze i bez tych spotkań. Przecież byli bliskimi sąsiadami. Ponadto między Franciszkiem, bratem Wiktorii, a Józefem Ulmą istniała przyjacielska relacja, więc jako bliscy sąsiedzi i przyjaciele odwiedzali się i wzajemnie wspierali w różnych inicjatywach.
7 lipca 1935 roku, w domu Niemczaków odbyło się wesele Wiktorii i Józefa Ulmów. Na zachowanej fotografii doliczono się ponad stu gości weselnych stojących przed wzmiankowanym domem rodzinnym. I chyba nie ma się czemu dziwić, skoro wcześniejsze koligacje rodzinne stały się tak rozległe i liczne. Ale zanim doszło do
tych ostatnich zaślubin, upłynęło nieco czasu. Życie obojga toczyło się blisko, obok siebie, ale jeszcze nie razem.
CZYTAJ: Ulmowie. Historia bohaterskiej rodziny
Śmierć ojca Wiktorii tuż przed ślubem
Kilka miesięcy przed zamążpójściem najmłodszej córki Jan Niemczak odszedł do wieczności. Gdyby nie jego śmierć, wesele Józefa i Wiktorii mogłoby się odbyć wcześniej. Nikt jednak nie przewidzi dnia, w którym Pan Bóg odwoła człowieka do siebie. Cieszyła ją myśl, że to właśnie ojciec poprowadzi ją, swoją córę, do ołtarza, by oddać ją Józefowi. Niestety, nie dożył tej chwili.
Przeczytaj również
Odejście mamy było dla Wiktorii smutnym wydarzeniem. Niewiele jednak z tego pamiętała, gdyż była malutka. Natomiast śmierć i pogrzeb taty przeżyła inaczej. Jako osoba dorosła boleśniej odczuła rozstanie, większą też miała świadomość przemijania.
Uroczyste rozwożenie zaproszeń
Zwyczaj rozwożenia zaproszeń miał swój tak zwany rytuał czy ceremonię. Na tę okazję obowiązywał świąteczny strój i osoba towarzysząca – starościna lub siostra. Pośród fotografii zrobionych przez Józefa Ulmę jest również ta, na której widać Wiktorię podczas wykonywania tej czynności.
Józef zrobił zdjęcie przyszłej żonie w asyście gospodyni wesela, którą była Aniela, siostra Wiktorii. Obie damy w krakowskich strojach siedzą na wasążku zaprzęgniętym w dwa gniade konie, którymi powozi Michał Kluz, mąż Anieli. Woźnica także ubrany jest w świąteczny garnitur i kapelusz na głowie. To piękna i historyczna pamiątka z tak ważnej chwili w życiu Wiktorii.
ZOBACZ: Była jedną z pierwszych osób w miejscu, gdzie zamordowano Ulmów. „Wszystko było we krwi”
„Niech was Pan Bóg ma w swojej opiece…”
Wiele osób włączyło się w przygotowanie wesela. Biała suknia, biały, długi welon, bukiet z białych kwiatów… Wiktoria w pokoju z pomocą sióstr ubierała się do ślubu.
„Panno Wiktorio – ktoś głośno oznajmił z korytarza – oblubieniec czeka!”. Na te słowa dziewczyna wyprostowała się i zagarniając welon, skierowała się do wyjścia. Rzeczywiście, orszak ślubny już czekał w pogotowiu. Józef z rodzicami stali na przodzie. Wszystkie oczy weselników skierowały się na nią, ale tym razem zainteresowanie przyjęła z wdzięczną radością.
Podeszła do rodziców Józefa i razem poprosili ich o błogosławieństwo. Marcin Ulma, ten rosły austriacki żołnierz, wzruszył się do łez, bo to przecież jego pierworodny się żenił! Mama, drobna, pochylona kobieta, przygarnęła obie głowy do serca, mówiąc ze wzruszeniem: „Kochane dzieci, niech wam Pan Bóg błogosławi, a Maryja ma was w opiece”. Ojciec uczynił im znak krzyża na czole, ucałował jedno i drugie, objął ramionami i też powiedział: „Niech was Pan Bóg ma w swojej opiece…”.
Wyjątkowa jedność i bliskość
Droga do kościoła była prosta, wiodła lekko pod górę i po schodach, więc dostojny orszak powoli, ale systematycznie, z jakimś świętym namaszczeniem wchodził do świątyni. Młodzi zajęli przygotowane miejsca, goście rozsiedli się w ławkach i niedługo sygnaturka oznajmiła procesję na wejście. Ksiądz wikary Józef Przybylski w asyście ministrantów podszedł do ołtarza i rozpoczęła się Msza Święta ślubna.
Na słowa przysięgi młodzi stanęli przed kapłanem. Powtarzali za nim słowo w słowo, ale gdy związał ich ręce stułą… odczuła wyjątkową jedność i bliskość Józefa, księdza, Pana Boga. Jakby ich ktoś wziął za rękę i prowadził znaną drogą w nieznane. Wiktoria wzruszyła się szczególnie, gdy – jako przyszła matka – obydwoje powiedzieli Bogu „TAK”, pytani, czy chcą przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym ich Bóg obdarzy?
Tak oto do kościoła weszła panna Wiktoria, a z kościoła wyszła żona Józefa. Droga powrotna, niby ta sama, ale była jakaś inna, radosna, gwarna, bo muzykanci z zapałem spełniali swoje zadanie. Liczne grono weselników bawiło się świetnie, rodzinnie. Młodzi zbierali gratulacje, życzenia, prezenty. Nie obyło się bez wspólnej rodzinnej fotografii, która jest osobliwą pamiątką z dnia ślubu Wiktorii i Józefa Ulmów.
Wiktoria Ulma. Opowieść o miłości
Maria Elżbieta Szulikowska
Niniejsza książka niesie ze sobą prawdę o tym, że życie oddane miłości nigdy się nie kończy. Wiktoria Ulma z powodzeniem może być inspiracją dla współczesnych kobiet. Wspaniałym przykładem na to, jak znaleźć siłę i czas dla siebie oraz tych, których nosimy w sercach. Wreszcie jak być świętą w codziennym życiu. Niech zatem nowa błogosławiona czuwa nad żonami, matkami i rodzinami.
KUP KSIĄŻKĘ>>>